WTOPA na zakończenie sezonu piłkarskiego w Złocieńcu
(ZŁOCIENIEC) Seniorzy Olimpu Złocieniec boleśnie wtopili kolejny mecz u siebie, i to znów bardzo wysoką przegraną, bo aż 3:5. Tym razem z kompletnie niczym się nie wyróżniającym Mechanikiem z Bobolic.
Zmienili trenera na komedianta
Po rezygnacji z pracy w Olimpie trenera Janusza Ziętkiewicza, a przedtem po zakończeniu pracy z zespołem Jana Kępy, obecny trener Paweł Mela kilkakrotnie zmieniał termin zakończenia swych zajęć z drużyną, gdyż podjął się tego w trybie awaryjnym. Nie mając żadnego możliwego zastępstwa, nie mogąc też prowadzić zespołu we wszystkich meczach, siłą rzeczy to ten trener musi być rozliczony z ostatnich dokonań zespołu. A te są złe, niedobre. Na dobitkę, nie trzeba być fachowcem, by wiedzieć, że obecny skład kadrowy pierwszego zespołu Klubu jest nader obiecujący. Gdyby w swoim czasie z pracy w Klubie nie odszedł Jan Kępa (generalny błąd zarządu Olimpu), a jego miejsca w przedziwny złocieniecki sposób nie zajął tragikomiczny w tej roli Janusz Ziętkiewicz z Czaplinka, dzisiaj z postawy biało-zielonych bylibyśmy zadowoleni i to chyba nawet bardzo. A tak? Janusz Ziętkiewicz skorzystał ze złocienieckiego kumplostwa i markował pracę w Klubie do czasu, gdy w Czaplinku przygotowano mu samorządowy etacik, tym samym nie dając pracy komuś młodemu, bez naleciałości kasowo-emerytalnych. Zaś Olimp ów jegomość pozostawił taki, że w drużynie nie ma nawet rezerwowego bramkarza, co było główną przyczyną blamażu w meczu z Mechanikiem, gdy plac gry był zmuszony w wyniku kontuzji opuścić Janusz Liszko. W bramce mieliśmy od drugiej połowy obrońcę Pawła Rzepeckiego. Co do tej pory robił zarząd Klubu, że pierwszy zespół Olimpu nie ma nawet drugiego bramkarza, nawet nie ma co w tutejszych okolicznościach dociekać.
Dlaczego? W Klubie są przynajmniej trzy osoby, których obecność jest podyktowana raczej tylko trudnymi warunkami rodzinno-finansowymi, aniżeli zainteresowaniem futbolem. Gdy odkrywa się tego rodzaju karty, to od razu wiadomo, że gdy nie chodzi o futbol, to wiadomo, o co chodzi. No i tym sposobem wiemy już prawie wszystko. Olimp jest podporządkowany w dużym stopniu interesom pozasportowym.
Udawanka wszelaka
Drawa Drawsko Pomorskie, po epokowej decyzji skończenia z miejscową manianą futbolową, po sięgnięciu po znakomitego w swoim fachu trenera, i po zawodników, którzy też nad wyraz niby prowincjonalni, jednak poziomem sportowym o lata świetlne przed piłkarzami nie tylko z naszego powiatu. Drawa w III Lidze Bałtyckiej rozgrywki zakończyła na trzecim miejscu. Słowem, gdy w życie powiatu wpuścić nieco świeżej krwi, zaraz wszystko się odmienia. A gdyby tak i w gminach? W Złocieńcu nie da się tego zrobić, gdyż tu wszelka maniana, w tym i futbolowa, teatralizacja wszelkiego życia samorządowego, twardo od wieków przynależy do wszelkiego rodzaju tutejszych sensów życiowych. Innych brak. Udawanka wszelaka, i do gminnej kasy, bo tu tak już jest od zawsze. Władza w gminie jest wybierana do dawania, i to nie ze swojego, a z czyjegoś. Zgoda na wszelkie banialuki codzienne, jest tu wszechzgodą, bo w razie buntu, to może nie starczyć na codzienne papu. No i jak z tych pozycji myśleć jeszcze o futbolu? O sporcie w ogóle.
Władzunia sobie, klubik sobie, straż miejska sobie
Na zakończenie sezonu futbolowego w Olimpie nie przyszedł nikt z zaproszonych władz. Bojaźń przed kibicami, i chyba już nie tylko przed kibicami, robi się tak wielka, że lepiej przecież nie ryzykować. No i nie zaryzykowali. Tylko jakieś mętne wyjaśnienia. W imieniu władzy nagradzał, wręczał i gratulował Piotr Disterhoft, nowy dyrektor OSiR-u, który nigdy i nigdzie dotąd z futbolem nie miał nic wspólnego, i dlatego chyba tego rodzaju teatralizacje są mu zupełnie obojętne.
