(ZŁOCIENIEC) Na Koślawcu Zajęczym przed cukiernią i kawiarnią o dźwięcznie brzmiącej nazwie IMPRESJA, takie oto zaproszenie wypisane kredą na ciemnej tablicy: - Gdy energii Ci brakuje, zajrzyj do nas! Obiecuję kubek kawy, nawet mały humor będzie doskonały! - Z IMPRESJI wychodzi Krystyna. Wykonywany zawód – restauratorka. – Tylko tutaj kupuję chleb. Nie tylko, że wypiek domowy, to jeszcze w kilku gatunkach. Na naturalnym zakwasie. Z mężem od dawna tu kupujemy. Od dawna też nie spożywamy niczego smażonego, ale to już zupełnie inna bajka. –
Mięso przemysłowe
W radiu ktoś używa określenia – mięso przemysłowe. To znaczy, sztucznie - nie to, że hodowane, ale jakby otrzymywane. Jak z probówki? Pani, która o tym mięsie, jeszcze dodaje, że w ogóle w kuchni domowej czegoś takiego nie używa. To chyba czołówka peletonu, nim pojawi się doganiająca awangardę kawalkada. Wspominam o tym, gdyż w radiowych Aktualnościach Rolniczych usłyszałem o planach Najwyższej Izby Kontroli dotyczących rzetelnej kontroli wszystkich ferm hodowlanych w Polsce, gdyż skarg na nie jest wyjątkowo dużo. Być może po pracach kontrolerów z NIK-u wreszcie się też dowiemy, co tak naprawdę spożywamy codziennie. Nie wspominam tu już o dewastacji środowisk naturalnych przez te fermy, na co ogrom skarg. Także z Wierzchowa. Radni z tej gminy winni „swoje” fermy jak najszybciej zgłosić kontrolerom z NIK, gdyż pojedyncze działania w tym względzie, jak dotąd, nie odnoszą zadawalających działań ze strony organów państwowych.
Wiedzą, co jedzą
Mam i taką obserwację: dwie osoby z odpowiednich branż, doskonale wiedzące, co jest w przeróżnych mięsiwach, jakby z ociąganiem dokonują takich zakupów. Nie tylko, że z najwyższych półek, ale z samych ich szczytów. A i to, jak napisałem, niechętnie.
Wracamy na deptak
Przyjezdni pytają mnie, gdzie tu można najtaniej kupić leki. Informuję o czterech aptekach, ale co do reszty, to się poddaję. A może w centrum miasta przydałaby się tablica z cenami dnia przeróżnych artykułów w głównych punktach handlowych? Do jej prowadzenia – dlaczego nie – można by zatrudnić samorządową informację turystyczną, no, bo kogo i o czym informować turystycznie w martwym sezonie? Cha, a jakiż to byłby ratunek dla tysięcy złocienieckich portfeli, kieszeni. Jest taka opinia, że w Złocieńcu jest bardzo drogo w porównaniu z ościennymi nieszczęściami, a widać - można temu przeciwdziałać w miasteczku, w którym najbardziej uczęszczanym miejscem jest miasteczkowa jadłodajnia opieki społecznej. No i zajęcie dla informacji turystycznej, dla OSiR-u byłoby w martwym sezonie. Da się w Złocieńcu wyjść poza samorządową sztampę pensyjną?
Bez zmian
Na „dwudziestce” kilka miejsc po brzegi wypełnionych wodą. Jest akurat po tragediach w Kamieniu Pomorskim, w Łodzi. A w Złocieńcu od miesięcy informujemy, że „dwudziestka” nie dla rowerzystów. Szczególnie, gdy w kilku punktach do połowy zalewana deszczówką. Rowerzysta machinalnie unikając kałuż skręca wprost pod... TIR-a nawet, ma na to szanse. Niedawno Waldemar G. właśnie na „dwudziestce” został potracony na rowerze przez TIR-a. Kilka złamań, wstrząśnienie mózgu. Kamień Pomorski, Łódź, nie zapominajmy o Złocieńcu i o jego „dwudziestce”.
Tkacka
Chodniki już jak się patrzy. A w kontraście do nich nawierzchnia ulicy. Dziury zasypane żwirem znów wypłukane. Są jednak w mieście ulice bez jakiejkolwiek nawierzchni. Jak trudno jest to wszystko pogodzić. (ted)
Nietypowy pogodowo, ciepły i bez śniegu grudzień, pozwolił na zmianę obrzydliwych chodników na Tkackiej. Mały i pierwszy krok, ale udało się wejść w XXI wiek...Widocznie Opatrzność ma słabość i do wykonawcy i obietnic urzędników, bo dzięki wyjątkowo sprzyjającej pogodzie było to wogóle możliwe. Prosimy Redakcję o systematyczne doglądanie naszej uliczki, albowiem zgodnie z obietnicami władz miasta, mamy być uszczęśliwieni w tym roku wymianą nawierzchni jezdni, ograniczeniem prędkości na ulicy i ucywilizowaniem dojścia do śmietnika.
Miejmy nadzieję że z pomocą Redakcji (może też zainteresować tym znów Opatrzność??) oba te kompromitujące tematy zostaną zamknięte.