(ZŁOCIENIEC) Od swego początku Parafia Maryi Wniebowziętej w Złocieńcu jest prowadzona przez księży ze Zgromadzenia Zmartwychwstańców. Także i z tej parafii wywodzą się księża, którzy po ukończeniu odpowiednich studiów i spełnieniu całego bogactwa wszelkich innych wymogów, stali się nie tylko kapłanami, ale i posługiwali w naszej parafii. Są pośród nich i tacy, byli, których nie ma już pośród nas. To są, i były, związki, których znaczenia i skutków nie da się do końca ustalić. Taka ich natura.
Zamierzchłe dni ciągle trwają
Nie będzie nadużyciem uwaga reportera Tygodnika, że nawet i nie byłoby naszej parafii, nas tutaj takich, jakimi jesteśmy, gdyby nie posługa tych zakonników. Wielu, wielu księży. Im więcej czasu za nami, tym bardziej głęboko jesteśmy o tym przekonani. Zresztą, podobną uwagę można rozciągnąć i na cały nasz Kościół, który pod swymi skrzydłami mając nas wiernych, tym samym uchrania, i uchronił przez długie wieki cały kraj. Stąd tyle zmagań z nim sił, które zawsze były nam wrogie. Jako wiernym, narodowi, państwu, Polsce. Człowiekowi. Nie ustało to też i od zakończenia ostatniej wojny, i trwa do dzisiaj. Tylko koalicje, mozaiki polityczne napastników się zmieniają.
55 lat
Podczas słowa wygłaszanego do nas przez ojca prowincjała Wiesława Śpiewaka, gdy zbliżał się moment wyświęcenia na księży diakonów - Tomasza (ze Złocieńca) i Piotra (z Gdańska), usłyszeliśmy tylko wzmiankę o trudach położonych tu u nas w czasie, gdy nasza parafia była zakładana, z niepokojem zerkaliśmy na tych dwóch. Na Tomka Rostka ze Złocieńca i Piotra z Gdańska. Tamte czasy, druga połowa lat czterdziestych, jakże trudne nie tylko dlatego, że tuż powojenne. I te dzisiejsze - czy aby nie trudniejsze? Cięższe, mimo wszelkie pozory? A przed nami - Tomek o urodzie amanta filmowego, i Piotr - z sylwetki sportowy wyczynowiec.
Kiedy wreszcie się odezwali, okazali się tacy przystający do nas, nawet dowcipkujący, ale, dostrzegaliśmy, czuliśmy - jakże pod tymi wszelkimi konwenansami, nawet gierkami - inni od nawet i wielkich rzesz równych im młodością ludzi. Doskwierająco odczuwaliśmy, że ci dwaj na zupełnie innej drodze. Jakże tylko nielicznym dostępnej. I - trudnej, najtrudniejszej. Nie jest tak przecież łatwo, skąd to wiemy (?), prowadzić innych ku Wiekuistemu. Ku innemu człowiekowi, ku bliźniemu.
Jak nazwać?
Ojciec prowincjał Wiesław Śpiewak nie omieszkał wspomnieć. Oto dwaj, chłopcy jeszcze właściwie, chłopaki - jak powiedział w pewnym momencie, lada moment zostaną kapłanami. A w tej parafii pracują księża, których w kapłaństwie zastaje już pięćdziesiąty piąty rok posługi. Jak nazwać te chwile, gdy ksiądz Jan Dybowski CR, właśnie pięćdziesiąty piąty rok posługi, serdecznym gestem dodawał otuchy naszemu Tomkowi ze Złocieńca na jego kapłańską drogę? Niczym sportowa sztafeta, a dobrze wiemy, że to nie sport przecież. Jest w sercu bojaźń, kiedy sobie na dobre uprzytamniamy - nie sport to przecież, tak niezbyt szczęśliwie to wszystko nazywając.
Nie zawsze
Mszy świętej przewodniczył znany nam dobrze nasz duszpasterz Jego Ekscelencja Biskup Edward Dajczak. Ośmielmy się napisać - głoszone Słowo przez biskupa ma i ten walor, że jest podane z takim oto skutkiem: czyni słuchającego niby naczyniem, które napełniane nieodgadnionym, a znanym przecież Słowem, nabiera innego kształtu. I budzi pragnienie, by ten kształt zachować na dłużej. A później, gdy znów się w życiu nie udaje tak, jakbyśmy chcieli - by do tego kształtu powrócić, też i jakby z tęsknoty do siebie pod wpływem Słowa, które nie zawsze udaje się zachować na dłużej.
