Wczoraj w Urzędzie Miasta w Drawsku Pomorskim odbyło się spotkanie mieszkańców Mielenka Drawskiego z burmistrzem w sprawie planowanej budowy kopalni żwiru. Na spotkanie stawiła się reprezentacja mieszkańców w postaci czterech osób, które mieszkają najbliżej terenu planowanej budowy. Przed wejściem na salę nastroje wśród mieszkańców były bardzo gorące – ostatni rzut oka na plany i pisma z urzędów będące odpowiedziami na ich zapytania, wymiana zdań i spostrzeżeń i w końcu otworzyły się drzwi od sali.
– Witam bardzo serdecznie na trzecim w tej grupie spotkaniu organizacyjnym w sprawie ustalenia warunków budowy kopalni kruszyw w Mielenku Drawskim. – rozpoczął przemówienie burmistrz. – Dzisiaj mam nadzieję, że dojdziemy do porozumienia w sprawie ustalenia tych warunków.
W odpowiedzi na protesty mieszkańców w sprawie budowy kopalni w tak bliskim sąsiedztwie, burmistrz wydał decyzję uwzględniającą większość uwag mieszkańców. Zmiany wprowadzone do decyzji o budowie kopalni kruszyw są znaczące. Pierwszą z nich jest postanowienie, że czas pracy został określony od godziny 7 do 18.00. W tym przedziale czasowym inwestor może pracować jedynie w jednym cyklu ośmiogodzinnym. Oznacza to, że żwirownia pracować będzie przez osiem godzin dziennie (i ani godziny więcej) w przedziale godzinowym 7-18.00. W soboty i w czasie świątecznym kopalnia nie będzie mogła pracować. Kolejną sprawą jest pas ochronny.
- Na podstawie map geodezyjnych ustaliłem tę dolną granicę od jeziora i od zabudowań na nie mniejszą niż 250 m. – powiedział burmistrz. - Dlaczego zależy mi na takiej szerokości tego pasa? Ktoś, kto dba o środowisko musi wiedzieć, że jeśli jest jezioro, to ten pas powinien być większy. Jeśli chodzi o uwarunkowania środowiskowe niestety nie mogę się do nich odnosić, bo Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska nie chce ich udostępnić. Udostępnione zostaną dopiero po wydaniu przeze mnie decyzji i odwołaniu się stron.
Następne postanowienie dotyczyło drogi, którą będą jeździć ciężkie pojazdy inwestora. – Droga gminna może być użytkowana przez kopalnię po wcześniejszym utwardzeniu i dodatkowo wybudowaniu ścieżki rowerowej. Odległość ta dotyczy 100 m nawierzchni (taką odległość podał inwestor na planie przesłanym do RDOŚ – przyp. red.). Jeśli chodzi o pozostałe badania, zostaje utrzymany tonaż samochodów, ilość samochodów wjeżdżających i wyjeżdżających.
Kolejna obawa mieszkańców dotyczyła ryzyka obniżenia poziomu wód gruntowych. W Mielenku przez eksploatację gruntu przez działające już kopalnie prawie wszystkie studnie powysychały. Część mieszkańców jest podłączona do wodociągu. Państwo Lewandowscy są w nieco gorszej sytuacji.
– My mamy tylko studnię. A mieszkamy w odległości 10 metrów od działki inwestora. Co się stanie, jeśli poziom wód gruntowych opadnie? Zostaniemy bez wody. – powiedziała nam pani Lewandowska. - Dlatego właśnie robimy taki rumor w tej sprawie.
W odpowiedzi burmistrz uspokoił mieszkańców. - Jeżeli obniży się poziom wody, będzie państwu przysługiwała z tego tytułu rekompensata. I to będzie musiał zapewnić inwestor.
- Postawiłem na maksymalne zabezpieczenie tych wniosków, o które państwo wnioskowaliście To wszystko oczywiście jeszcze trochę potrwa, bo jeżeli nie odwołacie się od tej decyzji, to z pewnością odwoła się inwestor. Dlatego ta procedura będzie jeszcze trwała. - stwierdził burmistrz.
Mieszkańcy chcieli również zapewnienia kontroli emisji spalin oraz ilości przejeżdżających pojazdów. – To już jest zapewnione ustawowo, a każde naruszenie zgłoszone do nas będzie skutkowało wszczęciem odpowiedniego postępowania.
Burmistrz poinformował również o możliwości roszczenia rekompensaty z tytułu utraty wartości gruntów. Kolejna kopalnia, w tak bliskim otoczeniu wsi, doprowadzi do ograniczonego użytkowania gruntów. – Agroturystyki wśród pyłu i hałasu z tym krajobrazem księżycowym w tle raczej już nie otworzymy. – zauważył Andrzej Szczechowiak.
