(ZŁOCIENIEC ) Mieszkają w mieszkaniu komunalnym w jednej z kamienic przy osławionym deptaku. Kamienica zabytkowa, piękna.
Na własne oczy widziałam jak turyści w sezonie letnim zatrzymywali się i podziwiali budynek z czerwonej cegły, z półokrągłymi oknami.
Nikt jednak nie wpadł na pomysł, żeby wejść do środka i zobaczyć w jakich warunkach mieszkańcy tego ślicznego domu żyją na co dzień.
Kamienica przy ul. Piłsudskiego. Wejście od podwórka. Tu już nie jest tak pięknie. Odarta klatka schodowa pachnąca stęchlizną, stare wąskie schody. Na pierwszym piętrze otwiera mi drzwi jedna z mieszkanek. – Pani zobaczy, co dzieje się w środku. – mówi zapraszając mnie do siebie. W dużym pomieszczeniu będącym jednocześnie kuchnią, jadalnią i łazienką, zaraz nad oknem potężny zaciek, pod nim miska z wodą. – To efekt poniedziałkowego deszczu. – mówi pani Fasiczka. I nie byłoby w tym nic dziwnego, bo mieszkań z zaciekami na pół sufitu w Złocieńcu jest sporo. Godne uwagi jest natomiast to, że dwa dni wcześniej ZGM dokonał w tym miejscu remontu. – Po każdym deszczu w tym miejscu wszystko nasiąkało wodą. Szkoda, że nie było pani wcześniej, kiedy w tym rogu kawał tynku dosłownie wisiał nam nad lodówką. Deszcze i wilgoć sprawiły, że sufit tak nasiąknął wodą, że się urwał i wisiał! – opowiada mieszkanka. – W piątek przyszła ekipa z ZGM-u. Pracowali na podnośniku prawie osiem godzin. Załatali dziurę, otynkowali i kazali nam podpisać odbiór. Wszystko wyglądało naprawdę dobrze, a ponieważ nie znam się na budowlance, podpisałam. Jednak po wczorajszym deszczu jest znowu to samo – wszystko nam cieknie i zalewa mieszkanie. No to znowu przyszedł jeden z ZGM-u, popatrzył na sufit, wyjrzał przez jedno okno, drugie okno, uśmiechnął się i powiedział, że teraz to on już wie skąd cieknie. Niechby oni nam chociaż materiały dali, to my znajdziemy ludzi, którzy nam to zrobią. Ale nie. Powiedzieli, że przyjdą w środę. – ciekawe tylko w którą…
Rok temu kupiliśmy nową lodówkę. Teraz za każdym razem jak pada musimy ją odsuwać, bo woda ścieka po ścianie i jest ryzyko, że zaleje sąsiadów. A wtedy z czego będziemy płacić odszkodowanie? A i lodówki też szkoda. – Gdy Sandra Fasiczka próbowała odłączyć z kontaktu lodówkę i ją przesunąć, kopnął ją prąd. – Powiedziałam o tym pracownikom ZGM-u, a oni do mnie z tekstem: „Nie podniecaj się tak.” I jak tu żyć w takich warunkach? – pyta dziewczyna.
Tego śliskiego tematu jednak jeszcze nie koniec. W kuchni stoi ładny nowy brodzik. – I co z tego? Bojler leży w pokoju, niepodłączony, bo instalacja jest nie zrobiona. A my w dalszym ciągu musimy grzać na gazie wodę, żeby się wykąpać. – W pokoju ładnie, czysto, widać, że niedawno był remontowany. Na ścianach nowe tapety, a na suficie… ogromny grzyb. – To jest już stare, od dawna tutaj jest. – mówi mieszkanka i jednocześnie odsuwa szafę. – Tutaj w rogu niestety grzyb wyszedł niedawno. Tapeta odchodzi, wszystko wilgotne.
Ale wróćmy jeszcze na moment do kuchni. Pod oknem na ścianie grzyb jest aż czarny. – Tutaj jak już idzie jesień to woda nam cieknie po ścianie. Pani zobaczy okna. – pokazuje mi stare, jeszcze poniemieckie próchniejące okienka. – Teraz już jest zimno, a co dopiero w zimie, nie daj Boże takiej jak rok temu. Złożyliśmy wniosek o wymianę na nowe. Dostaliśmy decyzję na połowę 2009 roku. Jest połowa 2010, a my dalej czekamy. Wie pani jak oni sprawdzają, czy okna są dobre? Pracownik ZGM wbija we framugę śrubokręt i jeśli się nie wbije, mówi, że okna są zdrowe. A to, że już prawie fug nie ma, że wystarczy mocniej pchnąć, żeby wypadło, to już nikogo nie obchodzi.
