Ludność popegeerowską wyrzucono na margines życia społecznego
(FELIETON) W kraju, w którym ministra poważnego resortu nie stać na kupno zegarka za kilkanaście tysięcy złotych, a ten chcąc takim chronometrem zaszpanować w Sejmie (!!!) rzeczony sprzęt pożycza od kolegi, jedno zdaje się być pewnym: w takim kraju nie może być biedy. Nawet minister uczciwy.
Albo niewiasta do ostatniej kropli krwi broniąca ojczyźnianej służby zdrowia, tylko uwiedziona przez diabolicznego agenta wypowiada kwestie innych do końca pogrążające. To w takim kraju najpełniej za wszelkie dziejące się w nim zło są odpowiedzialne służby, mające stać na straży dobra tego kraju i jego mieszkańców? Jakie to szczęście, że Sąd Najwyższy ową uwiedzioną, stojącą niezłomnie na straży interesów służby zdrowia, uniewinnił od wszystkiego, a szef jej partii chyba na poważnie rozważa powierzenie jej resoru zdrowia właśnie. Szef tej partii ma przecież też w biznesie swoje rozległe doświadczenia, w tym rodzinne, wszak ryba przecież nie psuje się od ogona.
Złodziejstwo partyjnie koncesjonowane
Z olbrzymią uwagą od kilku już lat przyglądam się działaniu wszelkich takich mechanizmów, i uwikłanym w nie ludziom, nazywając to „złodziejstwem partyjnie koncesjonowanym”. Jedno z pytań, które wówczas stawiam, brzmi: a gdyby nie ci koncesjonowani partyjni złodzieje, ile biedy w kraju byłoby mniej? Ile więcej byłoby pracy? O ile setek tysięcy dzieci mniej cierpiałoby głód? Jedni piszą, że jest tych dzieci pięćset tysięcy, inni że nawet półtora miliona. Tylko Niesiołowski skrzecząc na problem reaguje, wie, że nie ma w Polsce głodnych dzieci. Zaś codzienni złodzieje dziobów nie otwierają, bo by ser powypadał? Ile mniej byłoby emigracji? Ile więcej urodzeń? Gdyby nie ci codzienni kradzieje, ile z majątku polskiego wyprzedanego za bezcen, nadal byłoby własnością Polaków. Tę listę można jeszcze kontynuować prawie w nieskończoność. Polak przecież potrafi. Ale chyba tylko ten Polak, tubylec współczesny. Bo gdy sięgniemy do Powstania Warszawskiego, do Żołnierzy Niezłomnych, i dalej, dalej … to w końcu aż narzuca się pytanie – z jakich powodów zwiemy się jeszcze Polakami? Jak trudno o odpowiedź! No, bo z jakich? Przecież nawet reprezentacji piłkarskiej nie mamy, nie mówiąc już o produkcji telewizorów, samochodów …
Wiktoria
Iskierka, która mną owładnęła, by napisać ten artykuł rozbłysła w Wierzchowie. Tam na sesję gminnej rady pofatygowała się Wiktoria Możdżeń. A pofatygowała się z Radomyśla, w którym mieszka. Trudziła się, by stanąć przed tamtejszym władztwem gminy i z Trybuny Obywatelskiej próbować władców zainteresować jakże nabrzmiałym problemem. W wypowiedzi z Trybuny Obywatelskiej wyraziła swoje zdanie na temat problemu ludzi biednych z popegeerowskich miejscowości. - Instytucje odpowiedzialne za realizację pomocy społecznej powinny wspierać takie osoby i rodziny - mówiła. - Niestety, na przykładzie pewnej rodziny stwierdzam brak takiego zainteresowania. To brak odpowiedzialności i zainteresowania tą rodziną instytucji odpowiedzialnej. - Sprawa dotyczyła wyjazdu podopiecznej Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Wierzchowie na rozprawę sądową. Występująca z Trybuny Obywatelskiej twierdziła, że to kierownik Ośrodka powinien zatroszczyć się, czym i jak ma dojechać podopieczna na rozprawę. Wiktoria Możdżeń poinformowała, że gdyby sama osobiście nie dowiozła tej osoby na rozprawę, ta na rozprawie byłaby nieobecna.