Pomocni
Popłynęły słowa podziękowania do władz gminy. Na udzielaniu sakramentu kapłaństwa była przewodnicząca Urszula Ptak i nasz burmistrz Waldemar Włodarczyk. Władze znacząco są pomocne, ot choćby w odnawianiu świątyni. Od dłuższego już czasu z dnia na dzień obserwujemy wszelkie prace w kościele Maryi Wniebowziętej. Wiele słów takich wprost od serca płynie z tej przyczyny do wiernych ku proboszczowi Wiesławowi Hnatejko CR, właśnie za inicjację i prowadzenie tych prac. A proboszcz - miło popatrzeć jak i ten, niemalże chłopak przecież jeszcze, szczerze się z tego wszystkiego raduje. I nie widać po „chłopie”, by był choćby tylko nieco wszystkim zmęczony. Ciągle jakby na zawołanie - niezbyt trafnie to nazywając. A jak trafnie? Posługa? - właśnie. I o tym na tej uroczystości też było.
Mama
Rodziny diakonów po lewej stronie. Długo patrzę na mamę Tomka. Niepokój, ale tylko jego cień. Troska - to uczucie przebija. Duma, szybko chowana jakby z przeświadczeniem - to przecież wielki trud mieć syna księdza. Właśnie w Polsce!
I ten moment wyświęcania, udzielania sakramentu kapłaństwa - złożenie dłoni przez diakonów w ręce biskupa. Pokładanie dłoni współbraci w kapłaństwie na głowach diakonów. Nie ma człowiek aparatury, by to wszystko pomierzyć. A ma przecież ... Taki jego właśnie, jego los. I chyba dlatego taką wagę przywiązuje do tego, co nazywa rozumem - a to tylko błahostka u Boga, tyle wiemy z Pisma.
Pod Krzyżem Złocienieckim
Ksiądz Tomek CR Komunii świętej udzielał w miejscu, które tu nazwę Krzyżem Złocienieckim. Na pamiątkę ofiar katastrofy pod Berlinem. Jeszcze nie zrobił pierwszego kroku w kapłaństwie, a na początek takie miejsce. A dzień - 13 maja 2012 roku, w Złocieńcu. Wielu z nas, gdy ci dwaj będą dobiegać być może pięćdziesięciu pięciu lat w kapłaństwie, nie będzie już świadkami tych wydarzeń. Ale, dzisiaj mamy w parafii dwóch księży, którzy właśnie niosą w sobie tyle lat posługi w kapłaństwie. Zmarły niedawno wieloletni nasz proboszcz, ksiądz Leonard Bandosz CR, o jednym z tych kapłanów powiedział: - Ile On przeszedł, tylko można się domyślać. Sam o tym wszystkim nie powie. - Nie było wtedy przecież łatwiej, nie jest teraz trudniej? W tym naszym kościele Msze święte odprawiał związany rodzinnie z miastem, ze Złocieńcem, ojciec Marian Żelazek, do samej śmierci posługujący trędowatym w Indiach. Nominowany do Pokojowej Nagrody Nobla. Sala parafialna na plebanii nosi imię błogosławionego księdza męczennika Jerzego Popiełuszki.
Kiedy zwolna zanika atmosfera podniosłych chwil obrzędu wyświęcania „chłopaków” na księży, miniony czas podsuwa dobrą radę - trzeba naprawdę wiedzieć, co takiego się dzieje wokół nas i z nami. Codziennie. Pomocni będą też księża - ksiądz Tomek CR i ksiądz Piotr CR. Szczęść Boże.
Tadeusz Nosel
Siódmy dzień tygodnia, uświęcony i przeznaczony na odpoczynek przez samego Boga w Prawie jest to sobota.
No, ale momencik, więc co symbolizuje pierwszy dzień tygodnia - niedziela?
Kult słońca występujący niemalże w każdej tradycji pogańskiej, głównie jako kult Lucyfera pod różnymi imionami, np. "niosącego światło".
Skąd to się wzięło w Krk, omówione zostało na początku tego artykułu. Ale w jaki sposób KrK się usprawiedliwia tą zmianą prawa boskiego? Tutaj zaczyna się zabawa...
KrK twierdzi, iż Jezus umarł w piątek i po trzech dniach zmartwychwstał w niedzielę.
