(ŁOBEZ) 10 sierpnia 1998 roku mieszkańcy Łobza zobaczyli na nowych mapach podziału administracyjnego, że wbrew wcześniejszym zapewnieniom, nie ma powiatu łobeskiego.
Tak oto tę sytuację opisuje „Trybuna” z dnia 15 września 1998 roku: „Jakież było zdziwienie i zaskoczenie władz i społeczności lokalnej, kiedy 10 sierpnia ujrzeli mapy bez Łobza, jako powiatu. Zagotowało się w mieście nad Regą. Siedem razy blokowano tory kolejowe, kilkanaście razy wiecowano. W protestach brało udział po kilka tysięcy ludzi. Wysyłano delegacje do Warszawy, pisano rezolucje, petycje i odwołania od decyzji MSWiA do prezydenta, premiera, Sejmu, Senatu. Nic tak nie zjednoczyło lokalnej społeczności, jak fatalna dla społeczności ministerialna decyzja. Dziś w ministerstwie „przebąkuje się”, że była to pomyłka.”
Po tym, gdy mieszkańcy dowiedzieli się, że powiatu nie będzie, ulica Rapackiego od skrzyżowania za mostem na Redze do placu 3 Marca zatłoczona była mieszkańcami Łobza.
Bogusław Łuszczyński w „Głosie Szczecińskim” (niestety w dostępnym nam wycinku prasowym nie ma daty ani numeru wydania) tak oto opisuje dziejące się na „gorąco” wydarzenia w Łobzie podczas protestów ludności powiatu: „Spotkali się wtedy chyba wszyscy, którym zależy na Łobzie i powiecie. I podzielili się. Jedni wybrali blokowanie przejazdu kolejowego, inni drogę protestu instytucjonalnego.
- Tamten komitet zrzesza organizacje polityczne, a my nie chcemy żadnej polityki – mówi Górecki. - To jest autentyczny protest mieszkańców, których bardzo skrzywdzono i chcemy, aby jako taki dotarł do tych, którzy podjęli tę decyzję.”
W obronie o powiat zawiązały się dwa komitety. Jako pierwszy powstał pod nazwą Niezależni Obrońcy Powiatu Łobez. Miejscem spotkań była kawiarnia „Domino” u państwa Góreckich. Drugim komitetem był Komitet Obrony Powiatu Łobeskiego, na jego czele stanęła Halina Szymańska. Ta grupa wybrała drogę instytucjonalnego dążenia do powołania powiatu, a miejscem spotkań był ogródek przy ul. Niepodległości. Dzisiaj niezorientowani mogliby uznać, że mieszkańcy w walce o powiat zjednoczyli się, ale nic bardziej mylnego. Różne też były pobudki, które kierowały walczącymi. Jakby nie było, należy oddać hołd zarówno jednej, jak i drugiej grupie, bo choć walczyły osobno, to być może same instytucjonalne zabiegi nic by nie dały, gdyby na torach nie stanęli ludzie. Wszak, jak wspominał poseł Edward Daszkiewicz w minioną sobotę – to właśnie z tego powodu ówczesny premier Jerzy Buzek wysłał go do Łobza i to dlatego zwrócono w ogóle na to miasto uwagę. Kilka tysięcy ludzi na torach, to był wyraźny przekaz dla władz.
Dzisiaj przedstawimy działania pierwszej grupy, czyli zwykłych mieszkańców grodu nad Regą.
Codziennie spotykało się kilka tysięcy ludzi. Spośród nich znalazło się kilka uzdolnionych osób. Niektórzy napisali wiersze, inni piosenki, jeszcze inni przerobili znane utwory, a wszystko po to, aby następnie śpiewać je podczas manifestacji. Ktoś wszystkie utwory zebrał, ktoś je skserował, spiął w książeczki i rozdawał wśród manifestujących. Bardem został Sławomir Koc. Wśród manifestujących był również proboszcz parafii w Radowie Małym, który wówczas powiedział „Na boisku możemy walczyć między sobą. Tutaj jesteśmy razem” (gmina pomorska nr 33 (43) 20 sierpnia 1998 r).
Hymnem stała się przerobiona przez Danutę Braun piosenka „Bo wszyscy Polacy to jedna rodzina”.
Hymn Niezależnych Obrońców Powiatu Łobez:
Bo wszyscy łobzianie to jedna rodzina
starszy czy młodszy, chłopak czy dziewczyna
walczymy o powiat, o godność każdego
odpowiedz nam władzo czy jest coś w tym złego
Hej! Hej, nie dajmy się
hej, hej, walczmy dziś (bis)
Bo wszyscy łobzianie to jedna rodzina
wieś i osiedle, okoliczna gmina
łączmy swe serca, łączmy swe dłonie
promień nadziei niech nam ciągle płonie.
