(ŁOBEZ) Przed wojną w naszym miasteczku, jak wspominają byli mieszkańcy, rosło bardzo dużo bzu. Ja też pamiętam całe uliczki obsadzone krzewami lilaka, potocznie nazywanego bzem. Jeszcze dziś na obrzeżach miasta spotyka się aleje obsadzone bzem, choćby ta w Świętoborcu. Jeszcze trochę tego bzu w mieście pozostało, jeszcze w ogródkach na Konopnickiej, Słowackiego, Kilińskiego, Kamiennej, Przyrzecznej, Kraszewskiego i innych starych ulicach w maju unosi się zapach bzu.
W lasach wokół Łobza było mnóstwo krzewów bzu czarnego, cennego pod względem kulinarnym i zdrowotnym.
To z niego robiono:
- nalewki z kwiatu czarnego bzu,
- kwiaty czarnego bzu w cieście,
- nalewki z owoców czarnego bzu,
- wino z owoców czarnego bzu,
- konfitury z owoców czarnego bzu, (bardzo wykwintny dodatek do mięs),
- sok z owoców czarnego bzu (samo zdrowie, lepszy niż aspiryna),
i może jeszcze coś, czego nie znamy.
Lilak też ma swoją listę, tyle tylko, że w tym przypadku bardziej chodzi o kolor i zapach, choć Marta Gessler proponuje „drink złoty” w skład którego wchodzi sok z białego bzu („Wysokie Obcasy” nr 14 z 2013r.). Były kiedyś perfumy „Biały bez” i było mydełko o zapachu bzu. Dziś też można do tego powrócić. Skoro w Prowansji wytwarza się mydło z lawendą, w Łobzie można z bzem. Gałązki kwitnącego bzu są wdzięcznym motywem dekoracyjnym. Ma Prowansja swoją wszechobecną lawendę, dlaczego Łobez nie może mieć gałązek bzu - na porcelanie, na papierze ozdobnym i takim do pakowania, na pudełkach, pudełeczkach, wszelkich przedmiotach użytku codziennego, na serwetkach i obrusach, na koszulkach i torebkach, i na wielu innych rzeczach - nowe pomysły mile widziane.
Bez powinien być wszechobecny w naszym otoczeniu, w muzyce naszej Kapeli Ludowej także. Czyż nie będzie mile postrzegana kapela, pochodząca z miasta pachnącego bzem, która będzie grała między innymi na bzowym listku? Pamiętam, jak wracając ze szkoły, szliśmy ulicą Siewną obsadzoną krzewami bzu i tworzyliśmy całą orkiestrę wygrywającą na bzowych liściach znane szlagiery.
Skoro ŁoBEZ ma w swej nazwie ukryty ten pięknie pachnący krzew, to wypromujmy nasze miasto jako miejsce pachnące bzem „ŁOBEZ PACHNĄCY BZEM”.
Obsadźmy nasze miasteczko bzem, niech każdy mieszkaniec, jeśli ma ogródek, zasadzi w nim krzewy bzu, obsadźmy bzem parki, skwery, szkolne i przedszkolne ogrody, drogi dojazdowe do miasta, niech w każdym możliwym miejscu rośnie i w maju pachnie bez. Zaczniemy od promenady. Proponujemy, aby obsadzić bzem lewy brzeg rzeki, postawić tam ławeczki i kosze pomalowane na kolor bzu. Nad mostkiem zróbmy pergolę, po której będzie pięło się dzikie wino, albo wiciokrzew pomorski. Niech powstanie tam aleja zakochanych z mostkiem, na którym będą oni mogli zawieszać tak modne w innych miastach kłódki. Taki mostek, będzie również atrakcją dla przepływających tamtędy kajakarzy.
