Boją się przychodzić na Radę Powiatu, bo boją się swojej (?) władzy
(DRAWSKO POMORSKIE.) Sesja Rady Powiatu w Drawsku Pomorskim była zapowiadana w „pijarze” szeptanym jako, jak na ten powiat, sesja niezwykła. A to znów za sprawą Jana Barczaka, co to tyle wie, że nieraz coś z tej swojej wiedzy i odpowie. A odpowiada z mównic samorządowych w ramach Trybun Obywatelskich na sesjach – miejskich i powiatowych. Mało miast w Polsce ma takiego Barczaka, a Drawsko właśnie ma, ale raczej chciałoby nie mieć. No, bo nie po to tyle lat o wolność walczyliśmy.
BARCZAK JUŻ ZASŁUŻONY, ALE JESZCZE BEZ MEDALU
Piszę, że jak na ten powiat sesja niezwykła, gdyż Drawsko i powiat są zawiadywane przez wreszcie tylko niszową partię SLD, co nawet jak na nasz kraj, wedle Drzewieckiego - „dziki”, jest raczej kuriozalne, ale powiat drawski właśnie jeszcze tak ma. SLD jest tu kojarzony najbardziej z nowymi polbrukami i supermarketami, i z emigracją za chlebem.
Były radny powiatowy, Jan Barczak, już zasłużył sobie na medal, ale do tej pory nikt mu jednak go nie wręczył. Chyba dopiero następna, a wyczekiwana ekipa polityczna. Winien być to medal za zasługi! Za jakie?
Reporter Tygodnika od Jana Barczaka jakiś czas temu usłyszał następującą opowieść: - Pojechałem sobie do Domu Pomocy Społecznej w Darskowie. Popatrzę sobie, pomyślę, jak tam jest. Wchodzę do pałacu jak hrabia jakiś. I od razu na stołówkę. A tam przy stołach ludzie coś spożywają. Patrzę na talerze, a na nich coś leży, ale nie bardzo widzę, co to jest. Pytam – co to jest? Nie ma odpowiedzi. Pytam jeszcze raz. Co to jest? Cisza. Czekam. Słyszę; to obiad - mówi ktoś. Okazuje się, to coś na tym talerzu, to dla nich obiad. Nie zdzierżyłem. Nie wytrzymałem. Jeśli to ma być obiad dla tych ludzi, to tu trzeba komisji rewizyjnej. I była. Zrewidowaliśmy do spodu. -
Po tym w sprawie obiadu wyczynie Jana Barczaka z Darskowa poleciał dyrektor i kadrowa, a potem jeszcze parę innych osób. Ciekawostką jest to, że o tym, co odkrył Jan Barczak, od lat wiedziało wielu, w tym też i tak zwanych nobliwych notabli. Bodajże i któremuś z nich też się dostało. Też poleciał. Ależ ten Barczak.
WAŃKA WSTAŃKA
Niech pan dobrze popilotuje Jana Barczaka, on znów zaczyna bardzo ważny problem – słyszałem wokół. Stosunki między pracownikami szpitala powiatowego, stosunki między nimi a dyrektorem Przemysławem Leyko... Tak dalej być nie może.
Telefon z redakcji, bym był na tej sesji. Ma być ważna. Zaglądam do internetu. Czytelników artykułu sygnowanego KAR kilkuset. Potem do półtora tysiąca. To nawet w przypadku Tygodnika bardzo dużo. Komentarzy ponad pół setki. Potem do stu pięćdzisięciu. Dyrektor Przemysław Leyko był karany, a zaprzeczył temu startując w konkursie na dyrektora. To wiadomość od Barczaka z mównicy. Okazało się, nie bardzo tak. Będzie sprawdzanie. Generalne uwagi - złe stosunki między ludźmi, coś w rodzaju kumoterstwa, ktoś uprzywilejowany, a ktoś nie. Pieniądze idące z ministerstwa, które mogłyby pójść na podwyżki pensji, idą na remonty. Inne uwagi – szpital w oka mgnieniu zaczyna jednak przypominać szpital. Pojawia się potrzebne wyposażenie, remonty idą jak po sznurku, sale eleganckie, lśnią nowoczesnością taką, której w drawskim szpitalu jeszcze nikt i nigdy nie oglądał.
Później ktoś, kogo trudno zaliczyć do stronników Przemysława Leyko, powie: - Nie odmawiam mu tego, że ma zmysł do roboty, do remontów, umie to zrobić. Już poza salą narad mówi, że Leyko stosownych pozwoleń nie otrzyma, bo wykonane remonty nie wedle przepisów – straż pożarna.
