(GRYFICE) Na XXIV sesji Rady Powiatu, 30 października br., posypały się interpelacje i zapytania radnych. Pojawił się też zespół radnych, który chce pokazywać problemy Gryfic, Brojc i Trzebiatowa.
Jako pierwszy głos zabrał radny Roman Łobożewicz.
- Miło mi poinformować, że został powołany zespół radnych, który będzie działał na rzecz samorządu Brojc, Trzebiatowa i Gryfic. Zespół został utworzony na początku października. W pierwszym posiedzeniu tego zespołu uczestniczyli: burmistrz Trzebiatowa Zdzisław Matusewicz, burmistrz Gryfic Andrzej Szczygieł, wójt Brojc Stanisław Gnosowski. W skład zespołu wchodzi pan Zbigniew Chabowski, pan Sławomir Sidor i ja, jako przewodniczący tego zespołu.
Co z halą sportową i barszczem Sosnowskiego?
Radny Sławomir Sidor zadał dwa pytania:
- Zakładam, że na początku roku 2013, tj. styczeń, może luty, nastąpi zakończenie budowy hali sportowo-widowiskowej. Chciałbym się dowiedzieć, czy już dzisiaj Zarząd Powiatu ma jakiś program, sposób jak będzie zarządzana hala? I jakie koszty z tego tytułu będziemy ponosić, jako powiat? Czy ewentualnie planujemy zabezpieczenie w budżecie środków na ten cel? Jeżeli takiej informacji nie ma jeszcze gotowej, to proszę o odpowiedź na następnej sesji.
Druga sprawa dotyczy rośliny o nazwie barszcz Sosnowskiego, która w sposób szczególny występuje w dawnym województwie szczecińskim. W gminie Gryfice występuje w okolicy Przybiernówka i Prusinowa. Ostatnio o tej roślinie było głośno (w prasie i telewizji - przyp. red.) i znalazły się środki w budżecie krajowym na niszczenie tej rośliny, jako szkodliwej dla zdrowia, powodującej m.in. ciężkie poparzenia, w szczególności u dzieci. Chciałbym wiedzieć, czy mamy jakieś rozeznanie w tym temacie, jeżeli chodzi o powiat. Jakie jest rozeznanie w sytuacji i czy zostaną zabezpieczone jakieś środki w budżecie na 2013 rok, żeby w przyszłym roku rozpocząć niszczenie tej rośliny?
Kolejne pytanie zadał radny Marek Gołuchowski (przew. Komisji Rewizyjnej).
- W związku z informacją kolegi Romana o powołaniu zespołu radnych, ja chciałbym tutaj uściślić, bo rozumiem, że zespół radnych reprezentuje tutaj interesy wymienionych trzech samorządów, czyli gmin Trzebiatów, Brojce i Gryfice, jak usłyszałem. Rozumiem, że reprezentantem w tym zespole samorządu Trzebiatowa jest burmistrz Matusewicz, żaden z kolegów radnych z tej rady?
Odpowiedział mu radny R. Łobożewicz.
- To nie znaczy, że reprezentantem, na przykład gminy Brojce, będzie któryś z naszych, będziemy wszyscy. Zespół będzie reprezentował gminy Brojce, Trzebiatów i Gryfice. Będzie jakiś problem, to będziemy w tym problemie uczestniczyć. My pojedziemy na sesje rad gmin i chętnie przedstawimy problemy, które tam się pojawią, na forum Rady Powiatu.
Radny M. Gołuchowski. - To ja, w tym wypadku chciałbym, tylko we własnym imieniu, a mam nadzieję, że w imieniu kolegów, koleżanek z Trzebiatowa, że na tyle silne jest przedstawicielstwo rady w powiecie reprezentantów gminy Trzebiatów, że w pełnej słowa znaczenia - odpowiedzialności, że możemy reprezentować interesy tej gminy.
- Czas najwyższy reprezentować - zauważył radny Zbigniew Chabowski. - Powołanie zespołu z czegoś wynikło. Uważam, że czas najwyższy reprezentować gminę Trzebiatów.
- Ty mi coś zarzucasz? - podniósł głos radny Gołuchowski.
- Ja nie zarzucam, tylko stwierdzam możliwości - odpowiedział Z. Chabowski
- Ty mi zarzucasz, że nie bronię interesów gminy Trzebiatów na poziomie powiatu, to przepraszam - oburzył się Marek Gołuchowski.
- Zasada jest taka „uderz w stół, a nożyce się odezwą”. Robisz za nożyce w tej chwili. Żeby nie tworzyć sporu, moja uwaga była ad vocem - odpowiedział Chabowski.
Po fakcie czegoś szukają
Interpelacje radnego Zbigniewa Chabowskiego.
