(ŁOBEZ). Do naszej redakcji zgłosiła się Ewa Trynkoś, matka niemal siedmiomiesięcznego dziecka. Problem w tym, że dziecko przebywa u babci, a ona, mimo korzystnego dla niej postanowienia Sądu nie może odzyskać dziecka.
Zgodnie ze słowami p. Ewy, wraz ze swoim partnerem Pawłem R. zajmowała pokój u swoich rodziców. Przez okres ciąży oraz do momentu ukończenia przez dziecko 3. miesiąca życia, mieszkała cały czas pod dachem swoich rodziców.
Po namowie partnera pojechali do rodziców chłopaka; mieli tam zostać jedynie na weekend.
Dziecko dostało kolki – zaczęło płakać. Poszli do lekarza, lekarz orzekł, że dziecko ma zapalenie ucha. W tym samym dniu pojechali do szpitala do Drawska Pomorskiego. Początkowo nie chciano przyjąć dziecka, w końcu zgodzili się, bo bardzo płakało. Okazało się, że żadnego zapalenia ucha nie ma. Matka z dzieckiem została w szpitalu przez ponad trzy dni, w tym czasie zostały zrobione małemu Wiktorowi wszystkie badania. Partner Ewy Trynkoś powiedział, że dla dobra dziecka zamieszkają u jego mamy przez okres trzech miesięcy.
- Nie za bardzo chciałam. Odparłam więc, że jak przyjedziemy ze szpitala, to porozmawiamy. Bez mojej wiedzy i bez wiedzy mojej mamy pojechał do mojego domu, zabrał wszystkie swoje rzeczy, jak i rzeczy moje i dziecka i zawiózł do Suliszewic. Ze szpitala zabrali nas do mieszkania Pawła. Tam zobaczyłam, że stoi łóżeczko Wiktora, są tam wszystkie rzeczy mojego dziecka i moje. Spytałam, o co chodzi. Paweł powiedział, że będę mieszkała z nimi i będę miała bardzo dobrze. Spytałam czy moja mama wie, odpowiedzieli, że tak. Mimo wszystko chciałam pojechać z dzieckiem do mamy. Matka Pawła powiedziała, że dziecko jest po szpitalu i nigdzie z nim nie będę jeździła. Pojechałam na policję spytać się, czy ja w ogóle mogę wyprowadzić się, czy jest takie prawo, że ja mogę być przetrzymywana. Policja powiedziała, że nie, że jeśli nie chcę być z moim partnerem, to trzeba zrobić sprawę w sądzie. Matka Pawła przyjechała, zrobiła mi wielką awanturę, bo nie chciałam jej pokazać na co dziecko było chore. Dziecko miało anemię. W czasie ciąży przytyłam zaledwie trzy kilo. Miało też przepuklinę pępkową. Matka Pawła wymyśliła, że dziecko ma wodogłowie. Cały czas wymyśla, że dziecko jest na coś chore. Wtedy też wymyślała, że dziecko jest uderzone przeze mnie, że ma raka, mówiła, że skoro mojej mamie zmarł pierwszy syn, to Wiktor też umrze, gdy będzie u mojej mamy. Dlatego chciała, abyśmy przeprowadzili się, bo u niej byłoby bardzo dobrze. Jaki to ma związek? Taki miała wymysł. Pokłóciliśmy się, nie odzywałam się. Mój partner wyjechał do pracy do Niemiec. Miał wyjechać na trzy miesiące, był 3,5 miesiąca. W tym czasie na spacer z dzieckiem mogłam wyjść tylko na wioskę, do miasta, do mojej mamy już nie. Nie pozwalała mi kąpać Wiktora, bo mówiła, że ona szybko to zrobi. Wychowała trójkę dzieci, a to jest moje pierwsze. Jedynie mogłam przebierać, bawić się z dzieckiem, a resztę już nie. Kiedy trzeba było iść do lekarza, to jego matka pokazywała się jako dobra babcia, zabierała dziecko i szła, jakby to ona była mamą, a nie ja. Lekarze dziwili się, dlaczego to ona chodziła. Nie pozwala mi na nic. Przerejestrowała dziecko, bo powiedziała, że wszyscy lekarze są u nas głupi, bo nie chcieli dać skierowania do neurologa. Przerejestrowała więc dziecko. Powiedziała mi, że niby policja kazała