(ŁOBEZ) W związku z faktem, iż na budowie zbiornika retencyjnego w Łobzie zmniejszyło się tempo prac, pojawiły się głosy, że wykonawca nie płaci podwykonawcom.
W poniedziałek na miejscu zastaliśmy przedstawicieli firmy, którzy zaprzeczyli pogłoskom. Przede wszystkim firma nie ma podwykonawców. Wszystkie prace wykonuje we własnym zakresie.
Jak się dowiedzieliśmy, przystopowanie wynika nie z kwestii finansowych, a technicznych. W poniedziałek usuwano usterkę w koparce, której pracę okoliczni mieszkańcy mogą podziwiać codziennie. Nie to jednak jest problemem. Ze zbiornika do rzeki Łoźnicy wykonawca wypompowuje wodę. Wykonuje to przez groblę, która powstała pomiędzy rzeką, a przyszłym zbiornikiem. Woda podchodzi dość szybko. Wystarczą dwa dni przestoju, aby w zbiorniku zebrała się woda. W trakcie prac okazało się, że dokopano się do starorzecza, które nie było zaznaczone na żadnych mapach i planach. O starorzeczu wykonawca dowiedział się dopiero od ludzi mieszkających w okolicy. Aby móc kontynuować pracę, konieczne jest ciągłe wypompowywanie wody. To z kolei wiąże się z dodatkowymi kosztami. Obecnie wykonawca szuka innego sposobu pozbycia się podchodzącej wody na budowie zbiornika.
Przedstawiciele firmy uspokajają jednocześnie, że termin wykonania jest do połowy listopada i na razie nie dzieje się nic, co mogłoby zagrozić przyszłości inwestycji.
Mieszkańcy tej części miasta mieli nadzieję zarówno na kąpielisko, jak i miejsce do połowu ryb. Burmistrz Łobza Ryszard Sola obiecał, że w przyszłości na terenie osiedla H. Sawickiej (od strony grobli przy łączniku z ul. Rapackiego gmina swoje tereny sprzedała) zostanie wykonana plaża i teren rekreacyjny. Na razie jest tam hałda ziemi ze zbiornika. Problem w tym, że zbiornik kończy się przed byłym sklepem SCMB i nie będzie dochodził do osiedla. Z zarybienia również nici, bo maksymalna głębokość ma wynosić 1,5 m. Wprawdzie burmistrz rozmawiał z firmą, aby przynajmniej w dwóch miejscach pogłębić zbiornik do dwóch metrów, jednak firma tego nie wykonana. Prace zostaną zrobione zgodnie z projektem i ani centymetr więcej. To Wojewódzki Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych jest inwestorem, on za to płaci, a firma odpowiada za wykonanie zgodnie z projektem. Tym samym wędkarze raczej nie mają co liczyć na wędkowanie w tym miejscu.
Nie wiadomo też, czy zbiornik będzie nadawał się jako kąpielisko, bowiem już widać, że nie będzie samoistnej wymiany wody. Woda będzie spuszczana dwa razy w roku. To na warunki lokalowe zbyt mało, zważywszy na stan zadrzewienia i lesistości wokół zbiornika. Można liczyć na kwitnącą wodę i gnijące w niej liście.
Przy okazji inwestycji byłoby miło ze strony władz samorządowych, aby pomyślały o barierkach znajdujących się na drodze do cegielni. Ich wymiana nie jest bowiem w zadaniu firmy wykonującej zbiornik. Sama droga nie jest naniesiona na mapy i nie istnieje jako droga, a grobla po byłym zbiorniku. Może więc warto zabezpieczyć w budżecie pieniądze na nowe barierki w tym miejscu. MM