(GRYFICE) Celem każdej partii politycznej jest wygranie wyborów, przejęcie władzy i obsadzenie stanowisk swoimi ludźmi w celu wdrożenia swojego programu w życie. Obecnie praktycznie pełnia władzy w kraju należy do Platformy Obywatelskiej. Jej głównym hasłem wyborczym było TANIE PAŃSTWO. Niestety dla nas obywateli wielu członków tej partii nie zrozumiało proponowanego nam przez nich programu. Przyglądając się lokalnym rozgrywkom politycznym mam wrażenie, że największe braki w zrozumieniu albo znajomości własnego programu wykazuje gryficka PO.
Przypomnijmy, lokalna PO poparła referendum w sprawie odwołania burmistrza Gryfic, otwarcie nawołując do głosowania za. Tajemnicza grupa referendalna wydająca kolejne komunikaty, z których nic nie wynikało, zyskała poparcie rządzących. Wydawało by się, że to wielki sukces. Jednak większość mieszkańców stukała się w głowę, zastanawiając się o sens takiego poparcia, skoro przewodniczący PO Donald Tusk i sam prezydent z PO zwrócili się do obywateli kraju, aby nie brali udziału w referendach. PO od pewnego czasu jest w dużej defensywie i traci poparcie społeczne. Podobno ryba psuje się od głowy. W tym przypadku porażki Donalda Tuska nie wynikają z jego działań ogólnokrajowych. Może on stanąć na głowie i nie zmieni złych sondaży. Winne są doły partyjne.
Wystarczy spojrzeć na Gryfice, radni z PO i jej przybudówka RAZEM mają 13 głosów w radzie miejskiej. RAZEM rozpętali awanturkę polityczną, z której było więcej dymu, niż ognia. Już powszechnie o tej grupie radnych mówi się w Gryficach „parszywa trzynastka”, w nawiązaniu do znanego filmu wojennego. Różnica pomiędzy tymi „trzynastkami” jest taka, że bohaterowie filmu walczyli w imię szlachetnej idei, natomiast tę grupę radnych mieszkańcy Gryfic traktują dosłownie jako „parszywą”. Mając dominującą przewagę w radzie grupa ta nie zrobiła nic konstruktywnego dla miasta, a więc i jego mieszkańców. Jedyne do czego się ograniczali, to do wojny podjazdowej z każdym, kto im przeszkadzał.
Idąc do wyborów radni ci obiecywali mieszkańcom złote góry, np. poprawę kondycji gryfickiego sportu, miejsca pracy, ściągnięcie inwestorów itp. Rzeczywistość okazała się brutalna. Radni rzeczywiście zadbali, ale tylko o siebie. Jeden z nich otrzymał na prowadzony przez siebie powiatowy klub sportowy 36 tys., choć sam wnioskował o zaledwie 30 tys., syn radnego otrzymał dotację 40 tys. na otwarcie firmy mierzącej czas w trakcie zawodów sportowych (czym jeszcze publicznie pochwalił się w telewizji). Czy to poprawiło jakość gminnego sportu, czy może powiatowego? Czy zmniejszyło to bezrobocie? Co z tymi, którzy chcą otworzyć własne firmy? Dla nich nie ma dotacji, bo w rodzinie nie mają radnego z PO? Trzynastka zamiast dbać o interes mieszkańców, dba o swój.
Ostatnia awantura referendalna woła o pomstę do nieba. Jak potencjalny inwestor może pomyśleć o Gryficach, gdy przez trzy dni praktycznie w każdej stacji informacyjnej mówiono o referendum? Znakomita promocja miasta. Żenujący jest również fakt poparcia referendum przez starostę gryfickiego. Na jednym z portali internetowych udziela on wywiadu, w którym stwierdza, że jeżeli można zmienić władzę, należy to zrobić. Jak starosta, pełniący funkcję urzędnika samorządowego, może wtrącać się w sprawy innego samorządu? Mamy tu do czynienia z pełną nieodpowiedzialnością ze strony starosty. Każdy obiektywny obserwator zorientowałby się, że starosta gryficki wręcz jest zamieszany w akcję referendalną. Ponadto przekroczył on pewną delikatną granicę. Trudno bowiem zrozumieć o co chodzi staroście? Czy obszar jego jurysdykcji to powiat, czy Gmina Gryfice? Ma się wrażenie, że staroście bardziej zależało na odwołaniu burmistrza Gryfic, niż mieszkańcom.
