Starosta woli wręczać i przecinać, niż rozwiązywać problemy
(FELIETON) Dwa materiały zamieszczone w dzisiejszym numerze każą zastanowić się nad przyczynami paraliżu, jaki ogarnął władze powiatu i samego starostę.
Od dłuższego czasu pokazujemy bałagan, jaki panuje w starostwie, jego wydziałach i jednostkach organizacyjnych, choćby tylko z zatrudnianiem dyrektorów, prowadzeniem Biuletynu Informacji Publicznej, inwestycjami. Wiemy już, że budowana hala sportowa ma roczny poślizg, nie będzie remontu punktu wodowania kajaków, a teraz dowiadujemy się, że wypadła termomodernizacja budynku ZSP w Płotach. Z pisma odczytanego na sesji Rady Powiatu dowiadujemy się, że są kłopoty z przekazaniem sieci wodociągowej i kanalizacyjnej na osiedlu Rzęskowo, nazwanym kiedyś Oazą, z powodu braku dokumentacji. Kompletnie leży kontrola, co pokazał przypadek dyrektora ZDP, ale też pokazuje list byłej dyrektor DPS w Jarominie pani Karoliny Tyszeckiej.
Znamienne są jej słowa, że starosta Sać nie pofatygował się do DPS-u w okresie trwającego konfliktu, przynajmniej za jej bytności. Schował głowę w piasek i zwolnił dyrektorkę, która zareagowała na nieprawidłowości, a dla odmiany pozostawił na stanowisku dyrektora ZDP, który po raz drugi został złapany na tym, jak wykorzystywał mienie Powiatu do prywatnych celów. To czytelny dla mieszkańców sygnał, że starosta nie będzie tolerował w swoim otoczeniu ludzi uczciwych i kompetentnych oraz porządku, którego tak nie lubi. Nie od dziś wiadomo, że w mętnej wodzie łowi się grube ryby.
Jak mętna jest ta woda, pokazuje sytuacja z dyrektorami, jak chociażby wprowadzenie tylnymi drzwiami swojego dyrektora do Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej. Jak dalece zdezorientowani w tej sprawie są sami pracownicy starostwa, pokazuje informacja z ostatniej sesji, zamieszczona na stronie starostwa, w której ktoś informuje, że „Marta Łakomy, Dyrektor Wydziału Edukacji Starostwa Powiatowego, przedstawiła informacje o stanie realizacji zadań oświatowych w roku szkolnym 2011/2012”. Otóż informuję pracowników starostwa, że pani Łakomy nie jest dyrektorem tego wydziału. Ten wydział już od kilku lat nie ma dyrektora. Podobnie jak Powiatowe Centrum Marketingu itd. Podobnie jak DPS po zwolnieniu Karoliny Tyszeckiej. Przez kilka miesięcy pełnił tam obowiązki Kazimierz Michalak, ale – jak wynika z orzeczeń sądowych – nawet to było niezgodne z prawem.
Wystarczy przytoczyć choćby rozstrzygnięcie Wojewody Lubelskiego poparte orzeczeniem WSA w Lublinie z 2008 r., w orzekł, że „przepis art. 112 ust. 7 ustawy o pomocy społecznej nie upoważnia do wydania uchwały powierzającej pełnienie obowiązków dyrektora w jednostce organizacyjnej pomocy społecznej, jaką jest dom pomocy społecznej. W świetle tego przepisu zarząd powiatu zatrudnia kierowników jednostek organizacyjnych pomocy społecznej, o których mowa w ust. 8 (czyli ośrodków adopcyjno-opiekuńczych, jednostek specjalistycznego poradnictwa, w tym rodzinnego, oraz ośrodków wsparcia, domów pomocy społecznej, placówek opiekuńczo-wychowawczych i ośrodków interwencji kryzysowej), zgodnie z wymogami określonymi w art. 122 ust. 1, po zasięgnięciu opinii kierownika powiatowego centrum pomocy rodzinie lub kierownika ośrodka pomocy społecznej w mieście na prawach powiatu. Z treści cytowanego przepisu nie wynika w żaden sposób upoważnienie do podejmowania uchwał w przedmiocie powierzenia pełnienia obowiązków kierownika (dyrektora) domu pomocy społecznej. Upoważnienia takiego nie stwarza również żaden inny przepis obowiązującego prawa”.
