(ZŁOCIENIEC) Marcin, kolporter wydawnictwa, obwieszcza w redakcji Tygodnika: - Sklep RARYTAS kończy dotychczasową działalność.
Był spożywczy, ma być z artykułami gospodarstwa domowego. - Marcin jest z Łobza, więc nie czuje rangi wydarzenia. - A to sklep PSS-u, handlowiec z olbrzymią historią, sięgającą czasów jeszcze hen, hen, panie, jeszcze chyba za Gomułki, a za Gierka to z całą pewnością – mówi pan Stanisław, cały sobą wsparty na laseczce, że aż strach, że patyczek może pęknąć.
Tygodnik wynajmuje pomieszczenie na redakcję właśnie w siedzibie PSS-u. Na Bohaterów Warszawy, nieopodal tego sklepu, a nad bankiem. Często na korytarzach firmy reporter spotyka sprzedawczynie z handlowca załatwiające w firmie codzienne sprawy. Reporter często bywał w tym sklepie. Potem, po uruchomieniu Stokrotki, rzadziej. - Jeśli przeniosłem się z zakupami do Stokrotki, to tak, jak zrobili to inni – myślałem sobie. Już wówczas pojawił się niepokój o los tego handlu, o los pracujących tu pań.
Kilka lat temu od tego sklepu rozpocząłem sondę reporterską na temat: - A co takiego mają tu panie na półeczkach, co jest produkowane w Złocieńcu? Pieczywo wykluczmy z wiadomego względu. - Odpowiedź była taka, pamiętam ją do dziś: - Żartuje pan chyba. To nie wie pan, że w Złocieńcu niczego się nie produkuje. Tylko handelki! - Byłem jeszcze w blisko dziesięciu innych podobnych punktach. Wszędzie nieomal identycznie.
Nie wiem, czy Państwo wiedzą
Na sesji złocienieckiej rady któryś z bonzów poinformował: - Nie wiem, czy państwo wiedzą, ale na przykład w Siecinie nie ma już ani jednego rolnika. - Strach to pisać, ale informacja wywołała wesołość. A to takie zrobienie nas bez mydła. Kilka dni temu któryś z radnych mówi mi: - W Stawnie nie ma ani jednego wieprza, świni. Tylko, bodajże, jedna krówka. - Zostałem poproszony, by tam się udać. Lada chwila wsiądę na rower. Na rower, bo w niezależnym dziennikarstwie tak właśnie jest, i to w skali ogólnopolskiej. Ze złocienieckich radnych z wiosek, w tym sołtysów, nikt i nigdy na obradach złocienieckich samorządów nie informował nawet w najmniejszym stopniu o sytuacji na wioskach, o sytuacji rolników, o ich likwidacji. Z wiosek tak dla picu porobiono niby wsie letniskowe, na terenie, na którym lata mamy raptem dwa miesiące.
A na szczaw
Dziwiłem się nawet, że Rarytas tak długo się trzyma życia. Aż tu nagle przyszło. Tuż przed zamknięciem, w sobotę szesnastego, jestem w sklepie. Mam tylko jedno pytanie: - Co dalej z paniami, z załogą handlowca? - Odpowiedź krótka. Formułuje ją sama pani kierownik: - Co dalej? Na szczaw. A na szczaw! -
W Polsce, w kraju niby europejskim, zasiłki dla bezrobotnych są wypłacane tylko w ściśle określonym czasie. Po nim następuje drugie - na szczaw. Już dosłowne. Opieka Społeczna ma tak skonstruowaną ustawę, że może w takich sytuacjach pomóc, ale nie musi. I to jest ten próg, którego, jeśli się nie przekroczyło, to to z pewnością nie jest Europa, a jakaś zapadła Afryka. W tych dniach w Hiszpanii podjęto decyzję, że osobie bez środków do życia przysługuje socjal w wysokości czterystu euro. Przy okazji poobcinano pensje burmistrzów do rozsądnych rozmiarów. Większość radnych w samorządach, jeśli chce radzić, to owszem, ale za darmo. Oto progi, które i my tu musimy przekroczyć, by znaleźć się choćby tylko w europejskim przedsionku. Reszta to tylko bajanie zwykłego polskiego (?) oszusta.
