(ŁOBEZ) Problem nieunormowanej gospodarki ściekowej zarówno w mieście, jak i we wsiach, coraz bardziej staje się pilący, ale jak się okazuje nie dla wszystkich.
W gospodarowaniu gminą i decyzjami odnośnie zadań czasami ma się do czynienia z paradoksami. Podczas sesji i różnych spotkań radny Henryk Stankiewicz co rusz zwraca uwagę, aby jak najszybciej zająć się problemem gospodarki ściekowej, jednak apel ten nie spotyka się ze zrozumieniem władz. Przykładem jest Worowo, gdzie gmina zamierza wybudować drogę, ale... nie zamierza kłaść pod nią kanalizacji. Być może kiedyś... Radny H. Stankiewicz zwraca uwagę na taki absurd, argumentując, aby położyć rurę kanalizacyjną w drodze, podłączyć do niej zlokalizowane przy drodze budynki, a na końcu wybudować zbiorcze szambo. Na to jednak pieniędzy w kasie gminy nie ma. Są z kolei np. na niewielką dróżkę wokół kościółka w Wysiedlu.
Niedawno część radnych wybrało się na rekonesans po wsiach, aby zapoznać się z realiami dotyczącymi problemu kanalizacji. Jakie wnioski z tego zostaną wyciągnięte, czas pokaże. Póki co wywóz ścieków wozem asenizacyjnym podrożał do 17 zł za metr sześcienny. PWiK nie zawiera umów z odbiorcami, a wszystko odbywa się na zasadzie powiadomień telefonicznych. Tym samym – jedni płacą przedsiębiorstwu i ścieki trafiają na oczyszczalnię, inni nie płacą i ścieki trafiają do rowów, na pola, do rzek i jezior. Do gospodarki ściekami wywożonymi wozem asenizacyjnym gmina nic nie ma, tak w każdym razie usłyszeć można na sesjach, gdy włodarze tłumaczą, że kwestia opłat za wywóz ich nie dotyczy, bo gmina ma obowiązek zadbać o zbiorcze odprowadzanie ścieków. Nie mogą też poznać kalkulacji, zgodnie z którą narzucana jest tak wysoka cena. Do niej należy jeszcze doliczyć cenę za dojazd i za zrzut na oczyszczalnię ścieków. Za jeden metr sześcienny wychodzi zatem dużo powyżej 20 zł.
Nie wszyscy włodarze gmin jednak tak podchodzą do swoich mieszkańców. Są takie, które dopłacają za bardzo drogi wywóz ścieków. W Łobzie jednak nie można, bo gminę obsługuje firma prywatna. Można byłoby, gdyby była to spółka komunalna. Ale nie kto inny jak właśnie radni reprezentujący tereny wiejskie byli za podpisaniem umowy ze spółką prywatną na 15 lat. Mieszkańcom wsi pozostaje więc płakać i płacić.
Obecnie jest taka sytuacja, że gmina nie ma wglądu w kalkulację cen za wywóz wozem asenizacyjnym, nie może dopłacać mieszkańcom, nie ma zawieranych umów z mieszkańcami przez przedsiębiorstwo. Mieszkańcy gminy nie podłączeni do sieci kanalizacyjnej są zdani więc sami na siebie. Bo nikt nie ukrywa, że nie ma pieniędzy na budowę kanalizacji we wsiach ani na budowę oczyszczalni ścieków na terenie gminy. Tajemnicą poliszynela jest też fakt, że osobom, zrzucającym ścieki do rowów i rzek taki stan rzeczy odpowiada. Nie będzie odpowiadać, gdy gminie przyjdzie za to płacić z naszych podatków wysokie kary środowiskowe.
Z tego też względu nie dziwi postawa radnego Henryka Stankiewicza, który podczas komisji powiedział:
- Co wy zamierzacie robić z wioskami? Ja już napisałem do Inspekcji Ochrony Środowiska, że umowy nie są pozawierane, że ścieki wylewa się, gdzie się podoba i zobaczymy, co się będzie działo - powiedział. MM
Ja uważam że za stan sanitarmy miasta i gminy powinna odpowiadać stacja sanitarna tj senepid no i władze miasta i gminy.
Przecież w mieście nie wszystkie budynki są podłączone do kanalizacji. Część prywatnych budynków ma szamba bez dna więc ścieki przenikają do gruntu/znam takich/ zarządać od nich rachunków. A część napewno podłączyło się do kanalizacji bez zgody aby nie płacić. Zobowiązać straż miejską z senepidem do kontroli budynków. Napewno to spowoduje wzrost dostawy ścieków do oczyszczalni co powinno zmniejszyć koszt wywozu i odbioru ścieków.