- Na jednej z komisji, być może na innych też, Gminy Gryfice, było czytane pismo skierowane do Burmistrza Gryfic i do wiadomości Rady Miejskiej. Dotyczyło, właśnie nie bardzo potrafię zdefiniować… Jeśli pozwolicie, to odczytam, bo jest to dość istotna rzecz. Później powiem o co chodzi w interpelacji (fragmenty pisma skierowanego przez starostwo do Burmistrza Gryfic ujęte w cudzysłów - przyp. red.).
„W sprawie spostrzeżeń i obaw po przekazaniu sieci wodociągowej kanalizacyjnej z tłocznią, zarządzeniem burmistrza przekazane do eksploatacji przez ZGK w Gryficach. Nasuwają się wnioski: Dlaczego pan Andrzej Durbajło dopiero teraz upublicznia swoje spostrzeżenia? Czy wcześniej nie pracował na stanowisku w ZGK? Wystąpienie to jest kolejnym przykładem złej woli i brakiem poczucia odpowiedzialności w zakresie dobrze pojętego interesu społecznego.”
- Nie będę czytał całości, ale kolejny fragment - mówił radny Z. Chabowski.
„Wystąpienie pan Durbajły jest przykładem braku zaangażowania w obowiązki służbowe. Jako osoba odpowiedzialna za eksploatację urządzeń wodno - kanalizacyjnych nie reagował na możliwości wymiany wodociągowych rur azbestowych w centrum Gryfic w trakcie robót modernizacyjnych wykonywanych przez Powiat Gryficki w 2010 roku. Pomimo posiadanej wiedzy o złym stanie technicznym wodociągów ZGK nie włączyło się w niezbędnym zakresie trakcie realizacji robót, co znacznie obniżyłoby koszty ich wykonania a po ich zakończeniu usuwała nieudolnie awarię sieci wodociągowej na ul. 3-go Maja i Ks. St. Ruta. W ubiegłym roku w trakcie wymiany kanalizacji sanitarnej ulicy Jana Dąbskiego, zupełnie nie angażował się w trakcie wykonywania robót. A po jej zakończeniu próbował wmówić wykonawcy i nadzorowi inwestycji rzekome nieprawidłowości. Odstąpił od nich w chwili, kiedy podwykonawca robót sanitarnych zobowiązał się do wykonania dodatkowego zakresu robót nieodpłatnie.”
- Kolejna uwaga - mówi radny Zbigniew Chabowski - dotycząca tego samego pisma. Zgłoszone dopiero wątpliwości dotyczące wykonywania sieci wodociągowej i kanalizacji nasuwają różne pytania. A najważniejsze, to - o co chodzi?
- Następny cytat: „Wątpliwości zgłaszane przez Andrzeja Durbajłę wskazują, że on o tym nie wie. Jeżeli w dalekiej przyszłości pojawi się problem konieczności wymiany wodociągów na rury o większej średnicy, to gmina będzie to musiała wykonać, jako zadanie własne. Jeżeli do tego dojdzie, to będzie to wynik krótkowzroczności i małej przewidywalności urzędnika określającego warunki techniczne budowy wodociągów”.
- Dlaczego ja to czytam? To pismo zostało odczytane na jednej z komisji, na posiedzeniu której akurat uczestniczyłem - mówił Z. Chabowski. - Charakter tego pisma jest ad persona, mimo, że dotyczy spraw między gminą a powiatem gryfickim. Źle się dzieje, jeżeli sprawy merytoryczne załatwiamy poprzez ocenę tak jednoznaczną - myślę - mało wybredną, jeśli chodzi o jakiegokolwiek pracownika, czy urzędnika. Myślę, że jest to być może wypadek przy pracy. Myślę, że to się zdarzyło i więcej nie będzie miało miejsca, ponieważ myślę, że źle wyglądamy jako powiat w ocenie pracowników gminy. Jakiejkolwiek gminy. Druga rzecz, jakby istotna w tym wszystkim, to zadałem sobie trochę trudu, by sprawdzić, czy te zarzuty się potwierdzą. Z dokumentów wynika, że taka ocena nie powinna mieć miejsca, po prostu nie ma takiego zdarzenia, które by upoważniło do takich wniosków, do tak sformułowanego pisma. W ramach interpelacji prosiłbym, żebyśmy jako administracja, samorząd, unikali takich ocen. Ponieważ myślę, że kompetencji do tego trzeba.
Ile kancelarii w starostwie
- Panie starosto, jaka jest liczba kancelarii prawnych, które świadczą usługi na rzecz powiatu, w tym zastępstwa procesowe na rzecz powiatu i na jaka kwotę? Proszę o odpowiedź na piśmie. - powiedział radny Roman Łobożewicz.