Hej! Hej, nie dajmy się
hej, hej, walczmy dziś (bis)
Bo wszyscy łobzianie to jedna rodzina
z Reska, Radowa, Dobrej, Węgorzyna,
każdy z nas czuje się pokrzywdzony,
że powiat Łobez został wykreślony.
Hej! Hej, nie dajmy się
hej, hej, walczmy dziś (bis)
Z pierwszej strony śpiewnika
„13 sierpnia 1998 roku mieszkańcy Łobza i sąsiednich gmin po raz pierwszy zablokowali przejazd kolejowy. Jedynym celem tego dramatycznego kroku była słusznie rozumiana konieczność zamanifestowania naszego oburzenia z faktu nie utworzenia Powiatu Łobeskiego oraz zmuszenie władz państwowych do naprawienia wyrządzonego błędu.
Poprzez nagłośnienie sprawy przez radio, prasę i telewizję Łobez był i jest na ustach całej Polski. (…)
W ten pamiętny wtorek 25 sierpnia, gdy wszyscy staliśmy o godzinie 15.00 na Placu 3 Marca kilku wysokich rangą funkcjonariuszy Policji i UOP obserwowało wszystko z bliska. Rozkazem wydanym przez krótkofalówkę byli w stanie rzucić na nas w przeciągu kilku minut około 100 policjantów z prewencji. Tym samym potraktowano nas jak kibiców wszczynających burdy na stadionie, a nie jak mających prawo wyrazić niezadowolenie obywateli. A były tam kobiety, ludzie starsi, dzieci.
Te sześć dni blokad, często w ulewnym deszczu, gdy śpiewaliśmy i słuchaliśmy ułożonych przez nas wierszy wzmocniło nasz upór w walce o tę słuszną sprawę. Ci wszyscy, którzy codziennie przychodzili na przejazd, składali swoje podpisy i sercem są oddani tej walce na trwałe zapisali się w historii naszego miasta i społeczności.
Wiersze i piosenki, które znalazły się tutaj napisane został często przez ludzi młodych, którzy woleli podpisać się pod nimi pseudonimem.”
Podpisał: Krzysztof Hayder.
Czytając ten tekst z perspektywy czasu widać wyraźnie, jak bardzo autor mylił się w dwóch kwestiach. Część z osób, które podczas tamtych pamiętnych dni były na torach i walczyły o powiat, dziś zwyczajnie tego żałuje, twierdząc, że gdyby wówczas mieli tę wiedzę, którą mają dzisiaj, nie podjęliby walki.
Po latach też nieprawdziwe stały się słowa, bynajmniej dla części wówczas protestujących, że „na trwałe zapisali się w historii naszego miasta i społeczności”. Ci, którzy rozpoczynali, którzy jako pierwsi wpadli na pomysł, by zaprotestować, solidaryzować się, ci którzy stali, aktywnie protestowali – są jedynie na zdjęciach policyjnych lub wykonanych przez nielicznych mieszkańców oraz redakcję „gminy pomorskiej”. Nikt o nich książek nie pisze, nikt też ich nie zaprosił na obchody X-lecia powiatu. Dzisiaj borykają się z problemami dnia codziennego, część musiało wyjechać, część z nich, to osoby bezrobotne, które czasami słyszą – i po co ci było stać na tych torach?
Zwykli mieszkańcy w obronie
„Wobec nieudolności władz samorządowych Gminy i Miasta Łobez w dniu 11 sierpnia ’98 w godz. wieczornych mieszkańcy Łobza postanowili przejąć inicjatywę i wystąpić w charakterze grupy NIEZALEŻNYCH OBROŃCÓW POWIATU ŁOBEZ.” - głosił pierwszy z plakatów rozwieszanych w tamtym czasie na terenie miasta. Blokadę ruchu kolejowego na trasie Szczecin - Gdańsk zorganizowano 13 sierpnia 1998 roku w godzinach od 14.00 do 18.00. Po blokadzie pociągu jadącego do Berlina, zniesiono to połączenie.
Wówczas na liście podpisało się 1250 osób (bez dzieci), drugiego dnia w piątek 14 sierpnia - 1796 osób, 15 sierpnia - 1450 osób, natomiast 17 sierpnia – 1639 osób. Ogólnie, łącznie z dziećmi pierwszego dnia, w spotkaniu na placu 3 Marca uczestniczyło około 2 tys. osób.
Na jednym z plakatów, rozwieszanych wówczas w mieście, informowano, że skutkiem likwidacji powiatu będzie: rozerwanie więzi współpracujących ze sobą gmin: Łobza, Węgorzyna, Radowa Małego i Reska. Przekreślenie wysiłków zmierzających do uruchomienia szpitala w Resku, utrudnienia załatwienia różnych spraw związanych z dojazdem do Stargardu oraz że „Radni z naszej gminy nie będą mieli wpływu na decyzję Rady Powiatowej, przez co nasze gminy stracą gospodarczo i społecznie.”