RAPORT KOMISJI REWIZYJNEJ NA NASTĘPNĄ SESJĘ
Dyrektor Przemysław Leyko zasiada w środku sali obrad rady powiatu. W lewej dłoni mikrofon, w prawej mysz komputera. Przedtem szef komisji rewizyjnej, która pracowała w szpitalu, mówi, że nie ma raportu. Bo tyle się wydarzyło, że nie sposób, by już taki raport był. Będzie na następną sesję, w połowie marca, dokładnie siedemnastego. Dyrektor rozpoczyna wspomagany komputerem wykład na temat nie tego, czego dokonał w szpitalu, ile bardziej o tym, czego ten szpital wymagał i on to spełnia do dzisiaj z pomocą głównie swych pracowników. Niektórych wskazuje. Padają nawet imiona, ale wypowiadane tak, jakby to byli jacyś nowi bohaterowie jakichś zupełnie nowych czasów. Sala reaguje albo bezdechowym podziwem, albo szmerem zrozumienia. Hokus pokus: zdjęcie – na nim zrujnowane pomieszczenie, drugie zdjęcie – niewiarygodna zmiana. I znów to samo – wydawało się, że to jakiś blef, ale zorientowani twierdzą: tak, on tego dokonał, nie można mu tego odmówić. - On w tym jest dobry, naprawdę, tylko taki straszny wobec ludzi. Zastrasza, wszyscy się go boją, zwalnia, nie jest za grzeczny. No, i karany. No i nie przyznał się, a nawet więcej – skłamał. Napisał, nie był karany, a był. - Dyrektor wyjaśniał: o wszystkim poinformowałem.
Prezentacja jest długa, ale u jej zwieńczenia właściwie to nie ma pytań. Jest tylko spór z jednym z przewodniczących, który zapytał, skąd doktor bierze środki na remonty, skoro nie zawsze od rady powiatu. Dyrektor mówi: wy mi powiedzcie, ile razy mam pisać, żeby pieniądze dostać. Piszę raz, a wy, że nie dostanę. To ja wtedy już nie piszę, tylko robię swoimi sposobami. Może nawet okna będę produkować - żartuje, ale sam zachowuje kamienną twarz. - Bo co, za piątym razem dostanę? To mi powiedzcie, za piątym, to od razu napiszę pięć razy. - Brzmi to nawet nieźle. Jeden z dyrektorów powie: Ja też tak robię!
Prezydium rady, skonfundowane, starannie robiło dobrą minę do niespodziewanej gry. Sala była za dyrektorem, ale spośród tych, którzy na zabój są przeciwko niemu, nie było nikogo. Jan Barczak siedział jak trusia, bo szpital – ruina, to też i za jego kadencji. Reporter usilnie poszukiwał kogokolwiek, kto byłby na sali z ludzi, wedle wieści, pokrzywdzonych przez dyrektora, ale nie było nikogo. Dosłownie. To było najbardziej zaskakujące. Strach? Szpitalni się boją? Później okaże się, że tak. Do Drawska Pomorskiego demokracja dopiero dociera. Tu ciągle jeszcze postkomuna. Człowiek pracy, a któż to taki? Tu jedno zdanie o ludziach w szpitalu, o fatalnych tam stosunkach, mogłoby nawet i zburzyć perrorę o wszelkich remontach dokonanych dotychczas przez dyrektora. Dlaczego ludzie ze szpitala bali się przyjść na piątkową sesję? Chyba dlatego, że w Drawsku Pomorskim ciągle rządzi jeszcze SLD. Tego rodzaju polityczne roztasowania nie sprzyjają jakimkolwiek ludzkim otwarciom, a szpital ma w swej historii wydarzenia wręcz karygodne z poprzednich lat. Być może po nowych wyborach w Drawsku Pomorskim zwykli ludzie pracy będą zdolni do pootwierania buź po dziesiątkach lat z wodą w ustach. To przecież jest uleczalne nawet i bez szpitala.
OKLASKI
Koniec prezentacji – oklaski. Niezbyt burzliwe. Głęboka ulga. Czytelne. No, tego to się nie spodziewano chyba. Po, właściwie to braku pytań do dyrektora, można sądzić, że Rada Powiatu jakby się umówiła. - Nie ma pytań do dyrektora, nie ma problemu. - Ale problem pozostał i będzie musiał być rozwiązany. Głosy komplementujące dyrektora. To głosy ludzi, których w ostatnim czasie sięgnęła choroba. Komplementują pracę szpitala, serdecznie. Ale to radni, którzy w wyniku choroby trafili do szpitala. Miejscowi notable. To nie jest miarodajna opinia. I głos ze Złocieńca byłego burmistrza i naczelnika miasta Henryka Czarnoty. - Nikt do tej pory nie zrobił dla tego szpitala tyle, co ten dyrektor. A przez ostatnie, do trzech lat, było ich aż siedmiu. Skoro on tyle potrafi, tyle zrobił, to spójrzmy na tego człowieka i w tej perspektywie. Zważmy jego postępowanie, ale z największą dozą obiektywizmu. -
Andrzejowi Krauze, wicestaroście ze Złocieńca, szpital został wetknięty na siłę przez starostę Stanisława Cybulę. Cybula to cwany lisek, wiedział, co robi - jeden z radnych na ten temat, anonimowo oczywiście. Dzisiaj Cybula jest czysty, za szpital odpowiada Krauze, a Przemysław Leyko skłamał – ciągnie wypowiedź. Gdyby powiedział prawdę, nie on wygrałby konkurs, a ta druga osoba - to z kolei anonimowo radny spoza Drawska Pomorskiego.
