(ŁOBEZ). Nagle i niespodziewanie mieszkańcy ul. Komuny Paryskiej i Niepodległości zaczęli otrzymywać upomnienia za: jazdę pod prąd oraz parkowanie w niedozwolonym miejscu. Za wycieraczkami aut codziennie pojawiało się przynajmniej kilkanaście wypisanych bloczków.
- I zaraz dostanie pan dwa mandaty – za jazdę pod prąd i złe parkowanie – takie zdania można było usłyszeć w ubiegły wtorek pod blokiem przy ul. Niepodległości co kilka minut.
Gdy jedne samochody wyjeżdżały, inne wjeżdżały, nie bacząc na nowe znaki.
- Od kiedy nie można? - pytali właściciele samochodów, nie rozumiejąc za co mieliby zapłacić i jakie przepisy właśnie złamali.
- Od soboty – odpowiadali mieszkańcy.
– Jeden pan miał tu postawiony samochód i przez trzy dni z niego nie korzystał. W sobotę postawili znaki. Zanim ten pan skorzystał z samochodu, już miał mandat za wycieraczką. Znaki informujące o tym, że jest to strefa osiedlowa, postawili w sobotę. Nikt nikogo wcześniej nie poinformował, że taka zmiana ma nastąpić. Za to od razu strażnicy miejscy i policjanci zaczęli wystawiać mandaty. Co chwilę przechodzi tędy strażnik i wkłada kartki za wycieraczki. Policja też ciągle tu jeździ. To, że zrobili drogę jednokierunkową, to dobrze, ale nawet samochodom dostawczym nie wolno się tu zatrzymywać. W okolicy wszystkie parkingi są zatłoczone, gdzie my mamy stawiać samochody? Przy poczcie? Dlaczego nie było żadnej informacji, postawili znaki po cichu i wlepiają mandaty. Tak się postępuje ze swoimi mieszkańcami? Czy w gminie brakuje pieniędzy i w ten sposób ratują swój budżet? - pytał jeden z mieszkańców.
– A widziała pani ten znak od strony „Grażki”? W ogóle jest niewidoczny. Na ścianie go postawili – dodała jedna z mieszkanek.
Jak wyjaśnił J. Ratajski komendant Straży Miejskiej, jazda w jednym kierunku oraz wprowadzenie strefy osiedlowej, nakazującej parkowanie jedynie w wyznaczonych miejscach zostały wprowadzone w sobotę 8 sierpnia, na wniosek części mieszkańców bloku przy ul. Niepodległości. Zdaniem tych mieszkańców parkujące samochody uniemożliwiały podjazd karetce pogotowia pod klatkę oraz swobodne wynoszenie chorych na noszach. Samochody osobowe z kolei, które stały pod blokiem, uniemożliwiały parkowanie samochodom dostawczym do sklepów.
Niektórzy zwrócili również uwagę na to, że stawianie samochodów przy bloku powodowało znaczną trudność w wyjechaniu z miejsca parkingowego po drugiej stronie uliczki.
Prace nad wprowadzeniem znaków trwały już od trzech miesięcy. Były na ten temat rozmowy podczas sesji, spotkanie z mieszkańcami bloku przy ul. Niepodległości, na które przybyło około 30 osób.
Problem w tym, że nikt nigdzie nie podał oficjalnej informacji, bo przecież parkowali tam nie tylko mieszkańcy bloku przy Niepodległości, ale również bloków przyległych, ludzie przyjezdni i dostawcy. Nawet pośród mieszkańców bloku przy ul. Niepodległości było wielu takich, którzy nie wiedzieli o jakichkolwiek zmianach.
Dostawcy na parking
Urząd Miasta tak spieszył się z postawieniem tablicy, że zapomniał o dostawcach i obecnie nawet im nie wolno zatrzymać się, aby dostarczyć towar do sklepu. Mogą zaparkować na parkingu, o ile znajdą miejsce, bądź nosić towar z jakiegokolwiek innego wolnego miejsca parkingowego w mieście. To ma się zmienić w najbliższym czasie i samochody dostawcze będą mogły zaparkować na 15-20 min., a dokładniej rzecz ujmując – na czas rozładunku.
Część mieszkańców zgadza się, że miejsce pod blokiem było zatłoczone, ale zwraca uwagę, że w mieście brakuje miejsc parkingowych. Skoro nie mogą parkować pod blokiem, to gdzie mogą, skoro wszystkie okoliczne miejsca parkingowe są pozajmowane? Mają żal do magistratu, że ten odbierając możliwość parkowania w tym miejscu, nie wskazał innego. Jedynym parkingiem w mieście, który jest dość duży i nie jest jeszcze zatłoczony, to ten znajdujący się przy rondzie. Czy w takim razie tam mają zostawiać swoje pojazdy mieszkańcy bloków przy ul. Niepodległości, Komuny Paryskiej, Murarskiej? Jest jeszcze parking przy urzędzie, ale tam nie ma szans na znalezienie wolnego miejsca.
Straż Miejska i policja są od egzekwowania prawa i póki nie zostanie postawiona kolejna tablica informująca, że zatrzymywać mogą się samochody dostawcze na czas określony, to nikomu nie wolno postawić tam samochodu.
Skoro prace nad zmianą trwały przez trzy miesiące, to czy nie można było napisać informacji w klatkach schodowych, w prasie lokalnej – po prostu zwyczajnie poinformować opinię publiczną o zamierzeniach? Z pewnością podmiotowe traktowanie swoich mieszkańców jest bardziej cywilizowane, niż uprzedmiotawianie ich i stawianie przed faktami dokonanymi. O ile mniej pracy mieliby strażnicy i policjanci i o ile mniej nerwów oszczędziłoby się mieszkańcom.
Póki co, kartki za szybami, to nie są mandaty, ale upomnienia. To jednak już niebawem zmieni się i za jazdę i parkowanie „na pamięć” mieszkańcy będą musieli płacić mandaty.mm