Plakat głosił również, że zostaną zlikwidowane takie instytucje jak: Prokuratura Rejonowa, Rejonowa Komenda Policji, Sąd Rejonowy, Rejonowy Urząd Pracy, Zakład Ubezpieczeń Społecznych, Zespół Opieki Społecznej, Terenowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna, Rejon Dróg Publicznych, Reorganizacja Szkolnictwa.
Ale, jak okazało się, nie wszyscy na torowiskach byli po to, aby walczyć o powiat.
Tak oto ówczesną sytuację przedstawił Wojciech Bajerowicz w „Łobeziaku”: „Wiemy już, że od pierwszych dni wszystkie protesty i demonstracje w obronie powiatu w Łobzie, szczególnie te na torach, były skrzętnie dokumentowane przez cywilne służby policyjne spoza Łobza przy pomocy kamer telewizyjnych. Ludziom wydawało się, że za chwilę czy jutro znajdą się na ekranach w różnych kronikach czy wiadomościach i starali się do tych kamer nawet wdzięczyć, żeby właśnie ich „chwyciły” jako bohaterów. To pozwoliło na założenie setkom najbardziej aktywnych demonstrantów „teczek” czy raczej „kaset” identyfikacyjnych. A niby z teczkami miał już być koniec! Fajnie, co? Kiedy protesty się nasiliły, pod Łobez podjeżdżał oddział antyterrorystyczny, który także był w pobliżu, gdy 4 września br. przyjechał do Łobza wojewoda Lisewski. Jak wiadomo do interwencji nie doszło, jednak pałki i gaz były przygotowane. Ponieważ do naszych łobeskich „jedynie słusznych” działaczy ciągle nie mógł dotrzeć fakt (raczej nie chcieli się do tego przyznać), że to ich rząd zniszczył powiat łobeski, natychmiast poszukali, nie po raz pierwszy zresztą, dyżurnego kozła ofiarnego. Kogo? Oczywiście nie mylą się państwo - burmistrza Szafrana, który rzekomo domagał się przysłania pałkarzy do Łobza. Ale to byłaby frajda, gdyby coś takiego miało miejsce. Taką chamską plotkę oczywiście wcześniej puszczono na Łobez.”
Materiały zebrane prze policję posłużyły jako dowód w sprawie. Osoby protestujące otrzymały do domów wezwania jako obwinienie o to, że „w dn. 14.08.98 w Łobzie stojąc na torowisku przejazdu kolejowego, utrudniali ruch pojazdów w ciągu drogi krajowej k-150.” (pieczątka kolegium ds. Wykroczeń przy Sądzie Rejonowym w Łobzie). Przy tym wszystkim należy wspomnieć, że jedną z osób, stojących na torach była... śp. Krystyna Krysińska przewodnicząca... Kolegium ds. Wykroczeń.
14 września 1998 roku Niezależni Obrońcy Powiatu Łobez wystosowali stanowisko do Kolegium ds. Wykroczeń przy Sądzie Rejonowym w Łobzie, w sprawie wniosków o ukaranie skierowanych przeciwko osobom zaangażowanym w organizację i uczestnikom protestu na przejeździe kolejowym. W swoim piśmie wyjaśniają cel blokowania przejazdu kolejowego oraz udowadniają, iż karanie jest niezgodne z prawem, albowiem nie regulowała tego żadna ustawa, a bez ustawy nie ma przestępstwa – wykroczenia. Protesty nazwano działaniem w stanie wyższej konieczności. Pod pismem do Kolegium podpisało się 7 osób: Zdzisław Mikucki, Bogdan Górecki, Marek Romejko, Robert Janowski, Sławomir Koc, Ryszard Wołoszyn, Elżbieta Smólska.
Ale działalność Niezależnego Komitetu Obrońców Powiatu Łobez to nie tylko manifestacje pokojowe na przejeździe kolejowym. 18 sierpnia 1998 roku w faxie skierowanym do ówczesnego Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji Janusza Tomaszewskiego została przedstawiona istota żądań protestujących.
