(ZŁOCIENIEC) Sobotnie przedpołudnie 17 listopada. Maleńkie pomieszczenie w warsztacie samochodowym Antoniego (ojca) i Michała (syna) Jakubowskich na Osiedlu Czaplineckim. Firma w tym roku obchodzi dwudziestolecie istnienia, założenia. Powstała dwie dziesiątki lat temu w czerwcu. Jej obecny właściciel, z zawodu mechanizator rolnictwa, pozostał wówczas bez zajęcia. Już wtedy, podobnie jak i dzisiaj, nie było w kraju atmosfery dla produkcji płodów ziemi. Ludzie z tej branży pozostali na lodzie. PGR-y polikwidowano.
Ręce do roboty, nie do góry
Antoni Jakubowski nie poddał się ogólnemu hasłu „ręce do góry”. Znów ruszył w życie. Jeszcze raz. Szybko rozeznał, że w regionie nie ma warsztatów naprawiających samochody. To była działka, która pochłonęła go bez reszty. Rozpoczął starania. Pierwsze dziesięć tysięcy na rozkręcenie interesu pożyczyła teściowa. Teraz, gdy wraca do tamtych dni, niby błyskawica przemyka po jego czole wspomnienie tych wszystkich, którzy do tej pory z nim tu pracowali. Prosi, by w notatce prasowej wyraziście o nich wspomnieć. Bo mają swój udział w tym, że serwis samochodowy ojca Antoniego i syna Michała Jakubowskich na Osiedlu Czaplineckim to dzisiaj już firma na schwał. Na znakomitych fundamentach codziennie pnie się w górę i końca tego procesu nie widać.
W samochodach jak w komputerach
Postęp cywilizacyjny tak galopuje, że to, co jeszcze jakiś czas temu nadawało się do diagnozowania i naprawiania samochodów, szybko staje się przestarzałe. W serwisie nie tylko już co najmniej raz wszystkie urządzenia zostały wymienione, ale i przybyło nowych. Tym sposobem też Antoni stworzył stanowisko pracy synowi Michałowi. A na tym stanowisku też przybywa oporządzenia. Kolejne miejsca pracy niewykluczone.
A po ojcu - syn
Syn pisze na Politechnice w Koszalinie pracę magisterską. Serwis już teraz jest tak prowadzony, by można było go niejako z marszu przekazać Michałowi. Magistrant to niegdyś piłkarz, obrońca w juniorskim Olimpie. Był tej klasy piłkarzem, że gdyby w Złocieńcu były pełne warunki do uprawiania piłkarstwa, Michał z pewnością byłby obrońcą w ekstraklasie. I teraz pisałby zupełnie inną pracę magisterską. Tego rodzaju chłopaków w Złocieńcu do tej pory jest ciągle jeszcze sporo. Tylko klasa klubu do tego jeszcze nie może się dopasować. - Nie szukałem sobie miejsca w innych krajach, podobnie jak i mój syn - mówi Antoni. - Wyznaję taką zasadę - kontynuuje z dłuższym namysłem - lepiej malutką łyżeczką u siebie, aniżeli może i pełniejszą gdzieś indziej. Życie we własnym kraju, to moja podstawowa myśl o istnieniu swoim i rodziny. -
Wszystkie kotły pod parą
Mimo soboty, serwis pracuje pełną parą. Kilka obszernych hal warsztatowych. Pracownicy w firmowych roboczych ubraniach. Widać, każdy wie, co ma robić. Witają się z reporterem. Młode twarze, każda z nich pod ledwie widocznym osadem warsztatowego kurzu. Ubrania wskazujące – nie jest tu łatwo. Praca przecież taka, że nie tylko, że jej efekty widoczne zaraz po wykonaniu usługi, ale to i bezpieczeństwo klientów, ich rodzin, i nie tylko tych.