zameldować Wiktora na stałe, bo dziecko tam przebywa, a nie może być bez meldunku. Zakręcili mnie tak, że zameldowałam tam dziecko, powiedzieli, że mnie też zameldują, ale tak się nie stało. Z dnia na dzień matka Pawła zwlekała, aż w końcu nie zrobiła tego. Po kryjomu pisałam sms-y do mamy, bo gdy zobaczyła, to dopytywała do kogo, słuchała rozmów telefonicznych. Cały czas były takie incydenty. Poszłam do mamy i powiedziałam jej, że matka Pawła coś zaczęła kombinować. Raz dzwoniła do jakiegoś prawnika, mówiła, że podrzuci dokumenty – wypis ze szpitala, pieniądze. Powiedziałam to mamie, a mama poradziła, abym wyprowadziła się stamtąd jak najszybciej. Pojechała ze mną moja kuzynka, mama i koleżanka. Powiedzieliśmy, że chcę wziąć syna i iść na noc do mamy. Matka Pawła odparła, że dziecka mi nie odda, ponieważ ja mam bardzo złe warunki w domu, bo nie mam toalety, a to oznacza, że kilkumiesięczne dziecko nie może tam przebywać, że mamy tylko dwa pokoje i u nas jest ciasno. U rodziców mieszkałam sama w pokoju z dzieckiem i wcześniej z Pawłem. Pokój przed moim porodem był wyremontowany. U nas mieszkało 6 osób i u matki Pawła wraz ze mną – 6 osób; również w dwóch pokojach. Różnica była taka, że oni mają toaletę. Wcześniej matka Pawła nic dziecku nie kupowała. Obiecała kupić wózek, ale okazało się, że sama musiałam odkupić od koleżanki, obiecała wyprawkę, ale też nie kupiła.
Gdy pojechałyśmy po Wiktora, matka Pawła odparła, że dziecko jest przemeldowane i teraz dużo jej nie zrobię. Jej drugi syn wezwał policję, zaczęły być wyzwiska, żebyśmy wynosili się z domu. Zadzwonił na policję i powiedział, że napadliśmy na matkę Pawła, że wtargnęliśmy na posesję prywatną. Policja przyjechała, powiedzieli, że nie mogą zabrać dziecka, bo dziecko jest tam zameldowane, oni się w takie coś nie angażują, żeby zabierać dzieci. Nie mają takiego prawa.
W tym czasie Paweł był za granicą, więc ja byłam jedynym prawnym opiekunem. Powiedzieli jednak, że tutaj pomoże tylko sąd. Kazali mi się spakować i opuścić mieszkanie, bo nie byłam tam zameldowana. Syna kazano mi zostawić, bo tam miał meldunek. Sprawa trafiła do sądu dopiero po dwóch miesiącach - w kwietniu. Składaliśmy dokumenty do Sądu chyba 10 razy – opowiada pani Ewa.
Z panią Ewą do redakcji przyszła jej koleżanka Monika, która zna sprawę od początku. Jak wyznała wychowywały się razem od dziecka i to ona jest przy Ewie w tych trudnych chwilach.
– Sama pisałam pismo do Sądu Rejonowego w Łobzie. Ewa przychodziła do mnie kilka razy dziennie, zmieniała nagłówki – bo ten nagłówek nie pasuje, ten nagłówek nie pasuje. Potem okazało się, że muszą być dwa podwójne arkusze, czyli cztery. Tyle razy co my drukowałyśmy i składałyśmy pismo do Sądu, to było coś strasznego – dodała pani Monika.
Okazało się jednak, że sprawa w Sądzie Rejonowym w Łobzie została wszczęta, ale na wniosek matki Pawła. Wniosek wpłynął w listopadzie ubr., gdy p. Ewa mieszkała u nich.
- Mówiła, że zabierze nam prawa, że będą za to chociaż pieniądze. Wychodzi na to, że ona nie tyle chce to dziecko, co pieniądze za nie. Ja będę miała może prawa ograniczone, ale nadal będę matką, bo będę tam mieszkała. Ona nie powie, że dziecko matki nie ma, tylko nie będę miała praw rodzicielskich i będą pieniądze na to, by wychować dziecko. Twierdziła, że ona będzie opiekować się Wiktorem, będzie myślała o jego szkole.
