(ŁOBEZ) W minionym tygodniu podczas Spraw Społecznych oraz Komisji Budżetowej toczyły się ostre dyskusje dotyczące Światowida. Były prezes radny Janusz Skrobiński przedstawiał dramatyczną sytuację klubu, obarczając tym stanem rzeczy część urzędników i radnych. Prawda jednak, jak zawsze okazuje się być pośrodku. Klub nie jest bez winy.
Zdaniem radnego Janusza Skrobińskiego Klub mający bez mała 50 lat stoi na skraju bankructwa. Zwrócił uwagę, że jeśli nie będzie natychmiastowego dofinansowania, to Światowid przestanie istnieć. Na działalność na ten rok klub otrzymał 158 tys. zł. Problem w tym, że gmina zgodnie z prawem nie może przeznaczyć dla stowarzyszenia pieniędzy. Jedyną alternatywą jest konkurs, który może ogłosić na zadania dotychczas nie realizowane po uchwaleniu zmian w budżecie przez radę miejską. Najbliższa sesja jest w środę 7 września i taki projekt uchwały pojawił się w porządku obrad. Konkurs ma być ogłoszony 8 września. Mogą do niego przystąpić wszystkie stowarzyszenia zajmujące się sportem. Procedura trwa około dwóch miesięcy. O co więc chodzi?
Jak zwykle w takich sytuacjach o pieniądze. Przeznaczona kwota to 45 tys. zł. Do konkursu może przystąpić każdy klub sportowy. Innej formy wsparcia nie ma. Jednak radny Janusz Skrobiński uznał, że ta kwota, o ile Światowid konkurs wygra, będzie niewystarczająca na potrzeby klubu, toteż zapewnił, że nie będzie głosował za podjęciem tej uchwały.
Z ust radnego podczas komisji padło wiele gorzkich słów zarówno pod adresem radnych, pracowników urzędu, jak i samych burmistrzów. Podczas dyskusji wyszło również, że klub proponował, że zadania z zakresu upowszechniania kultury będzie prowadził za kwotę 260 tys. zł, pomijając sprzęt. Otrzymał jednak 158 tys. zł i taką umowę podpisał. W styczniu prowadzone były rozmowy, podczas których burmistrz odparł, że istnieje realna szansa, aby wciągu roku ogłosić konkurs, jako jedną możliwą formę wsparcia. Kolejne rozmowy w obecności przewodniczącego Rady Miejskiej toczyły się w gabinecie burmistrza w maju i czerwcu. Wówczas Światowid mówił o zapotrzebowaniu na kwotę 125 tys. zł, później 85 tys. zł.
– Mówiliśmy, że udało nam się znaleźć 45 tys. zł i będą zaproponowane w projekcie uchwały we wrześniu. Z waszej strony padło zapewnienie, że ograniczycie wydatki wynikające z tego, że działalność klubu w okresie wakacyjnym jest mniejsza i że do końca roku uda wam się wytrzymać. Przygotowałem projekt uchwały na taka kwotę, jaką mogę. Czy rada zatwierdzi – to wola rady. Gdybyście pokazali, jak dramatyczna jest sytuacja, zrobilibyśmy sesję nadzwyczajną, a wy zrobiliście awanturę – powiedział burmistrz.
- Temat wypłynął z taką siłą, bo to jest akt desperacji. Cieszę się z jednego powodu – po raz pierwszy od lat rozmawiamy o Światowidzie. Światowid, to nie jest popierdółka, to jest 50 lat tradycji i to są tysiące ludzi, którzy przyglądają się istnieniu klubu. Osobiście prosiłem, abyście wchodzili na portale internetowe, bo żarty się kończą. Jeżeli tak dalej będzie, to ludzie przyjdą z taczkami. Ja to wam gwarantuję. Tak się słyszy, to wcale nie jest śmieszne. Pan igra z ogromną masą społeczeństwa. Pan na stadion nie chodzi, pan tego środowiska nie zna, pan się tym środowiskiem nie interesuje. Ja tylko ostrzegam – przed ludźmi, bo Światowid, to nie jest popierdółka, 50 lat tradycji, mnóstwo osób, które się wokół niego kręcą. Wystarczyło przyjść wczoraj na mecz. W środku tygodnia, ile było osób, jak reagowali i jak zbierali pieniądze, żeby w sobotę i niedzielę klub zagrał mecz. Prezes będzie na sesji.