A tak ówczesne wydarzenia wspomina jedna z ich uczestniczek:
- Były zeszyciki z piosenkami. Ktoś kserował i rozdawał. Byliśmy na placu 3 Marca. W tym dniu szykowaliśmy się do pójścia na tory, ale nie tak jak zawsze na przejazd kolejowy przy gorzelni, ale na ul. Waryńskiego, przy pogotowiu. Przyszedł jeden z policji i powiedział, by nie iść na tory, bo tam stoi brygada antyterrorystyczna. Przyjechało wtedy 100-200 osób, stali pomiędzy Świętoborcem a Łobzem przy drodze, w czarnych uniformach z kominiarkami na twarzach. Niesamowite, przecież to był 1998 rok, teoretycznie wolność słowa, a oni nasłali na nas brygadę antyterrorystyczną. Na nas? Jak na jakichś bandytów?
Wtedy Marek Romejko powiedział – nie idziemy nigdzie, wystawimy ich do wiatru i dzisiaj stoimy tylko na placu i protestujemy.
Pomysł blokad padł w Domino u Góreckiego. Pani Górecka, Wójcik – rzucili hasło, potem radca prawny, później wciągnęli Romejkę. Szłam na każde spotkanie, deszcz nie deszcz, piękna pogoda czy brzydka. Opatuleni szliśmy, staliśmy na tych torach. Pociąg stawał, zatrzymywał się. Ludzie, którzy jechali pociągiem wysiadali wszyscy, przechodzili przez tory bokami, a po drugiej stronie toru był podstawiony drugi pociąg, który tych ludzi zabierał i jechali dalej. Pamiętam grupę kibiców, która jechała na mecz. Obstawiono ich, gdy przesiadali się do innego pociągu, obawiano się, by nie doszło do zamieszek, a oni zaczęli skandować nasze hasła popierając nasz protest. Była też taka sytuacja, gdy przechodzili ludzie z pociągu odezwał się jeden z pasażerów twierdząc, że nic nam to nie pomoże. Wtedy jeden z protestujących mieszkańców tak się na niego zdenerwował, że rzucił się w jego stronę. Na szczęście inni go przytrzymali. A tak, to protest był bardzo spokojny. Śpiewaliśmy nasze piosenki i oczywiście hymn.
Robili nam zdjęcia i filmowali nas, sama podeszłam do kamery, aby mnie było widać w kadrze. Myśleliśmy, że to dziennikarze, a okazało się, że tajniacy z policji. Na tej bazie zostały wysłane do protestujących wezwania na kolegium.
Ja też dostałam. Tutaj też wyszły różne postawy. Jedna z osób powiedziała, żebym do niczego się nie przyznawała, żebym powiedziała, że tylko przechodziłam, bo on tak powie. A ja uparłam się, że nie. Całą noc przygotowywałam przemówienie i na kolegium przedstawiłam wszystkie swoje argumenty i wyjaśniłam dlaczego tam stałam.
Potem przychodziła jeszcze jedna grupa, nie pamiętam jak oni siebie nazwali, też niby protestowali, ale oni byli bardziej za Szymańską. Był tam Kutynia, Słaby... Były dwa obozy – jeden walczył o powiat poprzez manifestacje i blokadę torów, a drugi, który krytykował tę grupę, że tak nie wolno, trzeba jechać do władz do Warszawy, negocjować itd.
Łobez jako pierwszy zaczął blokować, zostało to rozgłoszone na całą Polskę i wtedy inne miasta poszły za przykładem Łobza. Gdyby Łobez nie zaczął, nie byłoby powiatu i wtedy Szymańska ze swoją grupą, z którą jeździła do Warszawy na negocjacje przeróżne być może niewiele zdziałałaby. Na łamach prasy wypowiadał się Longin Komołowski i pytano go: jak to się stało, że Łobez od tylu lat był powiatrem a teraz został wykreślony, odpowiedział, że mapę powiatów robili w ciągu jednej nocy, na chybcika – wspominała mieszkanka Łobza.
Jaki był cel protestu na torach? O tym opowie kolejny uczestnik protestu na torach w 1998 roku.
Ówczesne wydarzenia były bardzo szczegółowo relacjonowane przez „gminę pomorską”. MM
Popierałam ideę powołania Powiatu. Stałam na torach jak wielu mieszkańców ale bardzo tego żałuję,że dałam się nabrać na obiecanki nielicznej grupy osób, która walczyła o to by powstały dla nich i ich znajomych dobrze płatne posadki. Władcom Powiatu życzę powodzenia w walce o Sąd w Łobzie a może i o Powiat.
~masa
2012.03.03 16.15.48
I co z tego po co ten powiat jak jest jeszcze bardziej gorzej niź było. Bez powiatu kilka lat temu było wiecej zakładów pracy i ładniejszych dziewczyn niż dziś, jak zwykle powstał powiat jedni i ci sami dostali się wyżej i wcisneli swoich zanajomych a, ci co byli biedni i bez pracy pozostali do dnia dzisiejszego kolejni dołączli do nich po przez lekwidacje zakładów pracy wiec nic sie nie zmieniło i nie ma czym się szczycić !!