Ochrona danych osobowych, nie człowieka
Na sesji był obecny kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej. Powiedział, że ze względu na ochronę danych osobowych odmawia udzielenia odpowiedzi w sprawie wystąpienia Wiktorii Możdżeń. Z obecnych radnych nikt też choćby tylko grzecznościowo nie zareagował. Nikt nie zapytał Wiktorię Możdżeń o sprecyzowanie, jak powiedziała: problemu ludzi biednych z popegeerowskich miejscowości. A przecież, wydaje się, że skoro Unia zsyła na nasz kraj setki miliardów euro, to nie do pomyślenia jest, że w tym zasypywanym euro kraju, są głodne dzieci, poddawani niemalże eksterminacji ludzie po dawnych pegeerach. Oto na tej samej sesji władztwa gminy Wierzchowo mieliśmy informację, że w Związku Miast Gmin Pojezierza Drawskiego w wyniku poprzetargowcyh oszczędności będzie możliwa tu i tam instalacja przydomowych oczyszczalni. Czyli, środki były i są. Ale dlaczego nie ma ich dla ludzi, skoro są? Nikt od nas do tej pory nie powiadomił świata o niemalże eksterminacji w Polsce popegeerowskiej ludzkości.
Wołam o tym, gdyż ona nadal trwa. Niedługo poprzetykana przydomowymi oczyszczalniami i posłami nie tylko z Platformy Obywatelskiej (Nowak z zegarkami, Sawicka z niewinnością i to od samego Sądu Najwyższego), ale i z Polskiego Stronnictwa Ludowego. Wiktoria Możdżeń – oby imię tej pani było zwiastunem czegoś w gminie naprawdę innego. W najbliższych wyborach, napiszę wprost – nie głosujmy już na koncesjonowanych złodziei partyjnych, choćby z niewinnością od Sądu Najwyższego, a tak dobrze nam wszystkim znanym.
Już przygotowują ludzi do zamarzania zimą
W skali kraju już rozpoczęto przygotowania do zimowego zamarzania ludzi na mrozie. Właśnie dobiegł końca ochronny okres i już można dokonywać eksmisji ludzi z mieszkań na bruk. Gdy nastanie zima, zamarznięci będą jak znalazł. Co tam? Grunt to zrabowane eksmisją mieszkania. Interes musi się kręcić, choćby po zamarzniętych.
Tadeusz Nosel
W skali kraju już rozpoczęto przygotowania do zimowego zamarzania ludzi na mrozie. Właśnie dobiegł końca ochronny okres i już można dokonywać eksmisji ludzi z mieszkań na bruk. Gdy nastanie zima, zamarznięci będą jak znalazł. Co tam? Grunt to zrabowane eksmisją mieszkania. Interes musi się kręcić, choćby po zamarzniętych.
I tu należy przypomnieć, że twój idol Tadziu JP2 popierał ten system i według twoich wierzeń nadal popiera.
Może powinieneś zaproponować tym ludziom modlitwę o CUD.
I ZSTĄPIŁ DUCH NA TĘ ZIEMIĘ I ODNOWIŁ JEJ OBLICZE.
I ZAMKNĄŁ ZAKŁADY PRACY
I WYRZUCIŁ LUDZI NA BRUK
~leszek
2014.04.26 20.32.43
Brawo Panie Tadeuszu za felieton. Takie właśnie problemy powinno się nagłaśniać w kontekście odpowiedzialności za zaniechanie działania odpowiednich służb na naszym ternie właśnie. W Polsce jednak takie tematy są niemedialne i tylko niektóre programy (jak "Sprawa dla reportera") potrafią się zdobyć na emisję tychże problemów na antenie ogólnopolskiej - kto jednak wie, czy nie jest to jeden z "wentyli bezpieczeństwa" tolerowanych (jak za komuny) przez władze w celu chociaż częściowego rozładowania społecznego napięcia. To, co Pan opisuje, jest tylko wierzchołkiem góry lodowej znajdującej się na naszym terenie...