(FELIETON) Z początkiem nowego roku szkolnego cały kraj obiegła wiadomość o wycofaniu z kanonu lektur szkolnych PANA TADEUSZA Adama Mickiewicza i TRYLOGII Henryka Sienkiewicza. Na próżno oczekiwaliśmy jakichkolwiek protestów, w tym i ze strony nauczycieli.
Co uczciwsi publicyści poinformowali Polskę o zamachu na twórczość największych z największych, wyrażając swe niepomierne zdziwienie. Tak zwani oficerowie informacyjni z podszywających się pod polskie media stacji telewizyjnych i radiowych, także z prasy, wciskali, że tak być musi i powinno, nie podając, jakie to komisje w Brukseli i Berlinie, przy wsparciu Moskwy, dokonały kolejnego zamachu na polskie dzieci i młodzież? O tym, że w tak istotnej sprawie na polskiego nauczyciela nie ma co liczyć, nie muszę tu dodawać, a to przecież jeszcze i okoliczności złocienieckie (strach przed likwidacją szkół).
Tłumikowe nauczanie
Tym razem polski nauczyciel z innym już tłumikiem na mózgu chadza codziennie, gdyż grozi mu ustawicznie, że będzie musiał opuścić szkołę, gdyż nie ma dla niego pracy, bo nie ma uczniów. Zrozumiałe, że chce w szkole pozostać, choć nie za bardzo wiadomo, po co. Wynika z tego, że PAN TADEUSZ i TRYLOGIA spłoną na stosie takiego zaniechania. Przypomnę jeszcze, dla wyjaśnienia sprawy do końca, że jeszcze do niedawna Związek Nauczycielstwa Polskiego, czyli polscy nauczyciele, to był jeden z filarów tutejszej tak zwanej lewicy, innymi słowy - sługusów ruskiego okupanta. Inaczej przecież ani Mickiewicz, ani Sienkiewicz, owego najeźdźcy by nie nazwali, i nie nazywali. I z tego powodu tutejsze służby ministerialne lektury ze szkół wyrwały. Jak wiemy wszyscy, lektury do szkół powrócą, ale znów po odebraniu kraju okupantowi obecnemu, który teraz hasa sobie w piórkach europeizmu i globalizmu, przy wsparciu jak to zawsze bywało tutejszych, delikatnie pisząc, pożytecznych idiotów.
By proceder dobrze przykryć obecny Prezydent Rzeczypospolitej Bronisław Komorowski wezwał Naród do akcji „Narodowego czytania Fredry”. Głowa Państwa przeszła od „Orła w Bitej Śmietanie” i Różowych Baloników do oderwania pospólstwa od zagadnienia zamachu na Adama Mickiewicza i Henryka Sienkiewicza.
Wielki reżyser od wielkich spraw
W tych samych dniach Andrzej Wajda w Cannes poza konkursem pokazywał swoje najnowsze dzieło WAŁĘSA CZŁOWIEK Z NADZIEI. Obecny tam Sławomir Cenckiewicz w sprawozdaniu z pokazu dał takie zdania: (1) Widz bombardowany jest całą serią kłamstw wokół podjęcia przez Wałęsę współpracy agenturalnej z SB. (2) Próba zmiany wizerunku: Przestrzegając narzuconych przez redakcję ograniczeń wielkości tekstu, pozwolę sobie przedstawić najkrótszą możliwie listę fałszerstw, na które zdobył się twórca debiutujący opowieścią o bojowcach z Gwardii Ludowej. (3) Zafałszowany obraz nawiązania współpracy z SB. (4) Ważniejszy niż „Solidarność”. (4) W Wajdzie odezwał się dawny komunistyczny propagandysta. W celi aresztu milicyjnego umieszcza on funkcjonariuszkę MO karmiącą piersią córkę Wałęsy. (5) Fałsz za publiczne pieniądze.
Mamy oto wycofanie ze szkół fundamentalnych polskich lektur, Wałęsę według Wajdy na festiwalu filmowym w Cannes czyli FAŁSZ ZA PUBLICZNE PIENIĄDZE, a w kraju jako tego ukrywanie – NARODOWE CZYTANIE A. Fredry.
Dołączamy, a jakże!
Do „narodu” dołączył także Złocieniec. A jak? Poczytajmy: „Akcja „Narodowe Czytanie” odbyła się w sobotę siódmego września w siedmiuset pięćdziesięciu miejscach w Polsce. Biblioteka Publiczna w Złocieńcu wraz z władzami miasta, nauczycielami i uczniami oraz mieszkańcami Złocieńca aktywnie włączyła się do wspólnego czytania dzieł Aleksandra Fredry. W tym roku akcja miała szczególny charakter, bo czytanie Fredry nie należy do najłatwiejszych. Fredro wymaga inteligencji, Fredro wymaga pokory i wiary w jego mądrość i w efekty komiczne, które wymyślił.
