(GRYFICE) Zapewne do historii gryfickiego sportu zapisze się zwycięstwo, jakie odnieśli w ubiegłym tygodniu Błękitni Trzygłów nad Spartą Gryfice. Grając na własnym boisku Błękitni wygrali 2:1. Dla Trzygłowa to być może największy sukces w historii klubu i wsi, dla Gryfic oznaka klęski, do jakiej doprowadziło ten zacny i słynny klub kilku panów polityków. To także przestroga na przyszłość dla każdego, kto chciałby sport traktować instrumentalnie, jako odskocznię do swojej własnej kariery politycznej, po „trupach” młodych ludzi, którym odebrano szansę na sportowe kariery.
Drugim takim przykładem jest obecny los Regi Trzebiatów, która z trzeciej ligi, spadając rok po roku, wyląduje za tydzień, gdy zakończą się rozgrywki ligowe, w regionalnej klasie okręgowej. I nie wiadomo, czy na tym się skończy ta sportowa degradacja klubu. A to wszystko przez politykę ówczesnego burmistrza, który gigantomanię pomylił z rozsądkiem i wiedzą. Na Regę (z dopiskiem Merida) potrafiono wydawać z kasy gminnej 900 tysięcy złotych rocznie, sprowadzając zawodników zawodowo uprawiających piłkę, czym zablokowano udział w tym sporcie całemu młodemu pokoleniu trzebiatowian. Gdy zabrakło pieniędzy, z powodu innej gigantomanii – budowy wielkiej hali sportowej na mokradłach, w małej wiosce, okazało się, że zaciężni zawodowcy odeszli, a następców nie było. Po prostu zaniedbano pracę sportową ma rzecz splendoru grania w III lidze.
Wyczytałem gdzieś, że porażka Sparty Gryfice wynika między innymi z tego, że dzisiaj dzieci i młodzież nie garną się do sportu, trudno je namówić na grę w piłkę i tym podobne. Ten mit podważają cztery kluby sportowe: Chrobry Gryfice, Mokasyn Płoty, Szach Gryfice i chyba najwyraźniej Szkółka Piłkarska „Diego” z Gryfic. Kto zagląda na strony sportowe naszej gazety zauważy sporą ilość relacji o wyczynach sportowych tych klubów, nie tylko na arenie lokalnej, ale wojewódzkiej i krajowej. Okazuje się, że wszystko opiera się na pracy i charakterze poszczególnych ludzi, dla których sport jest pasją, poświęcają mu dużo czasu, są profesjonalistami w tym co robią i – chyba najważniejsze – potrafią tą pasją zarażać dzieciaki. A przecież nie jest tak, że wszyscy oni są nauczycielami, którzy nabyli wiedzę w zakresie pedagogiki i dydaktyki, a więc nie to ostatecznie decyduje o sukcesie w pracy z dzieciakami. Na przykład pan Kazimierz Łaszewski prowadzi aptekę, jest przedsiębiorcą, a potrafił zebrać dzieciaków w klubie szachowym i już wychował kilku utalentowanych graczy, którzy osiągają spore sukcesy.
O państwie Keclerach z Płotów, prowadzących klub Mokasyn, nie będę się rozpisywał, bo to marka sama w sobie, od lat z uporem i dobrym skutkiem wychowująca sportowo młodzież w miasteczku.
Na łamach pokazuje się od kilku lat Chrobry Gryfice, którego trener Janusz Przybysz dostarcza nam sukcesów w tradycyjnych biegach, ale też w tak egzotycznych obecnie dyscyplinach, jak rzut oszczepem i dyskiem lub pchnięcie kulą.
No i Szkółka Piłkarska Diego – właśnie wygrała turniej w powiecie kamieńskim, gdzie pokonała rówieśników m.in. z Międzyzdrojów, Golczewa i Kamienia Pom., a niedawno na turnieju w Drawsku Pom. pokonała takie renomowane kluby, jak Flota Świnoujście, Chemik Police i Gryf Kamień Pom. Pan Wiesław Pietrzak robi niesamowite rzeczy z dziećmi. Podpatrujcie i uczcie się działacze ze Sparty Gryfice i Regi Trzebiatów. Tak właśnie robi się sport. I pamiętajcie wszyscy – z daleka od polityki i gigantomanii. KAR