(ŁOBEZ) Z panią Grażyną Horbacz z Rekowa umówiłyśmy się na terenie suszarni w pobliżu Dalna. Na miejscu pani Grażyna wskazała na stertę gnijącej cebuli (na zdjęciu), której nie miała gdzie sprzedać.
Okazało się jednak, że to, co leży na placu, to jedynie część zbiorów. Kolejne partie cebuli znajdowały się w magazynach, zapakowane w skrzyniach. W oczekiwaniu na sprzedaż zdołała już przerosnąć. Cały zbiór był właśnie likwidowany. Podobny los podzieliły ziemniaki. W sumie straty wyniosły milion zł. Ze słów Pani Grażyny wynika, że nie jest jedyną, która nie była w stanie sprzedać swoich zbiorów. Produkty rodzimych rolników wypierają te sprowadzane z innych krajów. Producenci zachodni proponują ceny dumpingowe, po czym, gdy już mają wolny rynek podnoszą je o wiele wyżej, niż chcieli polscy rolnicy. Tym samym my, jako odbiorcy końcowi, kupujemy produkty z zachodnich gospodarstw rolnych po wyższej cenie, niż gdybyśmy kupowali własne. Pani Grażyna zwraca również uwagę na fakt, iż zachodni producenci mają zdecydowanie wyższe limity nawozów i środków ochronnych, a to z kolei oznacza wyższą cenę za więcej chemii w warzywach.
Sama już nie gospodaruje, bowiem gospodarstwo przepisała na syna. Jednak to, co ma do powiedzenia na temat sposobu traktowania rolników, a tym samym nas – odbiorców, mrozi krew w żyłach. Wszystkie działania wymierzone w rolników w konsekwencji bowiem skupia się i na nas – konsumentach.
- Zebraliśmy cebulę. Była przygotowana do sprzedaży, ale polityka Polski jest taka, że nie eksportuje się do Rosji, na Ukrainę, ani Białoruś - i odmówili. Nikt nie będzie sprzedawał poniżej kosztów. Za cebulę do obieralni, po odliczeniu transportu, wychodziło 2 grosze za kilogram. To kto to będzie robił? Cebuli jest około 600 ton, dodatkowo ziemniaki. Mamy w plecy milion złotych. A w kraju to tylko komorników i windykatorów pełno.
Jeśli chodzi o grupy producenckie, to rozumiem, że jest to w ten sposób, że jest nas pięciu, produkujemy, a koordynator sprzedaje warzywa z grupy producenckiej. U nas tak nie jest. Od marszałka idą pieniądze. Mają napisany program od obrotu, dostają w pierwszym roku 10 proc. Jak mają obrotu 4 miliony to dostają marży 400 tys. zł. Grupy producenckie w Polsce bardzo zaniżyły ceny. Osoba, która pracowała w Netto, jest koordynatorem grupy producenckiej. Przyjechał i zaproponował 20 gr. za cebulę. Produkcja i pakowanie drożej wyjdzie. Nie jestem w grupie producenckiej i bardzo dobrze, bo wkopalibyśmy się jeszcze gorzej.
Rozłożyli na łopatki bydło mleczne, trzodę, alkohol. Za alkohol, gdy jeszcze mieliśmy gorzelnię w latach 97., straciliśmy 130 tys. zł. Na zbożu też straciliśmy, nie zapłacili nam w 2003 roku. Kto tu robi przekręty? Kto tu nas rozumie? Nikt. Gmina nawet nam podatku nie umorzyła. Jedyna pomoc z gminy to ewentualne rozłożenie na raty. - mówi.
Pani Grażyna wskazuje na magazyny – tam były ziemniaki, nie ma co tam wchodzić. Zgniły, co miałam zrobić, kto będzie im szykował za 8 groszy za kilogram? Worek jest droższy. Worek kosztuje do 10 gr. Dlaczego nie ma zbytu? Bo jest chaos, bo wszystko idzie zagranicę. Teraz tak krzyczą, że Unia daje. To nie jest tak. My w 1997 roku kupowaliśmy kombajn John Deere. Kosztował 470 tys. zł i to była cena faktyczna, a teraz kosztuje milion zł, bo jak mówią „300 tys. zł wam Unia oddaje.” To jest parodia – mówi.
