(POWIAT DRAWSKI) Nieprawdopodobny wręcz rozrost w kraju wszelkiej administracji, to w konsekwencji określona liczba miejsc niby pracy. Podaje się, że za administrowania Polską ekip premiera Donalda Tuska, administrowania, bo trudno tę działalność nazwać rządzeniem, przybyło w administracji państwa osiemdziesiąt tysięcy miejsc niby pracy. W ich likwidacji opozycja widzi już dzisiaj olbrzymie środki finansowe do odzyskania, które mogłyby posłużyć realizacji najbardziej pilnych potrzeb społecznych.
49:300
Kiedy w kraju likwidowano 49 województw, tworząc kilkanaście nowych, jednocześnie utworzono ponad trzysta powiatów. Istnieją do dzisiaj, ale od początku budzą wiele kontrowersji. W naszym powiecie też. Gdyby te struktury dotknęła gospodarska ręka, nikt jeszcze nie policzył, ile dodatkowych miliardów złotych mogłoby być przeznaczonych na przykład na służbę zdrowia. W Złocieńcu, co bardziej gospodarni radni niegdyś podawali nawet pomysły, co na przykład ich gmina mogłaby przejąć od powiatu, by ten zlikwidować. no, bo po co nam powiat? Na pomysłach wszystko się oczywiście kończy, gdyż już od dawna istniejemy jako państwo neokolonialne i nie od nas zależy, komu tu tak naprawdę są potrzebne swoiste „bizancja”, w tym i powiatowe.
By mieć państwo (cudze), wystarczy poniektórych opłacić
Do ogólnonarodowej dyskusji na ten temat nie za bardzo się dopuszcza, gdyż rzecz dotyczy setek tysięcy ludzi znakomicie opłacanych, w tym i radnych powiatowych z sążnistymi dietami, gdy na przykład w drawskim szpitalu nie ma nawet często na regularne wypłaty wynagrodzeń. Czego jeszcze nie ma w tym szpitalu, można poczytać w wypowiedziach pacjentów na stronach internetowych Tygodnika.
W starostwie, tak się jakoś składa, jest na wszystko. A na wypłaty przede wszystkim. Na diety (?), a jakże. Przy neokolonialnych mechanizmach ositowionych wokół naszego państwa, tylko jakiś zryw narodowy mógłby sprawić, by neokolonialne sitwy, zwane administracją, mogły być poddane daleko idącej sanacji. Na razie na to się tylko zanosi. Mimo, że w kraju, w pobliżu bizantyjskich siedzib starostw są upadające szpitale, czyli przedwcześnie umierający ludzie. W Drawsku Pomorskim jest na to ewidentny przykład.
Neokolonialni pierwsi w obronie talarów
Rzecz prosta, w naszym powiecie w obronie tegoż powiatu pierwsza stanęła administracja właśnie powiatu i nikt, jak do tej pory, więcej. A wypadałoby, by to klientela powiatu protestowała przeciwko jego likwidacji, lub połączenia z innym. Nic takiego nie ma miejsca. Oto niżej epistoła, która na ten temat została wysmarowana w starostwie powiatowym w Drawsku Pomorskim.
EPISTOŁA POWIATU W OBRONIE POWIATU
„Samorząd terytorialny jest największym pracodawcą w Polsce i inwestorem publicznym, właścicielem ogromnego majątku, jest także dostawcą zasadniczych dla mieszkańców usług publicznych, począwszy od edukacji, poprzez transport do kultury. W znacznym stopniu może wpływać na rozwój lokalny i regionalny, czyli na to, jak jutro będzie się powodziło nam i naszym dzieciom. Mówiąc inaczej, samorząd współdecyduje o jakości naszego życia. Likwidacja struktur powiatowych zaledwie po czterech kadencjach od ich reaktywacji, jest bardzo złym rozwiązaniem.
Wywołana obecnie w przestrzeni publicznej powszechna dyskusja o rzekomych zaletach związanych z przywróceniem czterdziestu dziewięciu województw, połączona z likwidacją struktur powiatowych, nie służy ani społecznościom samorządowym, ani też usprawnieniu działania aparatu administracyjnego w kraju. Prowadzenie spotkań konsultacyjnych z samorządowcami pod hasłem „Polska x 49” i postulowanie powrotu do „starego” podziału administracyjnego, pozostaje w istocie propozycją rewolucji w tej sferze działalności Państwa i zmierza do zniweczenia starań kilkunastu ostatnich lat budowy nowych więzi lokalnych.
