(WĘGORZYNO) Radykalny skok opłat podatkowych z kilkudziesięciu złotych do kilku tysięcy złotych u niektórych osób mieszkających na terenie gminy sprawił, że ostatnie posiedzenie Rady Miejskiej pełne było emocji i pytań. Na niektóre z nich nikt nie potrafił odpowiedzieć.
W związku z faktem, iż mieszkańcy gminy otrzymali nowe naliczenia stawek podatkowych od nieruchomości, to właśnie na radnych i burmistrz skupili całą swoją frustrację z tego tytułu. Z tego też powodu wyjaśniano zgromadzonym radnym i mieszkańcom, że przyczyną wyższego podatku nie są nowe stawki podatkowe, jakie zostały ustalone w gminie, bo te de facto wzrosły jedynie o procent inflacji, czyli 4,2 proc., a modernizacja klasyfikacji gruntów przeprowadzona na terenie województwa zachodniopomorskiego i na terenie powiatu łobeskiego z ramienia starostwa.
W ubiegłym roku wynajęta przez starostwo firma geodezyjna sprawdzała na poszczególnych posesjach, czy nadal prowadzona jest tam działalność rolnicza. Gdy nie stwierdzano takiej, zmieniano klasyfikację gruntu z rolnego na budowlany.
- Jeśli ktoś do tej pory płacił za pół hektara gruntu rolnego, wysokość podatku wynosiła 44 zł. Pół hektara to nic innego jak 5 tysięcy metrów kwadratowych. Po uaktualnieniu ten grunt nie jest już rolą, tylko budowlanką. 5 tysięcy m.kw. w przeliczeniu po 30 gr. za 1 m.kw. daje 1.500 zł i taki jest skutek: do tej pory – 44 zł, po zmianie – 1500 zł. Jest to podatek w skali roku, czyli płacony w czterech ratach, ale jest to duży skok i niewynikający z podwyżki podatku.
Druga sprawa, która nałożyła się, to uchylenie uchwały o zwolnieniach z podatku. Ponownie radni podejmowali uchwalę o zwolnieniu emerytów i rencistów z podatku od budynków (stodół, chlewów, stajni), które kiedyś użytkowali jako gospodarze, ale chcąc przejść na emeryturę oddali ziemię na skarb państwa i budynki przy mieszkaniu zostały. RIO w tym roku po raz pierwszy uchyliła nam tę uchwałę. Wiem, że do tej pory obowiązują takie zwolnienia w innych gminach. Jest to rzeczywiście bardzo krzywdzące dla naszych mieszkańców. Ta sytuacja nie będzie występować tylko w naszej gminie, ale wszędzie – wyjaśniała burmistrz Monika Kuźmińska.
Modernizacja klasyfikacji gruntów, to nic innego, jak uaktualnienie map. Na mapach terenów wiejskich zazwyczaj działki nieruchomości były określone jako rolne. Nie wszyscy właściciele gruntów są jednak rolnikami, bo już dawno zaprzestali działalności. Skoro tak, wówczas obowiązuje zwykły podatek od nieruchomości, jaki płacą pozostali podatnicy. W konsekwencji radykalnie wzrosły opłaty i nie jest to wina gminy, ta bowiem przy naliczaniu wysokości podatku musi opierać się na bazie znajdującej się w Geodezji i Kartografii. To jest źródło, na podstawie którego gmina wydaje decyzje podatkowe.
To jest chore!
Jak zauważył starosta łobeski Ryszard Brodziński, niegdyś gmina Węgorzyno była typowo rolniczą. Teraz dawne tereny rolne porastają lasy, a rolników w gminy jest niewielu. Zabudowania, które dawniej pełniły funkcję bazy czy gospodarstwa rolnego, przestały pełnić taką funkcję. Bardzo często dołączyły do tego pozostałości po PGR-ach. W czworakach, w których ludzie mieszkali, wydzielono nieruchomości, niegdyś rolne, dzisiaj – budowlane.
Problem polega przede wszystkim na tym, że obowiązkiem osób, które przestały być rolnikami, było zgłoszenie do ewidencji zmiany sposobu użytkowania obiektu. Nie zrobiono tego i mimo braku działalności rolnej nadal płacili oni podatek rolny. Dopiero ewidencja budynków wykazała ten fakt i zmianę wprowadzili geodeci realizujący projekt. Dlatego też w decyzjach podatkowych, jakie otrzymali mieszkańcy gminy, mają naliczaną nową podstawę podatkową od listopada, czyli od czasu, gdy zmiana ta została naniesiona w geodezji w Łobzie, a nie - jak dopuszcza prawo podatkowe - do pięciu lat wstecz.
