(ŁOBEZ) 19 czerwca Sybiracy spotkali się w 66 rocznicę powrotu z zesłania do Ojczyzny. Data symboliczna, bo przyjeżdżali już wcześniej, w maju, ale w czerwcu 1946 przyjechało ich najwięcej. Ostatni transport dotarł do Łobza pod koniec miesiąca. Z każdego takiego składu wysiadali spragnieni Polski Sybiracy. Setkami, a nawet tysiącami. Wracali z wieloletniego zesłania na Syberię. Wysiadali wychudli, wygłodzeni, wyniszczeni, owinięci w szmaty, z dziećmi, tobołkami, ale z pojawiającą się radością na twarzach. Płakali i wtedy, gdy słyszeli polską mowę, i wtedy, gdy dojrzeli na bocznicy kolejowej pryzmę zwalonych ziemniaków. I choć przyjechali w nieznane sobie miejsce, wiedzieli, że tu może być już tylko lepiej, bo tam, gdzie byli, było piekło.
Pierwsza taka rocznica
Rocznica powrotu z zesłania do ojczyzny to jedyna z rocznic radosnych, bo tych tragicznych aż nadto; 17 września - napaść Sowietów na Polskę, największe wywózki na Syberię – 10 lutego i 13 kwietnia, ale także wspomnienia bez dat; rozstrzelanie ojców, wujków, stryjków i dziadków w Katyniu i całym zespole obozów śmierci oraz długie lata zesłania, gdzie daty po prostu przestawały istnieć.
Więc najpierw, gdy już można było, przypomniano rocznicę wywózek. W Łobzie od wielu lat są spotkania 10 lutego i 13 kwietnia, na cmentarzu, pod krzyżem Sybiraków. O dziwo, z roku na rok pojawia się coraz więcej ludzi młodych. Zanim odejdą ostatni zesłańcy, powinno dojrzeć młode pokolenie, które świadomie weźmie na siebie obowiązek dźwigania tej pamięci i wpisze ich historię na trwałe w historię Łobza, bo przecież oni to miasto stwarzali od nowa, z niczego, mając tylko w pamięci tamtą kresową Polskę, którą musieli opuścić, i niewielki dobytek.
Przywieźli ze sobą niewiele, tyle, ile potrafili udźwignąć na wychudłych ramionach. Wielu jeszcze długo po przyjeździe chodziło boso, bo nie było butów. Ale chcieli żyć, pracować, cieszyć się. Przyjechało wtedy bardzo dużo dzieci, które dzisiaj są już babciami i dziadkami, a których dzieci i wnuki tworzą współczesny Łobez. Jak wielu przyjechało? Trudno to dokładnie policzyć, ale niektórzy wspominają, że 18 czerwca 1946 roku przyjechał transport liczący 40 wagonów, a w każdym było po około 40 osób (dorosłych i dzieci), więc mogło tylko tym jednym przyjechać około 1600 osób. A przecież takich transportów było kilka. Jeszcze później, w latach 1955-57, przyjechali następni, wywiezieni na Syberię w latach 50., z byłych terenów Polski, które po wojnie znalazły się w granicach ZSRR. Biorąc pod uwagę ówczesną liczebność Łobza i wiosek, Sybiracy stanowili pokaźną część osiedleńców.
Więc ta rocznica, 66, to jakby powrót do tamtego momentu, gdy na stacji, jeszcze z drewnianym dworcem, zatrzymał się pociąg i zaczęli wysiadać obdarci ze wszystkiego, ale nie z godności i nadziei, przyszli Łobzianie. Dzisiaj po raz pierwszy mogli nawiązać do tamtej podróży, mówić o tej radości, z jaką jechali do Polski, z jaką opuszczali „archipelag” gułagów.
Wiara, zwątpienie, świadectwo prawdy
Jak rocznica, to oczywiście trzeba rozpocząć ją modlitwą, w kościele, modlitwą dziękczynną za ocalenie oraz za dusze zmarłych, tych, którzy tam zostali na zawsze. W kościele poczty sztandarowe; szkół, Policji, Koła Sybiraków w Łobzie, jest delegacja Zarządu Oddziału Związku Sybiraków w Szczecinie. Ksiądz proboszcz Józef Cyrulik opowiada los Sybiraków parabolą Chrystusa ukrzyżowanego, poniżanego i wyszydzanego, ale także jego uczniów, którzy zwątpili w niego i Maryi stojącej pod krzyżem, współcierpiącej, która zawierzyła do końca i wytrwała.
