(GRYFICE) Święto Niepodległości można obchodzić bez urzędniczego zadęcia, corocznej sztampy i wielopokoleniowo. Pokazali to organizatorzy tegorocznych obchodów w Gryficach, którym z roku na rok wychodzi to coraz lepiej.
Jak zwykle na wysokości zadania stanęło Stowarzyszenie Przyjaciół Gryfic, którego członkowie, uparcie, od kilku lat, budują nową formułę obchodów tego starego przecież święta. Wiąże się ono oczywiście z uzyskaniem niepodległości w 1918 roku, ale warto wiedzieć, że zostało ustanowione ustawą w 1937 roku. Po wojnie komuniści zakazali świętowania tej rocznicy i przywrócono je dopiero w 1989 r. Wtedy, po tak długiej przerwie, pokolenia wychowane na pochodach pierwszomajowych i 22-lipcowych nawet nie bardzo wiedziały, jak 11 listopada świętować. Minęło ponad 20 lat i nadal mamy z tym problem. To problem przerwania przez komunistów ciągłości kulturowej. Nie miał kto nas tego nauczyć. Czasami wydaje się, że trzeba zaczynać wszystko od nowa, wczytując się w starodruki, pamiętniki, dokumenty, odgrzebując przedwojenne rekwizyty, czasami robiąc cokolwiek, wręcz intuicyjnie...
Władze zostały przy sztampowych obchodach, często tylko zmieniając rekwizyty, szkoły – przy akademiach, a ludzie... Przecież to święto wszystkich Polaków, bo oni sami wywalczyli sobie niepodległość i jeszcze obronili ją w 1920 r. przed nawałnicą bolszewicką, a bronili jej dosłownie wszyscy; dzieci i starcy, kobiety i mężczyźni, robotnicy i chłopi, biedni i bogaci – wszyscy.
Przez ostatnie lata uczyliśmy się wywieszać flagi na domach, w oknach. Jest z tym już coraz lepiej. Później pojawiły się marsze, jeszcze później biegi. Uczymy się śpiewać tamte piosenki, ale i hymn, rotę, ułanów. Cały czas zastanawiamy się, jak to ma być, jak wyrazić i tę radość i tę powagę, przynależne temu świętu.
Stowarzyszenie Przyjaciół Gryfic znalazło złoty środek – jest i to i to. Zaczęło od posadowienia Głazu Marszałka Piłsudskiego. Ustanowiło „centrum”, jakiego brakowało w Gryficach do takiego świętowania. Teraz wokół niego tworzy inne rzeczy.
W tym roku, po mszy, ludzi pod Głaz Marszałka przyprowadziła orkiestra. Pięknie, ale może na drugi rok zagra kilka niepodległościowych „kawałków”. Przywitała ich warta harcerska. Z orkiestrą przybyły poczty sztandarowe, mieszkańcy, ludzie przystawali zaciekawieni. Kilka słów „o historii” powiedział druh Paweł Kamiński. Wiersz „Odpocznij Ojczyzno” powiedziała nam pani Alicja Czerwińska. Delegacje złożyły kwiaty, zapaliły znicze, zaśpiewaliśmy hymn, zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcie. Było patriotycznie.
I poszliśmy pod „Bramę”, gdzie było już sportowo, bo przyszli rodzice z dziećmi i młodzież i wszyscy szykowali się do III Biegu Niepodległości. Z dzieciakami poszedłem nad stawek. Tam była dla nich trasa. Pętla wokół stawku. Padł strzał i pobiegli. Niektórzy z rodzicami. Najmłodszy uczestnik biegu, Filip Dzimiński, miał 4 lata. To nie były wyścigi, to był bieg, choć niektórzy mają przyjemność z wygrywania, więc i byli zwycięzcy. Dużo radości. Wracamy pod Bramę. Jest gorąca herbata. W tym czasie biegną starsi, dłuższą trasą.
Czekając na nich, wchodzę do Bramy na wystawę rysunków Grzesia Solarza-Kwiatkowskiego. Zanim się rozpocznie, słuchamy opowieści pana Jerzego Grycmachera o powojennej historii Gryfic, oglądamy wystawę prac plastycznych, jakie wpłynęły na konkurs o Niepodległości ogłoszony przez Stowarzyszenie Przyjaciół Gryfic. Są bardzo ciekawe. Napiszę o nich później. Grzegorz jest z mamą. Widać, że mama przeżywa ten jego wernisaż. Przyjeżdża rodzina z Choszczna, od której Grzegorz dostaje książkę „Historia Orderu Orła Białego”. No proszę, jak ta wiedza krąży. Przenika.
Schodzę na dół, bo wręczają nagrody za biegi. Otrzymują je wszyscy. Patrzę na tę młodzież i rodziców, którzy przyszli tu z własnej nieprzymuszonej woli. Na organizatorów, którzy zrobili to wszystko z własnej nieprzymuszonej woli i jestem pełen podziwu dla nich, bo w wielu innych miejscach, jakie znam, zieje pustka. Albo sztampa. Oni znaleźli swój sposób na świętowanie Niepodległości. I z roku na rok wychodzi im to coraz lepiej.
Kazimierz Rynkiewicz