Wypromowanie Prowansji pachnącej lawendą trwało latami, ale dzisiaj jest ona znana na całym świecie, a przecież lawenda nie kwitnie cały rok. Wypromowanie miasteczka to nie taka prosta sprawa. Potrzebna jest strategia i upór, bo efekty będą pewnie widoczne dopiero za wiele lat, jeśli nie odpuścimy, jeśli włączą się do tego władze, przedsiębiorcy i zwykli mieszkańcy, JEŚLI BĘDZIE NAM WSZYSTKIM NA TYM ZALEŻAŁO. Nic nie zrobi się samo, wszystko muszą zrobić ludzie. Może na polach wokół naszego miasta powstaną wzorem Prowansji plantacje czarnego bzu, może ktoś zacznie produkować na większą skalę konfitury i sok z czarnego bzu jako produkty regionalne. Są „Miody Drahimskie” słynne w Polsce, dlaczego nie może być „Konfitura Łobeska” i „Sok Łobeski” z czarnego bzu? To są nasze pomysły, ale może ktoś jeszcze coś dołoży, coś zaproponuje, abyśmy mogli wspólnie wypromować nasze miasteczko.
Wiele znanych miast i regionów pracowało nad wypromowaniem swojej marki całymi latami. Barlinek, jako stolica nordic walking, pracuje nad marką od 2007 roku, Szczecin ma strategię zaplanowaną do 2050 roku, a my możemy zacząć od 2013 roku.
Jeśli nasze miasteczko będzie celem wycieczek zakochanych i przyjeżdżając tu w maju, poczują zapach bzu, a w cukierni będą mogli zjeść muffinki z lukrem w kolorze bzu z małym marcepanowym kwiatkiem (koniecznie pięciopłatkowym, bo taki przynosi szczęście), albo lody polane sokiem z czarnego bzu, a na obiad będą mogli skosztować sosu na bazie soku z czarnego bzu, a do domu zabiorą butelkę soku albo nalewki i słoik konfitury z bzu - nasze produkty regionalne, uznamy, że nasze miasteczko ma swój wyjątkowy, oryginalny charakter. Będziemy mieszkali w mieście pachnącym bzem.
We wtorek, 9. kwietnia, zapraszamy na spotkanie w Klubie Nauczyciela o godzinie 18.00 - tematem spotkania będzie „Mój Łobez”.
LidiaLalak-Szawiel, Czesław Szawiel
Już zostało powyrywanych przez bydło, nie wiem ile ale wyrwane zostały. Odnośnie bzu czarnego to zaszkodziły mu po pierwsze wielkopowierzchniowe uprawy rolne likwidujące tradycyjne miedze. Po drugie leśnicy dość chętnie odniosłem wrażenie się go pozbywają z lasów jako element niepożądany. Niestety dla łobeskiej biedoty ma on jedynie taką wartość ile zapłacą za niego w skupie.
~MM
2013.05.06 05.22.16
Trollu - nikt niczego nam nie zaręczy. Inicjatywa jest oddolna, z urzędu jedynie współpraca pod tym kątem. Już zostało nasadzonych 100 bzów. Zamierzenie jest takie, aby to mieszkańcy wymieniali się sadzonkami i sadzili. Bez ma to do siebie, że co roku są młode pędy. Nikt mi nie nakaże za rok, czy 10 lat pozbyć się bzu z ogródka. Może wytnie na promenadzie, o ile pozwolą mu na to ludzie, którzy ten bez sadzili. Oczywiście masz rację co do ludowej etymologii i tutaj nie ma nad czym dyskutować. Podobnie jak z etymologią ludową odnośnie nazwy Opole. Choć opolanie znają prawdziwe znaczenie nazwy swojego miasta i tak z zapałem opowiadają legendę o księciu Bolku, bo jest ciekawsza ;) Co do produktów i przetworów - to wszystko zależy czy komuś będzie chciało się je robić i coś zmienić. Gdyby patrzeć pod tym kątem - kto nam zaręczy czy ktoś nie będzie chciał odciąć się i powycinać - nigdy nigdzie nic by nie powstało. To czy ktoś będzie chciał czy nie - powinno czasami też zależeć od mieszkańców, czy pozwolą na wszystkie zachcianki władzy, czy rzeczywiście są tylko szarą, bezwolną masą poddaną woli rządzących ;)