Pomijając, że nie znamy dokładnego roku ukrzyżowania Chrystusa, a co dopiero dnia, ktoś ma tutaj poważne problemy z matematyką.
Nawet gdyby niedzielę od piątku dzieliły trzy dni, to nijak ma się twierdzenie KrK, iż zmiana dnia świętego w prawie bożym z soboty na niedzielę jest spowodowana nowym przymierzem przyniesionym nam przez Chrystusa:
jak oglądam rodzine borgiow na canal plu to zaczynam rozumiec o co w ty chodzi
~
2012.07.13 17.52.00
Masz wierzyć a nie rozumieć!!
Tym sposobem pogrzebano Europę w mroki średniowiecza na kilkaset! lat. Od końca cesarstwa rzymskiego do renesansu. Z czasów rzymskich mamy wspaniałe dzieła literatury, sztuki, kultury. Renesans przywrócił nam spojrzenie na człowieka. A jakie osiągnięcia myśli europejskiej mamy z roku sześćsetnego, siedemsetnego czy osiemsetnego? Uczyliśmy się o tych latach w szkole? Nic. Ciemna noc!
~`
2012.07.13 16.54.10
CR Current Ratio
~`
2012.07.13 16.53.40
Common rail CR
~`
2012.07.13 16.51.20
Mszy świętej przewodniczył znany nam dobrze nasz duszpasterz Jego Ekscelencja Biskup Edward Dajczak. Ośmielmy się napisać - głoszone Słowo przez biskupa ma i ten walor, że jest podane z takim oto skutkiem: czyni słuchającego niby naczyniem, które napełniane nieodgadnionym, a znanym przecież Słowem, nabiera innego kształtu. I budzi pragnienie, by ten kształt zachować na dłużej. A później, gdy znów się w życiu nie udaje tak, jakbyśmy chcieli - by do tego kształtu powrócić, też i jakby z tęsknoty do siebie pod wpływem Słowa, które nie zawsze udaje się zachować na dłużej. PRZYKŁAD NOWOMOWY KATOLICKIEJ KTOS TO ROZUMIE????????????????????????/
~
2012.07.11 17.57.46
Czy to k..a jakaś tajemnica? Więc pozostanę w przekonaniu, że Cr to symbol chromu.
~
2012.07.07 09.24.13
Co to jest CR?
~
2012.07.07 09.21.36
Że w niebie chory wyzdrowieje to rozumiem, że kulawy zacznie biegać też, że ślepy będzie widział również. Ale czy trzymiesięczne dziecko które umrze wskutek zarażenia w szpitalu - to w niebie urośnie, czy zawsze będzie niemowlęciem?
~2
2012.07.05 21.37.25
Takie male pytanko skad wiadomo czy ktos zostal świetym? To znaczy czy jest w niebie? Ja mysle ze to zwykla sciema dla durnych ludzi. Jak mozna wiezyc w to co mowi tzw.Pasterz przeciez on nie jest wstanie Wam nic udowodnic.Powtarza tylko to czego go nauczyli.Wszystko kreci sie wokół zasady kto nie z nami ten przeciwko nam.
~2
2012.07.05 21.31.20
na canal był fajny film o molestowaniu nieletnich
~2
2012.07.05 21.29.55
Rodziny diakonów po lewej stronie. Długo patrzę na mamę Tomka. Niepokój, ale tylko jego cień. Troska - to uczucie przebija. Duma, szybko chowana jakby z przeświadczeniem - to przecież wielki trud mieć syna księdza. Właśnie w Polsce!
Oco tu chodzi Tadziu????????????. Myslisz że jak wejdziesz im w tylek to pójdziesz do NIEBA????????Oni wola odwrotna pozycję
~
2012.07.05 09.48.24
Czy redakcja mogłaby rozwinąć ten skrót CR następujący po imionach księży?
"Popłynęły słowa podziękowania do władz gminy. Na udzielaniu sakramentu kapłaństwa była przewodnicząca Urszula Ptak i nasz burmistrz Waldemar Włodarczyk." I cóż się zmieniło do czasów wójta, pana i plebana? Za co władza dziękowała? Za poparcie w wyborach? Coś okropnego!! Władze miasta na smyczy proboszcza.
~Rafał
2012.07.04 19.14.57
Dobrze, że coraz więcej ludzi przeciera oczy. ..
