(GRYFICE) To już niby przeszłość, przyszła odwilż, słoneczko coraz wyżej. Wróćmy jednak do nieodległej przeszłości na ulicy Fabrycznej nr 3, tj. do czasu, kiedy kraj nawiedziły mrozy. O perypetiach z nimi związanymi opowiadają mieszkańcy parteru budynku przy ulicy Fabrycznej 3.
- Tu nie szło żyć. Na zewnątrz temperatura minus 27 stopni, a ja w mieszkaniu myślałam, że zamarznę na śmierć. Naprawdę. Ze Spółdzielni Mieszkaniowej „Nad Regą” przyszli fachowcy, położyli termometr na parapecie, akurat świeciło słońce i wyszło im, że temperatura w pokoju jest + 13 stopni, ale w drugim pokoju było + 5. Lodówka tu była, nie mieszkanie. Człowiek szedł spać i przykrywał się kołdrami, kocami i dodatkowo grubo się ubierał, ale co to za spanie. Wstawał do łazienki - zimno, szedł do kuchni – zimno. Ani umyć się, ani normalnie zjeść śniadanie, herbata stygła natychmiast. A to przecież XXI wiek i mieszkania na bieżąco opłacane – mówi jedna z mieszkanek parteru.
- Gorszej biedy nie ma jak zimno w mieszkaniu, wolałaby nie dojeść, niż mieszkać w zimnym. Mieszkam tutaj 29 lat i pierwszy raz musiałam przeżyć coś podobnego, a zimy też były srogie – dodaje druga pani.
- Tak, ale teraz dostawca się zmienił – mówi pani Małgorzata R., córka jednej z pań biorących udział w spotkaniu. Wcześniej ogrzewanie było z cukrowni Gryfice. W tym roku mamy pierwszy raz innego dostawcę ciepła, WEST BUD z Koszalina. Z artykułu zamieszczonego w Gazecie Gryfickiej wynika, iż dostarcza ciepło zgodnie z zapotrzebowaniem złożonym przez TBS, czy SM – nie wiemy. Kto dokładnie oszacował taką ilość ciepła, która powinna tutaj być na okres grzewczy 2011/ 2012 przekazywana? Okazuje się, że ta ilość ciepła jest niewystarczająca, o czym firma dostawcza informowała Zarząd. Jeżeli on jest oburzony, to niech coś zrobi w końcu, to on jest prezesem. Ale on nie widzi żadnego wyjścia, ani awaryjnego planu też nie ma, opracowanego w SM na taką ewentualność, jaka się zdarzyła, ale to wszystko zostało pozostawione na łasce przyrody, liczyli, że zimy nie będzie. Wyszli z założenia, że jeżeli aura będzie łaskawa, to zimę przetrzymamy. Okazało się, że jednak nie i od dwóch tygodni mamy to co mamy, tzn. lodziarnię. Rozmawiając z prezesem SM „Nad Regą” usłyszeliśmy, że na ul. Fabrycznej na parterze mieszkania są ogrzane. My przyszliśmy do niego z problemem nieogrzanych mieszkań, bo tutaj na Fabrycznej 3a/ 1, 2 i w pozostałych parterowych mieszkaniach kaloryfery były zimne, a nawet w te siarczyste mrozy piony były zimne. To o jakim ogrzaniu my mówimy. Próbowaliśmy pana prezesa nakłonić, by z nami tutaj przyjechał i sam sprawdził jak jest, ale nie za bardzo wykazywał chęć na taką „wycieczkę”. Stwierdził, że są tutaj jego pracownicy, każdego dnia dokonują pomiarów i on ma informację, że mieszkania są niedogrzane.
Najgorsze jest to, że nie ma winnych. Prezes twierdzi, że to nie on, bo on odbiera ciepło z TBS. W TBS twierdzą, że to nie oni, bo oni odbierają ciepło od firmy, która zarządza kotłownią i dostarcza ciepło. A tamci twierdzą, że to nie oni, bo oni dostarczają tyle ciepła, ile zostało zamówione. I nie ma winnego, a cierpią mieszkańcy – mówi trzecia z pań mieszkających na parterze.
