(STRZMIELE) Te Zaduszki były inne. Od lat spotykaliśmy się, żeby wspominać tamtorocznych zmarłych. Po prostu nikt w 2011 roku nie umarł z kręgu ludzi kultury i archiwistyki, spotykających się od lat w filii Archiwum Państwowego i strzmielskim kościele.
Przebieg tych Zaduszek był też inny. Mszę świętą za dusze zmarłych polskich i niemieckich archiwistów szczecińskich, duchownych z duszpasterstwa ludzi kultury i łobeskich twórców odprawił ks. dr Jan Mazur w Wysiedlu. Zatrzymaliśmy się tam dłużej, bo kościół pw. Świętej Trójcy jest perełką architektury. Na Pomorzu wiele kościołów katolickich protestanci przystosowali do swojego kultu. Kościół, w którym się spotkaliśmy jako pierwszy w powiecie łobeskim był zbudowany dla ewangelików, którzy poszli za nauką M. Lutra.
Zwykle coś wyrzucali z przejętych kościołów, by wzrok nie odwracał uwagi od Słowa Bożego. Tu jednak przedstawienia ołtarza, jego skrzydeł, ambony, obrazów na emporze muzycznej były swoistą malowaną Biblią dla ubogich.
Dla bogatych był ich ciąg herbów rodowych familii von Borcke z ich małżonkami wnoszącymi do mariażu swoje herby. To jest ich mauzoleum rodowe z przełomu XVI i XVII wieku. Zbudowali je, gdy zniechęcili się do Węgorzyna i przenieśli nad Łoźnicę. Tu wznieśli skromny dwór i imponujący wystrojem kościół.
To pomieszanie dwóch porządków miało zapewne łączyć w oczach kmieci i służby autorytet wiary patriarchów, proroków i apostołów z szacunkiem dla ich panów, uhonorowanych w długim szeregu herbów na emporach bocznych.
Ks. Krzysztof Maj, który był renowatorem świątyni, nie rekatolizował jej na siłę, a powtarzał, że trzeba korzystać z różnych przedstawień na ołtarzu, emporze i chrzcielnicy, by uzupełnić obrazem Słowo Boże.
Red. Bogdan Twardochleb – bywalec tych spotkań – ze znawstwem rozjaśniał tajemnice owych obrazów i rzeźb ze Starego i Nowego Testamentu, dołączyli z objaśnieniami małżonkowie Szawielowie.
Potem sznur samochodów przez wąski most na Redze zajechał do Unimia. Mieszkańcy uporządkowali wzgórze w środku wsi, na którym stał niegdyś kościółek szachulcowy, zamieniony na remizę OSP. Dziś ich myślenie historyczne zwróciło uwagę na to zaniedbane miejsce z resztkami cmentarzyka poewangelickiego. Powstało urocze miejsce z odsłonięciem posadzki kościółka i jego zarysem. Mają tam postawić głaz pamiątkowy, bo nad Regą pod Unimiem biwakował i odprawił mszę bp Karol Wojtyła podczas spływu kajakowego do morza w 1962 roku. W planach jest też wzniesienie kaplicy.
Finał Zaduszek odbył się już tradycyjnie w Strzmielach. Tę część spotkania prowadził dyr. archiwum dr Jan Macholak i emerytowany szef archiwum prof. Kazimierz Kozłowski. Wspominano tych zacnych i odważnych archiwistów niemieckich, którzy chronili polskie archiwa i archiwistów podczas okupacji przed unicestwieniem i śmiercią.
Dalej wspomnienia zeszły na archiwistów drugiego szeregu, którzy jednak pozostali we wdzięcznej pamięci petentów archiwum i jego pracowników.
Prof. K. Kozłowski podkreślił wręcz, że archiwiści muszą mieć w tej służbie dużo pokory wobec zgromadzonych śladów ludzkiej działalności, niezależnie od mód, opcji politycznych i własnych poglądów.
Ludwik Cwynar
dziekuje za wyjasnienie choc wydaje mi sie ono dosyc mgliste i malo wiarygodna ta historia jest
~Ludwik Cwynar
2011.12.09 17.16.06
W wykładzie, który wygłosił dr Paweł Gut, wymienieni zostali dwaj archiwiści niemieccy, nawet związani ze Szczecinem. Niestety nie prowadziłem notatek, więc nie potrafię wymienić ich nazwisk. Jeden z nich, pracując w Krakowie, zatrudniał profesorów-archiwistów na etatach pracowników fizycznych. Dzięki temu przetrwali wojnę i mieli jakiś wgląd w losy archiwów. Za taką postawę, która groziła im karą, po wojnie uchroniono ich przed trubunałem antynazistowskim. Paweł Gut jest pracownikiem archiwum w Szczecinie.
~jozek
2011.12.01 14.27.45
szanowny panie ludwiku cwynar czy moze pan wymienic jakie to byly polskie archiwa i archiwisci chronieni przez archiwistow niemieckich podczas okupacji przed unicestwieniem i smiercia