I dalej: „Sąd stwierdza, że analiza rozwiązań przyjętych w ustawie o pomocy społecznej i ustawie o pracownikach samorządowych w kontekście systemowym wskazuje, iż brak możliwości powołania osoby pełniącej obowiązki dyrektora domu pomocy społecznej w trybie pozakonkursowym jest wynikiem nie luki prawnej, lecz świadomego działania ustawodawcy.
Wynikający z art. 3a ustawy o pracownikach samorządowych wymóg, aby nabór kandydatów na wolne stanowiska urzędnicze, w tym na kierownicze stanowiska urzędnicze, był otwarty i konkurencyjny, a więc następował w trybie konkursowym, ma na celu zagwarantowanie, aby osoba piastująca wysokie stanowiska w administracji samorządowej dawała rękojmię prawidłowego wykonywania zadań w zakresie kierowania powierzoną jej placówką. Takie gwarancje daje z jednej strony konieczność spełnienia wysokich wymagań co do kwalifikacji zawodowych, z drugiej – wybór osoby piastującej stanowisko w drodze konkursu, zapewniającego możliwość wyboru spośród kilku kandydatów osoby najbardziej odpowiedniej do zajmowanego stanowiska, co leży w interesie publicznym, gdyż zapewnia zarówno właściwą jakość usług publicznych świadczonych na rzecz odbiorców, jak i właściwe gwarancje co do przestrzegania prawa i sprawnego funkcjonowania kierowanej jednostki. Przyjęcie rozwiązań, za którymi opowiada się skarżący, prowadziłoby do obejścia owych wysokich wymagań materialnych i proceduralnych obowiązujących przy powołaniu na stanowiska kierownicze w administracji samorządowej.”
W świetle choćby tego orzeczenia może okazać się, że pełnienie obowiązków dyrektora DPS przez Kazimierza Michalaka było niezgodne z prawem, a więc i jego decyzje można unieważnić.
Kto więc obecnie zarządza DPS-em w Jarominie? Może nie wie tego nawet sam starosta.
Proszę zwrócić uwagę na zdanie z tego orzeczenia: „wybór osoby piastującej stanowisko w drodze konkursu, zapewniającego możliwość wyboru spośród kilku kandydatów osoby najbardziej odpowiedniej do zajmowanego stanowiska, leży w interesie publicznym, gdyż zapewnia zarówno właściwą jakość usług publicznych świadczonych na rzecz odbiorców, jak i właściwe gwarancje co do przestrzegania prawa i sprawnego funkcjonowania kierowanej jednostki”. Można zapytać, czy interes starosty to to samo co interes publiczny. Może okazać się, że niekoniecznie.
Wiemy już, że starosta nie lubi porządku. A co lubi? Lubi przecinać wstęgi, wręczać nagrody, kwiaty nauczycielom, stypendia uczniom, krzyże Sybirakom, a nawet chodzić z mieszkańcami na grzybobranie. To jego żywioł.
Gdy pojawiają się problemy, chowa głowę w piasek, jak w przypadku DPS-u w Jarominie. Od tamtego konfliktu minął rok, a temat jest wciąż żywy, gdyż nie został rozwiązany zgodnie z zasadami właśnie interesu publicznego, lecz zgodnie z interesem starosty, jakim był i jest święty spokój oraz wszechwładza. Wydaje się jednak, że starosta Sać konstruując układ w gminach i powiecie gryfickim w pewnym momencie przekombinował. Powstanie zespołu radnych w Radzie Powiatu i ostatnie wydarzenia w Gryficach pokazują, że kończą się żarłoczne i szkodliwe rządy politycznego zaplecza Idziemy Razem.
Kazimierz Rynkiewicz