Pewnego razu starosta ustawił w Gryficach bilbordy, mające promować miasto i powiat. Bilbordy opłacone zostały z pieniędzy uzyskanych ze sprzedaży działek, które powiat uzyskał za symboliczną złotówkę od gminy. Promocja jednak jakoś zawodzi, na bilbordach mieszkańcy Gryfic widzieli już wszystko - starostę z dziećmi, hale z chińczykami, pismo urzędowe do burmistrza, a niedawno plakat nawołujący do głosowania w sprawie odwołania burmistrza. Znakomita promocja, tylko kogo? Miasta, czy starosty? Czy bilbordy należące do powiatu mają promować, czy też ośmieszać nasz region? Bo jeżeli to drugie, to nie rozumiem specyficznego poczucia humoru starosty gryfickiego. Żenujący staje się fakt, że coś, co miało promować miasto i powiat, dosłownie je ośmiesza, a wraz z nim mieszkańców Gryfic. Jeżeli tak pojmowana jest promocja przez starostwo, to należy pogratulować fantazji, a zwłaszcza inteligencji tych, którzy wpadają na tego typu pomysły. Na miejscu starosty gryfickiego wymieniłbym osoby odpowiedzialne za promocję naszego regionu, oni po prostu szkodzą nam mieszkańcom powiatu.
W ostatnim czasie spotkałem się z określeniem RODZINA W POWIECIE. Zwrot ten określa znakomicie pewne układy panujące w polskich samorządach, zwłaszcza w Gryficach. Pewnego czasu Donald Tusk i PO lansowali pomysł RODZINA NA SWOIM. Członkowie gryfickiej PO potraktowali to hasło na opak (co zdarza się nie po raz pierwszy). Przykład Gryfic jest wręcz klasycznym przykładem rodziny w powiecie, której celem jest ustawienie swojej RODZINY w jak najlepszej sytuacji materialnej i zawodowej. Przypomina to wręcz Cosa Nostrę, co oznacza NASZA SPRAWA. Nasza, to nasz interes, sprawa, to nasze zyski. Tylko prawdziwa Cosa Nostra działa ponad prawem, w Gryficach zaś wszystko jest w porządku, budzi jednak pewien niesmak, graniczący wręcz z ohydą, w jaki sposób zajmowane stanowiska są wykorzystywane do własnych krótkoterminowych celów. Byle było dobrze dla NAS, teraz, a po nas chodźmy potop. Dla RODZINY GRYFICKIEJ PO udało się nawet zorganizować RODZINNE SPOTKANIE w Gryf Arenie. Grupa referendalna na czele z radnym Kozakiem (byłym kandydatem PO na burmistrza Gryfic), otrzymuje poparcie gryfickiej PO (na czele z posłem Konstantym Oświęcimskim). Gryficka PO otrzymuje poparcie starostwa (również związanego z PO), ta otrzymuję poparcie Młodych Demokratów (młodzieżowej przybudówki PO, na czele z szefem Łukaszem Zwierzchowskim, dawniej asystent posła z PO, obecnie wydawcą Kuriera Gryfickiego, na co otrzymał dotacje z PUP, gdzie dyrektorem jest radna z "trzynastki" pani Smoleńska). Młodzi Demokraci otrzymują poparcie Sławomira Nitrasa (europosła z PO), ministra Bartosza Arłukowicza (przechrzty z SLD, ale to nikomu nie przeszkadza w PO, może oprócz byłych wyborców pana ministra, jednak zmiana poglądów w PO nikogo już chyba nie dziwi) i Stanisława Gawłowskiego. Obecny był również Artur Łącki (radny sejmiku wojewódzkiego z PO).