Mieszkańcy kamienicy przy deptaku mają żal z jeszcze jednego powodu. – Najgorsi pijacy z miasta dostają nowiuteńkie mieszkania socjalne, a my musimy żyć w takich ruderach. Oni dostali nowe mieszkania, które od razu zdemolowali i nikt się tym nie przejmuje. A my naprawdę chcemy mieszkać w dobrych warunkach, sami chcielibyśmy wyremontować nasze mieszkanie, ale tutaj wszystko się wali. Mieszkanie wymaga kapitalnego remontu, więc pozostaje nam tylko czekać… - żali się mieszkanka. Sandra Fasiczka jest przekonana, że gdyby zaraz po tej ulewie udało jej się dodzwonić do burmistrza, na pewno by jej pomógł i zainterweniował. – Burmistrz pomagał nam już nie raz. Tylko jest mi już po prostu wstyd dzwonić do niego i przychodzić za każdym razem, gdy dzieje się coś takiego. – przyznaje Sandra. Czy jednak rzeczywiście na tym ma polegać nasz system polityczny, że Zakład Gospodarki Mieszkaniowej przejmuje się losem mieszkańców, którzy przecież płacą czynsze (i to wcale nie małe), tylko na polecenie burmistrza? A co z tymi, którzy wciąż nie mają odwagi prosić o pomoc tak wysoko postawionych urzędników? Wraz z mieszkańcami liczymy na jak najszybsze rozwiązanie tej sprawy.
Historia podobna, choć mieszkańcy inni
W podobnej sytuacji znaleźli się państwo Karczewscy, którzy skontaktowali się ze mną po publikacji w ostatnim numerze TPD poświęconej sprawie opieszałości ZGM. Mieszkanie przy ul. 3 Pułku w Złocieńcu, osobne wejście bezpośrednio od ulicy. Dwa pokoiki, kuchnia i łazienka, wszystko bardzo zadbane, widać że niedawno remontowane – ściany świeżutkie, pomalowane, na podłodze panele, w kuchni kafelki. - Mieszkamy tutaj od grudnia – mówi Piotr Karczewski. Wcześniej mieszaliśmy z żoną i córką na 20 metrach na Rynku, w mieszkaniu socjalnym. – Pan Piotr jest typową „złotą rączką”, wszystkie naprawy i remonty w domu robi sam. – Na Rynku też wyremontowałem mieszkanie. Udało mi się dostać pozwolenie na dobudowanie toalety w mieszkaniu, żeby nie trzeba było na piętro wychodzić, odnowiłem wnętrze mieszkania. Ale tam było strasznie ciasno, chcieliśmy się przenieść. Któregoś dnia przyszedł do nas pracownik ZGM, zobaczył jak to nam się podobno „standard polepszył” i kilka tygodniu później dostaliśmy pismo, że mieszkanie ma zwiększony standard, stało się komunalne a nie socjalne i czynsz dwa razy większy do płacenia przyszedł. A przecież my to sami, za swoje pieniądze zrobiliśmy! – mówi pan Piotr. – W grudniu udało nam się przenieść do tego mieszkania. Tutaj nie było nic – podłogi nie było, ściany w opłakanym stanie, grzyb wyłażący z każdej powierzchni. Poprzedni lokatorzy podobno przez siedem lat nie ogrzewali tego mieszkania, więc teraz praktycznie palimy bez przerwy, żeby mury ogrzać, żeby grzyba nie było. ZGM zrobił nam podłogi i położył kafelki w kuchni. – Kafelki zaraz po tym jak położyli odpadły. – dodaje żona pana Piotra. – Resztę wszystko zrobiłem sam, otynkowałem ściany, wygładziłem sufit, pozbyłem się grzyba, odmalowałem mieszkanie. – pan Karczewski pokazuje swoją pracę. W przyszłości, gdy odłoży trochę grosza, chce jeszcze wylać na podwórku taras i postawić murek w miejscu, gdzie za Niemca on się znajdował. Dziś na podwórku pod drzwiami balkonowymi leży tylko plac pokruszonego betonu.