- Panie starosto, proszę o przedstawienie na piśmie zakresu czynności dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy oraz jego zastępcy wraz z pełnomocnictwami jakie posiadają. I również dotyczy to sekretarza Powiatu. Jeżeli pan starosta byłby uprzejmy, to proszę o pisemną odpowiedź - powiedział radny Zbigniew Chabowski.
Reakcja starosty Kazimierza Sacia
- Oczywiście na pytania, o które wnioskodawcy zwrócili się, żeby odpowiedzi były na piśmie, takowe otrzymają. Ale myślę, że w paru kwestiach też odpowiedź ustna. Może zacznę od najbardziej przykrego. Od tego chwastu, o którym mówił Sławek Sidor. Rozmawiałem nie tak dawno z komendantem Powiatowej Straży Pożarnej, faktycznie jest taki problem. Z tego, co się orientuję, ma być akcja ogólnopolska. Najbliższe miejsce, jak ja kojarzę, jak się jedzie z Przybiernówka do Prusinowa. I na pewno w tę akcję się włączymy, w tym też finansowo. Mamy środki finansowe, myślę, że jesteśmy w stanie pomóc. Temat hali sportowej… Rozważane są w tej chwili - oczywiście koncepcje, bo decyzja strategiczna będzie należeć do rady. Koncepcja jest taka, czy nie powołać spółki prawa handlowego, oczywiście spółki komunalnej, która będzie zawiadywać halą sportową, ale też innymi obiektami, bo w tej chwili istnieje już szereg obiektów. Rozmowy toczy się tak z Gminą Gryfice, jak i z Gminą Płoty. Na chwilę obecną taki akces do stworzenia takiej spółki podjęła Gmina Płoty. My mamy zabezpieczone w budżecie około 400 tysięcy złotych na funkcjonowanie hali. Ale tutaj podzielam pogląd Sławka Sidora i jakby obawy, że musi być zdecydowany gospodarz. Hala, to jest też duży obiekt, jakby instytucja. I na pewno sprawne zarządzanie halą wymaga szczególnej uwagi, bo ta hala też, oprócz tego, że ma pełnić funkcję jakby społeczną, to też musi mieć gospodarza, który będzie dbał o tak zwany rynek, czyli przychody. To jest temat hali sportowej. Zaraz odniosę się do pisma, które przedstawił Zbyszek. Nie wiem czemu nie powiedział, że to ja podpisałem to pismo.
Roman się pytał o liczbę kancelarii, które obsługują starostwo czy cały powiat. Na piśmie też damy odpowiedź. Z tego co wiem, to jest to jedna kancelaria prawna.
Oczywiście jeśli chodzi o zakres obowiązków osób wskazanych przez Zbyszka, jeśli nie łamiemy jakichś procedur, to zostaną udostępnione.
Odniosę się do tego pisma. Powiat posiada nieruchomości, potocznie to się nazywa w Rzęskowie, ten obiekt swego czasu pozyskany od Gminy Gryfice (ok. 40 ha za 1 zł - przyp. red.). W pewnym momencie pojawił się problem z funkcjonowaniem tego obiektu - czyli sprzedajemy nieruchomości. Istotną kwestią jest też i to, że mimo tego, że jest to zadanie własne, to powiat przeznaczył pewną, określoną sumę pieniędzy (pozyskana ze sprzedaży 5 - 6 działek budowlanych, tj. około 220 tys. zł - przyp. red.) na jakby wstępne uzbrojenie tej nieruchomości, czyli zrobiliśmy zbiorcze doprowadzenie wody i sieci kanalizacyjnej, jakieś przepompownie. Nie będę tutaj używał szczegółów technicznych. I od pewnego czasu pojawił się problem z przejęciem tejże sieci. Problem zgłaszany przez użytkowników tej nieruchomości. I jakby cały czas był właśnie wskazywany ten pan wicedyrektor, jak się nie mylę, jako osoba, która jakby w zakresie swojej decyzyjności odpowiadała za funkcjonowanie tej infrastruktury.