W naszym mieście NARODOWE CZYTANIE rozpoczęli: Burmistrz Złocieńca Waldemar Włodarczyk oraz Przewodnicząca Rady Miejskiej Urszula Ptak czytając wiersze Fredry. Do akcji przyłączyli się: Anna Lachowska – kierownik Urzędu Stanu Cywilnego. Nauczyciele Szkoły Podstawowej nr 1: Wiesława Waloryszak, Krystyna Kowalczyk, Anna Sochacka, Alicja Wodzisławska. Uczniowie Gimnazjum nr 1: Angelika Zając, Patryk Onoszko. Uczniowie Szkoły Podstawowej nr 1: Wiktoria Puchalska, Nikola Bardabusz, Agnieszka Kubiak, Aneta Urban. Pani Anna Henzel.
Akcję „Narodowego Czytania” zainicjował w 2012 roku Prezydent RP Bronisław Komorowski. Jej podstawowym celem jest propagowanie rodzimej literatury i wzmacnianie wspólnoty narodowej. „Narodowe czytanie” inspiruje, buduje międzypokoleniowe mosty, łączy ludzi ponad codziennymi podziałami. Dzieła Aleksandra Fredry, najwybitniejszego polskiego komediopisarza, poety, autora pamiętników, od którego narodzin mija właśnie dwieście dwadzieścia lat, mają wciąż w sobie świeżość obserwacji ludzkich charakterów, duże pokłady humoru i mądrości życiowej.
Aleksander Fredro, znakomity obserwator, niezrównany mistrz ciętej riposty, stworzył szereg postaci oraz sytuacji, z których od dziesięcioleci uczymy się Polski i Polaków. Na rodaków spoglądał z humorem, czasem ironią, ale i pogłębioną refleksją, zadumą. Tę rozpiętość, którą nietrudno odnaleźć w jego dziełach, warto wydobyć właśnie dzisiaj, gdy potrzeba nam lekkości, krytycznego spojrzenia, mądrego dystansu. Bo Fredro ukazuje polskie społeczeństwo takie, jakim ono było – z zaletami i wadami, bez upiększeń, zakłamań. Ale Cześnik, Raptusiewicz, Aniela Dobrójska, Pan Jowialski to nie tylko książkowe postaci, to my sami, Polacy, z bogatą historią, wielką duszą i fantazją. Aleksander Fredro obecny jest w świadomości Polaków od pokoleń. Jego utwory poznajemy już jako dzieci – któż z nas nie zna bajki Paweł i Gaweł – potem omawiamy je w szkole, wracamy do nich jako ludzie dorośli. Mówimy Fredrą, znamy jego bohaterów, to wyróżnia nas jako obywateli tego samego narodu. Od lat Fredro jest wystawiany na scenie, ekranizowany, ale przecież można go również czytać z rodziną, znajomymi, wspólnie albo w pojedynkę, z podziałem na role lub bez, w parku, w ogrodzie, w domu. Bo warto czytać dramaty, które od staropolszczyzny przez romantyzm po współczesność kształtują obraz polskiej kultury, tworzą pewien kod kulturowy, który jako Polacy bardzo dobrze rozumiemy. Albowiem kultura w piękny sposób łączy tradycję z przeszłością, zbliża pokolenia, stając się okazją do rozmowy i spędzania razem czasu przez dzieci, rodziców, dziadków.
Narodowe Czytanie przypomina o tym, że formują nas te same lektury. Tak więc wspólne czytanie wybitnych autorów piszących fantastycznie o Polakach i Polsce, wzmacnia nasze poczucie jedności. Siódmy września tego roku był radosnym spotkaniem z komediami Aleksandra Fredry, z jego piękną polszczyzną i ponadczasowym dowcipem. Biblioteka Publiczna bardzo serdecznie dziękuje wszystkim uczestnikom i zaproszonym gościom za udział w narodowym czytaniu”.
Wespół, zespół
To powyższe ble, ble ma charakter informacji urzędowej. W Tygodniku pokazałem Czytelnikom prawdziwy kontekst wydarzenia. Wycofanie ze szkół fundamentalnych polskich lektur, załgany film Andrzeja Wajdy o Lechu Wałęsie, a wiemy przecież, przynajmniej wielu z nas, że Prezydent RP Bronisław Komorowski to postać jakaś taka wyjątkowo tajemnicza w świetle wielu o nim informacji.
