W sobotę, 19 marca, w Gryficach rozpętała się totalna burza po jednym telefonie wykonanym pod
nr 112. Rozmówca ponoć informował
o zagrożeniu radioaktywnym przy mogilniku w okolicy Kołomącia.
W Gryficach tzw. służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo w trybie pilnym zwołały posiedzenie wspólne sztabów kryzysowych, gminnych i powiatowych.
Deliberowano nad zagrożeniem i pewnie tam postanowiono wezwać na pomoc jednostki chemiczne straży z Koszalina i Szczecina. W sumie na to, by przyjechały, potrzeba było 4. godzin. (Wyobraźmy sobie, co by się z mieszkańcami Gryfic działo, gdyby na terenie miasta rozszczelniła się np. cysterna z azotem).
Mniejsza o to, jak akcja potem przebiegała. Ocena nie nadaje się do druku, dlatego publicznie nie oceniamy.
23 marca odwiedziliśmy mogilnik. Była godz. 12.10. Na mogilniku snuło się trzech pracowników w białych uniformach, jakieś trzy - cztery beczki rozstawione tu i tam. Co robili? A no nic nie robili. Po prostu byli na miejscu. Ożywili się na widok aparatów fotograficznych i pokrzykiwali, że tu nie można, że zakaz wejścia. Nikt poza oznakowany taśmą teren nie wchodził.
Na mogilniku stały fabrycznie nowe beczki plastikowe, owinięte przeźroczystą taśmą, przez którą widać było kartkę z trupią czaszką, czyli znak zagrożenia. Beczki stały na paletach i nie widać było, żeby z palet ktokolwiek je zdejmował. Być może ktoś zdejmował, a nas wzrok mylił.
Tutaj przyznać się musimy, że 23 marca mieliśmy okazję obejrzeć film amatorski, nakręcony przez ekologa, tzn. wielkiego przyjaciela przyrody. Film nakręcony został 20 marca w niedzielę i co obrazował? Wszystkie studnie na mogilniku puste, w jednej z nich na samym dnie była jeszcze odrobina wody. Oglądając film, zadawaliśmy sobie pytania: gdzie jest zawartość studni?
Beczki na paletach owinięte taśmą sfilmowane w niedzielę, w środę stały w tym samym miejscu i tak samo czyste.
W co i kiedy ładowano zawartość studni? Na to pytanie nikt nie odpowie, bo nikogo, kto mógłby nadzorować prace przy mogilniku, nie było.
Nikogo z województwa, powiatu, ani gminy.
Co było w mogilniku i gdzie zostało wywiezione też nie wiadomo. Samochód jakiś dostawczy stał, na skrzyni leżały używane beczki bez dekli. Dobrego zdjęcia tych beczek nie można było zrobić, pracownik wnętrze zakrył plandeką.
23 marca w Kronice Szczecińskiej pokazali migawki z prac na mogilniku. Oglądając ten filmik miało się wrażenie, że wrócił PRL w całej okazałości i jedyna myśl, jaka przychodziła do głowy, to napis na murach Szczecina – TV KŁAMIE.
Telewizyjna informacja była farsą. Pokazali ludzi w maskach gazowych na twarzy w pełnym uniformie. Nie pokazali, co prawda, jak koparką cokolwiek wyciągają ze studni. Ale pokazali ofoliowane nowe beczki, przewożone z kąta w kąt. To jest z miejsca w inne miejsce, bo przecież nawet tych pustych beczek nie było na co załadować. Gdyby była inna możliwość, to przecież by pokazali – PRAWDA? M
M jak zwykle spóźniona. Gdzieś coś usłyszała, trochę TV i innych mediów pooglądała i jest jest artykuł. Procedury to procedury, a pismaków(WWS i M) za inspirowanie bzdurnych treści należy karać. Policja coś wspomniała o dochodzeniu w związku z dużymi kosztami akcji. Obstawiam, że następna akcja dotyczyć będzie UFO, a media z aparacikami czekać będą aż komuś zacznie dziać się krzywda -tylko to potraficie. Swoją drogą jaki aparat foto. taki pismak. Tyle.