Ale też, jakby historia mówiła o wypowiedziach tego pana w temacie tych nieszczęsnych rur, itd. itd. W związku z tym, że nie chcę uprawiać niepotrzebnej polityki, zwróciliśmy się konkretnie do danej osoby z danym problemem, żeby nie tworzyć sytuacji, jakoby istnieje jakiś spór pozamerytoryczny. Czyli jasne, że najprościej byłoby zwrócić się do burmistrza. Burmistrz jest odpowiedzialny, ale nie ukrywam, że sam postanowiłem, żeby bezpośrednio zwrócić się do danej osoby, bo ona za tę sprawę odpowiada. Żadnego podtekstu w tym temacie poza usprawnieniem funkcjonowania. Przykłady, które zostały wymienione, to one nie są przypadkowo wymienione. Bo faktycznie żal, kiedy pojawiają się jakieś takie problemy, które wcześniej mogłyby nie istnieć. Czyli, kiedy robimy nową nawierzchnię, przykład na ulicy Księdza Ruta, a później ktoś tę nową nawierzchnię tnie i w jakiś sposób dewastuje, to co razem wspólnie zrobiliśmy. No to powstaje pytanie - czy tak to musi być? Oczywiście jest awaria itd., ale nie chcę tutaj radnych zanudzać. Prosty przykład, jeżeli wykonywana jest inwestycja, to po gospodarsku dobrze byłoby, żeby później tej inwestycji nie dewastować. Czyli, jeśli robimy chodnik na ulicy Księdza Ruta, to aż prosiłoby się, żeby pod tym chodnikiem pojawiła się sieć energetyczna i później można postawić lampy.
Jeśli za kilka milionów złotych centrum Gryfic, no to wskazane by było, zanim zostanie to zakończone, zastanowić się nad tym, czy też spróbować zmodernizować chociaż prowizorycznie sieć wodną czy podobnie, jak to było na ul. Dąbskiego. Także to jest taki sygnał w trosce o racjonalną gospodarkę, bo ja przecież bezpośrednio z tym panem się nie kontaktuję, to robią moi pracownicy i współpracownicy, to rozmowy są ciężkie. Jeżeli Rada będzie potrzebowała, to myślę, że wicestarosta Wojciechowicz, łącznie z dyrektorem nieruchomości Rysiem Niemczukiem, też może powiedzieć, że rozmowy bywały bardzo ciężkie i niekoniecznie merytoryczne.
Cieszę się, że w Radzie Powiatu pojawiły się różne inicjatywy. Nawiązuje teraz do tej grupy, nazwijmy to parlamentarnej, która szczególnie chce otoczyć troską trzy gminy, żałuję że nie sześć, ale trzy. Ale dobrze, że chociaż trzy. Ale generalnie każda inicjatywa w Radzie Powiatu, która ma służyć temu, żeby się rozwijał, jest na pewno cenna. Mamy tylko taką nadzieję, że spory będą na płaszczyźnie stricte merytorycznej. I mam tylko taką nadzieję, że te burzliwe dyskusje, czasami trochę zahaczające o konflikt, szczególnie w Gminie Gryfice i w Gminie Trzebiatów, nie znajdą jakby podłoża, by w powiecie. Bo powiem państwu taką, jakby ciekawostkę, jakby taki fakt, z którym trudno dyskutować. My mamy ten komfort dzięki nam, dzięki nam, dzięki tym, którzy się zaangażowali, że powiat gryficki nawet na mapie Polski faktycznie jest taką zieloną wyspą. I udaje nam się sprawnie działać i zarządzać i tu są, jakby efekty tego widoczne w liczbach. W zakresie finansowym, jak inwestycyjnym i to jest ważne. Czyli udaje nam się coś fajnego. Niestety nie we wszystkich gminach jest podobnie.
Nie mnie jest oceniać styl pracy, ale w jakimś sensie jestem odpowiedzialny za funkcjonowanie powiatu i funkcjonowanie składników tego powiatu, czyli gmin. Jeśli chcielibyśmy coś naprawdę naprawiać i podejmować inwestycje, to na moje wyczucie ze zdrowego punktu widzenia, to należałoby naprawiać tam, gdzie się źle dzieje, czyli jeżeli w powiecie gryfickim na chwilę obecną jest zadłużenie ok. 10% to podam teraz wiadomość z ostatniej chwili - udało nam się pozyskać ponad 2 miliony złotych - jeszcze dokładnie nie wpłynęło na konto finansowe, ale wpłynie. To jest informacja z ostatnich dwóch czy trzech tygodni. 2 miliony wpłynęło do powiatu, więc jak jakaś gmina ma w tej chwili 70 - 80 % to myślę, że jest to faktycznie problem i faktycznie należałoby pomóc i naprawiać. Może ktoś sobie nie radzi. Oczywiście powiat, jeśli jest taka możliwość, pomoże. Oczywiście w powiecie należy też polepszać, każda taka inicjatywa jest potrzebna. Tylko ja mam prośbę, nie psujmy tego, co razem dobrego zrobiliśmy, co razem dobrego możemy jeszcze zrobić. Bo na to są dowody i konkrety. Bo jeśli chcemy iść w kierunku psucia i destrukcji, czy też brania złych przykładów z tych, którzy źle zarządzają, to ja będę ostro protestował. Myślę, że zdecydowana większość radnych da temu odpór, żeby wprowadzać tak destrukcję jak i psucie - zakończył starosta Sać.