DZIĘKUJĘ, PANIE DYREKTORZE
Wicestarosta Andrzej Krauze dobrze wybiera moment w dramacie na obronę swego w jakimś sensie podwładnego. - Tyle zrobił - to się przewija. Nie da się ukryć, tyle zrobił. - A Krauze na dodatek umie mówić. Z wyczuciem dobiera timbre głosu, instynktownie reguluje moc, dobrze obeznany z mikrofonami. Wypowiedź jest zgrabnie skonstruowana, podana; widać, w odróżnieniu od innych, przygotowana. Tu znów coś w rodzaju oklasków, ale ledwie, ledwie. Perrora Andrzeja Krauze zwieńczona słowami – dziękuję, panie dyrektorze. - Sala podziela podziękowania, ale ktoś pyta: dziękuję, to co to znaczy, że w ogóle już dziękujemy? - Nie, nie, to znaczy, to znaczy, co znaczy, dziękujemy panie dyrektorze. Za pracę. -
PRZED SZPITALEM
W poniedziałek i we wtorek nie udało się nam skontaktować ani z Janem Barczakiem, ani z wiecestarostą Andrzejem Krauze. Byliśmy zaś w szpitalu po pierwsze wieści - a co tam panie w szpitalu tuż po sesji. Już przy wejściu widać, że trwa nieustający remont, ale taki - dobry, bo rodzaj widocznego osprzętu instalowanego przedni. Winda – cacko. Za to parking pod oknami beznadzieja. Mury lecznicy pod psem. Jak to było możliwe, by budynek doprowadzić do takiego stanu, trudno szukać winnych? W ciągu dwóch lat było tu siedmiu dyrektorów. Nie dali rady. Podobno dobrze radzą sobie gdzieś indziej, na przykład w Goleniowe, nad Drawą popadali. To wiadomość od wicestarosty, Andrzeja Krauze.
Nie udało się nam skontaktować z Janem Barczakiem, pozostało więc miejsce najważniejsze – szpital. A w nim związki zawodowe. A w związkach pierwsza pani wskazana przez kilka pielęgniarek, Jadwiga Micewska.
JADWIGA MICEWSKA
Szefowa jednego ze związków zawodowych pielęgniarek pokazuje pisemko, które właśnie otrzymała: - W związku z upływem – z dniem 31.03.2010 roku – okresu Pani oddelegowania do pracy w poradniach specjalistycznych na stanowisku sekretarka medyczna, proszę o dostarczenie informacji na temat posiadanych przez Panią kwalifikacji niezbędnych do pracy w systemie zmianowym w laboratorium Szpitala. -
TYGODNIK. Otrzymała pani to pisemko dzisiaj i usłyszała pani od dyrektora, że mimo dwudziestu siedmiu lat pracy, nie ma pani kwalifikacji?
JADWIGA MICEWSKA. Te zarzuty usłyszałam już w październiku. (...) Wszystko rozbija się o to, że my, jako laborantki i osoby pracujące w pracowni, między innymi - serologii, musimy mieć co trzy lata aktualizowane kursy serologiczne. Siłą rzeczy te kursy się dezaktualizują. Po trzech latach trzeba odbyć ponowne szkolenie. Jest sytuacja tego rodzaju, że pan dyrektor uniemożliwia odbycie tego kursu, a tym samym przywrócenie mnie do mojej dotychczasowej pracy.
TYGODNIK. Co z panią dalej będzie?
JADWIGA MICEWSKA: Nie wiem. Muszę odpisać panu dyrektorowi na to pismo.
TYGODNIK. Sądzi pani, że jest to związane z pani działalnością związkową?
JADWIGA MICEWSKA. Jestem przewodniczącą Międzyzakładowej Organizacji Pracowników Ochrony Zdrowia Powiatu Drawskiego z siedzibą przy Szpitalu imienia Matki Teresy z Kalkuty.
TYGODNIK. Łączy pani to pisemko z tą działalnością?
JADWIGA MICEWSKA. Jak najbardziej. To nie tylko jest, że tak powiem, jakaś szykana w stosunku do mojej osoby. Ja już wiele złego tutaj przeszłam. Dostałam między innymi naganę za to, że naruszam zasady współżycia społecznego.
TYGODNIK. Nim przyszedłem do pani, poczytałem sobie o was w prasie, w inernecie... Dżungla spraw do rozwikłania, któż temu poradzi? Wychodzi na to, że atmosfera międzyludzka w lecznicy jest fatalna.
JADWIGA MICEWSKA. To delikatnie powiedziane. Takie praktyki są stosowane w stosunku nie tylko do mojej osoby.