Złocieniecka Biblioteka do tej pory jeszcze nie odważyła się, by na swych półkach mieć prasę, która o Polsce informuje prawdziwie. Nie uwierzą Czytelnicy, ale nie ma w niej nawet najpoczytniejszych w kraju tygodników, w tym największego. Nie ma prasy katolickiej. Fredrą się zasłaniają, by z kasy gminy na rok na pensje pobierać niemalże 260 tysięcy złotych. Po tym, kto najbardziej garnął się do czytania Fredry widać, jak długie łapki ma Prezydent RP Bronisław Komorowski w Złocieńcu.
Przechodziłem w pobliżu tego katowania mikrofonowego, głośnikowego Aleksandra Fredry: nikt nie słuchał. A nawet gdyby usiłował, to i tak nic z tego – nie było słychać. Po co więc to wszystko? Prezydent kazał, to się wykonało. I jak zawsze – Naród sobie sam poczyta. Akurat w ostatnie dni tygodnia był u władz w Warszawie w liczbie do dwustu tysięcy. Władze do ludzi nie wyszły. A w Złocieńcu jeszcze po staremu: za pensyjki z budżetu nie takie cuda się porobi. Wespół zespół z władzami najwyższymi. (n)
Ciekawe co na to powiedzą Panie bibliotekarki jak się dowiedzą jak ich redaktorek nazwał
~XYZ
2013.11.27 06.54.58
A do czego biblioteczne pipule by się nadawały, gdyby złocieniecka biblioteka była biblioetką? Przecież to towarzystwo wykluczonych, tyle że pod przykryciem biblioteki !
~I.K.
2013.11.26 18.23.44
A złocieniecki redaktor to nie redaktor
~tan
2013.11.26 09.45.16
Najpierw Pana Tadeusza zabrano szkołom podstawowym. Teraz gimnazjom. Jutro - wiadomo. Złocieniecka biblioteka nie jest bilioteką. Ot, garnuszek strawy kosztem klienteli stołówki na Piaskowej.
~G
2013.11.24 13.49.12
Panie (n). Po raz kolejny pan pisze bzdury. Coś usłyszy, przekręci ot cały (n).
Otóż Pan Tadeusz został usunięty z list lektur w gimnazjach. W szkołach ponadgimnazjalnych jest nadal lekturą. A to, że biblioteka przyłączyła się do akcji narodowe czytanie to chyba dobrze. W końcu coś się w owej instytucji dzieje, a Pan tylko krytykować potrafi i nic poza tym. Wespół zespół sranie w banie
~Rafał
2013.10.18 10.47.26
Jestem przeciw wycofaniu tych pozycji.
Każdy naród na świecie ma swoje mity i legendy. Są one spoiną łączącą obywateli w naród. Pozwalają porozumiewać się gotowymi zdaniami, porównaniami, wyobrażeniami.
Trylogia pokazywała, że w najcięższych czasach można było zachować poczucie dumy narodowej. Że można było być niezłomnym jak Wołodyjowski czy Skrzetuski. Albo można zbłądzić co jest jest rzeczą ludzką, ale powrócić na właściwą ścieżkę - jak Kmicic. Można też jak pan Zagłoba mieć tysiące swoich pomników pod postacią knajp, barów i restauracji; nie ma chyba większego miasta w Polsce, gdzie nie byłoby "ZAGŁOBY". Co prawda Zagłoba nie jest najlepszym przykładem cnót obywatelskich, ale niezmiernie barwnym - i też patriotą. Przypomina mi się jak na weselu wszyscy pili kwartami, a pan Zagłoba - jak przystało na szlachcica całym garncem, gdyż uważał, że tak zacnego miodu szkoda było na "chamskie gardła".
Trylogia to cykl literacki składający się z trzech tomów, książek czy pozycji. Ale każdy Polak gdy pada słowo trylogia, to wie, że chodzi o tę jedną jedyną TRYLOGIĘ, o nasze dobro narodowe.
"Pan Tadeusz" jest monumentalnym dziełem poetyckim, które zostało przetłumaczone nawet na chiński. Tam, gdzie "bursztynowy świerzop, gryka jak śnieg biała, gdzie panieńskim rumieńcem dzięcielina pała" tam jest Polska. To, że zawirowania historii położyły granice między Litwą, Białorusią i zachodnią Ukrainą, jest bolesne. Ale te głupie kreski na mapie dzielące naród znikną.
Za zdjęcie tych pomników literatury polskiej z kanonu lektur, jako Polak, stawiam obecnie rządzącym ocenę niedostateczną.