Zapewne widzieliście w telewizji, że w byłym województwie koszalińskim na niedzielne msze uczęszcza najmniej ludzi w Polsce. Jest to około 24 proc. ludności. Dla porównania - najwięcej na Podkarpaciu, czyli około 67 proc.
Dołączę do "dwójki" z jeszcze jednym przykładem.
Rok Pański 1209. Francja.
Krzyżowcy walcząc z heretykami podeszli pod miasto Beziers. Wyprawie przewodził Arnaud Amaury opat z Citeaux. W Beziers mieszkali ludzie różnych wyznań. Krzyżowcy przed rozpoczęciem rzezi nie wiedzieli jak rozpoznać katolików od innych i zapytali opata. Na to zacny opat odrzekł : "Zabijcie wszystkich! Bóg rozpozna swoich".
Jego relacja przesłana papieżowi brzmiała: "Dzisiaj Wasza Świątobliwość, dwadzieścia tysięcy mieszkańców wydano mieczowi, niezależnie od posady, wieku, czy płci".
Amen.
Co to znaczy CR?
~2
2012.06.26 19.42.38
1980 r. - Beatyfikacja jezuity José de Anchieta, który twierdził: "Miecz i żelazny pręt to najlepsi kaznodzieje". Podczas beatyfikacji masowego mordercy Indian, papież Jan Paweł II nazwał go apostołem Brazylii, wzorem dla całej generacji misjonarzy i siebie samego. Nie pierwszy to przypadek wyniesienia zbrodniarza na ołtarze
~2
2012.06.26 19.41.22
1939 r. - Papież Pius XII w liście do hierarchii kościelnej USA dopatruje się przyczyny "dzisiejszych nieszczęść" nie w faszyzmie, lecz m.in. w krótkich spódnicach pań. Poparcie Piusa XII dla hitlerowskiej napaści na Polskę znalazło swój wyraz w encyklice z 20 października 1939 r. Papież uznał ją za "walkę interesów o sprawiedliwy podział bogactw, którymi Bóg obdarzył ludzkość."
W historii ludzkiego szaleństwa, obskurantyzmu i zabobonu chyba najważniejsze miejsce zajmują okrutne morderstwa popełniane w imię Boga. To w jego imieniu przez kilkaset lat ścigano, torturowano i mordowano tysiące, miliony ludzi. Obłędne urojenia na temat herezji, festynów diabelskich, czarownic, chorobliwe fantazje inkwizytorów promowanych przez Kościół, doprowadziły miliony ludzi na płonący stos. Prawdą jest, że większość masowych, okrutnych zbrodni popełniano na świecie w imię dogmatu religijnego lub ideologii.
To właśnie religia jest bazą dla ślepoty poglądów, bezlitosnego dogmatyzmu, nietolerancji i bigoterii, przebierania wstecznictwa i kłamstwa w rytualne kostiumy. Jest fundamentalistycznym umysłowym wirusem.
Miłuj bliźniego swego – znajdujemy i w Starym jak i w Nowym Testamencie. Czy Kościół „Miłuje bliźniego swego”? Chrześcijanie klepią tę formułkę nie za bardzo stosując się do niej.
Albo „Nie zabijaj!”. Owe boskie przykazania zostały już dawno złamane przez papieży oraz ich inkwizycyjną sforę. To oni gloryfikowali w imię Boga morderstwa, okrucieństwa, irracjonalne szaleństwa, sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem. Ale zawsze ich działania przeprowadzane były z budzącym grozę hasłem „W imię Boga!”.
Jeśli papieże i sędziowie inkwizycyjni, autorzy dzieł promujących zabijanie, wysyłanie na stos niewinnych ludzi, naćpali się jakiejś ówczesnej amfetaminy i pod jej wpływem wywracali świat do góry nogami, to chyba można także wytłumaczyć działania morderców dziesiątków milionów ludzi, na przykład pana Adolfa Hitlera, który uważany był za dobrego katolika walczącego z ateizmem, jak i pana Józefa Stalina, który przecież kształcił się w prawosławnym seminarium.
Przecież naziści walczyli pod hasłem „Gott mit Uns” (Bóg z nami), a ich Führer napisał w „Mein Kampf”: „I odtąd właśnie uwierzyłem, że działam zgodnie z wolą Wszechmocnego Stwórcy, że broniąc się przed Żydami, spełniam dzieło Boże”.
Tak więc holocaust był spełnieniem dzieła Bożego, jakby wykonaniem woli Wszechmocnego tak ściśle realizowanej przez Kościół.