TYGODNIK. No to trzeba pójść do tej władzy drawskiej, jaka by ona nie była i mówić o swoich sprawach. Byłem na ostatniej sesji rady powiatu i odniosłem wrażenie, że oni o tym wszystkim w ogóle nie wiedzą. O tym, co się tutaj dzieje.
JADWIGA MICEWSKA. Bzdura. Oni doskonale wiedzą. Ja byłam na sesji w październiku i dokładnie powiedziałam, co się dzieje u nas w laboratorium. Tu sytuacja jest bardzo skomplikowana. Zaszłości sięgają wielu lat wstecz. Były ciągłe reorganizacje, restrukturyzacje, zwolnienia grupowe. W laboratorium pracowało aż trzydzieści osób. W tej chwili jest dziewięć.
TYGODNIK. Słuchałem wystąpienia dyrektora na sesji Rady Powiatu. Rzeczowo informował o nie tylko swoich dokonaniach w szpitalu, ale podkreślał, że z załogą. Wiele słów było o remontach, dobrze się tego słuchało. Był taki moment, na zakończenie prezentacji multimedialnej, że radni dyrektorowi bili nawet brawo. Przyznaję, nie brzmiało dobrze.
JADWIGA MICEWSKA. No, wie pan. Bez komentarza.
TYGODNIK. Rozumiem, że radni winni włożyć więcej wysiłku w poznanie sytuacji w szpitalu. W końcu ich diety to więcej niż tysiąc złotych miesięcznie. Za prace społeczno-użyteczne człowiek ma dwieście osiemdziesiąt jeden złotych.
JADWIGA MICEWSKA. Oczywiście, że tak. Mury, to nie wszystko. Ktoś musi w nich pracować. Ja nie mówię, że ten szpital jest zły. Szpital jest dobry. Tylko sposób, w jaki realizuje się ideę dobroci, to... brak mi po prostu słów.
TYGODNIK. Proszę pani, zarzuca się dyrektorowi Przemysławowi Leyko wady charakterologiczne?
JADWIGA MICEWSKA. Na ten temat niech się wypowiedzą inni. Podobne metody pan dyrektor Przemysław Leyko stosował w Szczecinku. W szpitalu. Tam został odwołany. Ludzie nie zmieniają charakteru.
TYGODNIK. Komisja rewizyjna rady powiatu ma jeszcze przez miesiąc badać, co w tym szpitalu dzieje się na co dzień. Odniosłem wrażenie, że to nie to ciało winno jakby nawet interweniować w tej sprawie.
JADWIGA MICEWSKA. Związki Zawodowe prosiły, aby starostwo zainteresowało się tym, co się tutaj dzieje. Ta komisja na nasz wniosek tutaj przyszła. Starosta obiecał, że ona zajmie się zarzutami, jakie kierowaliśmy pod adresem dyrektora. Kontrola ponoć została przeprowadzona. Nie wiem, dlaczego jej wyniki do tej pory nie zostały przedstawione.
TYGODNIK. Wynik tych prac ma być pokazany dopiero osiemnastego marca, ze względu na piętrzące się komplikacje w lecznicy.
JADWIGA MICEWSKA. Tu się pracuje źle. To jest też opinia załogi. Osoby, które próbują powiedzieć głośno o tym, że dzieje się źle, są w różnoraki sposób karane. To nie tylko moja osoba. To samo stało się z przewodniczącą drugiego związku. Była instrumentariuszką na bloku operacyjnym i w związku z tym, że ośmieliła się głośno sprzeciwić temu, żeby do zabiegów nie stawały jako „brudne” instrumentariuszki (określenie ze slangu zawodowego – przyp. mój) i salowe, została odsunięta do pracy na intensywną terapię. To pani Stanisława Petrowicz. Ja zostałam przesunięta z laboratorium do pracy rejestratorki medycznej.
TYGODNIK. Jaki jest wedle pani cel działalności dyrektora szpitala?
JADWIGA MICEWSKA. Sprawić, by ludzie bali się mówić głośno o tym, co jest nieprawidłowe. My nie mówimy nic złego. My tylko domagamy się praw dla pracowników. (...)
TYGODNIK. Jest i opinia, że dyrektor przygotowuje szpital pod prywatyzację.
JADWIGA MICEWSKA. Myślę, że tak, ale to jest moje prywatne zdanie. Nie mi rozsądzać ten problem. Faktem jest, że są prowadzone na szeroką skalę remonty. A ja już się zastanawiam, co mnie spotka za ten wywiad. My nie kwestionujemy tego, że w szpitalu są nowe ściany, ale ściany, to nie wszystko. Szpital, to przede wszystkim ludzie. A tym ludziom pracuje się źle. Pracuje się źle! (...)