- Jak rozmawialiśmy z prezesem SM, że trzeba coś z tym zrobić, a najprostszy sposób, żeby wszędzie dochodziło ciepło, to pozakładać kryzy, to pan prezes stwierdził, że teraz tego nie da się zrobić. Wydaje się - mówi zięć jednej z pań, że główny problem polega na tym, że w minionym roku zostały zdjęte podzielniki ciepła. A ciepło zostało zamówione jak w poprzednich latach. Nie wzięli pod uwagę, że kiedy były podzielniki ciepła, to ludzie oszczędzali ciepło. Ponieważ teraz nie ma podzielników i nikt według nich nie będzie rozliczał, a więc nie ma potrzeby oszczędzania ciepła. A skoro nie ma potrzeby oszczędzania, to nawet w mrozy można na ostatnim piętrze otworzyć okno i wietrzyć mieszkanie, bo to łatwiej, niż zwyczajnie zakręcić zawór przy grzejniku. Prawdopodobnie w tym leży problem, że tego ciepła brakuje. Były srogie mrozy, ale zima nie była ani cięższa, ani dłuższa od zimy poprzedniej. Nie było tego problemu, bo ciepło dostarczała Cukrownia Gryfice. A teraz cierpią lokatorzy, którzy mieszkają na parterze, a żeby było śmieszniej, to jak widać na tablicy ogłoszeń i informacji z waszej gazety, że SM wzięła się na sposób i wywiesza listy z numerami mieszkań tych członków, którzy regularnie płacą czynsz. (Fabryczna 3a - na liście figurują tylko trzy numery regularnie opłacanych czynszów – przyp. red).To jest śmieszne, bo ci którzy płacą, mają zimno.
- SM obwinia TBS – a co nas obchodzi, kto ogrzewa. Naszym gospodarzem jest SM, my w SM płacimy i od nich wymagamy – mówi pani z Fabrycznej 3b.
- Jak byliśmy ze skargami u prezesa - mówi pani Małgorzata R. - to pan prezes ubolewał głównie nad sobą, że musi wysłuchiwać skarg wręcz rozwścieczonych ludzi. Tak, ale wtedy, kiedy jest wszystko dobrze, to się siedzi całymi miesiącami i nie ma problemu. To wtedy właśnie trzeba zadbać o to, gdy przychodzą kwestie ogrzewania, żeby ten czas był równie spokojny, jak czas letni. Tymczasem ktoś nie zadbał o to, to niech teraz wysłuchuje skarg. Wydaje mi się, że na podstawie ubiegłych lat, kiedy były pomierniki ciepła, to ktoś, kto zajmuje się oszacowaniem niezbędnej ilości ciepła na te bloki, poszedł na łatwiznę. Zamiast dokonać technicznych pomiarów, ile na daną kubaturę potrzeba tego ciepła, oszacowano ilość zamawianego ciepła na ten sezon na podstawie ubiegłych lat, kiedy były pomierniki ciepła i wszyscy oszczędzali. Zamówiono odpowiednio zaniżoną ilość, wynikającą z poprzednich lat i na ten rok okazało się, że tego ciepła jest za mało. Ponieważ nikt już nie oszczędza i wszyscy kaloryfery mają ustawione na 5-ki, czyli maksymalne zużycie. Niektórzy mieli bardzo ciepło, a jak już było za ciepło, to otwierali okna, ale nie przykręcało się zaworu na kaloryferze. I to prawdopodobnie jest przyczyna tego, że na parterze było zimno, a na piętrach zbyt gorąco. Mamy pretensje do Spółdzielni Mieszkaniowej, ponieważ Zarząd jest od tego, żeby dbać o swoich członków, a nie TBS, kotłowania, czy duch święty. Przez prezesa przemawia trochę indolencja, bo nie wie, co może zrobić, pomyśli o tym, jak temperatura się zmieni. Nie dał nam odrobiny nadziei, kiedy byliśmy u niego w tamtym tygodniu, 7 lutego, że będzie lepiej z jakimiś technicznymi posunięciami, tylko kazał nam czekać na łaskę natury. Na szczęście jest 17 luty i na zewnątrz + 4 stopnie.