Riposta
- Jeśli, Kazik pozwolisz, to odniosę się do kilku kwestii - zareagował radny Chabowski. - Jeśli pani przewodnicząca rady pozwoli, a cierpliwość radnych będzie tak duża, że pozwolą mi skończyć. Zacznę od tego Kazik, że nie wymieniłem, że to ty podpisałeś to pismo, bo to jest rzeczą oczywistą, że wszystkie oficjalne pisma wychodzące z powiatu podpisuje starosta albo wicestarosta. Co nie znaczy, że te wszystkie dokumenty są przez niego przygotowywane i wnikliwie przeanalizowane. Zdaję sobie sprawę z tego, że tego jest na tyle dużo, że czasami może uniknąć uwadze. Natomiast z racji tej, że dokument ten został upubliczniony w ramach Gminy Gryfice i wywołał wiele emocji negatywnych, pozwoliłem sobie tutaj przytoczyć ten dokument. Dla mnie jest rzeczą karygodną, to, do czego się nie odniosłeś albo nie zwróciłeś na to uwagi, to jest formowanie wypowiedzi oficjalnej między starostą a burmistrzem. Odbywa się ocena sytuacji poprzez ocenę osoby. Myślę, że to niedopuszczalna forma, żeby jeden samorządowiec oceniał pracowników innego samorządu, stosując taką formę. To jest jakby główny powód, który jest przyczyną tego, że pozwoliłem sobie przedstawić ten dokument, uznając go za niewłaściwy. Również nie zgodzę się z tym, że jakby wina sprawy leży po stronie zastępcy dyrektora. Prawdą jest, że powiat dokonał na własny koszt doprowadzenia głównego rurociągu z wodą do tego osiedla - umownie nazywanego Rzęskowo, jak powiedziałeś. Ale również prawdą jest, że na terenie tego osiedla nie ma żadnej sieci ani dokumentacji i problem z tego wynikł. I słuchając argumentów zastępcy dyrektora, one są do przyjęcia. Ja rozumiem, że intencja powiatu jest też taka, żeby jak najszybciej to rozwiązać. W dyskusji merytorycznej nie powinna być taka argumentacja, jak w tym piśmie. Natomiast panie starosto, nie mogę się zgodzić z częścią wypowiedzi, gdzie dokonuje pan oceny gmin, samorządowców, twierdząc, że jeden umiejętnie zarządza, drugi nieumiejętnie zarządza. I próbując, np. to 70% zadłużenia gminy Trzebiatów przypisać obecnemu burmistrzowi, ponieważ jakby sprawcą tego jest poprzedni burmistrz, Sławomir Ruszkowski, którego dobrze znamy. A tak naprawdę, to przecież dobrze pamiętamy, że to jest jeden z pańskiej drużyny. No i tyle. Nie pan to poprawiał, tylko akurat to jest wynik wyborów samorządowych. W związku z tym myślę, że jest to troszeczkę nadużycie, co do oceny sytuacji. Nie podzielam w pańskiej wypowiedzi takiej tezy, że składnikami tego powiatu są gminy. W związku z tym, to pana nie upoważnia do takich ocen. Równie dobrze gminy powinny powiedzieć, że podejmują ocenę powiatu - na ile on jest przydatny, na ile jest nieprzydatny. Myślę, że jeżeli już zaczynamy taką rozmowę - powiedziałbym samorządową, to gdzie jest ta rozmowa pomiędzy Gminą Trzebiatów a Powiatem? Gdzie jest ta dyskusja pomiędzy Gminą Gryfice a Powiatem Gryfickim? I kolejna rzecz, mówił pan o destrukcji. Wiem, że to jest takie zaznaczenie, żebyśmy nie wprowadzali destrukcji. I nie będziemy. I tutaj muszę powiedzieć, że rozmowa nasza będzie wyłącznie merytoryczna. A wspomnę tylko, że dzisiaj zdarzenia, które dzieją się w ramach Gminy Gryfice i sesji Gminy Gryfice… a może jeszcze nie czas, by o tym mówić, bo to może powodować złe relacje… - i w tym miejscu radny Z. Chabowski zakończył swoją ripostę. MJ
Pewnego razu pan Kmicic wędrując po Polsce z Wiernym Soroką i nie bardzo wiernymi, ale nie tak tępymi jak Soroka Kiemliczami, wstąpił do karczmy w Kruszynie i zamówił sobie słynny tamtejszy filet z morszczuka, a do tego wino marki"Wino" zwanego tutaj "mózgotrzepem", a w Orszy berbeluchą. Ledwie jednak rozpoczął konsumpcję, gdy do jego stolika przysiedli się panowie Wrzeszczynowicz i Lisola i zaczęli rozmawiać po niemiecku, żeby nikt nie zrozumiał. Mówili, że Szwedzi lada chwila mają obrobić skarbiec jasnogórski. Kmicic, który szprechał po niemiecku jako i po naszemu, prędziutko dokończył morszczuka, popił winem i popędził do Częstochowy, słusznie rozumując, że przy takim rabunku - bandyci mogą w pośpiechu upuścić jakiś cenny drobiażdżek. Ledwie to jednak pomyślał, gdy odbiło mu się siarką tak mocno, że aż zleciał z konia, a równocześnie coś zaczęło dzwonić i huczeć.