* * *
Ze wstępnych materiałów zebranych w tej sprawie wynika, że nie tak ważne jest to, czy dyrektor Przemysław Leyko napisał, że był karany, czy też nie, ale to, czy aby powód zwolnienia z pracy w Szczecinku nie będzie w końcu identyczny z tym, co w końcu może zdarzyć się i w Drawsku Pomorskim. Jest czas, by temu zapobiec. Nawet prośbami do dyrektora. Naganą. Na razie – jednak wszystkie sznurki nadal trzyma dyrektor Przemysław Leyko. Te powiatowe też jak najbardziej. Takie odnoszę wrażenie. Gdy Komisja Rewizyjna przedstawi plon pracy w szpitalu, dobrze byłoby, by był też przyjęty przez załogę szpitala. Ot, idzie tylko o prawdę. Nie po to wyborcy wybierali Radę Powiatu, by ta tak poważne problemy zwyczajnie, nawet jakby z łobuzerska, zaklaskiwała. A ludzi zaklaskać się nie da. Z drugiej strony – każdy ma takich klakierów, jakich sobie sam wygłosował.
Komisja Zdrowia i Bezpieczeństwa Rady Powiatu zgłosiła wniosek, z wezwaniem do zbadania zgodności z prawdą pisemnego oświadczenia o niekaralności, składanego czternastego czerwca 2007 roku w konkursie ofert na stanowisko dyrektora Szpitala Powiatowego przez pana Przemysława Leyko, w kontekście ujawnionego faktu skazania go w 2003 roku za przestępstwo ścigane z oskarżenia prywatnego.
Tadeusz Nosel
...ale może pracować jedna pielęgniarka na dwóch oddziałach (na jednym dyżurze)....a to zrobić może...albo jeszcze lepiej -jedna pielęgniarka na jedno piętro . Piguła
~Do piguły
2010.03.25 20.39.45
Z tą połową pielęgniarki to przesadziłaś. Żeby na dyżurze było tylko pół pielęgniarki musiałby każdą z osobna wpierw przerżnąć, a tego sobie nie wyobrażam. Aż taki to on nie jest.
~czytelnik x do vyz
2010.03.25 18.18.38
Dna to my już sięgnęliśmy po planie Balcerowicza.Czy uważasz że to ma powtarzać się cyklicznie co 20 lat?Według tego co napisałeś to mamy za dużo nie tylko pielęgniarek ale i budowlańców,sklepowych hydraulików itp.bo ci ludzie również są słabo opłacani i często źle traktowani w swojej pracy.Nie mamy tylko za dużo biurokratów tych, ciągle przybywa.Weź pod uwagę że w tym szpitalu średnia wieku pielęgniarek zatrudnionych na poszczególnych oddziałach dobija do 50 lat a to świadczy że za nie całe 10 lat na rynku pracy zabraknie zawodu pielęgniarki.Bo która matka-pielęgniarka wyśle do takiej szkoły,która niema przyszłości na rynku pracy.W urzędach sprzątaczki więcej zarabiają od pielęgniarki która swoją pracą odpowiada za zdrowie i życie ludzkie.Tak jak piszesz o urynkowieniu usług medycznych-szpital to nie fabryka gwoździ która ma przynosić dochody.Nie wiem czy z ZUSu otrzymujesz symulacje o twojej emeryturze,jeżeli tak to przeanalizuj ją dobrze a zauważysz iż z pieniążków jakie Ty i Twój pracodawca odprowadzasz do ZUSu dla ciebie pozostaje 1|4. Pomyśl również nad tym.
~piguła
2010.03.25 15.42.25
No to kiedy zaczną nas cenić?Jak będzie pracować pół pielęgniarki na dyżurze?Zastanawiam się co w takim razie zdążę zrobić: na pewno papiery- bo tam musi wszystko grać,może zlecenia -bo z tego też mnie rozliczą, no a pielęgnacyjne sprawy...no cóż..zdążę albo nie zdążę..może zrobi to pielęgniarka na następnym dyżurze..a jak nie...ale perspektywa...