Założyła sprawę o pozbawienie mnie i swojego syna praw rodzicielskich. Pierwsza sprawa odbyła się 8 czerwca, a wyrok był 22 czerwca. Sędzia krzyczał na nią, dlaczego bezprawnie przetrzymuje dziecko. Nie ma takiego prawa. Ojca dziecka nie było, niedawno wrócił z zagranicy, nie ma takiego prawa, aby przetrzymywała. Jeśli chcę to dziecko zabrać, nieważne czy ja mam toaletę czy jej nie mam, to ona nie ma prawa przetrzymywać. Zaczęła mówić, że u mnie dużo interwencji było. Policja sprawdziła to, okazało się, że nie było dużo interwencji. Powiedziała, że dziecka nie odda, bo za dużo pieniędzy włożyła w to dziecko. Sędzia powiedział, że to nie jest skarbonka ani samochód. Powiedział, że wcale nie musiała, jest babcią, może kochać, pomagać, ale nie musiała niczego kupować. Matka Pawła powiedziała, że do wszystkich lekarzy chodziła z dzieckiem prywatnie, ale przecież nie musiała tego robić. Zadali mi pytanie, skąd miałabym pieniądze na utrzymanie dziecka. Odpowiedziałam, że miałabym pieniądze. Prócz tego, że moja mama pracuje, ja chodzę na różnego rodzaju kursy. Na pewno znajdę pracę, jestem po szkole kucharskiej. Mój partner gorzej, bo on akurat nie skończył szkoły. Powiedziałam, że jeśli z nim nie będę, to podam go o alimenty. Tyle mam funduszy, że dziecko wychowam. Matka Pawła, powiedziała synowi, że na jedzenie na dziecko wydaje 500 zł tygodniowo. Nie wiem co on je. Ma niecałe 7 miesięcy. Przełożyła dziecko od początku na kaszę mannę. Dziecko zrobiło się grube. Chciała pokazać, że jest lepiej? Przecież to źle dla dziecka. Powiedziała, że u mnie dziecko miało anemię, bo jest niedożywione.
Matka Pawła cały czas rozpowiada, że niby ja to dziecko porzuciłam. Naobiecywali mi, że jak Paweł przyjedzie z Niemiec, to oddadzą mi dziecko. Jak z Niemiec przyjechał, to matce pieniądze dał, a dziecka mi nie oddali. Dowiedziałam się, że dziecko trafiło do szpitala w Szczecinie. Nawet nie powiedziała mi o tym. Dowiedziałam się od ludzi. Prawdopodobnie mówiła, że dziecko ma padaczkę. Dzwoniliśmy do pani doktor, ta powiedziała, że dziecko żadnej padaczki nie ma, dziecko jest zdrowe.
Wykonano EEG, wszystko dobrze wyszło. Spytałam, czy to może być wymysł tej kobiety, żeby miała więcej dokumentów, że dziecko leżało w szpitalu. Powiedziała, że prawdopodobnie tak. Powiedziała, że jak przyjechała, to Dorota R. stwierdziła, że dziecko nie oddychało, zrobiło się całe sztywne, że tak w domu się stało. I co? Z takim dzieckiem tak daleko jechałaby? To jest nielogiczne. Do Szczecina taki kawał drogi. Lekarz stwierdziła, że w szpitalu nic takiego nie pojawiło się, że to jest wymysł tej kobiety.
Zadzwoniłam do matki Pawła około 13.00. Powiedziała, aby zadzwonić za około 4 godziny, bo wtedy będą wyniki, a dziecko będzie leżało w szpitalu jeszcze kilka dni. Jak się później okazało, rano synek został wypisany ze szpitala i w tym czasie był już w domu. Gdy powiedziałam, że wiem, iż dziecko jest w domu, zaczęła kląć na mnie, powiedziała, żebym już do niej nie dzwoniła i o nic nie pytała. Wyłączyła telefon. Po jakimś czasie zadzwoniła i powiedziała, że ona na własne życzenie wypisała, bo dziecko za nią tęskniło i płakało. Zadzwoniłam z przyjaciółką do pani doktor. Ta powiedziała, że nic takiego nie było, oni nic nie wykryli i dziecko zostało wypisane do domu. Od tej samej doktor dowiedziałam się, że matka Pawła poinformowała ją, że ja mam odebrane prawa rodzicielskie, porzuciłam dziecko i nie wolno udzielać mi żadnych informacji. Jedyną osobą, która ma prawa, jest ona. Przecież to kłamstwo. Sąd mi przyznał prawa, a jej nakazał oddać dziecko.