- Co z waszą wielmożnością? - spytał Wierny Soroka, pochylając się troskliwie nad leżącym.
- Z gęby zionę siarką, a w uszach mi dzwoni i huczy... -poskarżył się młody rycerz.
- Dzwonią dzwony jasnogórskie - wyjaśnił Soroka - a huczy artyleria forteczna. Widocznie ojczaszkowie na wszelki wypadek lufy sobie przedmuchują.
- A skąd siarka? - jęknął pan Andrzej i znowu beknęło mu się smrodliwie, że aż konie przysiadły pod Kiemliczami.
- Ha! - zawołał w nagłym olśnieniu. - Nic inszego, jeno to
... -musi być zapowiedź mąk piekielnych, bom planował świętokradztwo!
- Jakich tam mąk piekielnych - mruknął sceptycznie stary Kiemlicz. - To te jabole siarką zaprawiają, żeby ich pokręciło i wzdęło jednocześnie!
Ale Kmicic już tego nie dosłyszał, pędził bowiem w kierunku klasztoru, aby ostrzec ojców paulinów i w ten sposób zmazać swój niedoszły grzech. Ksiądz przeor Kordecki nie od razu uwierzył obcemu przybyszowi, ale ten wyspowiadał mu się kim jest i prosił, aby mógł w klasztorze występować pod jakimś pseudonimem, a to na wypadek, gdyby Szwedzi jednak wygrali i zaczęli szukać pomsty na przeciwnikach.
- Chwalebna to przezorność synu - odrzekł trochę cierpko zacny przeor - i nie będę się jej przeciwiał, obierz sobie tedy miano od jakieś sprawy, którą najbardziej na tym świecie ukochałeś.
A mówiąc tak, miał na myśli takie szczytne, choć przybrane nazwiska, jak np. "Ojczyznowski Józef", "Mgr inż. Patryjotyczniak", Kazimierz Długa Łapa i im podobne. Kmicic myślał, myślał, a że najbardziej lubił baby, więc
powiedział:
- Może ja bym się nazywał Babiuch albo Babinicz?
- To już lepiej Babinicz! - zakrzyknął Kordecki, żegnając się odruchowo. (Tfu-tfu -na psa urok, jeszcze "tamci" wrócą, -a kysz ! - A teraz - rozkazał - dalejże wszyscy opatrywać wały!
- My już sobie opatrzylim! - zawołali chórem Kiemlicze, i kopnięci przez Soroke wylecieli za bramę forteczną, gdzie się zresztą później okazali bardzo, a bardzo przydatni byli. Tymczasem nadciągał generał Miller i pod osłoną nocy usiłował
podstępnie dostać się do klasztoru, pukając z głupia frant w odrzwia bocznej furty.
- Wer da? - krzyknął doskonałą niemczyzną Kmicic, trzymający tam straż.
- Ist Herr Kordetzky zu Hause? - zapytał kulturalnie Miller, nadając swemu głosowi miękkie brzmienie.
- Kordecki szlafen, und zi auch szlafen gejen, morgen curuk komen! - poradził pan Andrzej.
- Aber ich habe keine Platz zum schlafen... - żalił się chytry żołdak. - Ach, wie kalt, wie kalt... - zapłakał, kłapiąc
naumyślnie zębami.
- Kalt? Kalt? - upewnił się Kmicic. - Glajch wird warm! - co mówiąc oblał najeźdźców gorącym kapuśniakiem z wkładką, przyniesionym z klasztornej kuchni. Łatwo pojąć jak potworną panikę wywołała ta akcja w obozie szwedzkim. Całe pułki błąkały się w rozpaczliwym nieładzie do rana, biorąc często swoich za nieprzyjaciół i niszcząc się wzajemnie. W ciemności krzyżowały się trwożne okrzyki, jęki i paniczne pytania: "Ty, jak się czyści plamy z kapuśniaku? "Korzystając z zamieszania, okoliczne chłopstwo uzyskało nagle świadomość narodową i uderzyło na wraże magazyny, a obrońcy wypadli za mury, nie dając nikomu pardonu. A potem wracali zdyszani, umazani
krwią jak wilcy, którzy uczynili rzeź owczarni. U przechodu czekał na nich ksiądz Kordecki. Liczył ich i uśmiechał się dobrotliwie na widok okrwawionych junackich twarzy, zesztywniałych od posoki wąsów i dymiącej jeszcze od mordu broni,
na którą buńczucznie ponasadzali urżnięte nieprzyjacielskie głowy i członki, a nawet ręce i nogi.