~vyz do tej powyżej
2010.03.24 20.15.35
Przepraszam, nie po to pisałem j/w żeby kogokolwiek dołować. Jako obserwator tego co wokół się dzieje podzieliłem się swoimi refleksjami. Naprawdę szczerze współczuję pielęgniarkom, których wynagrodzenia są tak bardzo niskie. Jest to w dawnym socjalistycznym pojęciu przejaw „społecznej niesprawiedliwości” , a w obecnym kapitalistycznym : „aktualna, niska, rynkowa wartość waszej pracy”. Taka sytuacje jest konsekwencją urynkowienia medycznych usług. Popyt i podaż kształtują obecnie wartość pracy, a ta kształtuje wynagrodzenia. Im większa jest podaż usług ( im więcej jest Was pielęgniarek ) tym wartość ta jest mniejsza i mniejsze sa wasze wynagrodzenia. Gdy będzie Was mniej ( a na pewno niebawem będzie ) to staniecie się od razu cenniejsze i większe wynagrodzenia będziecie mogły sobie wynegocjować. Tak już jest w niektórych większych miastach, gdzie odczuwalny jest brak pielęgniarek. Tam pielęgniarka może zarobić już dużo więcej niż w Drawsku. Jeśli drawski szpital utrzyma się przy życiu to za kilka lat najprawdopodobniej pielęgniarka stanie się cennym deficytowym towarem na rynku usług i jej wartość znacznie podskoczy. Takie są prawidła rynku. Na razie jest tak jak jest. Kiedy było pod dostatkiem lekarzy to też płacono im nędznie. Obecnie wynagrodzenia mają o niebo wyższe bo ich liczba znacznie zmalała. Gros wyjechało za granicę, część odeszła na emerytury, nowych specjalistów nie przybywa i teraz to oni są w cenie. A Was niestety jest jeszcze za dużo. Wam się prawdopodobnie wydaje, że za mało. Tylko że Wasze odczucia nie korelują z zasadami rynku towarów, usług i pracy. Z ekonomicznego punktu widzenia sytuacja będzie musiała wprzód sięgnąć dna, inaczej mówiąc obsada pielęgniarska musi uzyskać status absolutnego minimum. Podobnie jak w 2007 roku stało się z lekarzami w Drawsku na internie. Dopiero konieczność zamknięcia oddziału sprawiła otrzeźwienie. Skończyły się czasy , kiedy odgórnie ustalano wysokość wynagrodzeń i to tak, że musiały być jednakowe dla całego kraju, podobnie z reszta jak ceny kiełbasy. Teraz decyduje o tym rynek. A na rynku wiadomo jak jest. Rano ceny SA wyższe. Potem maleją. Jak towar należy do deficytowych to zaraz cena idzie w górę. Jak truskawek jeszcze mało to SA drogie jak jest ich od groma to tanie po skurczybyku. Naturalne mechanizmy rynku i tyle. Plantatorowi można jedynie współczuć, że się natyrał, a teraz sprzedaje za bezcen. Podobnie jak współczuję wam.
~do xvz,.
2010.03.24 18.34.28
..no to mnie całkiem zdołowałeś...myślałam , że chociaż parę lat przed emeryturą będzie w miarę normalnie.Dzisiaj dostałam taką coroczną rozpiskę z ZUS-u.......na emeryturze też nie będzie normalnie...
~Do „doxyz” od xyz.
2010.03.24 16.18.17
Współczuję Tobie z powodu zawodowej frustracji. Na pewno przyczynił się do niej między innymi obecny dyrektor. Sama jednak piszesz, że od 10 lat jest nie fajnie, a dyrektor ten jest bodajże trzeci rok. Czy to zatem nie wina obecnego systemu sprawowania władzy w państwie? Być może dyrektor jest jednym z pionków w odgórnej grze. Co rusz słychać w środkach masowego nakazu, że protestują
Pielęgniarki . Są pewnie szpitale, w których pielęgniarki mają lepiej, są takie gdzie jest to samo, ale jestem pewien, że są i takie gdzie jest jeszcze gorzej. Jestem pewien bo znam taki szpital w Krakowie. Przy wejściu do pracy zostawia się w depozycie komórkę, ażeby z niej nie korzystać w pracy. Szefowa pielęgniarek siedzi wciąż przed monitorem i obserwuje inne pielęgniarki w pracy poprzez BIG BROTHERA. Spóźnienie minutowe skutkuje od razu naganą. Na jedną pielęgniarkę przypada 15 obłożnie chorych. Praca wypisz wymaluj niewolnicza. Widać brak szacunku dla tego zawodu nie jest więc jednostkowy i tylko w tutejszym szpitalu. Jest to wręcz ogólnokrajowa niekulturalna i hańbiąca zagrywka.
~do xyz
2010.03.23 23.18.13
Całkiem fajny komentarz.Przynajmniej nie ma jadu..A moja refleksja jest taka:przez ponad 10 lat ciągle musimy się bać zwolnień ,przez ponad 10lat są ciągle oszczędności we wszystkim co nijak się ma do tego, czego uczono nas w szkole ...Ja jestem już zmęczona taką pracą ,takimi układami ...właściwie zaczyna ni być wszystko jedno ,czy ten szpital padnie czy nie..Prestiż zawodu żaden...satysfakcji z zarobków brak i chęci do pracy też zaczyna brakować ..Zwłaszcza po takiej lekturze jak te wszystkie komentarze...Może pan dyrektor zrobił dobrze dla szpitala ale tyle szkody wyrządził personelowi tam pracującemu ..a kiedyś, gdzieś przeczytałam ,że największym bogactwem narodu są ludzie ,miałam wiarę ,że w szpitalu -to fachowa ,zgrana załoga...
