(GRYFICE) W Gryficach znowu pojawi się wojsko! I to nawet radzieckie. Jednak uspokajamy, nie będą strzelać i burzyć budynków, lecz częstować grochówką.
Wojsko pojawi się w niedzielę, 4 marca, w ramach inscenizacji w rocznicę zdobycia przez wojska polskie i radzieckie Gryfic, w marcu 1945 roku. Program obchodów odbędzie się pod nazwą \"Bitwę o Gryfice 1945\".
W tym dniu miasto będzie świętować rocznicę zdobycia Gryfic z rąk niemieckich. Obchody rozpoczną się Mszą świętą w Kościele Mariackim o godzinie 11.30. Następnie zostaną złożone kwiaty pod pomnikiem na placu Zwycięstwa, a inscenizacja rozpocznie się około godziny 13.00. W programie, oprócz pokazów, będzie można obejrzeć oryginalny sprzęt wojskowy z okresu II Wojny Światowej. Harcerze będą serwować wojskową grochówkę. Zaprasza Urząd Miejski w Gryficach. (r)
Było tak: pomiędzy Polską a Niemcami na samym początku naszych dziejów znajdował się szeroki, pionowy pas ziemi, od Bałtyku aż na południe, który stanowił jakby przedpole; ścierały się na nim, zmagały i brały za łby wpływy tych dwóch państw. Granica Polski w wieku jedenastym kończyła się na Ziemi Lubuskiej (szmat ziemi, gdzie się schodzi Warta z Odrą), granica cesarstwa niemieckiego kończyła się na rzece Łabie. Między tymi dwoma granicami, w pośrodku były różne państewka słowiańskie: na południu Łużyczanie, na północy przy Bałtyku Weleci, czyli Lutycy, a w pośrodku właśnie owo przedpole.
Jeśli kto od Poznania pociągnie prostą linię na zachód, spotka naprzód miasta: Frankfurt, Lebus, Berlin z przedmieściem Kopenick, następnie Brandenburg, a w końcu Magdeburg. Polska stała fortecą w Lubuszu, Niemcy stały fortecą w Magdeburgu. W pośrodku były państwa mniejsze, buforowe, jakby dziś powiedzieli wyznawcy idei federacyjnej.
Etnograficznie rzecz biorąc, te drobne ludy należały do grupy lutyckiej, były jej najbardziej południową odnogą, jak Chyżanie naprzeciw wyspy Rugii byli skrzydłem najbardziej północnym.
Owe ludy południowe mieszkały w dorzeczach niewielkich rzek Sprewy i Hoboli, od których wzięły swoje nazwy - Sprewian i Hobolan (albo Stodoran). Rozmaite dokonywały się tu przemiany i ugrupowania. W czasach, które nas obchodzą, to znaczy, od końca panowania Mieszka I do wieku dwunastego układ stosunków tutejszych już się zarysował wyraźnie: bliżej Polski istniało państewko Sprewian, w którym władał książę Jaksa, ze stolicą w Kopaniku (należał do niej teren dzisiejszego Berlina), i drugie bliżej Niemiec państewko Przybysława, który stolicę swą posiadał na wyspie nazywającej się naprzód Branibor, później Brennaburg, lub Brandenburg. O Berlinie, oczywiście, żadnej wieści.
Jak się łatwo domyślić, księstewko bliższe Niemcom, braniborskie, stało pod wpływem niemieckim; księstewko Jaksy było szczerze przywiązane do Polski i ku niej ciążyło.
I teraz fakt w historii tych stron nie zwykłej wagi. Jak wiadomo, dia ekspansji ku wschodowi tworzyli cesarze niemieccy tak zwane marchie. Marchia Północna (czyli Stara Marchia - Altmark) leżała na lewym brzegu Łaby, akurat naprzeciw Braniboru. Od roku 1134 władał tą marchią Albrecht hrabia z Ballenstiidtu, dla obyczajów swych i zachowania Niedźwiedziem zwany. Ten Albrecht Niedźwiedź, jakby w przeczuciu, że stworzy całą rodową dynastię, zwaną w dziejach dynastią askańską, niesłychanie był łakomy ziemi i potęgi.