- Nie jest u mnie tanio, ale poziom świadczonych tu usług jest wysoki także i w wyniku tego, że jesteśmy znakomicie wyposażeni we wszystko, a to kosztuje. Bywa bardzo często, że tylko doradzamy właścicielom starych samochodów, którzy nie mają środków, by te złomiki ratować. Jak postąpić z nimi tak, by jeszcze służyły i za drogo to nie kosztowało. Za tego rodzaju porady – konsultacje ludzie są szczególnie wdzięczni. To moja dewiza – dobrze, z sercem służyć innym. Inaczej się przecież nie da. Nie ukrywam, codziennie odczuwam to, co nazywamy wdzięcznością ludzką. To kapitał najprawdziwszy. Na tym stoi ta firma, chciałbym, by nigdy nic się tu nie zmieniło – słucham motta Antoniego.
Nie tylko przecież serwis
Rodzina Małgorzaty i Antoniego Jakubowskich jest znana w gminie nie tylko z zawodowego zaangażowania panów Jakubowskich. Ojca i syna. Dwa niezwykłe, symboliczne miejsca pamięci o pobycie u nas, wówczas biskupa i kardynała Karola Wojtyły, to tych Państwa zasługa. Kto wie? Może to akurat taka postawa, jakże przecie czytelna, stanowi najprawdziwszy fundament pokazywanego tu powodzenia życiowego? Sukcesu z rodzaju tych niebywałych. - Gdy zaczynałem nie miałem nic - wspomina Antoni Jakubowski. Troje dzieci na utrzymaniu. Czwarte przyszło na świat, gdy zakład miał się już do przodu. Jest za co dziękować – zawiesza głos niby z pytaniem, niby ze stwierdzeniem.
Wieczorem u świętej Jadwigi
Mszę świętą w podzięce Panu Bogu za wszelkie dobro zesłane, rodzina Jakubowskich zamówiła w nowej parafii, w nowym kościele pod wezwaniem świętej Jadwigi Królowej na Osiedlu Czaplineckim. Owa nowa parafia, nowy kościół są młodsze od opisywanego tu serwisu. I tak się dzieje w tej dzielnicy, na Osiedlu zamieszkiwanym przez blisko cztery tysiące ludzi, którzy wreszcie mogli zakotwiczyć się na nim własną parafią. A to wysiłek na wieki, na zawsze przecież.
Powrót
Wracam z rozmowy rowerem. Pod kołami dokładnie odczuwam stan techniczny alei Piastów, którą też można dojechać do serwisu ojca i syna Jakubowskich. Po latach starań, jest już decyzja – aleja do remontu. Środki są. W dali za olbrzymimi topolami zamazane mgłą dwie potężne poniemieckie wieże ciśnień nieczynne od lat. Przypominają: nie zawsze był tu obecny gospodarz. Będzie? Odpowiedzi jak widać są.
W redakcji smaczne ziółka, i szeroko znane, smakują z cukrem i cytryną w kubeczku od Jakubowskich. „20 lat serwisu samochodowego. Antoni i Michał Jakubowski”. Zdjęcie jednego z pierwszych mercedesów. Uświadamiam sobie, że w kraju nie produkujemy żadnego polskiego samochodu osobowego. Myślę na karkołomne skróty: skoro nawet w Złocieńcu stać na takiej klasy serwis, jak Jakubowskich, to chyba niedługo już i z produkcją samochodów sobie poradzimy. Ludzie przecież są. Z Ojców na Synów. Z pokolenia na pokolenia. Czego trzeba? Jednak, chyba, chyba – tylko wolności, niepodległości.
A w Warszawie Marszu Młodych, Marszu Niepodległości nikomu już chyba znów nie uda się wyprowadzić na manowce. Starzy macherzy już nie dadzą rady, a następców nie mają.
Tadeusz Nosel
Pracownicy warsztatu nie są wykwalifikowani, a w szczególności niejaki Pan Piotr. Czuć od niego woń alkoholu! Diagnozy aut są po prostu przerażające! Ich diagnozy są niesłuszne - na przykład górne mocowania zawieszenia - nadmiernie stwierdzany problem w tym warsztacie. NIE POLECAM!