Szef Białego Domu doktor Jerzy Mysik: - My też o niczym nie wiedzieliśmy -
(ZŁOCIENIEC) Uzyskaliśmy dodatkowe informacje na temat ostatnich zmian w podstawowej opiece zdrowotnej w naszej gminie.
Przypomnijmy: pacjenci lekarza rodzinnego Białego Domu od drugiego stycznia zostali poproszeni o przerejestrowanie się do NZOZ MEDICA na placu 650-lecia Miasta i innych NZOZ-ów w pobliżu miejsca zamieszkania byłych podopiecznych ZOZ „Biały Dom” (pacjenci pochodzili z terenu całego powiatu drawskiego). Zmiana zbiegła się akurat ze wzmożoną zachorowalnością na grypę. Nie udało się uniknąć długich kolejek do nowych lekarzy rodzinnych, nie zawsze można było dostać się do lekarza akurat wówczas, gdy się tego z jak najbardziej zrozumiałych względów oczekiwało.
Wyjaśnienia doktora Jerzego Mysika
Jeszcze dopowiedzenia w tej sprawie doktora Jerzego Mysika, szefa Białego Domu. Nim ta rozmowa, kilka informacji bezpośrednio z księgowości firmy. Poinformowano nas, że wbrew niektórym pogłoskom w mieście, Biały Dom nie splajtował. - Biały Dom nie ogłosił plajty – to dokładne stwierdzenie na ten temat. W ciągu ostatnich dwóch lat firma zanotowała bardzo duży deficyt finansowy, o czym reportera poinformowano bez ogródek. - To jest deficyt nawet bardzo duży – powiedział doktor Jerzy Mysik. Reporter dowiadywał się też, czy lekarz rodzinny zatrudniany w Białym Domu złożył zgodnie z Prawem Pracy wymagane w takich sytuacjach wypowiedzenie. Odpowiedziano nam, że lekarz takiego dokumentu nie złożył, nie mówiąc już o wymaganym trzymiesięcznym okresie wypowiedzenia. Doktor Jerzy Mysik w obecności reportera zapytał w administracji Białego Domu o dotychczasowe wynagrodzenie zatrudnianego lekarza: - Proszę powiedzieć czy otrzymywane przez lekarza wynagrodzenie było ponad, ponadprzeciętne? - Jeśli chodzi o godziny pracy, to uważam, że nie dotrzymywał warunków umowy – to odpowiedź z administracji. Co do zarobków: - Uważam, że to była bardzo duża kwota – to też opinia z administracji.
Dlaczego tak z nagła?
Reportera Tygodnika najbardziej interesowało, dlaczego informacja o zaprzestaniu działalności w Białym Domu lekarza rodzinnego, nie została poprzedzona zapowiedziami, a ogłoszono ją nader zaskakująco. Doktor Jerzy Mysik: - Do samego końca nie wiedzieliśmy, jaka będzie sytuacja. Lekarz prowadzący u nas podstawową opiekę zdrowotną nie złożył wypowiedzenia, a do tego obowiązywał go trzymiesięczny termin. Jeszcze pierwszego stycznia prowadziłem z nim rozmowy, by wyjaśnić tę sytuację. O tym, że nie przyjedzie do pracy dowiedzieliśmy się właśnie drugiego stycznia w poniedziałek. W międzyczasie próbowałem załatwić innych lekarzy. To nie jest tak, że tutaj nic w tej sprawie nie robiliśmy. Starałem się pozyskać lekarkę, która była gotowa przyjść do nas na część etatu. Dotychczasowy lekarz pracował u nas też w mniejszym wymiarze godzin. Jednocześnie moja żona wspólnie z synem, który w moim imieniu prowadzi Biały Dom, byli w Narodowym Funduszu Zdrowia w Szczecinie. Tam się okazało, że tak czy inaczej w Białym Domu byłaby druga kontrola POZ, która, tak czy inaczej, spowodowałaby zamknięcie tego gabinetu. Powód – skargi na lekarza. Pierwsza tego rodzaju kontrola była na początku jesieni ubiegłego roku. Ów lekarz pracował u nas niespełna dwa lata. Lekarz nigdy nie wywiązywał się do końca z obowiązków wobec nas określonych w podpisanych umowach nie tylko z nami. Z tych powodów nie byliśmy w stanie dokładnie o wszystkim poinformować naszych pacjentów. Po prostu nie wiedzieliśmy. – (n)
A czego oczekiwaliście? Wysokiej klasy specjalistow? W takiej pypidowie?
W takiej okolicy-jak nie znajdziecie dobrego inżyniera, tak nie znajdziecie dobrego lekarza.
~ss
2013.02.15 16.25.41
jaka płaca taka praca
~
2013.02.10 12.12.41
Z niektórymi wyjaśnieniami Pana doktora jestem się w stanie zgodzić. Lekarz który był zatrudniony moim zdaniem nie spełniał podstawowych warunków jako lekarz rodzinny. Na swoim przykładzie mogę podać bardzo wiele przykładów. Panie doktorze Mysik to był największy błąd w zatrudnieniu tego pana w naszym ośrodku. Nidy od tego pana nie otrzymałem fachowej porady a leki które mi kilka razy przepisywał mógłbym kupić w aptece po konsultacji a farmaceutą. Kiedy do niego nie poszedłem zawsze na korytarzu były pustki. Wchodząc do gabinetu nie zdarzyłem otworzyć ust kiedy słyszałem sakramentalne słowa" w czym mogę pomóc" Czułem się jak intruz bo przeszkadzam w wypoczynku szanownemu doktorowi. Pozdrawiam.