Problem teraz polega na tym, że gdy ludzie wykupowali kilkanaście, kilkadziesiąt lat temu nieruchomości na wsi, geodeci sam namawiali, aby brali grunty np. zabagnione o wielkości 30 arów, czy pół hektara. Teraz okazuje się, że w przeliczeniu na metry kwadratowe wysokość podatku jest dla nich nie do udźwignięcia. Być może wyjściem z tej sytuacji byłoby wydzielenie przez właścicieli na własny koszt 5. arowych działek, a pozostała część pozostałaby jako rolna. Tego jednak podczas sesji nikt nie zaproponował.
- Jak to jest? Przecież nasi rodzice zdawali, dostawali 30 arów działki rolnej. To nie jest działka budowlana. W Chwarstnie nie widziałam żadnego urzędnika, nikt nie chodził, nikt się nie pytał i ludzie dostali po 1600 zł podatku, bo on ma 30 arów działki. Ludzie, to jest niemożliwe! To jest chore! Wcześniej powiedziano tym ludziom, żeby sobie wzięli kawałki ziemi, na której nikt się nie wybuduje, to ten ktoś, kto klasyfikował te działki, to on taki głupi, że zrobił działkę budowlaną z tego? To jest chore i ludzie na radnych, na wszystkich psioczą. Trzeba coś z tym zrobić, a nie ktoś sobie sklasyfikował, zrobił wszystkie działki budowlane, a z jakiej racji? To trzeba uchwalić po ludzku – powiedziała Wiesława Kuczyńska sołtys Chwarstna. Jej wypowiedź została okraszona brawami przez sołtysów i gości sesji.
Co zrobić z zabudowaniami?
Dużym problemem jest dla mieszkańców wsi również podatek od obiektów, które niegdyś służyły działalności rolnej – stodoły, obory itd., a które obecnie nie spełniają swojej funkcji.
W tej sprawie pytanie zadał sołtys Mielna Józef Korcz.
- To są nowe budynki, których rozebrać nie wolno. Podam na moim przykładzie – 5.110 zł rocznie. Skąd to wziąć? Część była działką rolną – tam jest bagno i raptem jest to działka budowlana – powiedział.
Na to pytanie nie uzyskał jednak odpowiedzi. Z kolei sołtys Sielska Barbara Górniak zwróciła uwagę, że w projektach unijnych mówi się o tym, aby zachować tradycyjność wsi i jeśli rencista produkuje żywność na własne potrzeby i dla rodziny, to jest nonsens, by traktować tę działkę jako budowlaną. Apelowała, aby rozwiązać ten problem z korzyścią dla mieszkańców.
Inna rzecz, że wysokość podatku od nieruchomości, przykładowo w Sielsku, tak naprawdę niewiele różni się od podatku w Warszawie. Z tym jednak radni i burmistrzowie niewiele mogą zrobić.
Kto jest rolnikiem
Zasadniczym pytaniem, z którym wystąpił mieszkaniec Brzeźniaka, było - kto jest rolnikiem? Okazało się, że odpowiedź na nie, nie jest taka prosta.
- Co znaczy rolnik, czy gospodarstwo rolne? Czym się gmina czy urząd kieruje, by kogoś zasegregować, że ktoś jest rolnikiem a ktoś nie? Co jest podstawą do tego? Ilość posiadanego gruntu do celów rolniczych? Drugie pytanie - czy ogrodnictwo należy pod gospodarstwo rolne czy nie, czy agroturystyka należy pod gospodarstwo rolne, czy nie, i jeśli posiada się więcej niż 1,1 ha i jest to postawione pod agroturystykę, to w tym układzie jestem zaliczany jako rolnik? Jeśli nie, nie ma dyskusji. W Brzeźniaku mamy oficjalnie ośmiu gospodarzy, mających po 20-40 ha i więcej i paru jest takich biedaczków jak ja, którzy przechodząc na rentę, starali się jakoś ułożyć życie. Każdy z nas, przyjezdnych, ma gospodarstwa w granicach 3-6 ha. Dlaczego gospodarz, który ma 40 ha jest potraktowany jako rolnik, a my jako nie rolnicy? Mamy uprawnienia rolnicze, moja żona jest mistrzem ogrodnikiem, mamy areał większy niż 1,1 ha i prowadzimy działalność rolniczą, niech będzie kilka kur, ale są jajka i te jajka mogę zakwalifikować za produkcję rolną. Jeśli chodzi o wykształcenie, bo słyszałem, że też jest konieczne, nie wiem czy studia wyższe są wystarczające, ale chyba tak, jeśli nie, to zrobimy jeszcze dwa fakultety i nie będzie kłopotu. W czym jest problem? Problem nie jest w tym, że ktoś z nas uskarża się na za wysokie albo za niskie podatki, tylko pytanie, dlaczego jeden rolnik jest zaklasyfikowany w taki sposób, jaki jest, bez żadnych dopłat, a tacy jak my, przyjezdni, dostajemy po uszach – dopytywał.
