(ŁOBEZ) Kibice zgromadzeni 10 listopada na stadionie przy ul. Siewnej spodziewali się sporych emocji w meczu Światowida z Jeziorakiem, ale to, co zobaczyli, przerosło ich najśmielsze oczekiwania.
Gdy rozpoczynała się pierwsza połowa, zapewne większość kibiców w duszy marzyła choćby o remisie. Jeden ze starszych kibiców, który przyjechał na mecz rowerem, w drugiej połowie wyraził to słowami: - Panie, liczyłem, by zdobyli chociaż jeden punkt, ale to co się dzieje, to wielkie zaskoczenie.
Jednak zanim padły te słowa, Jeziorak rozpoczął bardzo ofensywnie, pokazując, że do Łobza przyjechał po wszystkie punkty, a z racji wyższej pozycji w tabeli miał uzasadnione aspiracje. Chłopaki z Załomia grali szybko, pokazując dobrą technicznie piłkę. Obrona Światowida miała spore kłopoty z szybkimi napastnikami oraz z serwowanymi do nich prostopadłymi podaniami. Jeziorak wypracowywał sobie na skrzydłach wiele dogodnych sytuacji, po których następowały wrzutki w pole karne. To tworzyło wiele groźnych sytuacji podbramkowych, jednak albo brakowało przysłowiowego czubka buta albo obrońcom udawało się w ostatniej chwili wybić piłkę na przedpole lub aut albo na posterunku był Michał Tchórz. Był jeszcze czwarty element - szczęście, które tym razem zagrało po stronie łobzian.
Gdy Światowid po kilkunastu minutach otrząsnął się z zaskoczenia, spróbował kontr. Po jednej z nich okazję miał Michał Koba, jednak strzelił wprost w bramkarza. Gdy gra zaczynała się wyrównywać i wydawało się, że już po strachu, nieoczekiwanie zagapili się pomocnicy, którzy zgubili piłkę w momencie wychodzenia do ataku, nastąpiła błyskawiczna wrzutka piłki między dwóch obrońców i szybki Mateusz Chlibyk, najbardziej bramkostrzelny napastnik klasy okręgowej, w sytuacji sam na sam z Tchórzem, nie dał mu żadnych szans na obronę. Kibice struchleli. Czyżby był to początek kanonady Jezioraka?
Jednak Łukasz Petera krzyknął na chłopaków, by się obudzili i chyba dotarło do nich. Niespodziewanie po rzucie rożnym Michał Koba zrehabilitował się za wcześniejszy kiepski strzał i tym razem w zamieszaniu wbił piłkę do siatki. Wszyscy odetchnęli. Nie taki diabeł straszny, a bramka do szatni inaczej ustawiała grę w drugiej połowie i przede wszystkim podbudowywała psychicznie.
W drugiej połowie kibice przecierają oczy ze zdumienia. Już kilka minut po rozpoczęciu gry, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, Michał Koba głową pakuje piłkę do siatki gości. W 55 minucie na samotną akcję zdecydował się Michał Niedźwiecki, który po rajdzie lewą stroną strzelił, a piłka po odbiciu od słupka wpadła do siatki. Jeziorak jest zupełnie zdezorientowany, gra przestaje się gościom kleić i popełniają coraz więcej błędów. To nie tak ten mecz miał wyglądać, dla nich.
A Światowid dopiero się rozkręcał, mądrze stosując pressing już na połówce Jezioraka, nie pozwalając mu rozwinąć akcji. Zaledwie kilka minut później obrońcy pod takim naciskiem podają piłkę do bramkarza, lecz zbyt słabo. Startuje do niej Łukasz Nikołajczyk. Kto będzie szybszy - Łukasz czy bramkarz? Bramkarz, ale ma zbyt mało czasu, by ją złapać, więc wślizgiem wybija piłkę, ale rozpędzony Łukasz jest już tak blisko, że ta odbija się od niego i wpada do siatki. Piłkarze z Załomia załamują się, puszczają im nerwy, krzyczą na siebie. Widać, jak bardzo chcieli wygrać ten mecz i jak bardzo przeżywają gorycz porażki.
Ostatnia bramka to już tylko dalszy ciąg ich dramatu. Po dalekim wykopie naszego bramkarza piłka kozłuje za linią obrony i wydaje się, że przejmie ją bramkarz gości, ale nagle pojawia się Michał Białecki, bramkarz jakby waha się, nie wiedząc, czy zdąży, i gdy startuje do niej, jest już za późno, Michał przerzuca głową piłkę nad nim i ta ląduje w siatce. 5:1! Światowid po prostu rozjeżdża Jezioraka w drugiej połowie i piłkarze z Załomia schodzą z boiska wściekli i zrozpaczeni, a zespół Światowida tańczy w szalonej radości przed kibicami.
Światowid: Tchurz, Mosiądz D. (83\' Szabunia), Petera, Mosiądz M., Sygnowski (45\' Pańka), Popielewski, Stefaniak, Niedźwiecki, Nikołajczyk (71\' Ostaszewski), Koba, Białecki (85\' Wielgus) oraz w rezerwie Deuter i Kęsy.
Bramki dla Światowida: Michał Koba - 2, Michał Niedźwiecki, Łukasz Nikołajczyk i Michał Białecki.
Teraz Światowid jedzie na ostatni mecz rundy do Golczewa z Iskrą. Musi się zmobilizować i nie powtórzyć błędu Jezioraka, czyli nie nastawiać się po takim zwycięstwie na pewną wygraną.
Na koniec podziękowania od klubu dla Joanny Wiśniewskiej, Klaudii Kuzio i Damiana Kotwickiego za kwestowanie na stadionie. KAR