Mieszkańcy pytali również o projekt R-21, zakładający wybudowanie w Mielenku kolejnego wysypiska śmieci, a właściwie przechowalni śmieci zwożonych z gmin należących do R-21, które następnie zostałyby wywiezione z Mielenka na wysypisko główne.
– Czy to rzeczywiście przejdzie, to dzisiaj tego nikt nie wie, bo jest to suwerenna wola tych gmin, a ani Ostrowice, ani Złocieniec, czy Brzeżno do R-21 jeszcze nie należą. Wszystko zależy od tego, czy ościenne gminy zechcą się do nas przyłączyć, ale o tym zadecyduje pieniądz; nie każdą gminę będzie stać na przyłączenie się do R-21. – powiedział burmistrz.
– Jeśli to wszystko będzie z „ludzką twarzą”, to możemy to jakoś przełknąć. – powiedział usatysfakcjonowany przebiegiem spotkania Andrzej Szczechowiak. Burmistrz zapewnił, że jeśli już taka przechowalnia powstanie, to będzie ona zabudowana i odpowiednio zabezpieczona.
- Przede wszystkim chcę, żebyście państwo uwierzyli, że tak naprawdę to nie tylko nam przeszkadza budowa tej kopalni. My jesteśmy reprezentacją 80 procent mieszkańców Mielenka – powiedział Andrzej Szczechowiak.
– Interes społeczny jest dla mnie najważniejszy. - skomentował burmistrz.
Po spotkaniu mieszkańcy długo zastanawiali się nad jego przebiegiem.
– Skąd taki obrót? – z niedowierzaniem zastanawiał się A. Szczechowiak. – Nie spodziewaliśmy się w ogóle takiego rozwiązania, ale jesteśmy bardzo zadowoleni – dodała Renata Kowalczyk. – Żeby tylko inwestor na to poszedł.
Sprawa kopalni żwiru w Mielenku Drawskim od początku budziła wiele kontrowersji. Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska zatwierdziła projekt, na którym nie zostały uwzględnione budynki usytuowane w pobliżu przyszłej kopalni. Jak to jest możliwe? – RDOŚ tłumaczyło się tym, że korzystali z mapy z 2006 roku, gdzie tych domów nie było. Nikt nie sprawdził jak to wygląda w rzeczywistości. – mówi pani Renata. – Dopiero jak pokazaliśmy im zdjęcia lotnicze i wydruki ze zdjęć satelitarnych, Regionalna Dyrekcja stwierdziła, że te domy faktycznie są.
Następne spotkanie w tej sprawie w celu zatwierdzenia ostatecznej decyzji burmistrza przez obie strony zaplanowane jest po świętach. O rozstrzygnięciu sprawy będziemy informować.
Magdalena Braniecka
NIE rozumiem jak RDOŚ nie chce burmistrzowi udostępnić uwarunkowań środowiskowych przed wydaniem decyzji..Panie burmistrzu to dlaczego Pan nie złoży donosu o popełnieniu przestępstwa do prokuratury skoro RDOŚ każe Panu wydać decyzję na podstawie fałszywych danych zawartych w ich postanowieniu.Coś tu dla mnie zwykłego śmiertelnika jest nie jasne.Czuję w tym wszystkim politykę [tzw.SPYCHOLOGIĘ ]
~mieszkaniec Drawska
2010.03.11 23.44.05
Czytając powyższe komentarze warto dalej analizować :co lepsze dla inwestora-decyzja negatywna czy tak mocno okrojona ?Odwołał by się zapewne od od jednej jak i od drugiej.Która opcja daje inwestorowi lepsze możliwości wynegocjowania jak najwięcej dla siebie?A mieszkańcy...mieszkańcy niech mają oczy szeroko otwarte bo mogą pewne rzeczy przespać [w papierach obowiązują terminy] Niech też przeanalizują co byłoby dla nich korzystniejsze:czy taka decyzja czy żadna i w której sytuacji [po wydaniu decyzji ] będą mieli więcej argumentów.A że jestem wielkim przeciwnikiem zarówno żwirowni jak i wysypiska śmieci ,życzę mieszkańcom Mielenka wytrwałości w walce [bo na pewno szybko się nie skończy ] i P O W O D Z E N I A.