Jeden tylko pan Kmicic nie wracał. Umyślił sobie bowiem, iż korzystając z okazji da drapaka z tej, zbyt jak na jego temperament świętobliwej, twierdzy, gdzie jedyna dobrze widziana rozrywka było ćwiczenie się batożkami.
Przebrał się tedy młody rycerz za starą żebraczkę Konstancję, żyjącą dostatnio ze zbierania butelek i puszek po piwie na ziemi niczyjej i skrzypiąc głośno stawami biodrowymi przemykał się na zachód, gdy wtem ujrzał przed sobą jakiegoś człeka, który usiłował ukryć w lufie ogromnej armaty tęgiego, śląskiego krupnioka, ukradzionego zapewne w czasie bitewnego tumultu.
- Pan starosta Kazimierz! - wykrzyknął odruchowo Kmicic.
- Jam ci jest... - przyznał się starosta.
Jakoż to on był. Ten potężny i piękny mężczyzna najdłużej spośród magnatów polskich pozostawał w szwedzkiej służbie, o co niektórzy żywili doń pretensje, zwłaszcza że miał w przyszłości zostać królem polskim, dość znanym Janem Trzecim Sobieskim. Obdarzony ogromnym apetytem i ponad miarę pazerny seksualnie, nieczęsto miał w obozie szwedzkim okazję do zaspokojenia obu tych namiętności.
Teraz, nagle spadło mu jak z nieba jedno i drugie. Powiedziawszy więc dowcipnie "Naści piesku kiełbasy! ", wsunął aluzyjnie krupnioka do armaty i ruszył w stronę rzekomej żebraczki Konstancji, podkręcając zalotnie wąsa. Pan Kmicic struchlał i włosy stanęły mu dębem na głowie, zaś przed oczami stanęło straszne widmo nierycerskiej śmierci. Zaraz też zaczęli się ścigać wokół kolubryny, Sobieski cały w lansadach, amorach i prysiudach, Kmicic zaś ze skromnie spuszczonymi oczami i wysoko dla ułatwienia ucieczki podkasaną spódnicą. Stanęli wreszcie po obu końcach gigantycznej lufy, dysząc
ciężko.
- Czego się boisz głupia? - perswadował starosta Jaworowski. - Czemu nie chcesz iść na całość?
I wpadając w tradycyjny styl kresowych zalotów zanucił od
niechcenia:
Mołodyciu, mołodyciu
Szto wtikajesz, ja twij Hryciu,
Stara maty piszła spaty,
Chody meni pokuchaty, juhu!
Pan Andrzej zaś odśpiewał mu skromnie:
Ne choczu, ne choczu
Bo sobi zamoczu...
Nie dokończył i pisnąwszy cieńko, znowu rzucił się do ucieczki, ale zaraz runął na ziemie, pociągając niechcący za sznurek od armaty. Ogromna kolubryna huknęła i rozpadła się w kawałki, a masywny krupniok wyleciał z niej i zabiwszy po drodze dwadzieścia pięć tysięcy nieprzyjaciół, bez jednego wyjątku heretyków, wpadł do klasztoru. Bardzo dobrze, że do klasztoru, bo obrońcom kończyły się już zapasy żywności. Tymczasem pan Andrzej omdlał i dostał się do niewoli. Pomińmy milczeniem ohydne praktyki, jakich się na nim dopuszczał właściciel prywatnego rożna, emerytowany pułkownik spec-służb Kuklinowski. Wszyscyśmy winni wdzięczność poczciwym Kiemliczom, którzy delikatnie ściągnęli Kmicica z okrutnego urządzenia, a nadziali na nie paskudnego prywaciarza.
Pan Andrzej usiadł wygodnie przy ogniu. Jedną dłonią mierzwił w zamyśleniu swą podgoloną, płową czuprynę, drugą zaś obracał od niechcenia rożen z Kuklinowskim. Nagle wstał, a za nim Kiemlicze.
- Co wasza miłość rozkaże? - spytał starszy, spoglądając z uwielbieniem na swego dowódcę.
- Jedziemy na Śląsk! - powiedział Kmicic.
- Sprowadzić najjaśniejszego pana do kraju?
