Bezrobocie nadal rośnie, a o turystyce tylko się mówi
(POWIAT ŁOBESKI) Bezrobocie w Polsce nadal rośnie. Niestety, także w naszym powiecie.
W stosunku do stycznia blisko 47 tys. kolejnych osób straciło pracę. W tej chwili zarejestrowanych bezrobotnych jest już 2.168.200 osób. W lutym stopa bezrobocia w kraju wynosiła 13,5 proc. W porównaniu do analogicznego okresu ubiegłego roku bezrobocie wzrosło o 0,3 proc.
Województwo zachodniopomorskie w bezrobociu jest na drugim miejscu po województwie warmińsko-mazurskim. U nas stopa bezrobocia wynosi 18,8 proc, w warmińsko-mazurskim – 21,3. Najlepsza sytuacja jest w województwie wielkopolskim, gdzie bezrobocie wynosi 10,1 proc. i w województwie mazowieckim, z bezrobociem wynoszącym 10,6 proc.
Na poziomie powiatów najgorsza sytuacja jest w powiecie szydłowieckim w województwie mazowieckim, gdzie stopa bezrobocia wynosi 38,2 proc., piskim (32,9 proc) i braniewskim (32,3 proc.). Na liście powiatów, w których stopa bezrobocia wynosi powyżej 30 proc., znalazły się też powiaty: radomski (31,1 proc.) - woj. mazowieckie, bartoszycki (30,4 proc.), kętrzyński - (30,4 proc.) z województwa warmińsko-mazurskiego i łobeski 30,7 proc. - najwyższe w Zachodniopomorskiem.
Wśród dużych miast najniższe bezrobocie jest w Warszawie – 4 proc., w Poznaniu – 4,1 proc. Sopocie – 4,4 proc., w Katowicach – 4,8 proc. Największy procent bezrobocia z miast dużych w Polsce mają miasta znajdujące się w województwie zachodniopomorskim; w Koszalinie wynosi on – 12,4, w Świnoujściu 12,2 proc. i w Szczecinie - 10,7 proc.
Mimo iż województwo zachodniopomorskie znajduje się na niechlubnym drugim miejscu pod kątem bezrobocia, to nie brakuje włodarzom zapału w budowaniu kompleksów Orlik 2012, które są niezmiernie drogie nie tylko w wykonaniu (wszystkie kosztowały sporo ponad milion zł), jak i w utrzymaniu. W żadnej mierze nie przyczyniają się do poprawy sytuacji materialnej mieszkańców, wręcz przeciwnie, z ich podatków kompleksy trzeba utrzymać. I tak w roku 2008 w województwie wybudowano 55 kompleksów, w 2009 – 54, w 2010 – 43. Łącznie – 152. Dla porównania w województwie mazowieckim w tym czasie powstało 159 Orlików, gdy w woj. zachodniopomorskim mieszka 1.693.072 osób (31 grudnia 2010), natomiast w woj. mazowieckim - 5.242.911 mieszkańców (2010 r.).
W powiecie łobeskim, który zajmuje niechlubne pierwsze miejsce w województwie zachodniopomorskim pod kątem bezrobocia, każda gmina ma Orlika, a w Łobzie planuje się budowę kolejnego – jest jeden Orlik, boisko wielofunkcyjne za kilkaset tysięcy zł przy gimnazjum, kolejne za kilkaset tysięcy przy SP2, a teraz planuje się budowę drugiego kompleksu na stadionie. Od lat jednak nie można doprosić się zwykłej, normalnej przystani kajakowej, drogi nad jezioro „miejskie” lub urządzeń turystycznych. Tor saneczkowy w parku to jedynie zarastające krzakami wspomnienie.
Gdyby część mieszkańców powiatu nie wyjechała za chlebem na Zachód, to bezrobocie byłoby jeszcze większe. Niemal z każdej rodziny w powiecie ktoś wyjechał za granicę; nasze ulice opustoszały, niewielu chce wracać, bo i do czego.
Turystyka lekarstwem na bezrobocie?
O walorach turystycznych naszego regionu i o szansie na rozwój w tym kierunku tylko się mówi, bo właściwie co zrobiono w ciągu ostatnich 20 lat w kierunku rozwoju turystyki w naszym powiecie?
Aby cokolwiek zdziałać, należy posiadać świadomość tego, co jest i tego, czego nie ma, to co jest umiejętnie wykorzystać, a to, czego nie ma – stworzyć w ramach możliwości. Nie ma tu gór i nikt nie oczekuje, że nagle postawimy tutaj sobie Kasprowego np. i zafundujemy wodospad mini-Niagarę, czy chociażby Wilczki. Trudno jednak cokolwiek wykorzystać, jeśli nie zauważa się walorów, którymi się dysponuje i trudno cokolwiek tworzyć, jeśli nie wierzy się w atrakcyjność terenów, albo robi się wszystko, by nadal pozostały nieodkryte.