~patrzacy z boku do ekologa
2010.03.11 22.15.32
Do dyskusji na ten temat się zatem nie nadaję. Kapituluję. Patrząc z boku rozumiałem to tak jak napisałem powyżej, natomiast czy to jest jakaś gra burmistrza i ukartowana przez niego zdrada w białych rękawiczkach to ja nie mam pojęcia. Nie posiadam żadnych przesłanek do takich podejrzeń. Za mało znam szczegółów. Wy znacie ten temat dogłębnie, a ja tylko medialnie, z tego co w doniesieniach Tygodnika Pojezierza Drawskiego. Burmistrz ,na ile go znam, jest doświadczonym strategiem i może to doświadczenie teoretycznie wykorzystać zarówno na korzyść jednej jak i drugiej strony. Nie wiem jakie Wy macie powody ażeby mu nie ufać? Nie wiem też jaką miałby mieć korzyść ażeby zdradzać Wasze interesy na korzyść inwestora? Co miałby za to? Jak na wstępie pisałem, kapituluję. Życzę mimo wszystko powodzenia w pozytywnym zakończeniu dla was i tego regionu sprawy. Pozdrwiam patrzac z boku / nie z lotu Ptaka /
~ekolog
2010.03.11 19.33.37
Patrząc z boku, tak rzeczywiście można to odebrać, ale niestety sprawa ma drugie dno. Gdyby tak pozostało jak przedstawił to Burmistrz, to inwestor miałby szerokie pole do działania i zrealizował swą \"inwestycje\" tak jak ją sobie pierwotnie zaplanował. Nie musiałby liczyć się z przyrodą, mieszkańcami, wsią i wogóle kimkolwiek. A wtedy Burmistrz powie: no widzicie że chciałem, ale ........... I to byłby koniec debaty i przysłowiowa \"musztarda po obiedzie\". Podstawowe pytanie: dlaczego Burmistrz - mając odpowiednie i pewne argumenty - chce wydać decyzję (bylejaką) ale decyzję, a nie chce odmówić jej wydania???????????
W sytuacji, gdy inwestor nie spełnia określonych i narzuconych warunków, to odmawia się wydania decyzji i jest to właściwe i zgodne z prawem.
Każdy myślący zadałby sobie pytanie, co kryje się za tym, że raptem ktoś diametralnie zmienia zdanie, przychyla się do żądań i spełnia je z nawiązką i to bardzo dużą.
~patrzacy z boku
2010.03.11 18.13.39
Jestem naprawdę mile zaskoczony przebiegiem i rezultatem tego spotkania. Przede wszystkim burmistrz dużo zyskał w moich oczach. Nie zgadzam się poprzednia opinią o błędnym „wygórowaniu”. Uważam, że wygórowanie przez burmistrza oczekiwań w stosunku do inwestora było jak najbardziej uzasadnione. Widać, że jest on doświadczonym praktykiem i dobrze wie, że w negocjacjach obowiązuje zawsze pewna „górka” , po to aby ostateczny konsensus był korzystniejszy dla postulującego. Inaczej mówiąc należało docisnąć inwestora tak, aby po jego odwołaniu się było co nieco do poluzowania. Ja „ patrzący z boku” uważam za normalne, że każda ze stron pragnie jak najwięcej utargować dla siebie. Dlatego gdyby burmistrz zażyczył sobie od inwestor nawet śmiesznie mało to ten by się i tak odwoływał. Cała filozofia negocjowania oparta jest na starych zasadach targowania się na bazarze. Na wstępie są skrajnie różne kwoty oferowane przez kupującego i sprzedającego, a potem stopniowo każdy z nich mięknie, aż konsensus ustala się gdzieś po środku. Dlatego nie zgadzam się z treścią powyższego komentarza sugerującego to, że gdyby burmistrz nie wygórował to może inwestor by przystał, a tak to się odwoła. Ręczę, że odwołałby się zawsze. Nie wiem, czy dlatego, że jest rok wyborczy, ale zachowanie się burmistrza oceniam na 5 z plusem. Pokazał, że zależy mu na przyrodzie i to raczej na całej, a nie tylko ( jakby się mogło wydawać ) na ptakach.
~ekolog
2010.03.11 07.37.27
Zbyt piękne aby mogło być prawdziwe, teraz,(do tej pory nic nie mógł) po wydaniu decyzji \"inwestor\" będzie miał pole do popisu, bedzie skarżył decyzję i ma spore szanse na ugranie swoich zamierzeń a być może i wyrolowanie nas wszystkich. Sadzę, że te ustalone przez burmistrza \"parametry\" są zbyt wygórowane i otworzą szerokie możliwości powrotu do pierwotnej koncepcji \"inwestora\" . Moim zdaniem, to tylko zagrywka, aby uciszyć mieszkańców, wydać decyzję i tym samym przyspieszyć działania \"inwestora\".