W każdym razie wydawać by się mogło, że nie ma się do czego przyczepić. Karczewscy dostali ładne, duże mieszkanie, pan domu sam pięknie je odremontował, ZGM zrobił podłogi i kafelki. Niestety, wcale nie jest tam tak różowo jak by się wydawało. – W przedpokoju, gdy tylko pada deszcz, mamy całą podłogę zalaną. Prawdopodobnie na ulicy jest za nisko położony chodnik i wszystko ścieka nam przez drzwi do środka. Ale to jeszcze nic. Proszę zobaczyć nasze okna. – Piotr Karczewski odsłania firanki i pokazuje okna, które ledwo się trzymają. Kiedyś były dwuwarstwowe, teraz została tylko jedna warstwa. Dziury okropne, okna się nie domykają. – W zimie zabijamy je prawie na amen, ale i tak, mimo że ciągle palimy, zbiera się na nich lód, który musimy rozbijać żeby nam okien nie rozsadził. Wysłaliśmy pismo do ZGM, napisaliśmy do burmistrza. Od burmistrza przyszła odpowiedź, że do końca 2010 roku będziemy mieli nowe okna. Poszedłem z tym do pana Brzemińskiego, a on mi odpowiedział, że mogę zapomnieć, że do końca roku na pewno mi tego nie zrobią. To ja już nie rozumiem – kto w tej sprawie ma więcej do gadania, prezes czy burmistrz? – pyta pan Piotr.
Na jednej ze ścian w pokoju wielka tłusta plama. – Poprzedni lokator miał tutaj dzikie palenisko, na którym sobie gotował. Ściany tak przesiąkły tłuszczem, że co maluję, to i tak wyłazi. – wyjaśnia. Karczewscy najbardziej boją się zimy. Raz, że okna jakby od niechcenia jeszcze trzymające się muru, ale jest i drugi powód. – Gdy w grudniu był u nas kominiarz, napisał w ekspertyzie, że ze względu bezpieczeństwa niezbędna jest albo instalacja filtra kominowego, albo wymiana cegieł z „ósemek” na „dwudziestki czwórki”. Ale ZGM jakoś się tym nie przejął, wciąż czekamy na decyzję. A ja już raz prawie życie straciłem, jak jeszcze na Rynku mieszkaliśmy. – wspomina pan Piotr. – Wtedy ekipa źle podłączyła instalację – przewód kominowy połączyli jakoś z wentylacyjnym. Dobrze, że żona mnie szybko znalazła i uratowała. – pan Piotr z wdzięcznością patrzy na żonę. – Dlatego teraz tak bardzo się boimy. Ale jak widać nikogo to za bardzo nie interesuje. Proszę mi powiedzieć, czy ja naprawdę tak dużo wymagam? Nie zdemolowałem mieszkania, jak poprzedni właściciel, sam wszystko swoją pracą i za swoje pieniądze wyremontowałem, dbam o mieszkanie, drzewa na zimę potrzebuję tyle co do ogrzania domu o powierzchni 140 metrów, ale nie narzekam. Czy nowe okna i instalacja kominowa to naprawdę tak dużo? O zalewanym przedpokoju już nie wspomnę…
Prezes ZGM Andrzej Brzemiński do poniedziałku jest na wyjeździe służbowym. Po niedzieli będziemy się z nim kontaktować w tym temacie. Do sprawy wrócimy niebawem.
M. Braniecka
Piotruś jesteś twardy !!!!!! Nie odpuszczaj !!!!!!!!!!!! Walcz o swoje !!!!!!!!!!!!!!!!!
Całe miasto jest z TOBĄ !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
~zdr
2010.10.01 05.31.15
Czemu się czepiacie Pana Prezesa Brzemińskiego ?????? Przecież on dba o mieszkania.
TYLKO CZYJE ???????????????????
te nasze złocienieckie SPÓŁECZKI po prostu mistrzostwo świata !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
~Wygibus
2010.09.25 18.01.41
Brzemiński to cycuć nie tylko z wojska, ale i z pzpr. Teraz już z PO. I co mu zrobicie, wygibusy?
~olek
2010.09.16 09.13.51
Może Włodarczyk i rada miasta odpowiedzą: za co 8 tysięcy pensji dla Brzemińskiego; za co temu samemu 5 tysięcy premii. No - odpowiadać, walety i waletki, by dokładniej nie napisać!!!
~sromotnik
2010.09.16 05.29.25
A może by tak podnieść pensje Panu Prezesowi do 15.000 zł, może wtedy coś się zmieni. ?????