Jak Niemcy pod Złotowem walczyli z polskimi strażakami ochotnikami
(ZŁOCIENIEC) Nie wracałbym już do tego tematu, do tych jakże nabrzmiałych zagadnień, gdyby nie znów zjawisko, które celowo nazywam nieelegancko: złocieniecki „jełopizm” kulturowy. Słowo „jełopizm” najlepiej kojarzyć z safandulstwem, no, bo z czym innym?
Komu w Złocieńcu te uszy?
Oto miejscowa biblioteka w zachęcie do wzięcia udziału w konkursie poetyckim posługuje się tytułem SPOTKANIE Z ZAJĄCZKIEM. Co to wszystko ma znaczyć, dalibóg do dzisiaj nie wiem. I chyba też nie wie nikt. Ów zając to kamienny pomniczek poniemiecki na skrzyżowaniu ulic, dróg. Jego podobizna jest umieszczona na plakacie poetyckim, jakby w Złocieńcu, w gminie polskich wygnańców z własnego państwa, nie można było odwoływać się do tradycji polskiej. Nie jełopizm to? Coś groźniejszego?
Hejnał miasta też nie polski. Skomponowany przez Niemca, który zaraz po zainkasowaniu honorarium umknął stąd i do dziś nikt go nie widzi. Świętej pamięci proboszcz parafii Maryi Wniebowziętej ksiądz Leonard Bandosz powiedział, że w kontrze do tej niemczyzny o 21.00 mamy z wieży kościoła Apel Jasnogórski. Ale, ileż to godzin trzeba czekać od południa, by się po tej niemczyźnie odkazić.
Na budynku straży pożarnej zaś mamy taką oto tablicę: 100 lat Ochotniczej Straży Pożarnej. Złocieniec 28.05.2005. Pisałem o tym miejscu kilkakrotnie. Ostatnio zaś tak: Nie byłoby to większym wydarzeniem, gdyby nie jeszcze jedno miejsce na murach budynku straży pożarnej, idzie tu o pamiątkową tablicę i napis na niej. Ów napis do dziś budzi wiele zapytań i kontrowersji. Przytaczam go w całości: „100 lat OCHOTNICZEJ STRAŻY POŻARNEJ. ZŁOCIENIEC 28.05.2005”. Z tej informacji nie dowiemy się, gdzie owa straż przez sto lat miała swoją siedzibę. I - co to wszystko ma znaczyć? W jakim mieście? Informacja jest taka, że żadna. Pozostaje tylko jedno - wielkie pytanie: czy tylko straż pożarna liczy sobie te sto lat? A służby typu - milicja, ORMO, SB, ZOMO, PZPR, itd. To w Złocieńcu ile lat sobie liczą? Może i więcej niż sto? Wypada raz jeszcze to wszystko dobrze policzyć, ale z rachmistrzami bardziej kumatymi. Nawiasem, to z tego napisu wynika, że nasza straż pożarna liczy sobie sto lat. No, przecież to bzdura. Plotka głosi, że ten napis, to z powodu jakichś tam darów niemieckich. Plotki nie udało się nam potwierdzić. Inni mówią o latach idei ochotniczego gaszenia. Może i tak, ale trzeba to dobrze zważyć, z kim się tańczy. Ile ten ktoś wywołał w Polsce pożarów? Cały kraj spalił, rozszabrował, ludzi wymordował. - Tekst z lipca tego roku.