Mając powyższe na uwadze, władze samorządowe w Powiecie drawskim wyrażają stanowczy sprzeciw wobec powrotu do podziału administracyjnego kraju na czterdzieści dziewięć województw oraz likwidacji powiatów”.
13% + 13 % - powiaty = 26 % polskiego bezrobocia
Tyle epistoła. Poddajmy jednak i taką myśl. By w Polsce mogło dojść do obecnego jej stanu, i by nie było ostrzejszych sprzeciwów milionów, setki tysięcy ludzi trzeba było gdzieś powtykać. I właśnie – do administracji, też do powiatów. Czy owi zbędni szczęśliwcy zaprotestują na takie oto wiadomości?:
„Do naszych 13 % bezrobotnych trzeba dodać jeszcze tych, którzy wyjechali, więc mamy przynajmniej 26-procentowe bezrobocie. Do tego mamy najwyższy, obok Grecji właśnie, wskaźnik korupcji. I wreszcie gigantyczne zadłużenie – jeśli podliczyć wszystko, kto wie, czy nie większe niż Grecji. (...) A jeśli do tego dodać strukturę naszej gospodarki, to trzeba powiedzieć, że jesteśmy nie tylko krajem neokolonialnym, ale wręcz zależnym od Berlina”. – To cytat z wywiadu z profesorem Witoldem Kieżunem.
Mogliby stawać w obronie własnego państwa
Widzimy, że by tego rodzaju zaszłości mogły mieć miejsce, wpierwej należało spacyfikować setki tysięcy ludzi, którzy, gdyby nie otrzymali pieniędzy za niby pracę, mogliby stawać w obronie interesów własnego państwa. No i mamy aż trzysta powiatów w miejsce czterdziestu dziewięciu województw.
„W Polsce 10 mln ludzi żyje w szalonym niedostatku, a 1,4 mln dzieci nie dojada, bardzo rzadko je mięso czy ryby, a nawet chleb. Dziesięć milionów ludzi jest zatem wykluczonych, i to w kraju, gdzie wyższa kadra bankowa zarabia średnio 120 tysięcy złotych miesięcznie, pensja dyrektora spółki giełdowej to 60 tysięcy złotych” – to ten sam wywiad z profesorem Witoldem Kieżunem.
No, dobrze. Skoro dyrektorzy banków tyle zarabiają, to co ze środkami wypracowywanymi przez te banki? Znów cytuję profesora:
„Co roku ogromna część zysków jest transferowana poza granice Polski – to może być od 60 do nawet 80 mld rocznie. Te pieniądze już nie służą rozwojowi gospodarki czy inwestycjom w Polsce. (...) Na 60 banków tylko trzy są kapitałowo polskie (w tym tylko jeden w całości), to jest typowa sytuacja kraju neokolonialnego. (...) Jeśli chodzi o wielki handel, to mamy tylko dwie małe sieci, reszta jest zagraniczna i transferuje zyski poza Polskę”.
Rozrasta mi się ten materiał, podsumuję więc krótko. By z państwem z zewnątrz można było postępować tak, jak od wielu już lat z Polską, trzeba mieć na miejscu setki tysięcy poddanych, którzy w zamian za codzienne dobra nigdy nie staną w trosce o własny kraj. Mamy z tego rodzajem zachowań do czynienia nie tylko w sferach rządowych, ale i w gminach, a w opisywanym tu przypadku, w powiatach. W przypadku powiatu drawskiego jest jeszcze i to, że tenże, najdelikatniej pisząc, nigdy, ale to przenigdy nie był w awangardzie jakichkolwiek przemian, zmian. W jego historii było i tak, że tu nawet tak zbrodniczo zmuszano chłopów do kolektywizacji, aż doszło do interwencji z samego stalinowskiego ministerstwa w obronie tychże chłopów. (Słynne w świecie Wydarzenia Drawskie). Analogii Czytelniku poszukaj sobie sam.
Niegdyś na straży polskiej niewoli stała PZPR, dzisiaj ... Z tym, że w PZPR aż tyle to za służalczość nie płacili. Ano, bo sami przecież nie za bardzo mieli. Z wykształceniem władz powiatowych jest adekwatnie do wymagań zewnętrznych (Frania Traktorzystka). Oto Wydarzenia Drawskie – odsłona II.
Tadeusz Nosel