Zanim Wiktor trafił do Szczecina, zawieźli je do szpitala w Drawsku. Matka Pawła powiedziała, że karetka zawiozła dziecko na sygnale 22 czerwca. A 21 czerwca nasza koleżanka widziała ją na izbie przyjęć z dzieckiem w szpitalu w Drawsku. W Drawsku nie chcieli udzielić mi żadnych informacji. Powiedzieli, że mam dzwonić do babci.
Dla mnie to jest niezrozumiałe, że nie żądali od niej żadnych dokumentów, że jest prawnym opiekunem i nie zawiadomili policji.
Dziwią się, że nie odwiedzam dziecka. Nie będę, bo nastawili kamerę, nagrywają mnie, coś stanie się dziecku, powiedzą, że moja wina. Kiedyś nachyliłam się nad nim i otarłam buzię z psich kłaków. To powiedzieli, że chcę dziecko otruć. Dziecko miało w buzi pełno kłaków, bo mają cztery psy haski. Powiedziała, że potem byłoby na babcię, że babcia chciała otruć. Odparłam, że ja nie miałabym co robić tylko własne dziecko truć? A zaczęło się od tego, że napisałam sms, że tak załatwię, że nikt tego dziecka nie będzie miał. Chodziło o to, że jak ja nie będę miała, to oni też nie, wolę, żeby trafiło do Domu Dziecka, niż żeby ona je wychowywała. Pomyśleli, że chcę otruć.
To jest okropne widzieć dziecko i nie móc go zabrać ze sobą i tak za każdym razem. Nie móc z nim swobodnie przebywać, bo jest włączona kamera.
Mówi też, że ja mam depresję poporodową, dlatego dziecka nie chcę. Cały czas twierdzi, że ja dziecko porzuciłam, bo sama wyprowadziłam się. Że nie chciałam. A przecież sama policja mnie wyprowadziła, koleżanka jest świadkiem, moja mama jest świadkiem, kuzynka, że policja mnie wyprowadziła, kazała mi spakować wszystkie rzeczy, bo byłam tam bez meldunku.
Dziecko rośnie, już mnie nie zna, zapomina, to są już prawie cztery miesiące i trudno powiedzieć, jak długo to jeszcze potrwa.
Sędzia wyrok wydał, ona zrobiła apelację i dalej dziecko przebywa z osobą, która pije, nadużywa alkoholu, ojciec ma ograniczone prawa, dwaj synowie matki Pawła mieli kuratorów sądowych nad sobą, jak to możliwe, żeby nikt nie zabrał stamtąd dziecka? Nikt mi nie może pomóc. Byłam u sędziego. Sędzia powiedział, że nic teraz nie poradzi, wyrok zapadł, ona odwołała się, miała do tego prawo. Powiedziałam, że wiem, że ma takie prawo. Ale do momentu odwołania dziecko powinno być u mnie. A nie jest. Nawet nie wiem nic o jego stanie zdrowia.
Dziecka nie mogę wymeldować, bo musi być ojciec. Ojciec nie zgodzi się. Musi być dwoje rodziców, by przemeldować dziecko. Ojciec teraz ma ograniczone prawa rodzicielskie, ale musiałabym mieć papier z sądu potwierdzający to. A w sądzie nie chcą dać. Powiedzieli, że bez sprawy nie mogą, apelacja jest. Apelacja może być pół roku, jest im bardzo przykro – taka jest właśnie polityka u nas w Polsce.
Żeby przetrzymywać nieletnie dziecko, to jest nienormalne. Jeszcze ojciec ma częściowo pozbawione prawa rodzicielskie. Siostra matki Pawła też chciała swojej synowej odebrać prawa rodzicielskie, tamta dziewczyna jest jednak mądrzejsza, nie zameldowała dziecka. Stara się dalej, ale nie udało się jej na razie.
To jest porwanie, ja cały czas tak mówię, a ona twierdzi, że ja porzuciłam dziecko.