- Jesteście, by dać świadectwo prawdzie – powiedział, już po przejściu na plac Sybiraków, starosta Ryszard Brodziński, którego matka z dziećmi i babcią wrócili z Syberii do Polski w 1948 r., przebywszy długą drogę, z przystankiem w Afryce. W krótkich słowach zawarł prawdę także o późniejszych losach Sybiraków, już w rzekomo wolnej Polsce, ale także wyraził to, o czym wielu z nas myślało, spotykając się w tę rocznicę z Sybirakami.
- Mama z babcią zamieszkały w Sarnikierzu. Gdy opowiedziała sąsiadom o swoim sybirackim losie, nazajutrz pojawili się wysłannicy tamtego zbrodniczego systemu, informując, że jeżeli jeszcze raz opowiedzą, dadzą świadectwo prawdzie, to wrócą tam, skąd przyjechali, ale już bez możliwości powrotu. Musieliście lata czekać, by to świadectwo prawdzie dawać. Dziękujemy wam, za to świadectwo prawdy. Mówicie o tym, jakie zło człowiek może uczynić człowiekowi. O tym zapomnieć nie wolno. Mówicie o tym, i za to wam dziękujemy. Jeszcze bardziej dziękujemy za to, o co dzisiaj modliliśmy się, że przenosicie w dzisiejsze czasy te najwyższe wartości dla Polaka – Bóg, Honor, Ojczyzna. Modliliśmy się za wasze matki, które przekazywały nam miłość do ojczyzny i do wiary, a także do życia, którego wartość poznaliście w sposób szczególny. Wy, nieliczni, którzy tu wróciliście, daliście tego wymierny przykład, i po raz kolejny właśnie młodzieży, która tu jest licznie zgromadzona, przekazujecie to największe dla nas przesłanie. - powiedział starosta Brodziński.
Coraz Was mniej, ale nas tu coraz więcej
Apel zmarłych odczytał Kazimierz Chojnacki, w obecności mamy Sybiraczki. Był hymn Sybiraków - A myśmy szli i szli zdziesiątkowani - zawsze ściskający gardło, wyciskający łzy, wzruszający... I momenty radosne; pani Zosia Majchrowicz wręcza medale Związku Sybiraków w Łobzie za współpracę, pomoc, pamięć: dla Policji, Urzędu Miejskiego, Starostwa, Łobeskiego Domu Kultury, Biblioteki, PSL, szkół w Łobzie, Starogródku, Bełcznej, Węgorzynie, Runowie Pomorskim, Resku, dla ks. Józefa Cyrulika, Czesława Szawiela, Henryka Musiała, Tadeusza Korzeniewskiego (foto), Lesława Buczka (muzyka, śpiew, chór) i nas, piszących, Czesława Burduna, Nowego Tygodnika Łobeskiego i Tygodnika Łobeskiego, co jest dla mnie bardzo miłym zaskoczeniem w tamtym momencie. Dziękuje.
W tym dniu jest jakby wszystko na miejscu; plac Sybiraków, słońce, obelisk, orkiestra, poczty, delegacje wielu szkół, dużo dzieci i młodzieży, mieszkańcy. I choć Was co roku mniej, to nas tu jakby co roku więcej. Mocno i głośno zauważalny jest brak Tadeusza Barańskiego. Ale tworzy się już sztafeta pokoleń. I chociaż jest nieobecny z powodu choroby, wiadomo, że jest mocnym ogniwem w tym łańcuchu pokoleń, bo wykonał kawał dobrej roboty. Pozdrawiamy panie Tadziu i życzymy zdrowia.
W pamięci jest siła zaklęta...
Uroczystość wieńczą występy gimnazjalistów w sali gimnastycznej. Znakomicie przygotowane i wzruszające. Jest chór, są występy solowe, także próby, za pomocą muzycznej formy rocka i rapu, nazwania, wyśpiewania, tych samych pragnień i marzeń o Polsce i wolności: „Nie zapomnij, skąd tutaj przybyłem, nie zapomnij, gdzie się urodziłem, bo w pamięci jest siła zaklęta, więc pamiętaj synu mój... O kolorach białym i czerwonym, o symbolach orła i korony, bo w pamięci jest siła zaklęta, więc pamiętaj synu mój...”.
Jakże paradoksalny jest los polski; jedni śpiewali na zesłaniu, marząc o powrocie do Polski, ich wnuki śpiewają na emigracji, na amerykańskim Jackowie... Jakże różne pokolenia, tylko tęsknota pozostaje ta sama. Dobrze czasami jest spotkać się razem, w Polsce.
Kazimierz Rynkiewicz