Wisienką na torcie w trakcie spotkania była obecność posła Konstantego Oświęcimskiego (również z PO). Konia z rzędem temu, kto pamięta, aby poseł wybrany z naszego okręgu spotykał się ze swoimi wyborcami. Poseł w teorii reprezentuje interesy nas, mieszkańców, warto jednak zadać sobie pytanie: co poseł Oświęcimski wie o problemach swoich wyborców? Dla RODZINY w POWIECIE znalazł jednak czas. Rodzina PO na SWOIM.
RODZINA GRYFICKIEJ PO wytoczyła ciężkie działa, poparła referendum, uznając, że należy wymienić burmistrza i jego ekipę, bo to ich wina, że w Gryficach panuje marazm. Zapominając, że większość w radzie mają ich koledzy. Zgodnie z tą logiką RODZINY PO należy odwołać premiera i prezydenta, bo w kraju wszystkim żyje się coraz gorzej (może z wyjątkiem Rodziny). Jaki był sens referendum rok przed wyborami? Czy naprawdę chodziło o osobę burmistrza, czy być może prawda ma drugie dno? Jeżeli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Za rok wybory, lokalni notable zdają sobie sprawę, że wkrótce wszystko minie i stracić mogą swoje stanowiska i związane z nimi profity. Burmistrz stoi na przeszkodzie dla RODZINY PO, aby ta mogła opanować wszystkie stanowiska w gminie i przeczekać do następnych wyborów.
Pomimo komunikatów grupy referendalnej, w których uczono mieszkańców demokracji i robiono z nich niedouczonych prostaków, referendum nie wypaliło. Mieszkańcy, których starano się zmanipulować za wszelką cenę nie dali się nabrać na tanią propagandę PO. Wynik frekwencji wręcz ośmieszył gryficką PO. DO tej pory wszystkie referenda w kraju miały na celu odwołanie włodarza miasta należącego do PO. Dotychczas we wszystkich referendach członkowie PO zostali odwołani. Gryfice to chyba pierwszy przypadek w tym sezonie, kiedy to PO próbuje odwołać niezależnego burmistrza. I nie udało się. Wyborcy okazali się bardziej rozsądni i inteligentni, niż członkowie gryfickiej PO. Zastanawiające jest to, że wynik referendum był nie tylko próbą poparcia dla obecnego burmistrza, ale również wyrazem zaufania dla radnych gminy. Ciekawe jakby referendum odbyło się w sprawie odwołania rady gminy jaki byłby wynik? Obecna rada, a dokładnie trzynastka radnych, otrzymała czerwoną kartkę, powinni więc zejść z boiska. Gryficka PO skompromitowała siebie i całą swoją partię, udowadniając, że bardziej liczy się dla niej własny interes, niż długoterminowe dobro obywateli. Referendum i jego wynik udowodnił, że gryficka Platforma Obywatelska, OBYWATELSKA jest tylko z nazwy. Obywatelska, a więc wie, czego oczekuje społeczeństwo, czyli my, obywatele. Tymczasem referendum udowodniło, że radni z "trzynastki" oderwani są od rzeczywistości i traktują mieszkańców gminy jak stado baranów, którymi można manipulować w celu osiągnięcia sobie znanych celów, czy korzyści.
Referendum wykazało również, że gryficka PO jest tak OBYWATELSKA, jak niegdyś MILICJA OBYWATELSKA. Jej członkowie udowodnili, że zasada daj mi człowieka a paragraf się znajdzie, jest nadal aktualna. Burmistrza należało odwołać. Dlaczego? Tego nikt już nie wiedział. Dlaczego burmistrz jest zły? Bo jest niedobry. Tak mniej więcej możemy podsumować rozumowanie członków gryfickiej PO. Wykazali się oni nieodpowiedzialnością i hipokryzją, narazili gminę na śmieszność i koszty finansowe.
Podsumowując; gdyby radnym „trzynastki” zależało na dobru mieszkańców, na najbliższej sesji rady miejskiej powinni zgłosić pod głosowanie wniosek o rozwiązanie rady i przeprowadzenie nowych wyborów. Byłoby to uczciwe wobec mieszkańców, w oczach których stracili immunitet do sprawowania dalszej władzy, i by udowodnili na koniec, że rzeczywiście myślą P(o) Obywatelsku, a nie dbają tylko o swój prywatny interes.
Gryficzanin