~xyz
2010.03.23 22.04.22
Na wstępie wyjaśniam, że nie jestem stroną w konflikcie i obserwuję go bez emocji i beznamiętnie. Treść komentarzy budzi moje refleksje w trakcie których rodzą się pytania, między innymi takie: 1) Dlaczego ludzka istota musi być pełna sprzeczności? Dlaczego ludzie nie dzielą się na całkowicie złych i tych idealnie dobrych.? Dlaczego musi być tak, że jak w kimś jest cos dobrego, to jednocześnie towarzyszy temu jakieś zło? I jak tu móc kogoś sprawiedliwie ocenić? Trzeba posługiwać się metodą bilansowania cech dobrych i złych. Czytając komentarze i przysłuchując się całkiem z boku temu konfliktowi zaczynam ubolewać nad tym, że Pan Leyko ma w sobie tak wiele dobrego i jednocześnie sporo złego. Cechy dobre to między innymi wielka pasja twórczo-budowania. Co by o nim nie mówić to podziwiam go za te wszystkie prace remontowo-budowlane . Za Chiny nie wiem skąd można w obecnych czasach znaleźć środki na tak daleko idące remonty? Wcześniej remontowano dzięki funduszom z fundacji, ale potem wraz z odejściem sp Kuczerawego wszystko padło. Pan Leyko to wskrzesił. Po drugie zdołał poobsadzać lekarzami specjalistami wszystkie oddziały szpitalne na tyle, że wszystkie pracują, a jak wiadomo niektórym oddziałom groziło zamknięcie. Najwyraźniej widać, że poprzez swój pozytywny stosunek do lekarzy zdołał ustabilizować stan kadry lekarskiej. Nie wtrąca się do ich pracy, nie miesza, nie musztruje. Ważne dla niego jest to żeby wykonywali swoje zadania. Nie ważne zaś jak i kiedy? To wszystko na pewno musi cieszyć zarówno władze samorządowe, jak i lekarzy, a nawet pacjentów. Niestety facet dla równowagi dobra ze złem ma beznadziejne podejście do spraw personelu średniego. Podejście, którego nikt nigdy nie zaakceptuje. Arogancja i lekceważenie pracownic graniczące wręcz z pogardą. Utrwala to w pielęgniarkach przekonanie, że on je ma za nic. Olbrzymia szkoda, że ma taką właśnie cechę charakteru. Oczywiście robi tez wyjątki. A to już jego kolejna negatywna cecha – uwielbienie klakierstwa i dupowlastwa. Pracownik może być fatalny byle by tylko był lojalny. I dlatego pojedyncze osoby, wśród nich słynna Pani M mają u niego tak wysokie notowania. I to co w nim złe - niestety chłopa gubi. Wielka szkoda, bo jeśli faktycznie odejdzie to generalnie będzie to duża strata. Nie wierzę aby znalazł się ktoś na jego miejsce, kto zdoła kontynuować jego dzieło modernizacji i rozbudowy tego szpitala. Prędzej zostanie on sprywatyzowany. Znikną wówczas związki zawodowe i przestanie obowiązywać kodeks pracy, bo nie będzie zatrudniania na umowie o pracę. Niewątpliwie i tak szczupła kadra pielęgniarska może zostać jeszcze odchudzona. Są już bowiem szpitale po prywatyzacji z jedną pielęgniarką na dyżurze na dwóch oddziałach.
~do pacjentki 22.03.2010 godz21.45
2010.03.23 15.42.11
Dziwi mnie bardzo nienawiść ziejąca z pani wypowiedzi dotyczącej pani J.M.Jest to nienormalne .A skąd ma pani taką wiedzę : jaką pracownicą była w laboratorium .Pani J. robiła badania i nikt nie miał zastrzeżeń-przez dwadzieścia parę lat...?Myślę koleżanko że jesteś z armii tzw.szpitalnych dupolizów...żadna pacjentka nie pozwoliła by sobie na takie emocjonalne komentarze...ale nic to,jeżeli uważasz że zmieniło się coś na lepsze[tak jak piszesz] to weź udział w dyskusji [patrz poprzedni komentarz]
~życzliwa
2010.03.23 15.18.10
Drodzy pacjenci ,drogie koleżanki pielęgniarki...myślę że czas najwyższy przestać sobie ubliżać ,zastanówmy się raczej i wypiszmy na tym forum co zmieniło się na lepsze a co na gorsze najpierw dla nas ,a później dla pacjentów.Na lepsze dla nas:organizowane są imprezy-więc kto lubi się bawić ,ten się bawi, ..........dla pacjentów :jest czyściej w szpitalu,.........Dla nas gorzej:za mała obsada na dyżurach ,brak podwyżek ,brak odzieży ochronnej,niemożliwość pójścia na cały urlop,skłócenie personelu chociażby przez podnoszenie niektórym osobom wynagrodzenia ,zastraszanie załogi poprzez piętnowanie \'związkowców\'[np .na zebraniu].....gorzej dla pacjentów :za mała obsada personelu ....itd
~dyżurna
2010.03.23 07.59.40
Widzę że obudziły się wielbicielki i obrończynie Pana Dyrektora. Tak, tak drogie Panie już niedługo urwą się Wam suto wynagradzane kontrakty i praca w godzinach ponad limit. Już nie będzie pracy na umowę o pracę i dodatkowo na umowę cywilno – prawną. A koleżanki mobbingowane wrócą wkrótce na swoje odcinki pracy. Ciocia M. wróci „niestety” z powrotem na oddział wewnętrzny albo do ekipy sprzątającej jak jej się na wewnętrznym nie będzie podobać, a jej córeczka Agatka do PUP na zasiłek dla bezrobotnych.
