(GRYFICE) Policjanci Centralnego Biura Śledczego w huku wystrzałów zatrzymali mężczyznę na ulicy Młyńskiej. Akcja byłaby przeprowadzona wzorowo, gdyby nie jeden szczegół. Mężczyzna tuż przed zatrzymaniem zostawił w zakładzie fryzjerskim pakunek, który po akcji odebrał jego kompan. Policjanci przeoczyli ten moment i towar zniknął.
Akcję zatrzymania policjanci przeprowadzili w samo południe, 28 października. Mężczyzna musiał być wcześniej obserwowany i groźny, gdyż użyto broni hukowej. Gdy wyszedł z pobliskiego zakładu fryzjerskiego, otoczyło go kilku uzbrojonych i zamaskowanych funkcjonariuszy. Po ogłuszeniu go strzałami zakuli mężczyznę w kajdanki, wsadzili do auta i odjechali.
Sukces byłby pełny, gdyby nie to, co stało się za chwilę. Wróćmy jednak do początku. Jak relacjonuje nam jeden z obserwatorów tego zdarzenia - do zakładu fryzjerskiego przy ul. Młyńskiej wszedł mężczyzna dziwnie się zachowujący. Chciał się ogolić, ale nie miał zarostu. Była kolejka, kilka osób czekało, więc nie wiedział, co zrobić. Chwilę posiedział, pokręcił się, namyślając się, co ma zrobić. Wszystko wskazuje na to, że już wiedział, że jest obserwowany.
Wszedł do toalety, za pazuchy wyjął pakunek i zostawił go pod umywalką. Po wyjściu został zatrzymany przez funkcjonariuszy CBŚ, którzy szybko z nim odjechali.
Fryzjerka zadzwoniła na policję w Gryficach, żeby szybko przyjechali. Jej klientki, które uświadomiły sobie, że przed chwilą przebywały tak blisko być może bardzo groźnego przestępcy oraz po oddanych w pobliżu strzałach były w szoku i właścicielka musiała wezwać także karetkę pogotowia. Jednak zanim przybyli policjanci, do zakładu fryzjerskiego wszedł inny mężczyzna, skierował się do toalety, wziął pakunek, wyszedł i zniknął, zanim przyjechali policjanci.
Co było w pakunku - broń, narkotyki, pieniądze - chyba się już nie dowiemy. KAR