Ostatnio nakupowałam ciuszków, kosmetyki. Paweł zawiózł matce, matka tego nie wzięła i z powrotem przywiózł. Powiedziała, że tego nie chce. Spytała dlaczego nie przyjadę. Ja tam nie pojadę. Sąsiedzi znają sytuację. Byłam po sprawie na policji, powiedziałam, że wyroku nie mam, czy jest jakaś możliwość, żeby policja przyspieszyła. Zaczęli się na mnie drzeć, że bez wyroku czarno na białym dziecka nie mogą zabrać. Poprosiłam, aby chociaż przyspieszyli, mają takie prawo.
Jej chodzi tylko o pieniądze. Sprawy będą toczyć się kilka lat, aż w końcu dziecko nie będzie mnie znało i nie będzie chciało być ze mną. Wtedy będzie miała dowód, że dziecko nie chce iść do mnie. Mówi, żebym odwiedzała dziecko, bo jest kamera. Potem mam wyjść i płakać, że muszę dziecko zostawiać?
Minęło już tyle czasu. Powinna być ukarana przez nasze prawo za to, że porwała dziecko. Na sprawie powiedziała, że odda Wiktora.
Byłam tam poniżana, oskarżona o kradzież. Nie chciałam tam mieszkać od początku. Paweł nagadał w opiece, że dawało po 600 zł jej mamie, choć tego nie robił, to później mama miała problemy w opiece. Mówi, że nie jest ojcem, że porzuciłam dziecko dla innego faceta. Jego własna matka powiedziała, że mu rentę załatwi, bo ukończył szkołę specjalną.
Dokumentacja sądowa potwierdza słowa Ewy Trynkoś.
Dorota R. wniosła do Sądu o pozbawienie praw rodzicielskich E. Trynkoś i swojego syna Pawła R. Rodzice Pawła R. zmierzali do przyznania im prawa sprawowania władzy rodzicielskiej nad dzieckiem albo ustanowienia ich rodziną zastępczą.
Zgodnie z nieprawomocnym wyrokiem Sądu Rejonowego w Łobzie władza rodzicielska przyznana jest p. Ewie poddana ograniczeniu poprzez nadzór kuratora. Na nasze pytanie skąd nadzór kuratora, dowiedzieliśmy się, że jest dobrą matką, spokojną osobą, dbającą o swoje dziecko, wszelkie dolegliwości dziecka nie są z winy matki, a sam nadzór spowodowany jest jedynie wiekiem pani E. Trynkoś i brakiem doświadczenia. Kurator zatem jest formą pomocy i doradztwa. Zgodnie z postanowieniem to Ewa Trynkoś, a nie kto inny, decyduje o najważniejszych sprawach dziecka.
Równocześnie Sąd ograniczył władzę rodzicielską ojca do współdecydowania o istotnych sprawach dziecka i ddalony został wniosek dziadków Wiktora o sprawowanie opieki nad nim. Sąd ustalił również, że dziadkowie dziecka bezpodstawnie odmawiają kontaktu p. Ewie z synem przetrzymując go w swoim miejscu zamieszkania, argumentując, iż nienależycie opiekowała się synem i zaniedbywała go m.in. pod względem opieki lekarskiej.
Sąd w toku swojego postępowania nie potwierdził jednak tych zarzutów. Wręcz przeciwnie. Z wszelkich zebranych materiałów wynika, iż p. Ewa cieszy się dobrą opinią oraz daje rękojmię właściwego sprawowania opieki nad synem. Zdaniem Sądu nie ma żadnych powodów, aby p. Ewa nie mogła sprawować opieki nad Wiktorem.
W postanowieniu można przeczytać, że: „z przeprowadzonego wywiadu środowiskowego w miejscu zamieszkania wnioskodawców (...) (dziadków Wiktora – przyp. red.) nie wynika jasno, iż są zdolni do sprawowania bezpośredniej pieczy nad wnukiem, co zdają się potwierdzać niektóre notatki Policji”.
Zgodnie więc z postanowieniem Sądu Rejonowego, wydanym 12 lipca, na czas ostatecznego rozstrzygnięcia sprawy dziecko ma być przy matce. Od tego postanowienia przysługuje stronom zażalenie, które można wnieść w ciągu 7 dni od daty odebrania postanowienia. A postanowienia można odbierać bardzo długo.