- Nie, po jaką cholerę nam ta szwedzka łachudra - tsza uruchomić pierwszy na świecie grill przy dworze najjaśniejszego pana!
I czterej jeźdźcy skoczyli w ciemność, a na prymitywnym rożnie skwierczał pułkownik Kuklinowski, rozwścieczony, że to nie on pierwszy wpadł na ten pomysł.
~
2012.11.24 11.35.37
A 17 tys. jest :-)))))
~
2012.11.24 11.33.24
Oto wypowiedź starosty: " Ale też, jakby historia mówiła o wypowiedziach tego pana w temacie tych nieszczęsnych rur, itd. itd. W związku z tym, że nie chcę uprawiać niepotrzebnej polityki, zwróciliśmy się konkretnie do danej osoby z danym problemem, żeby nie tworzyć sytuacji, jakoby istnieje jakiś spór pozamerytoryczny. Czyli jasne, że najprościej byłoby zwrócić się do burmistrza. Burmistrz jest odpowiedzialny, ale nie ukrywam, że sam postanowiłem, żeby bezpośrednio zwrócić się do danej osoby, bo ona za tę sprawę odpowiada. Żadnego podtekstu w tym temacie poza usprawnieniem funkcjonowania. Przykłady, które zostały wymienione, to one nie są przypadkowo wymienione. Bo faktycznie żal, kiedy pojawiają się jakieś takie problemy, które wcześniej mogłyby nie istnieć" I to jest tzw. urzędnicza paplanina ! Dużo mówić i nic nie powiedzieć !
~
2012.11.24 11.25.46
Gospodarka durnie ! Zakłady pracy są potrzebne - a nie / taka wasza mać / -rozrywka -jak nie ma na chleb ! Idioci ! Jeszcze kręgielnie, lodowisko, kasyno i będzie San Francisko jak u tych baranów z gór co śpiewali !
~
2012.11.23 18.31.48
Kier to chier ! :-)))
~Kier
2012.11.23 18.02.49
Chociażby halę, wyremontowane centrum. Prawda jest taka, że to dzięki staroście a nie burmistrzowi, który kompromituje się wypowiedzią przed sądem, że nie miał wiedzy, iż jego kolega z komitetu został radnym powiatowym. A jeszcze w lipcu ją miał
!
~
2012.11.23 10.49.08
To tylko nikomu nie potrzebni urzędnicy -których trzeba utrzymywać za "ciężkie pieniądze" !
~
2012.11.23 10.46.28
Co Gryfice takiego zyskują, że mają starostę, a Trzebiatów że ma przewodniczącą Rady Powiatu ?
~Kier
2012.11.23 10.02.47
Powiaty, to się powinno zlikwidować! Kolejna zbędna instytucja, na której zyskują miasta w których mają siedziby!
~
2012.11.23 08.44.32
" Równie dobrze gminy powinny powiedzieć, że podejmują ocenę powiatu - na ile on jest przydatny, na ile jest nieprzydatny."
Powoli dociera, że nieprzydatny !
~
2012.11.23 08.42.51
" to niedopuszczalna forma, żeby jeden samorządowiec oceniał pracowników innego samorządu, stosując taką formę."
~
2012.11.23 08.40.53
Ty mi zarzucasz, że nie bronię interesów gminy Trzebiatów na poziomie powiatu, to przepraszam - oburzył się Marek Gołuchowski.
- Zasada jest taka „uderz w stół, a nożyce się odezwą”. Robisz za nożyce w tej chwili. Żeby nie tworzyć sporu, moja uwaga była ad vocem - odpowiedział Chabowski.
~
2012.11.22 16.09.13
to kałbisówna pieprzy :-)))
~
2012.11.22 16.08.44
oj-oj- na pewno od twego ujadania bucha-cha - cha:-))))
~
2012.11.21 19.27.07
Gdy PZPR i SB (WSW/KW) bierze sprawy w swoje ręce to będzie się działo oj będzie - ludzie starosty - budujcie mosty bo z kładki to pospadacie oj pospadacie.
~
2012.11.21 18.05.54
Chabowski, Sidor i Lobozewicz hehe niezle trio. Wszyscy wiemy kim sa ci panowie i co potrafia....zwykli mieszacze
~
2012.11.21 17.29.50
Rzecznik skocz po Okocimia -bo mi w gardle zaschło już od samego patrzenia !:-)))))
~
2012.11.21 17.28.00
Kto brecha, że chodzi z rękami w kieszeni. cysorz to ma wszystko w małym palcu albo w. ...
~
2012.11.21 17.25.56
Czego się mendy czepiacie ?!
~
2012.11.21 15.56.06
AGDZIE radny Goluchowski i Stuła?czy oni dbaja o gmine trzebiatow?