On to drogami bardzo zawiłymi zdołał księcia Przybysława nakłonić, aby księstwo Braniboru po swej śmierci zapisał jego synowi. Gdy Przybysław rychło umarł, Niedźwiedź sam zajął Branibor.
Aneksja nie poszła gładko. Wystąpił bowiem ze słusznymi pretensjami Jaksa z Kopaniku, najbliższy krewny Przybysława. Wszak po wszelkim prawie boskim i ludzkim jemu się ta ziemia należała, jemu ci ludzie, którzy mówili językiem jego ojczyzny. Jaksa zawinął się koło uzyskania posiłków z Polski i zdobył na Niemcach Branibor. Trzymał go przez czas jakiś, ale w końcu musiał ustąpić przed silą przeważającą.
Teraz rozpoczyna się najsmutniejszy okres historii polskiej, ten okres, który zadecydował o całym przyszłym kierunku rozwojowym Polski: okres podziałów po śmierci Krzywoustego, czyli po prostu okres kłótni i sporów, okres podziału państwa na partie, koterie i rozłamy. Ziemia Lubuska przypadła w udziale Piastom śląskim. Byli wśród nich ludzie dzielni i z otwartą głową, jak Henryk Pobożny, ale byli i inni. Syn tegoż Henryka, Bolesław Rogatka, zniemczony do gruntu, przy tym lekkomyślnik i hulaka, jedna znajpaskudniejszych postaci w galerii ówczesnych książąt, naprzód połowę Ziemi Lubuskiej oddał arcybiskupstwu magdeburskiemu (1249), potem pozbył się całego tego terenu na rzecz następców Albrechta. Ziemia Lubuska utracona została w roku 1251. Straty szły kolejno w górę Odry: naprzód Pomorze Zachodnie, później Ziemia Lubuska, jeszcze tylko Śląsk był przy Polsce. Ale i on już niedługo zostaje stracony. Im dalej od pierwszych Piastów, tym mniej rozumie się doniosłość linii Odry.
Albrecht Niedźwiedź wyszedł ze Starej Marchii, utworzonej na lewym brzegu Łaby, czyli na ziemiach słowiańskich zdobytych przez Karola Wielkiego. Gdy Askańczycy zagarnęli Branibor, z tej nowej zdobyczy oraz części Ziemi Lubuskiej utworzono nową redutę wypadową: Średnią Marchię. Wraz z postępem zaboru przesuwał się punkt ciężkości tego nowego organizmu państwowego, który oto rósł jako szósta, nowa dzielnica cesarstwa. Stolicą posiadłości Askańczyków był naprzód Magdeburg, następnie na wiele stuleci stał się nią Brandenburg, od którego poszła nazwa całej prowincji. I tak słowiańska nazwa Branibor zasiliła słownik niemiecki nowym przekręceniem. Nie pierwszy raz.
O Berlinie w dalszym ciągu nie słychać. W dokumentach nazwa ta pojawia się po raz pierwszy w roku 1244. Wobec czego rocznicę należałoby przesunąć o dobre lat kilka. A i wtedy nawet miałoby się do czynienia z rocznicą dosyć wątpliwą, było to bowiem wówczas miasto i małe i nic nie znaczące, w każdym razie nieprzydatne na jubileuszowy wzór.
Przesuwanie na wschód odbywało się pomału. Na razie potęgą był Brandenburg. O wielkiej karierze Berlina zdecydował kierunek, jaki się począł motać z dwóch miejsc środkowej Europy: z Brandenburgii ku Prusom krzyżackim i na odwrót. Oba te ogniska niemieckiego ducha w podobnych znajdowały się warunkach, obydwa żyły tymi samymi celami, obydwa tak samo, w sposób najplugawszy użyły imienia bożego dla oszustwa. Czy można się dziwić, iż powstał pomysł, że się z tych dwóch podobnych sobie kawałków ziemi wyciągną ręce i splotą jednym, jednoczącym uściskiem. Nie zaraz to nastąpiło, ale nastąpiło: urosła na tym cała potęga Prus, uratowała się niemczyzna, która z powodu systemu feudalnego popadła już w zupełne rozbicie, i dokonało się odcięcie Polski od morza. Wszystko za jednym zamachem.
