Dyrektor Smoleńska kompromituje się, i starostę, który ją powołał
(GRYFICE) Radna Beata Smoleńska (na zdjęciu) jest szefową Komisji Rewizyjnej w gryfickiej Radzie Miejskiej i chętnie kontroluje urząd i poczynania burmistrza, ale jako dyrektor PUP nie chce poddać swoich decyzji kontroli społecznej. Jak lew broni dostępu do informacji publicznej o przyznanej kwocie panu Łukaszowi Zwierzchowskiemu na założenie Kuriera Gryfickiego, ale rozstrzygnięcia sądowe nie pozostawiają wątpliwości – przy swojej ignorancji upiera się jak osioł, by użyć symboliki charakterów ze świata zwierzęcego.
Skarga niedopuszczalna
Na dniach otrzymałem powiadomienie z Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Szczecinie, że odrzucił on skargę dyrektor Smoleńskiej, jako niedopuszczalną, na negatywne dla niej rozstrzygnięcie Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Jej decyzje od samego początku są błędne i pokazują, że dyrektor PUP nie zna się na przepisach. To z kolei kompromituje starostę Kazimierza Sacia, który powołał ją na to stanowisko. No ale cóż, oboje są z „Idziemy Razem”, więc to wiele wyjaśnia.
Co ukrywa dyrektor?
Przypomnijmy, o udostępnienie informacji publicznej wystąpiliśmy do PUP w Gryficach dokładnie 7 lutego 2013 r. Zapytaliśmy dyrektor Beatę Smoleńską o to, kiedy i w jakiej wysokości przyznała dotację z pieniędzy publicznych dla pana Łukasza Zwierzchowskiego. W 2012 r. był on asystentem posła K. Oświęcimskiego, który zwolnił go z pracy, a zaraz potem pan Zwierzchowski dostał dotację z PUP i założył firmę pod nazwą RIPOSTA i zaczął wydawać bezpłatny „Kurier Gryficki”. Sprawa stała się dość głośna po tym, jak Telewizja Szczecińska pokazała materiał na ten temat. Pikanterii sprawie dodawało to, że takie dotacje przyznaje starosta Kazimierz Sać, a Kurier od pierwszych numerów zaczął dyskredytować burmistrza Gryfic. Mieszkańcom zapewne wiadomo, jaką rolę dzisiaj spełnia owa gazetka. Bulwersujące było to, że pan Łukasz Zwierzchowski pieniądze dostał bardzo szybko, a wielu starających się o nie odeszło z kwitkiem.
Gdy zapytaliśmy o tę statystykę, okazało się, że do PUP w Gryficach w 2012 roku wpłynęło 157 wniosków o przyznanie dofinansowania na podjęcie działalności gospodarczej, a zostało zawartych tylko 89 umów. Jak się okazało, wśród tej grupy szczęśliwców znalazł się właśnie pan Zwierzchowski. Mało tego, otrzymał pieniądze w iście ekspresowym tempie. Poseł Oświęcimski rozwiązał z nim umowę o pracę 17 września 2012 roku, a pan Zwierzchowski zarejestrował firmę już 5 października 2012 roku, czyli zaledwie 18 dni po utracie pracy w biurze posła. Jak widać, decyzja zapadła szybko, a może nawet była wcześniej zaplanowana. 68 innych osób musiało odejść z kwitkiem i odłożyć marzenia o założeniu firmy krawieckiej, butiku, usług komputerowych itp.
Nieznajomość przepisów na wszystkich etapach
Dyrektor Smoleńska najpierw wydała decyzję administracyjną o odmowie udzielenia mi informacji. Wskazała, że mogę odwołać się do wojewody, co – jak się później okazało – było niezgodne z przepisami. Wojewoda zgodnie z właściwością przesłał moją skargę do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które poddało druzgocącej krytyce jej znajomość ustawy o dostępie do informacji publicznej. Uchyliło w całości decyzję dyrektor PUP, wskazując liczne błędy, poczynając od najprostszych, że decyzja o odmowie, „oprócz obligatoryjnych elementów typowej decyzji administracyjnej wynikających z art. 107 kpa, musi zawierać imiona, nazwiska i funkcje osób, które zajęły stanowisko w toku postępowania o udostępnienie informacji. (...) Już samo powyższe nakazuje uchylenie decyzji, która w aktualnym kształcie nie może ostać się w obrocie prawnym”.
Dyrektor od decyzji SKO odwołała się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego (WSA). Sąd odrzucił jej skargę, uznając ją za niedopuszczalną.
Mówiąc oględnie, sąd uznał, że dyrektor PUP, jako organ I instancji, wydający decyzje, nie może skarżyć SKO, jako drugiej instancji, bo wchodziłby przed WSA w rolę strony, a stroną jestem ja, jako obywatel. Gdyby do tego doszło, przed WSA stronami sporu okazaliby się SKO i PUP, a obywatel, jako prawowita strona, z tego sporu zostałby wykluczony.
„Nie do przyjęcia jest bowiem stanowisko, że gmina może zajmować różną pozycję (raz organu wydającego decyzję, innym razem strony postępowania) w zależności od etapu załatwiania sprawy z zakresu administracji publicznej” - wyraził to jasno Naczelny Sąd Administracyjny w wyroku z 19 czerwca 2008 r., na którego sentencji oparł się WSA. Warto, by owe orzeczenie dyrektor Smoleńska sobie przeczytała, bo dotyczy ono kasacji na podobne do tego orzeczenie warszawskiego WSA, złożonej do NSA. Jak widać z uporu, jaki dyrektor Smoleńska wykazuje w tej sprawie, kasacja może przyjść jej do głowy, więc uprzedzam, bo głupstw narobiła już wystarczająco.
Urzędnik nie może bezkarnie marnować pieniądze podatników
Mądrość ludowa mówi, że nie jest głupi ten, kto popełnia błędy, ale ten, co w nich tkwi i się przy nich upiera. Dyrektor Smoleńska popełniła aż trzy poważne błędy, w zupełnie prostej sprawie; niezgodnie z przepisami odmówiła mi informacji publicznej (SKO), błędnie skierowała moją skargę (do wojewody) i błędnie złożyła skargę na decyzję SKO (WSA uznał ją za niedopuszczalną).
Dyrektor swoją ignorancją wyrzuciła pieniądze podatników w błoto, angażując czas i środki - moje oraz Wojewody, PUP, SKO i WSA, czyli wszystkich podatników. A jaką opinię wystawiła Powiatowi Gryfickiemu w tych instytucjach? Czy w tym świetle nadal powinna być dyrektorem PUP? Co pan na to, panie starosto?
Kazimierz Rynkiewicz
już nikt tych gazety waszej nie czyta -szkoda papieru Maryśka juz nic nie może wymysleć -pisze same bzdury
W powiecie dyrektorzy to sami faceci a Beata nie ma konkurencji