Właściwie rozpatrywanie potencjału turystyki należałoby rozpocząć od zdefiniowania, a raczej określenia grupy turystów, do których miałaby być skierowana oferta. Ogólnie przyjmuje się, że turysta oczekuje atrakcji wysokich lotów, a których tu nie ma.
Mieszkańcy powiatu łobeskiego są pozbawieni możliwości skorzystania z rozrywek, wszak nie ma tu żadnych kawiarni, dyskotek, dancingów, muzeów. Poszukują więc miejsc, w których mogą to znaleźć i w ten sposób najczęściej pojmowana jest turystyka - wyjazdy poza gminę i powiat. Ale gros ludzi zamieszkuje właśnie w takich terenach, gdzie to wszystko jest dostępne do znudzenia, brakuje jednak ciszy i spokoju, a jedynym elementem, gdzie jest namiastka przyrody i ciszy – to parki. W dużych miastach miejsca te są oblegane i o spokój raczej trudno. I do nich właśnie oferta turystyczna powinna być skierowana. Nie w każdej części kraju są rzeki i jeziora, buduje się więc sztuczne zbiorniki, aby zwabić turystów. Tu nie trzeba budować.
Jest taka osada o nazwie Bielice w województwie dolnośląskim. Kilkanaście lat temu mieszkańcy zaczęli opuszczać wioskę, nie widząc dla siebie perspektyw. W wiosce jest zaledwie kilkanaście domów, ulokowanych w niewielkim kotle wśród gór. Ich szczytami z trzech stron wioski biegnie granica, do najbliższej mają około 200 metrów. We wsi zostali mieszkańcy zaledwie w kilku domach, pozostałe kupili mieszkańcy Wrocławia, Poznania itd. Wyremontowali domy, rozbudowali, niektórzy zbudowali na bazie byłych stajni własne. Dzisiaj można tam spotkać bardzo dużo samochodów z rejestracjami szczecińskimi, poznańskimi, wrocławskimi. Trudno o wolny pokój, choć w każdym domu jest do dyspozycji od kilku do kilkunastu lokali. Nie ma zasięgu telefonii komórkowej, nie odbiera telewizja polska, nie ma internetu, a nawet sklepu. Jest budka, w której można napić się kawy i kupić lizaki, lasy, wyciąg narciarski na pagórku o długości 360 m; wzgórza w Przyborzu są zdecydowanie większe i bardziej strome. Jest tam też Uniwersytet Trzeciego Wieku, do jednego z pensjonatów przyjeżdżają wykładowcy z Wrocławia. Wykłady są otwarte – każdy może przyjść. Wykładowców zapraszają mieszkańcy, z wyciągu latem nie korzysta się. Jest jeszcze strumień górski, w którym płynie lodowata woda. A jednak obłożenie jest ogromne. Do najbliższego sklepu, również na wsi, jest kilka kilometrów, do miasteczka wielkości Reska – 11 km. To nie mieszkańcy rodowici wioski zauważyli walory i odkryli piękno – oni widzieli tylko góry wokół wioski, brak sklepu, trudne warunki życia i brak perspektyw. Piękno zauważyli ludzie, którzy przyjechali tam i postanowili pozostać. Stworzyli tętniący życiem zakątek i ten zakątek pozwala im żyć, stał się bowiem źródłem utrzymania wielu rodzin.
W innej miejscowości z kolei rodzina, która wynajmowała pokoje (zaadaptowane po kurniku) pożyczała krowę od sąsiadów, bo agroturyści, którzy tam przyjeżdżali, twierdzili wprost, że na wieś przyjechali po to, aby zobaczyć zwierzęta gospodarskie, zjeść marchewkę z ogródka i w tym ogródku czasami plewić. Bacznie też przyglądali się, czy warzywa rzeczywiście są z ogródka, a mleko i ser i – od krowy, czy ze sklepu. Największą frajdą dla dzieci okazywały się... zwierzęta gospodarskie i możliwość zobaczenia prac polowych, spacery po lasach i zbieranie grzybów, suszenie ich i zbieranie jagód oraz ich wekowanie – czyli to, co dla ludzi mieszkających na wsiach jest całkiem naturalne i często jest ciężką pracą. Nasze tereny są niezwykle atrakcyjne właśnie dla ludzi z aglomeracji miejskich.