W miejscowe życie supermarketami
Wiadomym od dawna było, że wpuszczenie do Polski supermarketów wykolei nie tylko nasz handel, ale i sporą część tutejszej produkcji. Kierunek tej polityki wobec Polski (kogo?) najłatwiej streścić tak: na terenie byłej NRD Niemcy nie dopuścili do zamknięcia żadnej ze stoczni. W Polsce usłużny Tusk i jego przydupasy pozamykali wszystkie, oczy Polakom zaślepiając jakimiś ustaleniami z rządem Kataru. A co Polacy na to? Kupili bajer, a potem zagłosowali po raz wtóry na bajerantów!!! Chyba i ze świadomości głębokiej własnej durnoty, zwykłego ciemniactwa i oportunizmu, olbrzymiej ochoty do codziennych zdrad i zwykłego złodziejstwa, Polacy tak mocno podkreślają, że oto są w Europie, a do tego, że jesteśmy krajem demokratycznym. Jeśli już gdzieś teraz jesteśmy, to najbardziej w d.... u Murzyna. A demokracja – taka, na jaką stać wnuczka dziadka z Wehrmachtu. Dwa i pół miliona katolików prosi, błaga gbura Jana Dworaka o możliwość nadawania dla telewizji katolickiej. I co gbur na to? Nie dam – widać to z nalanego pyska. - Nie dam, bo to nie wasz kraj, a nasz. - Wojciech Cejrowski napisał gburowi: - Jeśli jest pan, jak mówią - tw, to szybko to wyjaśnij, bo z kapusiem nie będę miał o czym dyskutować. - Gbur do dzisiaj nie odpowiedział. I takie coś jest desygnowane do rozmów z katolicką Polską na temat katolickiej telewizji? W czyim imieniu? Zewnętrznym! To znaczy – czyim?
Gdyby nie Intermarche
Powód zamknięcia Rarytasu – słaba rentowność sklepu. To oficjalna wiadomość na ten temat. I jeszcze jedna, też jak najbardziej oficjalna, z poniedziałku, rano: - Uruchomienie Intermarche wyłożyło nas. Do tego czasu jakoś sobie jeszcze radziłyśmy. -
Do tej pory jeszcze ani razu nikt z tutejszych polityków nie poprosił o dane na temat: czy opłaca się nadal w Złocieńcu pozwalać na istnienie u nas supermarketów? Ani razu jeszcze na ten temat nie przedstawiono danych złotówkowych. A co by było, gdyby te kolosy któregoś dnia stąd powyrzucać? Wymusiłoby to na powrót uruchomienie produkcji, choćby tylko na początek wszelkiej podstawowej żywności? Wioski by zmartwychwstały? Na wioskach pojawiliby się znów rolnicy? Ożyłby na powrót prawdziwy handel, bo przecież widzą Państwo codzienne, co się dzieje z tym jeszcze obecnym w zanikającej mieścince? Z dawien dawna było wiadomym, że Złocieniec to miasto nie dla handlu. Owa wiadomość do wszystkich dociera dopiero teraz. Za późno? A może to byłby też sposób na likwidację do rozsądnych rozmiarów bezrobocia, a nie walki z nim od zawsze! Do tego przez zbędne, jak się okazuje, Urzędy Pracy! Szybko by też mogło się okazać, że dla rzesz zbędnych urzędasów, nauczycieli, niby pracowników niby kultury (którzy jeszcze nigdy i nigdzie nie zabrali głosu na takie tematy, jak tu – ależ kultura), dla kompletnie zbędnych powiatów, też byłaby prawdziwa praca niekoniecznie tylko w grupach interwencyjnych, co te urzędasy corocznie proponują tylko starannie wyselekcjonowanym bezrobotnym. Przecież Europa tych ludzi, na tych grzędach, utrzymuje tylko po to, by z nimi w końcu skończyć. A ci ludzie cieszą się z tych pensji jak małpy w cyrku z podrzuconego banana. A to długi. Ma Polska wolny handel? - ma. Przyszły supermarkety i już nie ma. Co pozostaje – tylko skórki po bananach?
Kontekst
Czy powyższe próby opisu tylko skrawka gminnej codzienności można zamknąć w szerszym kontekście? Musi być przecież gdzieś przyczyna, że nasze państwo zniknęło z mapy Europy, bo go w praktyce już nie ma. A my? - my to właśnie nazywamy swoją obecnością w Europie. Ale już nie tak wielu. By do takiego stanu doprowadzić Polskę, to do takiego procesu potrzeba było ludzi. Co to w takim razie to za ludzie? Czyli my. Rafał Ziemkiewicz ujmuje to tak.