~c.d.
2010.03.22 23.01.51
Droga Pacjentko,chyba nie leżała Pani na oddz.chirurgicznym?Bo wtedy nie piała by Pani tych hymnów pochwalnych zażywając tam kąpieli...może była Pani pacjentką ortopedii, no to i owszem -warunki całkiem ,całkiem...ąle droga Pani proszę zauważyć ,że nam nie tylko chodzi o to co zrobił dyrektor a co nie...ale oto jak jesteśmy traktowane.To kpina że o podwyżki mamy zwracać się do starosty-jak dawał lekarzom ,albo \'swoim\' to nie musiał mieć pozwolenia z góry.....nawet emeryci już dostali a w szpitalu potrafił dyrektor obniżyć.Szpital to co prawda im. Matki Teresy ,ale wolontariusze tu nie pracują
~
2010.03.22 22.41.30
zzzzzz jakie pojedyncze osoby ,co ty pleciesz !?A co się dla nas zmieniło od czasu kiedy znakomita większość załogi chciała strajkować?Aaaa.. sorry ,bardziej jesteśmy zastraszone ,bo dyro pokazał ,co może zrobić niepokornym...a ,i jeszcze - zorganizował niewielką ale widać prężną armię wiernych obrońców..
~czytelnik x
2010.03.22 21.38.49
Do uczestnika forum który odpisał na mój post....moja informacja była skierowana do osób myślących inaczej niż te dwie panie a widzę że Ty myślisz podobnie.Za błąd w nazwisku dyrektora przepraszam
~czytelnik x
2010.03.22 21.26.19
zzzzzzz....Widzę że zapomniałaś komu zawdzięczasz swoją ostatnią podwyżkę w takiej a nie innej kwocie.To zdaje mi się dzięki tym wichrzycielką.Ale myślę iż Ty i Pielęgniarka tkwicie jeszcze w głębokiej komunie, wasza demokracja jeszcze nie wykiełkowała. Zapewne na drzwiach waszych mieszkań widnieją tabliczki z tytułem zawodowym i nazwiskiem jak było za komuny. W państwie demokratycznym przełożony jest partnerem dla swego podwładnego i odwrotnie a nie tyranem.Bardzo często są po imieniu a to zapobiega stresowi w pracy.Więc Wy nie dorosłyście jeszcze do życia w takim systemie mimo Waszych lat!
~DO CZYTELNIK \"x\"
2010.03.22 21.20.58
Głos zabierasz a nawet nie wiesz jak się piszę nazwisko tego dyrektora. Cyrk co tu się dzieje właśnie tacy tu głos zabierają, najwięcej do powiedzenia mają a tak prawdę mówiąc nic nie wiedzą. A co do pana Barczaka święta racja,WAŁĘSA NR.2.
~zzzzzzz
2010.03.22 21.08.34
Pojedyncze osoby są właśnie w konflikcie z Dyrektorem!!! i proszę nie sugerować dyr.K czy też innych bo wszyscy doskonale pamiętamy dlaczego oni odeszli właśnie przez te nasze biedne, pokrzywdzone \"wyjątki\" prawie w każdym Dyrektorze coś im się nie podobało! Więc najpierw trzeba zrobić rachunek sumienia a później oczerniać innych!
~czytelnik x
2010.03.22 20.51.42
Zainteresowanych inaczej niż PIELĘGNIARKA odsyłam na stronę http://forum.gk24.pl poczytajcie sobie jak jeżdżą sobie po Barczaku a jak zachwalają Lejkę.(Dwa tematy o szpitalu drawskim)
~czytelnik x
2010.03.22 20.45.56
Szanowna Pani Pielęgniarko...to że Pani Micewska nie dała sobą pomiatać i poniżać według Pani jest ona najgorszą pracownicą szkalującą dyrektora,nic tylko pogratulować Pani spostrzeżeń.Być może zechce się Pani zamienić stanowiskiem pracy i pobierać jej obecne pobory-gratuluję trafnej zamiany.Osoba twierdząca iż z tego powodu zamkną szpital jest w ogromnym błędzie ale gratuluję ponownego wyboru.Mam do Pani pytanie, skoro wcześniej było tak źle dlaczego Pani nie zrezygnowała z pracy?Być może poprzedni dyrektorzy nie byli dobrymi menadżerami ale personel średni traktowali z należnym szacunkiem.Nie wiem czy pamięta Pani dyr.K. i za co został zwolniony?Poprzedni dyrektorzy nie mieli poparcia i przyzwolenia jak obecny-czyżby byli z innych opcji politycznych? Jak chce Pani działać,może powołać komitet obrony nowego Łukaszenki w postaci obecnego.Jeszcze raz gratuluję.Oraz apel do pań pielęgniarek myślących inaczej niż ta Pani, miłe Panie nie przejmujcie się głosami pojedynczych osób, być może czujących zagrożenie z powodu zapowiedzianego odejścia P. dyrektora.