Znajomy mieszkający w cudnym zakątku, bo w Karpaczu, do którego przyjeżdża masa turystów, miał zamiar wybrać się na wczasy na Mazury. Zaproponowałam mu te tereny z informacją, że tutaj jest piękniej, ciszej i mniej turystów. Jadąc przez nasze tereny zboczył z głównej trasy i dojechał do niewielkiego jeziorka. W miejscowości nie było pokojów do wynajęcia, rozbił więc z rodziną namiot i spędził tam kilka dni, w ciszy i spokoju. Rodzina była zachwycona. Do uatrakcyjnienia oferty wystarczyłoby czasami naprawić kilka mostków, którymi wiodą trasy rowerowe, a których naprawienie zdaje się być w naszym terenie czymś tak niezmiernie trudnym, jak lądowanie na księżycu. Od lat mostek w Przyborzu czeka na naprawę, nie ma przystani kajakowej z prawdziwego zdarzenia w Łobzie, choć Rega jest rzeką dla kajakarzy. Przystanią może poszczycić się tylko Resko. W Łobzie nie ma dojazdu do jeziora „miejskiego” ani wyczyszczonego tam dna, nie ma plaży, ani żadnych na niej urządzeń. Nie ma nawet pomostu z barierkami i wyznaczonym miejscem do kąpieli. Jeśli województwo zrobi zbiornik retencyjny w Łobzie, to będzie woda, tylko czy coś prócz niej jeszcze? Czy ktoś w ogóle pomyśli, by nawieźć „kilka taczek” piasku? Na zwykłe urządzenia turystyczne wciąż brakuje pieniędzy, nie brakuje jednak milionów na boiska. Boiska są potrzebne, ale czy rzeczywiście za takie kwoty? Niektóre miasta budują letnie tory saneczkowe, a w Łobzie zimą trudno o wylanie wody na stare boisko, by zrobić lodowisko.
Wiele miast czyni bardzo duże starania o to, aby przyciągnąć uwagę turystów, ale i jednocześnie pomóc ludziom w organizowaniu turystyki i agroturystyki. Niewiele czasami trzeba. Gminy w niektórych częściach kraju musiały wyłożyć znacznie więcej na budowanie tego, co tu już jest. Nie trzeba budować zbiorników, ale należałoby wybudować porządne podesty z drabinkami, zadaszone miejsca na parkingach i toalety na nich. Ludzie przejeżdżają nad morze i nie mają się gdzie zatrzymać. Najgorzej chyba wypada sam Łobez w porównaniach, bo niewielka gmina Radowo Małe ma tzw. patelnię, gdzie można cokolwiek zorganizować, w Dobrej zorganizowana jest plaża nad jeziorem, gdzie są turnieje piłki plażowej. Gmina Resko przystępuje do zagospodarowania plaży nad jeziorem w Dobrzycy, a w Łobzie jedyne co się robi, to wprowadza zakazy. Nie ma wyznaczonego miejsca, gdzie można byłoby rozpalić grilla albo ognisko i wypić piwo. Przez lata nie zostało zrobione nic, żadnego spektakularnego przedsięwzięcia, które mogłoby przyciągnąć turystów. Kładzie się co najwyżej polbruk na chodnikach, a to nie przyciągnie turystów, nie pomoże ludziom stanąć na nogi, przynajmniej w okresie letnim. W Przyborzu jest góra „Lotniarzy” – co w wolnym tłumaczeniu oznacza „wzgórze porośnięte trawą, na którym wieją wiatry”. Wzgórze całkowicie naturalne i nic więcej. A to wspaniałe wzgórze na wyciąg narciarski lub organizację jakich zawodów, choćby właśnie lotniarzy.
Z nasypów po byłych kolejkach wąskotorowych nie zrobiono ścieżek rowerowych, gdzie wystarczyło przejąć je i postawić znak, że to ścieżka rowerowa. Ale gminy mają z tego tytułu podatki od PKP – lepiej, aby było, jak jest, a ludzie niech biednieją i wyjeżdżają za chlebem. Teraz kolejki są pozarastane. Ale o czym mówić, skoro ogromnym problemem w Łobzie to wykoszenie odcinka pomiędzy stacją, a przejazdem na ul. Waryńskiego. Ludzie tamtędy chodzą i mokną po deszczu, bo przecież to skandalicznie wysoka kwota, aby raz w roku wykosić trawę.
To wręcz skandaliczne, aby przez 20 lat mówić o kierunku rozwoju turystycznego i nie kiwnąć palcem. Ktoś powie, że w Łobzie śmierdzi od strony krochmalni, ale gmina Łobez, to nie tylko ta część miasta. Przykładowo w Karwowie z krochmalni nie śmierdzi. Rozwój turystyczny to nie miasto, ale przede wszystkim wsie. Zresztą widać to już obecnie – z jakich miejsc noclegowych korzysta się, gdy trzeba przenocować gości – poza miastem.