Co zrobić, gdy ktoś nie zgadza się z nowym podatkiem
Jest kilka wyjść. Starosta sam namawia, aby odwoływać się do Wydziału Geodezji i Kartografii, gdzie po sprawdzeniu przez geodetę na miejscu, w razie pomyłki, grunt ponownie zakwalifikowany będzie jako rolny.
Działania w tym względzie podjął już też Urząd Miejski w Węgorzynie. Początkowo, w grudniu ubiegłego roku, gdy podatnicy dostali pierwsze decyzje podatkowe, po sprawdzeniu przez węgorzyński wydział podatkowy w oparciu o posiadany areał, zostali odesłani do starostwa celem złożenia odwołań od zmiany klasyfikacji gruntów. Niektórzy mają już prawomocne decyzje o zmianie klasyfikacji. W ślad za tym Urząd Miejski zrobił u siebie w tamtym roku inwentaryzację rolników, którym dokonano zmiany klasyfikacji gruntów. Łącznie u 22 podatników nastąpią zmiany z urzędu. Dlatego też, jeśli mieszkańcy gminy Węgorzyno mają jakiekolwiek wątpliwości, powinni w pierwszym rzędzie zgłaszać się do tutejszego magistratu.
- W ten sposób jest szybciej, ponieważ idzie to w ramach poprawienia oczywistego błędu, natomiast pisanie odwołań przechodzi przez SKO w Szczecinie i jest to dłuższa procedura. Jeśli więc są jakiekolwiek wątpliwości, to proszę udać się najpierw do nas, co możemy posprawdzamy i tą drogą przekażemy do geodezji – powiedziała burmistrz Monika Kuźmińska. MM
to jest chore,żeby najpierw namawiać na renty strukturalne,emerytury dla rolników,a potem po pozbyciu się ziemi przez tych biednych ludzi za 600zł świadczenia obciążać ich tak wysokim podatkiem od budynków gospodarczych których nikt nie chciał kupić razem z ziemią a obecnie bez.Kto był (jaka partia)za taką ustawą powinien teraz tę ustawę dograć.,ażeby tacy rolnicy dożywotnio byli zwolnieni z takich podatków.Jak można zapłacić po 6-7 zł za m2powierzchni budynku gospodarczego do niczego obecnie nie służącego o znacznym metrażu np.60-300m2 z renty lub emerytury 600zł.Ustawa obowiązująca to 1991 rok.Po co wybieramy posłów? Czy tylko po to aby się kłucili w sejmie i słuchali się swoich prezesów,przewodniczących partii jak głosować?Za te pieniądze pensji posła wyborca liczy na obronę jego interesów i pisanie takich ustaw co by było dobre dla niego obecnie i na starość.
~srf
2012.04.14 08.00.04
a to bardzo ciekawe że geodeci potrafią ocenić co jest dział. rolniczą a co nie jest. Czemu nie zatrudnić do tego polonisty?
Może do cholery wprowadzić jakieś wymagania jakie spełniać powinien kandydat na burmistrza, starostę i radnego bo jak widac dotychczasowi pozal się boze urzędnicy najlepiej co im wychodzi to uchwalanie wąłsnych wypłat równych pensjom ministerialnym i ściaganie haraczów od bidaków z wiosek. O wyżynaniu lokalnej przedsiębiorczosci przez otwieranie nowych biedronek nie wpsominam bo to działanie w ogóle antyspołeczne.