1319 - wymierają Askańczycy;
1415 - władzę obejmują Hohenzollernowie (burgrabiowie z Norymbergi);
1510 - Albrecht Hohenzollern zostaje W. Mistrzem Zakonu;
1525 - sekularyzacja Zakonu;
1618 - połączenie Brandenburgii z Prusami (zatwierdza Zygmunt III Waza).
I jeszcze jedno: poniżyło Brandenburg, a wywyższyło Berlin. z którego bliżej i łatwiej podać rękę ku Prusom Wschodnim. Lecz mimo wszystko długo, bardzo długo zostaje ten Berlin miastem małym, cherlawym, byle jak stawianym. Zaczyna róść dopiero od Fryderyków, którzy zagnieździli się w Poczdamie. Odtąd dopiero znaczenie jego się gruntuje. W przeciągu lat dwustu pięćdziesięciu wydyma się i obrasta tą obszerną brzydotą, przeciw której wystąpił kanclerz Hitler.
Wiadomo więc dziś z całą pewnością, że data roku 1937 datą jubileuszową nie jest; nie jest nią również data 1944, lecz jakaś daleko późniejsza. W ogóle miasta na tym terenie to sprawa osobna. Trzeba ją postawić tak, jak się miała naprawdę, a nie tak, jakby się ją chciało w Niemczech dzisiejszych widzieć.
Zdobywaj ąc nowe ziemie Niemcy zakładali na nich miasta.
Z kilku powodów: ażeby mieć punkty zaczepienia w niechętnych stronach. ażeby stwarzać ośrodki życia dla kolonistów z głębi kraju sprowadzanych, ażeby w tych miastach tworzyć administrację kościelną, ażeby wreszcie przeciwstawić się swoim prawem handlowym prawom handlowym słowiańskim.
Bo i taka walka toczyła się na zdobytych terenach, oprócz politycznej i religijnej: biło się prawo z prawem. Prawo 'magdeburskie z prawem słowiańskim. Trzeba to zaznaczyć: ziemie tutejsze, jak wszystkie zachodnie ziemie słowiańskie, były dostatnie, obfitujące w rozliczne dobro i bogactwo. Poza tym prowadziły ożywiony handel wymienny z szerokim światem. Jak wszędzie w Słowiańszczyźnie, były tu grody, a każdy gród miał obok siebie tak zwane "podgrodzie" (suburbium) przeznaczone właśnie na targi, na handel. Wszystko: organizacja rodowa, organizacja książęca i organizacja handlowa związane były razem, w jedną całość.
U Niemców inaczej. Niemcy zapożyczyli ustrój miejski, jak niemal wszystko, co przynosili, z tradycyj rzymskich (poprzez wpływy włosko-flandryjskie; Kolonia i Trewir to dawne obozy rzymskie), dodając trochę swojej feudalnej przymieszki. Było więc i osobne prawo dla miast, które w tych stronach państwa zwało się prawem magdeburskim. Dawało ono dużo przywilejów warstwie mieszczan, kupców i rzemieślników, którzy wyodrębniali się z ogółu ludności, posiadali własny samorząd i własne prawa.
W tych stronach było to prawo jeszcze jednym instrumentem politycznym. Występowało do walki z ładem zastanym. Opierając się na nim, zakładali Askańczycy na tutejszych terenach miasta: Spandawę, Przecław i Kolno (1237 - dziś Colln), która to ostatnia miejscowość dziś do granic wielkiego Berlina została włączona. Tym trybem Kiedyś i Berlin założony został.