Gminy potrzebują małych przedsiębiorców, to oni tworzą głównie polski PKB, a czy pomaga się im? Kilka przykładów z podwórka.
W Łobzie jest jedna księgarnia, szkoły jednak nie kupują podręczników w niej, a przez wydawnictwa – pieniądze z podręczników trafiają do budżetu Warszawy, bo tam odprowadzany jest podatek, budżet Łobza nic z tego nie ma. W księgarni też niczego nie kupują urzędy. Przed świętami markety tętniły życiem, natomiast w małych sklepikach można było zrobić zakupy bez kolejki, przedstawiciele różnych firm wychodzili z małych sklepików bez zamówień, bo przedsiębiorcy z Łobza nie potrzebowali nowych towarów. Nie potrzebowali, bo nie chcieli ryzykować zakupem czegoś, czego nie sprzedadzą. Podatek z marketów nie zasili budżetu gminy, ale firmy znajdującej się poza granicami kraju. Jeśli jednak gmina będzie chciała cokolwiek zrobić – choćby chodniczek, to mieszkańcom podniesie podatki. MM
Najpierw posprzątajmy w lasach dzikie wysypiska, a potem mówmy o turystyce.
Baza hotelowa kosztuje. A jezioro Karwowo nie jest takie piękne.
Zapraszam do odwiedzin portalu www.posprzatajmy.pl i kliknięcia na mapce na wysypiska w Łobzie. Do tego mamy zapraszać turystów? To są nasze realia 10 lat powiatu i nic, a raczej góra śmieci. .. Według moich danych to jakieś 40% ujawnionych wysypisk w naszej gminie. Zarówno urzędnicy, jak i my mieszkańcy Gminy Łobez odpowiadamy za ten stan rzeczy.
Jezioro Karwowo kwitnie i tam trzeba ogromnych środków aby doprowadzić ten akwen do użytku. Pytanie czy około 30 ha akwen jest tego wart? Jezioro wielkością nie zachwyca, choć jest otoczony lasem, a to nie czyni z niego potęgi turystycznej.
~Bos-man
2012.05.04 23.06.48
Po takim podsumowaniu gminy Łobez przez panią MM mamy niemal pełny obraz nędzy i rozpaczy. Porażające bezrobocie i emigracja zarobkowa wystawiają jak najgorsze świadectwo władzy samorządowej. Oczywiście za samorząd odpowiadamy także my, czyli wszyscy wyborcy, także ci co wybory bojkotują. Dzisiaj żaden spadochroniarz-sokół nie podniesie naszego powiatu z depresji. Dziś najbardziej potrzebujemy odbudoowy naszej lokalnej świadomości społecznej oraz konkretnego wsparcia rządowego. Nie możemy być zahukanymi kopciuchami, którymi "rządzą" dekownicy i cwaniacy (nie dotyczy to kilku rzetelnych samorządowców). Należy rozliczyć wszystkich, co naobiecywali "gruszek". Ileż arogancji i niekompetencji doświadczyli ludzie w Urzędach Gminnych. A problemów i zaniedbań w Łobzie bez liku. Jeden tylko przykład: Aby miasto było otwarte i gościnne musi mieć przejezdne drogi i parkingi. O ile szerokie ulice i skrzyżowania kosztują, to zwykłe parkingi zamiast mało użytecznych trawników i betonowych kwietników - naprawdę są w "mocy" gminy. Radzę przyjrzeć się sasiednim powiatom! - Jak to jest, że oni potrafią, a wy nie! O referendum trzeba jednak myśleć.
~smutek
2012.04.28 09.53.48
Postepujący regres społeczny wywołany w latach dziewięćdziesiątych na trwałe zadomowił się w społeczności łobeskiej. Kultywowanie temu niechlubnemu zjawisku przez kolejne władze samorządowe usypiało społeczeństwo.Chodzenie do tyłu stało się nrmalnością.Wysokiemu bezrobociu jesteśmy w pewnym sensie winni wszyscy w sposób pośredni. Jak to mawiali dawni ludzie "widziały gały co brały" lub "kto się wróblem urodził sokołem nie odleci" Negatywne działania prowadzone konsekwentnie przez szereg lat nadwyęrżyły w znacznym stopniu ludzki byt powodując w obecnej chwili kumulację problemów.Widmo nędzy mas i idąca za tym flustracja powinna postawić tamę temu nurtowi.Przez tamę rozumiem jedno, otwórzmy oczy i serca, opierając się na rozumie i poszukajmy SOKOŁÓW. Czas nadszedł, czara goryczy się przelała a fundatorów niebytu odsuńmy tam gdzie ich miejsce. Sięgnijmy po naszą broń REFERENDUM i postawmy w to miejsce naszego SOKOŁA,a wróble zagońmy do roboty