BRAMKA ROZPACZY PIOTRA OLECHOWSKIEGO DAŁA ZWYCIĘSTWO
(ZŁOCIENIEC) Aż siedem bramek, w tym sześć w pierwszej połowie, złakniona futbolu oglądała w Złocieńcu publiczność tutejszego Olimpu. Popularni biało – zieloni, trenowani przez Kazimierza Chojnackiego, w drugim spotkaniu pierwszej rundy rozgrywek ligi okręgowej grupy południowej roku 2006, pokonali zespół Pomorzanina Sławoborze 4:3.
Pierwszy mecz Olimp wygrał na wyjeździe ze Spójnią Świdwin 4:1. Pomorzanin w tej samej kolejce u siebie pokonał rezerwy Darzboru 3:0. Goście do Złocieńca przyjechali osłabieni (praca) brakiem dwóch etatowych pomocników. W Olimpie nie mógł zagrać napastnik Tomasz Dusza – też praca. Tomasz lada dzień ma być już w Złocieńcu i wedle jego ojca nic nie będzie stało na przeszkodzie, by mógł etatowo grać w swojej drużynie.
O spotkaniu nie da się jednak napisać, że było ciekawe. Wedle zgodnej opinii obserwatorów meczu, Olimp nie zachwycił. Mimo wielu bramek, kibice byli nawet jakby rozczarowani poziomem zaprezentowanym prze swych ulubieńców.
Dwie bramki Olimp stracił po bardzo przykrych błędach w obronie. Mało tego. Będąc w posiadaniu piłki obrońcy nie bardzo wiedzieli, jak to się właściwie rozpoczyna akcje piłkarskie. Do pomocy tak oddawali piłki, że tej z kolei to bardzo utrudniało zawiązywanie sensownych akcji zaczepnych. Napastnicy, po kilku spalonych, unikali gry w jednej linni z linią obrony gości. Sami wykluczali możliwość prostopadłych podań. Akcje Olimpu nie miały impetu. Pomoc nie potrafiła nawet najnormalniej po piłkarsku rozegrać akcji. Nie było piłek do linii, nie było piłek na skrzydła. Nikt nie myślał o tym, by tak rozgrywać piłkę w środku, by umożliwić bocznym obrońcom dublowanie skrzydłowych, a tym schodzenie do środka. Tego rodzaju sposób gry widzieliśmy w czasie Mistrzostw w Niemczech w wykonaniu wszystkich drużyn. To dzisiaj standard. W ataku Olimpu nie zagrał też Krzysztof Leoniewski. Leczy kontuzję. W rozmowie z Tygodnikiem powiedział, że kontuzja jest raczej blacha i lada mecz będzie gotowy do gry. Czy Krzysztof odzyska swoje niegdysiejsze doskonałe predyspozycje? Jakże byłyby one pomocne druzynie.
W bramce Olimpu zagrał Michał Liszko. W obronie Grzegorz Roszczyk, Piotr Szyszkowski, Paweł Czermanowicz, Paweł Rzepecki. W pomocy – Grzegorz Czermanowicz, Paweł Bielak, Michał Osipiak i Mariusz Wojciechowski. W ataku – Robert Cisiński i Piotr Olechowski. Po piętnastu minutach drugiej polowy Pawła Bielaka zmienił Tomasz Kuś. Michała Osipiaka – Andrzej Bębas.
Pomorzanin: Mariusz Wiśniewski – Andrzej Głąb, Jacek Śmigasiewicz, Łukasz Hanulak, Mieczysław Domański, Krzysztof Kukla, Sebastian Wróbel, Mariusz Olek (Tomasz Badla), Przemysław Ziemiński (Oktawian Nikiel), Przemysław Pieszczyński, Mieczysław Łyskawka.
Trener Kazimierz Chojnacki: - Tak, dwie bramki z naszej strony to ewidentna wina obrony. Takich bramek nie powinno być. W meczu z Pogonią od początku zagra Andrzej Bębas. To powinno dać nam spokój z tyłu i dobre dogrania piłek do pomocy. Paweł Czermanowicz zagra przed nim. Niech o resztę martwią się nasi przeciwnicy. Meczu nie uważam za bardzo udany. -
Andrzej Bębas, środkowy obrońca, wszedł w drugiej połowie; - Wykonuję polecenia trenera. Mam spore zaległości treningowe, praca, dlatego teraz gonię zespół. Kiedy tylko będę potrzebny, natychmiast jestem w grze. -
Dla Olimpu bramki strzelili – w pierwszej połowie – Mariusz Wojciechowski, Robert Cisiński (2). Zwycięską, czwartą bramkę strzelił Piotr Olechowski. Dla Pomorzanina: Krzysztof Kukla (2) i Przemysław Pieszczyński. Jedna z bramek K. Kukli została strzelona z mniej więcej trzydziestego metra. Gdyby M. Liszko wybronił tę piłkę, jego nota za mecz byłaby bardzo wysoka.
Do przerwy było 3:3. We wtorek Olimp pojechał do Połczyna. Relacja w tygodniku. Tadeusz Nosel