~jozek
2013.04.30 23.08.52
jak czytam takiego madrale trolem zwanego to mam wrazenie ze mu sie odciski na mozgu porobily od myslenia ze mysli
@MM Nazwa Łobez oficjalnie obowiązuje od 1945 roku a pochodzenie jej nie ma nic wspólnego z bzem choćby w końcówce. Taka interpretacja to dziecinada. Osobiście nie widzę też nadziei uczynienia z tego lokalnego przemysłu, z różnych zresztą przyczyn. Pomysł sadzenia fajny zawsze lepszy zapach bzu niż szczyn poalkoholowych i kloców stawianych w piaskownicach przez dzieci pod nadzorem "troskliwych" mamuś z wiejskim rodowodem. Co do nasadzeń. Fajnie tylko kto zaręczy, że za kilka lat nie zasiędzie na stanowisku jakiś potomek parobka-alkoholika z czworaków i nie będzie się chciał się odcinać od "zacofanej" tradycji i nie powycina tego w pień.
~MM
2013.04.26 07.30.16
Witaj Trollu :) Odpowiedź na Twoje pytanie jest proste: Ło-bez, bez zawarty w nazwie miasta. Bez porastał nie tylko wsie pomorskie, nie pisz tak, bo można pomyśleć, że nie był znany poza Pomorzem :). Produkty z czarnego bzu znane były od pokoleń nie tylko mieszkańcom Pomorza. Przecież przyjechaliśmy tutaj z różnych stron i przywieźliśmy ze sobą przepisy z czarnego bzu. W moim domu rodzinnym też wykorzystywało się jego kwiaty i owoce. Nie tylko dzisiaj kultury przenikają się, wcześniej też. Przy wykorzystaniu przepisów, które znamy, można wykorzystać również przepisy byłych mieszkańców. Widzisz, bez czarny rósł tu bez względu na to kto tu mieszkał i zapewne kolejne nacje wykorzystywały go w podobny sposób. Pozdrawiam.
To w końcu chcemy tu kontynuować kulturę i tradycje niemieckie czy nie? Bo wyżej wisi przylepiony artykuł o zupełnie innej postawie. Czy dostajemy fiksum dyrdum zależne, od której strony wiatr powieje. Bez przyozdabiał nie tylko Łobez ale i inne miasta i wsie pomorskie. Jakby sie kto pytał to rosły też licznie pigwy Dlaczego akurat bez a nie pigwa ma być symbolem? Czy to przypadkiem nie w Łobzie pierniki były produktem regionalnym? Choc mogę się mylić.
~lalunia
2013.04.25 11.47.34
pomysł jak dla mnie ekstra, teraz tylko dopracować go z głową
~jozek
2013.04.20 12.46.13
uwazam ze pomysl jest znakomity tylko ktos z chorobliwa zajadloscia i brakiem wyobrazni moze szydzic z tak fajnej inicjatywy gratuluje pomyslu to swiadczy ze sa jeszcze ludzie ktorzy moga sie wyrwac z szarosci dnia
A do tego koniecznie szczaw i mirabelki i nie mówcie że nie macie co żryć. W Łobzie możecie mieć dietę urozmaiconą dodatkowo bzem.
Redakcjo odrobinkę odpowiedzialności w tej pisaninie. Czarny bez jest zdrowy owszem tylko napisaliście tak, że kompletny ignorant może sobie przez przypadek naprodukować cyjanku potasu a wówczas nieszczęście gotowe. Zanim się zacznie przytaczać "złote myśli" niektórych tuzów warto samemu pomyśleć.
Ja proponuję pójść dalej dla tych zakochanych zacząć w Łobzie produkowac prezerwatywy o smaku czarnego bzu, zawsze to jakiś zakład pracy będzie.