Ochrona meczu poinformowała reportera Tygodnika, że występuje w tak licznej obsadzie, gdyż do miejscowej Policji dotarły wieści o możliwych do wystąpienia protestach wobec władz miasta ze strony kibiców, gdyż władza buduje obiekty futbolowe nie dbając zupełnie o to, że w mieście nie ma choćby jednej drużyny na jako takim poziomie. Idzie też i o to, że roczna dotacja dla Olimpu ze strony władz jest o wiele niższa od rocznych pensji owych władz. Nadto, zarząd Olimpu w piśmie do tych władz w ogóle nie poinformował o sytuacji, w jakiej Klub się znajduje. I z tego to powodu kibice chcieli o wszystkim władze na swój sposób poinformować, co władzom, gdyby przybyły, nie byłoby na rękę, i z tego powodu aż taka obecność na obiekcie Straży Miejskiej. Jakby przeciwko kibicom. A Straż Miejska do zlikwidowania przecież, a odzyskane środki na sport, w tym i na futbol. Tak zrobiono już w kilkudziesięciu miastach w Polsce. W Złocieńcu jeszcze nie, gdyż tu, by do kaski gminnej wybrańcy mogli sięgać, to resztę trzeba umiejętnie uteatralizować, uchocholić. Ta reszta, by też coś mieć, to codziennie właśnie chocholi. I nawet nie wie, że już przecież miała ten słynny „złoty róg”.
Polacy, stało się, oj się stało
Czy to, co tu opisuję, to jeszcze życie ludzi, czy to już zupełnie inna kategoria? Bo że to już nie sport, to przecież widać nie tylko po wynikach Olimpu! Tego rodzaju życie nigdy nie stworzy autentycznego życia sportowego. W szerszej skali: blamaż na Mistrzostwach Europy i durne hordy kibiców z pieśnią „Polacy, nic się nie stało”. Źle wybudowane, najdroższe na świecie, a niepotrzebne już stadiony. Blamaż w eliminacjach do Mistrzostw Świata w Brazylii. Boniek za Lato, czyli „wajhowi” znów zrobili swoje. A w Złocieńcu - Olimp bez rezerwowego bramkarza. Komu w to graj?
Fachowiec do wzięcia, ale nikt z nim nawet nie porozmawiał
Mecz z Mechanikiem oglądałem w towarzystwie trenera Jana Kępy. Zainteresowany Olimpem dzielił się z reporterem wszelkimi uwagami na temat prowadzonej niegdyś przez siebie drużyny. Odniosłem takie wrażenie: - Gdyby zaoferowano mu pracę w Olimpie, nie odmówiłby. Zna się na tym i zna ten zespół. - Gdyby taka propozycja padła ze Złocieńca, byłby dylemat: cel przed zespołem – bitna walka o czwartą ligę. Awans juniorów do normalnych grup rozgrywkowych. Tego rodzaju postawa sportowa w futbolu nad Drawą i Wąsawą nigdy się nie przebije. Dlaczego? Bo to nie na rękę tutejszej wszelkiej władzy. Zamiast zaproszona przybyć na stadion, wysłała tam „porządkowych”. A tym w to graj, bo przecież gdzieś indziej w Polsce wysyłają ich na zieloną trawkę! A Zarząd Klubu takiej władzy i tym porządkowym w podzięce dedykuje mecz, ale bez bramkarza rezerwowego, czyli blamaż. Wynik tych zakusów 2:5. A jeszcze i to – z Klubu na Tygodnik pokrzykują, że ich wygibusy teatralne obserwuje nie z tego miejsca, które mu przynależy. Poradzę tylko: Klubie sportowy, nie czas na dywagacje, którym otworem wejść w łaski władzy, a na dywagacje, jak w mieście wybrać wreszcie normalne władze!!! Będzie wówczas i futbol.
Tadeusz Nosel
PS. Może czytelnicy Tygodnika wiedzą, dlaczego to nad Wąsawą władze mają pietra przed kibicami, a nie przed wyborcami? Czyżby już wszystko było w rękach kibiców i to w skali całego kraju. Tylko kibice do ratowania Ojczyzny, a reszta tylko do wyborów?