Cebula stoi w skrzyniach w kilku magazynach. Są w nich również worki do ziemniaków. Worek do marchwi kosztuje 10 gr., ale to i tak nie jest pewne, bowiem po tym, gdy zaczęto wymagać worki z bardziej gęstymi oczkami cena takich worków nagle poszła w górę.
- To chory kraj. Zaczęli sprowadzać cebulę za 4 eurocenty z Holandii, wyparła cebulę jeszcze tańszą, którą niektórzy sprzedawali tylko za koszt transportu. Teraz dali wyższą cenę. Teraz dzwonią do mnie po cebulę, to mówię - teraz to sobie wybieraj. Ziemniaków poszło około 400 ton, ziemniaki chcą od 8 do 11 groszy za kilogram.
Zostały zlikwidowane mleczarnie, teraz mówią, że produkty są oszukane, a z czego to wyprodukują? Świnie – tak zmarnować naszą hodowlę? Duńczykom opłaca się hodować prosiaki? Podpuścili, że tanio. Za komuny mieliśmy trzodę chlewną, mieliśmy dużo i wszystkim opłacało się hodować. Teraz nie ma się już do kogo o pomoc zwrócić. Teraz syn ma gospodarstwo. Dzierżawi ponad 420 ha ziemi.
- Czy opłaca się zboże siać? Co się opłaca? Był taki rok, że poszły nawozy w górę, potem spadły i teraz znowu poszły w górę. Środki chemiczne poszły w górę. A ile zbierzemy przy tej suszy i przy tym wymarznięciu? Gminom Radowo Małe i Łobez zabrakło tylko 5 punktów do tego, aby mogła być ogłoszona klęska suszy, bo taka jest norma. Wystarczy zadzwonić do instytutu w Puławach. Powiedzieli, że taki jest przelicznik i tak obliczają. Powiedziałam, że gmina Radowo jest specyficznym rejonem. Niemcy tutaj jedynie ziemniaki i żyto uprawiali, a oni śmieją się i mówią, że to niemożliwe. Dlaczego dańkowskie żyto nie wymarzło? Tylko te piękne? Kto za to odpowiada? Powinno nasiennictwo odpowiadać, bo oni badają i piszą na materiale siewnym - I klasa, odporne do 8 st. C., albo że odporne na choroby i wymarzanie, a później okazuje się, że nie jest.
Czy możemy żądać odszkodowanie? Z nasiennictwa nie dostanie się. Jedyne odszkodowanie dostaje się wtedy, gdy się ubezpieczy. I to też trzeba dobrze wiedzieć. Tego nikt głośno nie mówi. Jest do 15 maja – to jest zimowe, bo jeszcze można przesiać kukurydzą np. i wypłacają 25 proc. odszkodowania. A jak wypłacą odszkodowanie, to już na drugi rok płaci się większy procent. To kraj podatników.
Była produkcja alkoholu, to rozliczali nas jak kryminalistów. Zabezpieczenie składu podatkowego, zabezpieczenie transportowe na beczkę. Alkohol kosztował mnie 2 zł, a zabezpieczenie 49,60 zł – za litr 100 proc. alkoholu. Gorzelnię przejęliśmy w 1994 roku, za żytnie mieliśmy 2,40 zł, w tamtym roku było 2,40 zł do 3 zł dochodziło. Zniszczyli całą produkcję, bo przecież nie ma już żadnej. Teraz alkohol idzie z Ukrainy. Mieliśmy gorzelnię w Rekowie, zdałam ją. Paliwo jest droższe, opał droższy to i produkt droższy. Słyszałam, że z Ukrainy ciągną alkohol na plombach przemysłowych, a nas jak złodziei traktują. Tu przed wojną najwięcej uprawiano ziemniaków i żyta, bo w każdej wiosce prawie była gorzelnia. A tu jest niepotrzebne, na ponad 20 gorzelni ile zostało, trzy? Rekowo stoi, teraz na pewno nikt nie odnowi papierów, bo to jest spora książka. Resko idzie po to, żeby papiery mieć, bo nie można przekroczyć 90 dni postoju, bo trzeba wtedy wyrabiać nowe papiery. Co się opłaca? Nic nie robić. Najlepiej to w ugorze zostawić albo sady posadzić.