Jesteśmy traktowani jak piąte koło u wozu. Inaczej traktowany jest Łobeski Dom Kultury – tam wszyscy mogą zarabiać oficjalnie, teraz jest 30 tys. zł dla ŁDK, chociaż ŁDK ma 1,5 miliona budżetu, my mamy 158 tys. zł.
Dlaczego 25 km dalej potrafi tak dziać się w Sarmacie, że mają napisane projekty, w których trampkarzy i juniorów mają w projektach unijnych i mają 200 tys. zł budżetu – klub w IV lidze, z takiej malutkiej miejscowości jak Dobra. Potrafili postawić nowy stadion, nową halę, wybudować Orlika. Można tak? U nas nie można. Dlaczego tak jest? Ja mam o wszystko pretensje. Jak to jest możliwe, żeby nie wpuścić zespołu na boisko, to kto ma z tego boiska korzystać?
Środki piorące kończą się nam, za chwilę będziemy grać w śmierdzących strojach, nie wiem na ile starczy nam papieru. Wodę kupujemy sobie sami, bo nie jest najdroższa. Nie mówię już o tym, że dużo chłopaków nie ma butów, skarżą się, ale nie mamy, aby im zakupić. Rozumiemy procedury, ale w niektórych kwestiach można pomóc, jak się chce – powiedział radny, zwracając się m.in. do wiceburmistrza.
Po tych słowach zwrócono radnemu uwagę, że jako pracownik samorządu powinien wiedzieć, że procedury obowiązują i powinien on, bądź prezes klubu podczas sesji czerwcowej zgłosić wniosek formalny, albo przyjść do przewodniczącego jakiejkolwiek komisji podczas wakacji, wówczas zostałaby zwołana sesja nadzwyczajna. Radni poczuli się postawieni pod ścianą. Wielu z nich było zaskoczonych zaistniałą sytuacją, o której dowiedzieli się nie od prezesa, ale z artykułu w naszej gazecie.
Kto dla kogo
Kolejną kwestią, jaka pojawiła się podczas dyskusji była sprawa związana z dokumentacją Światowida. Teoretycznie kolejne transze powinny być wypłacane po rozliczeniu się z poprzedniej. W praktyce Światowid otrzymał pieniądze, ale z dokumentacją nie kwapił się do urzędu, odpisując, że członkowie zarządu pracują. Wyznaczyli urzędowi godziny wieczorne dwa dni w tygodniu.
– Jeżeli w urzędzie nikt nie potrafi znaleźć czasu, żeby przyjść do siedziby klubu, gdzie jest napalone, gdzie jest kawa, jest przyjemnie, miło, po to by przejrzeć rachunki, to dla kogo jest urząd? Dla ludzi czy ludzie dla urzędu? Przecież to wystarczy pójść, np. idzie wiceburmistrz z pracy, zajdzie i sprawdzi dokumenty – powiedział radny J. Skrobiński.
Wiceburmistrz wyjaśnił, że nie chodziło nigdy o to, aby to członkowie zarządu przyszli do urzędu, ale aby wyznaczona przez nich osoba przyniosła faktury, była obecna przy ich sprawdzeniu i odniosła je z powrotem do siedziby klubu. Zauważył również, że prezes klubu był w urzędzie przynieść pismo, że nie może przynieść dokumentów. Pismo złożył w sekretariacie, gdy wiceburmistrz był w swoim gabinecie. Burmistrz Ryszard Sola przypomniał, że był umówiony z prezesem. Czekał na niego pół godziny, prezes jednak nie zjawił się.
Bogdan Górecki, który niegdyś był prezesem Światowida zauważył, że nigdy nie było takiej sytuacji, żeby nie było współpracy i wzajemnego zrozumienia pomiędzy klubem a radą i urzędem.
