(ZŁOCIENIEC). Tegoroczne opinie o Złocienieckich Targach są kiepskie. Już od trzech lat wypowiada się je w podanym tu tonie, ale w tym roku z jakimś szczególnym naciskiem. Słychać nawet określenie - „kaszana”.
Bardzo mała liczba uczestników Targów, około pięćdziesięciu, znikoma liczba zainteresowanych, publiczności. Mało atrakcyjne atrakcje. Jakby nieco namolne okraszki artystyczne, tym razem rangi Targów nie podniosły. Było nieciekawie, nudno. Nic dla oka. Jednym ze stoisk dysponowała złocieniecka biblioteka oferująca... tomiki poezji.
TADEUSZ CYMAŃSKI BYŁ, ALE GO NIE BYŁO
Ale, ale wydarzyło się coś wyjątkowego. Niezwykłego. Oto podczas drugiego dnia Targów na złocienieckiej ulicy, na Marszałka Józefa Piłsudskiego, baczne oko obserwatora życia złocienieckiego, jednego z naszych poetów, dostrzegło postać jednego z bardziej wyrazistych naszych polityków, Tadeusza Cymańskiego z PiS-u. Słusznego wzrostu mężczyzna, w czarnej koszulce, w okularach, za rączkę chyba z synkiem, pospiesznie gdzieś zdążał. Pod pachą miał zwitek gazet zakupionych w Stokrotce, którą akurat opuszczał. Wydało się nam – idzie do hali na Stefana Okrzei, na Targi. Zaproszono go.
W POGONI ZA PANEM TADEUSZEM
Podążyliśmy znanymi nam skrótami. W drodze przygotowaliśmy aparat do szybkiego, dobrego zdjęcia. Stanęliśmy w drzwiach. Ale Tadeusz Cymański się nie pojawiał. I się nie pojawił. Weszliśmy do środka. A tam... jest poseł. Ale, nie ten. Atrakcyjny. Nie Tadeusz Cymański, a Stanisław Wziątek. I to na dodatek z tak zwanej lewicy. Koszmar. Ależ obciach dla całej gminy. Szkoda przecież pieniędzy na coś takiego. Nie - znany z dowcipu, błyskotliwy, inteligentny Tadeusz Cymański, a mumiowaty Wziątek. I nie z partii znanej z walki o sprawy polskie, a z zupełnie innego rodzaju ugrupowania, z tak zwanej niby lewicy, z SLD. Proszę Szanownych Czytelników. Przy tego rodzaju spraszanych gościach, złocienieckie TARGI to rzeczywiście KASZANA, i to CZARNA.
EKO – BET NADAL
W FORMIE
Jedyne, co tym razem cieszy jeszcze serca, to zdobycie SUPERPUCHARU przez naszych. Przez złocienian. Trofeum wywalczył EKO – BET, któremu nie tylko my zawdzięczamy budowę Orlików. To także sponsor życia sportowego.
Mimo nikłej liczby zwiedzających (deszcz?) i skromnej liczby wystawców, nagród poprzydzielano tyle, że mogło się wydawać, że jest ich więcej niż chętnych.
PRZYCZYNY OBCIACHU
Teraz złośliwości na bok: (1) Chodząc po złocienieckich sklepach, naszych towarów prawie wcale. (2) Tak rolniczy teren, a naszej wsi na Targach wcale. (3) Rodzimych pomysłów na produkcje jak na lekarstwo. (4) Publika Targami znudzona niebywale. (5) Zapychanie targowej pustki turniejami i konkursami, nie może być udane, bo na wierzchu muszą być same Targi.
Organizatorom imprezy należą się słowa uznania za wytrwałość i konsekwencję. Nie jest ich winą, że naszym ziemiom Unia Europejska przypisała do dzisiaj niezbyt czytelną rolę do odegrania. Ani przemysł, ani rolnictwo, ani przetwórstwo, itd. Ot, łatanie domowych budżetów z dnia na dzień, często z pomocą Opieki Społecznej. W takich warunkach trudno o prawdziwe Targi, no, bo z czym do ludu? Z posłem z niby lewicy? Z jakąś damulką też lewicową przy nim? Zgrani aktorzy.
TARGI TAK,
ALE MĄDRZEJ
Ale, przy tych Targach trzeba trwać. Ale, tylko pod warunkiem –że po spełnieniu tu pokazanych dróg postępowania. Z odpowiedzią na pytanie: po co nam w mieście tyle sklepów i sklepików. Nie stosowniej byłoby tym wszystkim sprzedającym zaoferować jakąś uczciwą pracę? Na Targi wprowadzić Targi Pracy! Jeśli targi, to - czym? Naszym towarem, naszą usługą? No, bo chyba nie tomikami poezji. Ależ kwiatek. Ciężka często w Złocieńcu jest dola reportera. WOPR na targach zapewniał sztuczne oddychanie. Targom rzeczywiście potrzebne.
Tadeusz Nosel