Skradziony samochód w Berlinieb trafił do „dziupli” w Radowie Małym
(BERLIN-RADOWO MAŁE) Co jakiś czas na terenie województwa kradzione są drogie auta, które znikają jak kamfora. Jednym z takich miejsc są okolice Kalisza Pomorskiego. Najczęściej trafiają do tzw. dziupli, czyli stodół lub budynków gospodarczych położonych w lesie lub na kolonii, z dala od ciekawskich oczu sąsiadów. Tam są rozbierane na części lub przemalowywane i dopiero wtedy trafiają na rynek lub są szmuglowane za granicę wschodnią.
Tak też zapewne miało być w tym przypadku. W nocy, z 8 na 9 maja br. w Berlinie skradziono specjalistyczny samochód ciężarowy marki Mercedes Benz, typ 1120L, służący do holowania aut. Komenda Powiatowa Policji w Łobzie została powiadomiona przez Straż Graniczną w Zgorzelcu, którą powiadomił właściciel. Jednak auto zdążyło już przejechać przez granicę. Złodzieje nie pomyśleli jednak o tym, że ma on zabezpieczenie w postaci GPS. Za jego pomocą właściciel już rano ustalił, że auto trafiło na teren powiatu łobeskiego. Rano pojawił się w Łobzie, dość dokładnie podając położenie auta. Wycenił stratę na 25 tys. euro, czyli około 100 tys. zł.
Policja łobeska przystąpiła do poszukiwań we wskazanej okolicy i już o godz. 10:30 znalazła auto. Znajdowało się ono w jednym z gospodarstw położonych na kolonii wsi Radowo Małe. Na widok nadjeżdżających radiowozów, właściciele posesji ukryli się w domu. Na podwórze wypuścili psa, który zaatakował funkcjonariuszy. Jeden z policjantów oddał strzał ostrzegawczy, co skutecznie odstraszyło zwierzę.
Na miejscu zatrzymano Agnieszkę i Tomasza S. lat 21 i 29. Jak ustalili policjanci, z auta zaczęto już zdzierać niemieckie emblematy. Sprawa trafiła do łobeskiej prokuratury. (r)