– Tu piłka leży po stronie zarządu. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś mi mówił za plecami, że ja nie widzę problemu Światowida. Myślę, że trzeba zachować się bardziej odpowiedzialnie. Rozumiem burmistrza, że są przepisy prawa. Nie sądzę, by burmistrz chciał później odpowiadać za naruszenie dyscypliny finansów publicznych. Szkoda, że nie ma dzisiaj prezesa Marcina Pietrzyka, wiem, że on pracuje, ale zawsze w przeszłości prezesi pracowali. Pan Belina przychodził tutaj, nie powiem, jakich słów używał, abyśmy ten klub wspierali. Myślę, że prezes klubu powinien pozbierać się, przyjść do burmistrza i porozmawiać. Postawienie w ten sposób sprawy, jak przedstawił tu kolega radny, to postawienie rady i burmistrza pod ostrzałem przez wszystkich kibiców. Czytałem na Ligowcu.net wpisy internautów. Jestem zbulwersowany tym wszystkim. Ktoś to nakręcił niepotrzebnie, bo w tym gmachu to i burmistrz jest przychylny i rada jest przychylna. Zaskoczyła mnie ta informacja od pana Pietrzyka podana w gazecie i później ta cała sprawa, która została tak szybko nakręcona. Rada i burmistrz jest bardzo otwarta na pomoc, tylko więcej ciepła i serdeczności i otwarcia z zarządu. Przecież my wydajemy pieniądze publiczne – powiedział radny B. Górecki.
W piątek, po komisji znaleziono czas w Światowidzie i dostarczono dokumenty do urzędu.
Po komisji radny J. Skrobiński powiedział nam, że o uchwałę prosił już wcześniej, a o konkurs – w maju.
Nie szukać winnych
Sprawa rozbiła się o czirliderki. W Światowidzie są trzy sekcje. Kwoty na ich trening padały różne od 2.500 tys. zł do 3.600 zł za miesiąc plus delegacje. W tygodniu trzy grupy trenują w sumie dziewięć godzin. Dla porównania w Olimpie osoba zajmująca się treningiem otrzymuje 1300 – 1600 zł za pół roku i nie ma pieniędzy na środki piorące na stroje dla zawodników.
Radny K. Chojnacki uznał, że gdyby były oszczędności na czirliderkach, wówczas starczyłoby pieniędzy do końca roku. Radny Tadeusz Sikora dodał, że kibic nie przyjdzie oglądać czirliderki, ale mecz.
Radna Wiesława Romejko zaapelowała z kolei, aby nie szukać winnych, ale znaleźć rozwiązanie z patowej sytuacji.
Debata nad sportem
W listopadzie ma odbyć się debata dotycząca łobeskiego sportu. Najwyższy czas, bowiem warto byłoby zadać sobie pytanie czy łobeski sport, to tylko piłka nożna?
Pozostaje też pytanie o równość traktowania różnych dyscyplin sportowych w tej gminie, dysponowanie środkami finansowymi, bo wszak Olimp chciał powołać kolejną grupę, ale nie otrzymał na to środków. Światowid powołał sekcje i otrzymał zwiększone środki w porównaniu do roku ubiegłego.
Przywołany w wypowiedzi radnego Klub Sarmata owszem ma 200 tys. zł dotacji z urzędu, jednak w tej kwocie znaczącymi kosztami są koszty transportu i to nie na mecze, ale do domów dzieci i młodzieży, które grają w Klubie. Klub Sarmata jest klubem gminnym i bardzo poważnie do tej kwestii podchodzi. Nie chcąc pozostawiać swoich zawodników bez opieki, tym bardziej, że niektórzy są z najmłodszych klas, postanowiono każdego zawodnika z terenu gminy odwozić do domu. Część środków przeznacza się na dożywianie. Światowid Łobez dzieci i młodzież do domów nie odwozi.
Klub Polonia Płoty również ma 200 tys. zł dotacji, ale w tych kosztach mieści się utrzymanie dwóch pracowników dbających o stadion. W Łobzie stadionem zajmują się osobno pracownicy. Ma on służyć wszystkim, nie tylko klubowi.
Przy okazji debaty wyszło, że po drodze zabrakło zwykłego szacunku do ludzi zajmujących się i dbających o stadion. Słów, jakie są do nich kierowane, zwyczajnie nie godzi się powtarzać.
Zabrakło również zwykłych rozmów na forum Rady, stawianych wniosków, dyskusji i zwykłej ludzkiej uprzejmości.
Debata na temat sportu w Łobzie jest konieczna. Konieczne jest zastanowienie się, czy sport to tylko piłka nożna i jaki obowiązek, my podatnicy i mieszkańcy gminy mamy odnośnie utrzymywania piłkarzy i czy tylko piłkarzy i czy rzeczywiście mamy obowiązek prać im stroje sportowe? MM