Wycwaniaczyć Polskę
Słowa „cwaniak”, „cwaniacki” są do opisania sytuacji postkomunizmu nieodzowne. Właśnie jako „cwanego niewolnika” (chitrij rab) opisała człowieka posowieckiego rosyjska socjolog Tatiana Zasławska. Ale „cwany niewolnik” nie jest specyfiką obszaru posowieckiego, jest produktem każdej trwającej długo niewoli. Ludzie wychowani w systemie represji i wyzysku tracą wiarę w to, że możliwy jest jakikolwiek inny porządek świata niż ten, w którym są panowie i niewolnicy, wyzyskiwacze i wyzyskujący. A darwinowski dobór naturalny w kolejnych pokoleniach przekonuje ich, że jedyną szansą zarówno jako takiego urządzenia się w niewolniczej pozycji, jak i będącego szczytem marzeń „przeskoczenia” spomiędzy „dymanych” pomiędzy tych, którzy „dymają”, jest indywidualny spryt. Cwaniak na nim właśnie buduje swoje poczucie wyższości. Jemu się uda, bo – w przeciwieństwie do frajerów – nie ma złudzeń. Myśli o sobie, a nie o innych, nie wierzy w żadne tam wielkie słowa, wartości, lecz wyłącznie w to, co może zgarnąć pod siebie. Drogą do sukcesu jest dlań wiedzieć, że wszyscy wszystkich oszukują, wszyscy wszystkich chcą przekręcić i samemu nie dać się oszukać ani przekręcić, tylko zrobić to z innymi. Tego właśnie uczyło życie w PRL. (...) Oszust dzięki wsparciu najwyższych władz obrabował tysiące ludzi, oferując „złote lokaty”? Frajerzy. Po co mu wierzyli? Państwo w skandaliczny sposób odpuszcza wyjaśnienie przyczyn śmierci prawie stu swoich wysokich urzędników, najwybitniejszych obywateli? Frajerzy. Dali się zabić. Ważne, że ja wciąż sobie w tym świecie radzę, a radzę sobie, bo rządzący wprawdzie kradną i oszukują (przecież każdy tak robi), ale mnie nie przeszkadzają w kombinowaniu.”
W Europie na szczawiu dozorcą polizai zza Odry
Zamknięcie w mieście dobrze mu przez lata służącego sklepu spożywczego wywołuje, jak widać, lawinę skojarzeń, i to jak najbardziej przecież uprawnionych. My, jako ludzie pozbawieni już własnego państwa, przez obiektywnych obserwatorów jesteśmy zaliczani do tworów postkolonialnych (raport CIA). My to nazywamy z upartością baranów – jesteśmy w Europie! Codzienny strach przed zajęciem stanowiska w jakiejkolwiek sprawie, choćby tylko gminnej, zwiemy demokracją. W sklepie, którego załoga „idzie na szczaw”, klientela słysząc to natychmiast przywdziewa maski „mnie tu nie ma”, „to nie moja sprawa”. Jednak, a skoro państwo też już poszło „na szczaw”, to teraz cała reszta też za nim. Wedle Tuska pilnować porządku w tym postkolonialnym tumulcie na szczawiu ma polizai zza Odry. Wszystko ma działać jak w zegarku, po to by nic nie działało.
Tadeusz Nosel
Oczywiście! Bo Pani prezes chyba idzie na emeryturę? A ze to kolko różańcowe, które się kuma z innym kółkiem różańcowym, a te jeszcze z innym, to wyszło tak jak wyszło.
~cynik
2013.03.21 19.52.31
A ja myślę, że Rarytas wyłożyła pani prezes, a nie Intermarche ;-) I... Szanowny Redaktorze, proszę o uczciwy bilans osób zatrudnionych w Rarytasie oraz w kompleksie na ul. Włókienniczej.
~
2013.03.09 12.06.36
nasz gospodarz cieszył się, że otwierają markety, jak twierdzi jego ekipa to nowe miejsca pracy. i nawet zwalnia się nowe podmioty gospodarcze z podatku na pięć lat zgodnie z lokalnym prawem podatkowym. szkoda tylko, że nie władzunia nic nie wie o podatku cit. a i przyszli wyborcy chwalą bo można taniej coś kupić o ile nie natną na jakości.
~`
2013.03.09 07.44.19
Moim zdaniem rarytas padł dzięki neudolności ekipy zarządzającej czy ktoś widział jakąś promocję w tych sklepach? mają za duże marże,wielokrotnie widziałem trzy panie na jednej kasie zajęte sobą
~do Antonieg
2013.03.08 14.40.10
Proszę "dojechać", to nie boli
~Antoni
2013.03.06 18.45.08
Pan coraz bardziej odjeżdża w swoich tekstach... Artykuł niby o rarytasie, a tymczasem to kolejne polityczne "przemyślenia" pana redaktora.