Strażacy ochotnicy, patrioci
Poszukałem materiałów na temat: czy aby złocienieckie napisy nie czas już pozdejmować. Bo oto, cytuję: „Było to 141 lat temu w małej wiosce, Starą Świętą zwanej, a położonej w pobliżu Złotowa. Sołtysował w tej wsi cieszący się ogólnym szacunkiem Jakub Kachelek. (...) W Starej Świętej - mawiał - nie pozwolimy na żadne bezprawie. Pokażemy niemieckim władzom, że nie gorzej potrafimy się gospodarzyć od innych. Szacunku ich, psubratów, do Polaków nauczymy. (...) No to założymy swoją straż pożarną. (...)... od tamtej chwili Ochotnicza Straż Pożarna w Starej Świętej dzień po dniu pisała swą piękną historię językiem faktów. 80 % mieszkańców wsi stanowili tu wtedy Polacy. Polskim językiem posługiwali się tu wszyscy. Polak rządził wsią. Polski panował tu obyczaj. Polska była też Ochotnicza Straż Pożarna, choć chętnie pełnili w niej służbę młodzi Niemcy, nawykli do społecznego prymatu, bowiem szowinizm niemiecki przywleczony na Ziemię Złotowską przez organizacje nacjonalistyczne, począł dyktować politykę nacisku germanizacyjnego. Za sprawą urzędników zasiedli wtedy w zarządzie tutejszej OSP również Niemcy. Sto czterdzieści jeden lat OSP w Starej Świętej - to historia wiernej służby idei pożarniczej, dzieje zapisane działalnością najaktywniejszych patriotów. W przeddzień niemal, pamiętnego 1939 roku, straż w Starej Świętej objęła w posiadanie pierwszą pompę motorową. W zarządzie było jeszcze wtedy trzech Polaków: Szczepan Kulin, Paweł Massel i Szymon Sobek. Cała jednostka była już w dużej mierze opanowana przez Niemców. Był to wynik działalności hitlerowców, którzy - wykorzystując przepisy - zaciągali Polaków do przymusowej służby przeciwpożarowej, powodując tym samym automatyczne skreślenie ich z szeregów OSP. Ta metoda jest potwierdzeniem obaw hitlerowskich przed narodową działalnością strażaków. Kłuły Niemców w oczy i strażackie przedstawienia i zabawy z polskimi pieśniami oraz tańcami, i głośny w okolicy bal maskowy, którego tradycję do niedawna się pielęgnowało, i polska komenda w czasie ćwiczeń, organizowanych tu w trybie ostrej dyscypliny. (...)
Działania wojenne nie oszczędziły w efekcie również materialnego dorobku OSP w Starej Świętej. Nie łatwo było zaczynać na nowo, gdy zachowało się w spadku tylko trochę sprzętu, przechowywanego przez druha Kulina i nieco węży, które przetrwały ukryte na strychach polskich domów. Jednak ci, którzy nie ugięli się przed represjami hitlerowców, nie przestraszyli się trudu reaktywowania jednostki.”
Przeprosić, i to natychmiast!!!
Może by tak złocienieccy strażacy pojechali pod Złotów do tej wioseczki? Choćby już jutro! I przeprosili jej mieszkańców za „durne” tablice w Złocieńcu. (N)
W Złocieńcu komendant mówi do strażaków:
- Chłopcy jedziecie do pożaru. Jest ogień i gęsty dym. Jak wyjdziecie z zadymionego pomieszczenia to macie się policzyć. Jest was sześciu !
Strażacy po akcji wychodzą i jeden z nich liczy. Wychodzi pięć. Brakuje jednego. Liczący nie liczył siebie.
Wersja tragiczna. Strażacy wskakują ratować kolege i po daremnych poszukiwaniach wszyscy giną.
Wersja prawdziwa. Przychodzą ze spuszczonymi głowami do komendanta.
-Jednego brakuje !
Komendant liczy.
- Jak to brakuje, nawet o jednego za dużo !
~
2012.11.26 11.26.15
Dwóch strażaków ze Złocieńca leci do Japonii. Wlatują właśnie w przestrzeń powietrzną wyspy, kiedy nagła turbulencja gwałtownie rzuca samolotem.
- Ojeju, jakie wyboje!
- Ty durniu, jakie wyboje? Po prostu jesteśmy już w Japonii, tutaj to normalne...
- Co?
- Trzęsienia ziemi...
~
2012.11.26 11.18.52
W Zlocieńcu Antek z sąsiadem postanowili zważyć świnię. Ponieważ nie mieli wagi ani odważników, na duży kamień położyli długą deskę. Na jedną stronę deski wprowadzili zwierzę, a na drugą zaczęli kłaść kamienie, aż do uzyskania równowagi. Gdy im się to udało, Antek rzekł zadowolony:
- W porządku! Teraz tylko trzeba zgadnąć, ile ważą te kamienie!
~
2012.11.26 11.05.32
W Złocieńcu przychodzi córka do ojca.
-Tato, mój mąż mnie bije!
Ojciec bez chwili zastanowienia pacnął ją w japę
-Idź i powiedz temu draniowi, że jak będzie bił moją córkę - to ja będę bił jego żonę.
~Starzec
2012.11.26 09.49.04
No i Strażacy ze Złocieńca co mają tradycji ze sto lat -przed 68 laty gasili Powstanie Warszawskie "miotaczami ognia" ! Jak można określić ich rozumowanie (tych współczesnych strażaków ?)Gdyby durnota potrafiła fruwać-to latali by jak odrzutowce!
~
2012.11.26 08.39.52
Wyjątkowo tępy ludek !
~
2012.11.26 08.36.30
Oby tylko urodzin Hitlera nie świętowali w tym Złocieńcu !