Pani Grażyna zapytana o orzechy włoskie wyjaśniła, że program już się skończył. Zapytała przy okazji, gdzie te orzechy są. Powinniśmy być już nimi zasypani, tym bardziej, że przerobili to już Grecy i Hiszpanie. Hiszpanie przerobili również grupy producenckie.
- Zobaczy pani, ile będzie padało. Jak wywieźli marchew po 30 groszy do Warszawy, to przecież dołożyli. A teraz ile kosztuje? Zmądrzeli. W tym roku naprawdę będzie ciężko, bo jest susza: Wielkopolskie, Kujawsko-Pomorskie mają suszę, teraz będą dopiero szukać i czyścić rynek Unii.
Nie jest sprawiedliwie. Gdy Duńczyk uprawiał ziemniaki, mógł stosować 5 litrów środka ochronnego. My mieliśmy zabronione, jesteśmy w Unii, więc też powinniśmy. W tym roku weszło, że możemy 2,5 litra stosować na ziemniaki. Mieliśmy certyfikat na marchew, że nie ma azotanów, nic to nie dało. Sklepy chciały równiutką marchew, sprowadzono z zachodu. Każdy mówi, że zboże się opłaca. Im większa jest wydajność, tym więcej musisz dać i więcej chronić.
Kwoty mleczne były porobione, rolnicy poprzekraczali limity, kary były jak nie wiem, miliony. To kto to będzie produkował? Naród jest tylko dawaj. Niepotrzebnie został zamknięty rynek na wschód. Ukraina też zaczęła uprawiać i stawiać chłodnie – dodała pani Grażyna.
Wspomniała również o innym rolniku, który nie mógł sprzedaż rzodkwi – wszystko zaorał. Na drugi dzień po naszej rozmowie w Szczecinie odbył się strajk rolników. Głównym celem protestu było zachowywanie przepisów ustawy przez Agencję Nieruchomości Rolnych, ale nie brakowało też haseł typu: „Więcej produkujesz, szybciej zbankrutujesz”, „Rolnik już nie może a Rząd mu nie pomoże”.
MM
Odp. Paweł. Starczy mi tej ziemi co mam w doniczkach. A wg ciebie te ceny jakie miałyby być? Do rozsprzedania za psi grosz? Niech najlepiej każdy zajmuję się tym co lubi, lub do czego ma kwalifikacje i predyspozycje. Mądrze to opisał user pomocnik kucharski. Akurat nie lubię socjalizmu i kołchoźnictwa więc jestem przeciwny dopłatom, a rolnictwo to biznes jak każdy inny.
~pomocnik kucharki
2012.07.27 19.44.08
Pani Grażyno,pani powinna zająć się zamiataniem ulic a nie biznesem. Zmarnować tyle cebuli to naprawdę grzech.
W zeszłym roku cebulę kupowałem w Lidlu po 2 zl. za 5 kg. W zimie w NETTO cebula była po 2,5 zł za 5 kg. Przecież
mogła Pani na jesieni otworzyć stragan na rynku a cebula po np. 50 gr. czy 40 gr rozeszłaby się jak ciepłe bułeczk. Nie byłoby zysku ale nie byłoby bezmyślnego marnotrawstwa. Panią zgubiła pazerność. Przecież w biznesie jest się raz na wozie
wozie a raz pod wozem.
Czy już nie ma innych tematów. Rzygać się już chce od tej wiecznej chłopskiej krzywdy. Czterysta hektarów i bieda aż piszczy. Niech se posadzą kartofle i żrą durne chłopki, jak nie umieją prowadzić interesów, a jak se skarmią tym świnie to będą mieli kawałek mięcha do tego. Stać na kombajn za setki tysięcy złotych. Czy wam redaktorom ktoś dopłaca albo daje do podstawowej działalności. Czy innym przedsiębiorcom też? Ale tylko u bambrów klęska urodzaju, nieurodzaju i wszystkie plagi egipskie, choć każdy właściciel musi borykać się z problemami. W dobie kolejnej afery na czasie z PSL w tle niech więcej głosują na takich swojaków. A za głosowanie tego rodzaju to jeszcze kazałbym im orać wołami na trójpolówce drewniana sochą. Choć niejeden z nich ma wyższe wykształcenie to tępota w tej grupie społecznej aż wali po oczach. Jedyna umiejętność to biadolić.