- Zapytałem też pana prezesa - mówi pan R. - w jaki sposób ma zamiar zadośćuczynić tym ludziom, którzy marzną. Powiedział, że obciążą karami dostawcę, czy tego, który tam zamawiał i oni te kary rozdzielą na ludzi, którzy marzli. Ale według mnie to nie jest zadośćuczynienie. Zaproponowałem, żeby lokatorzy z parteru Fabryczna 3 za miesiąc luty nie płacili czynszu. To prezes mi odpowiedział, że czynsz to nie tylko ciepło, to jest jeszcze światło, to są ścieki, śmieci itd. Mówię mu, że akurat nasza teściowa przez ten czas mieszkała u nas, że nie produkowała śmieci itd. i może zejść z czynszu. Takie jednostkowe sytuacje nie mogą być brane pod uwagę - odpowiedział prezes. Tylko, że wybiórczo marzło kilka rodzin, prawdopodobnie cały parter, bo nie ze wszystkimi mamy kontakt w całym budynku.
- W rozmowie z panem prezesem, kiedy informowaliśmy go, że tutaj było po 10 stopni, że ludzie dogrzewają się czym tylko mogą, że całymi dniami i nocami są włączone piekarniki gazowe, że stanowi to zagrożenie dla całego bloku, że nieszczęście może się wydarzyć, tej sugestii nie wziął prezes pod uwagę. W każdym razie ze spotkania z prezesem wyszliśmy niepocieszeni, niezadowoleni. A w dodatku prezes powiedział, że jest tak samo oburzony jak my, tym brakiem dostaw ciepła. Jeżeli on jest oburzony, to niech coś zrobi, w końcu on jest prezesem. Ale on nie widzi żadnego wyjścia, ani awaryjnego planu też nie ma na taką ewentualność, jaka się zdarzyła – mówi pani M. R.
- Jak powiedziałem żeby założyć kryzy, bo to najlepsze i najtańsze wyjście z sytuacji, to zapytał: - jak? Teraz wyłączyć cały blok, spuścić wodę i pozakładać kryzy? Jasne! bierze się kilku fachowców, którzy potrafią szybko i solidnie pracować i w ciągu 1-2 dni problemu nie ma. Liczymy na to, że za dwa tygodnie sytuacja się zmieni, może będzie wczesna wiosna, ale kiedy się jest z nocy na noc w nieogrzanym mieszkaniu, to jest horror. Ta pani jest już chora. Na leki z emerytury dodatkowo musiała wydać pieniądze. I kto jej za to zwróci?
- Nie dość, że mam astmę, to jeszcze to ciężkie przeziębienie – potwierdza sąsiadka z klatki b.
- Poza tym tutaj są sami starsi ludzie, na bieżąco uiszczają opłaty i taka ironia losu. Zaproponowałem prezesowi, że przeniesiemy mamę do hotelu, a rachunek przyniesiemy prezesowi. To powiedział, że owszem, zapłaci, jak mu sąd nakaże, inaczej za nic nie zwrócą. Nie wiem czy to coś by dało, gdybyśmy mu zanieśli rachunki za gaz i prąd zużyty w miesiącu lutym. Uczciwie to by było, gdyby prezes zapłacił ze swojej kieszeni, bo za coś w spółdzielni odpowiada – stwierdza jedna z pań.
- A ja mu powiedziałam, że wezmę karimatę i przyjdę do jego gabinetu czy sekretariatu i tutaj będę spać, bo masz pan ciepło. To mi odpowiedział: - nie, ja panią przeniosę do świetlicy, bo tam jest bardzo cieplutko i tam będzie pani mogła nocować. Czy my na stare lata musimy to znosić i bezkrytycznie do tej sytuacji podchodzić? Jakieś prawa chyba mamy w tym kraju i tej spółdzielni, dlatego też od niej oczekujemy konkretnego zadośćuczynienia, chociażby w tym, że zapłacą rachunki za gaz i energię i to bez chodzenia do prokuratury i sądów. Zwykła ludzka uczciwość powinna to nakazywać zarządowi SM „Nad Regą” i prezesowi z wyboru. M