W niedawnych jeszcze czasach głośno podtrzymywano opinię, że te wszystkie miasta, które za praniemieckie się uznaje, przez Niemców na pustkowiach zupełnych założone i wyhodowane zostały czyli że taka zasługa i takie dla cywilizacji znaczenie. Ale kilka dokładniejszych ostatnich odkryć wskazało, że we wszystkich nieomal wypadkach te rzekomo niemieckie nowości powstały na gruncie i w obrębie grodów oraz podgrodzi słowiańskich. Dość wskazać na Lubekę, pod której kamienną powłoką kryje się wspaniała słowiańska cywilizacja. Cywilizacja drewniana. Podobnie z Wołyniem [czyli Wolinem]. Zapadający się rynek tego za "urdeutsch" ogłoszonego miasteczka odkrył oczom wspaniałe miasto słowiańskie i poraził prawdą, że długo przedtem, nim ktokolwiek mową niemiecką tu zagadał - wielkie słowiańskie rozsiadło się miasto. Miasto i port.
Tak samo musiało być z miastami w Brandenburgii, tak samo, tylko o wiele później, z Berlinem. I nie wiadomo, czy warto tak te czasy z rozczuleniem wspominać. Obraz nie był znów tak bardzo rozgłosu godny. Te chude, szczupłe miasta były rzadkimi wyspami w wielkim słowiańskim morzu. Historia czyni jeszcze jeden błąd perspektywiczny, jak tyle innych: wspomina tylko o paru miastach, o kilku tysiącach kolonistów, a zapomina, a nic nie mówi o setkach tysięcy ludzi tych stron, którzy przecież nadawali przez stulecia charakter tutejszej ziemi i nadają jej ten charakter do dziś.
~A. Tam
2012.03.02 09.20.52
Berlin jest zbudowany na starosłowiańskich fundamentach. Na ulicach grodu mogły się mijać dwa wozy zaprzężone w woły. Jezdnia była wykładana ciosanymi balami dębowymi. A te nasza ziemie rzeczywiście były zdobywane a nie wyzwalane - ale czy to różnica w obu przypadkach przelewano krew prostych żołnierzy.
~MM
2012.03.02 09.18.26
Podaj wężyku źródła tych faktów - tylko proszę nie propagandę pewnego niemieckiego propagandzisty
~...
2012.03.02 08.50.58
AUTOROM KOMENTARZY PROPONUJĘ O ZAPOZNANIE SIE Z PRAWDZIWĄ HISTORIA. NIEMCY PANOWIE ! OTÓZ FAKTEM HITORYCZNYM JEST ZE TO BYLI NIEMCY.
~MM
2012.03.02 05.31.28
Odwiecznie to byli Kaszubi. Ani Niemcy - ani Polacy. Niemcy skolonizowali najpierw większe ośrodki, szczególnie rzemieślnicy, na lepszych prawach podatkowych, germanizacja nastąpiła powoli. Prawdziwi autochtoni mówili o sobie - Pomorzanie, a nie Niemcy. Całkowita germanizacja, łącznie z językiem nastąpiła stosunkowo późno, podobnie jak na całym pasie zachodnim, na południu będącym wcześniej pod władaniem Piastów. Związki książąt z niemieckimi rodami, sobiepaństwo, wewnętrzne walki o władzę - to proste. I jacy Niemcy odwiecznie? Małe walczące ze sobą księstwa, tak małe, że książę siedząc na swoim tronie widział z okna granice swoich ziem. Barnim, Bolesław, Bolko - to rzeczywiście odwiecznie niemieckie imiona. Germanizacja panujących rodów, to nie germanizacja zwykłych ludzi. Kiedy nastąpiło zjednoczenie księstw? Ile pokoleń "odwiecznie" tu mieszkało we wspólnych granicach? Od jak dawna wszyscy władali językiem niemieckim?
Wężyku - słowo "zdobycie" jest jak najbardziej prawidłowe - mógłbyś się oburzać na "wyzwolenie".
~Brawo!
2012.03.01 19.31.46
Może i Niemcy byli od wieków, ale jednak to prasłowiańskie dawne tereny, więc i NASZE!;)
~
2012.03.01 18.07.03
jakiego zdobycia? niemcy tu byli od wieków. widac ze autorom przydałby sie kusr historii. dzikie hordy ruskich wlało się na tereny Niemiec. nie ma czego świętować.
~Aj Tam, Aj Tam
2012.03.01 15.33.08
A co na to zwolennicy żołnierzy wyklętych - wyleją radziecką grochówkę?