Tym samym sprawy mogą trwać jeszcze bardzo długo, a dziecko jak na razie rozwija się i rośnie bez matki. Zgodnie z psychologią ten okres rozwoju dziecka jest początkiem i podstawą rozwoju jego kontaktów społecznych, bazujących na umiejętności wchodzenia w kontakt z matką i rodzicami. Związek dziecka z matką staje się wzorcem dla pozostałych związków z innymi ludźmi. Wszelkie zakłócenia rozwoju emocjonalnego w tym wieku utrudniają, a niekiedy uniemożliwiają osiągnięcie dojrzałości emocjonalnej. Dotychczasowe postępowanie w tej sprawie ma doprowadzić do łagodnego i jak najmniej emocjonującego przekazania dziecka. Czy tak się stanie, czas pokaże, a ten w tym wypadku biegnie bardzo szybko. MM
JA JESTEM TEGO SAMEGO ZDANIA BABKE DO KICIA ALBO JAK JEJ SIE TAK BARDZO CHCE WNUKA TO NIECH SOBIE GO ZROBI. A DZIECKO RZECZ JASNA MA BYC PRZY MAMIE. NIE ZNAM CIE EWO ALE JESTEM PO TWOJEJ STRONIE A Z TEGO CO PISZĄ MASZ SYNKA PRZY SOBIE TO NIE DOPUSZCZAJ DO NIEGO TEJ CHOREJ BABKI A TY PANIE PAWLE NAJWYRZSZY CZAS DOROSNĄĆ I ODKLEIĆ SIĘ OD PĘPOWINY MATKI TERAZ MASZ RODZINĘ WSPANIAŁOM EWE I SYNKA TO ONI POWINNI BYC DLA CIEBIE NAJWARZNIEJSI TO Z NIMI SPEDZISZ RESZTE ZYCIA A TWOJA MAMA NIECH LEPIEJ JEDZIE DO JAKIEGOS SPA I MORZE GŁUPOTY WYPARUJOM JEJ ZE ŁBA ALBO LEPIEI NIECH WAM KUPI JAKIES MALE MIESZKANKO I RUSZY SIE Z DUPOM DO PRACY ABY JE SPLACC TO GŁUPOTY JEJ PRZEIDOM I NIEBEDZIE MIAŁA NA NIE CZASU!! A TY KOLEGO ZAPRACUJ NA RODZINE I PIENIĄDZE ODDAWAJ EWIE TO ONA JEST TERAZ TWOJĄ RODZINĄ! TY POWINIENES DAĆ IM UTRZYMANIE I WARUNKI A NIE CHOWAC SIE ZA KIECKOM MATKI. POWINIENES SIE WSTYDZIC I POKAZAC EWIE RZE CI NA NIEJ ZALERZY I BRONIC JEJ I SYNUSIA KOPYTAMI I PAZURAMI. A TAK PO ZATYM JAK JESTESCIE RAZE M SZCZĘŚCIA WAM ŻYCZE TERAZ WAM JEST POTRZEBNE I NAPEWNO SPOKUJ PO TYM CO TA BIEDNA DZIEWCZYNA PRZESZŁA NIE ZWRACAJCIE UWAGI NA BZDURY JAKIE INNI WYPISUJA W TAKICH MOMENTACH RURZNE MYŚLI SIE TRZYMAJĄ ROZPATRZONEJ MATCE. ALE JAK KTOS NIE JEST DOBROM MATKĄ TEGO I TAK NIE ZROZUMIE. POWODZENIA
~Evelinkka
2011.08.31 20.05.25
Ludzie dajcie sobie już spokój, bo oni są już razem- dziecko, matka dziecka i ojciec dziecka. O nic już nie muszą walczyć. Zyczę szczęścia i powodzenia Paweł...
~doracda prawny
2011.08.30 18.14.02
Na podstawie wyroku Sądu Rejonowego w Łobzie policja ma obowiązek odebrać dziecko od Pani "teściowej" i w trybie natychmiastowym dziecko powinno zostać przekazane dla Pani.Rówież u Pani dziecko powinno przebywać do czasu rozpatrzenia apelacji wniesionej przez rozdziców Pani partnera.Zgodnie z prawem może Pani zwrócić się o pomoc do Rzecznika Praw Obywatelskich oraz do Rzecznika Praw Dziecka.Może Pani również powiadomić Najwyższy Sąd Administracyjny w Szczecinie który ma najwyższą moc orzekania. Odwołanie od wyroku Najwyższego Sądu Administracyjnego nie przysługuje. W Polsce najwyższym prawem jest Konstytucja która mówi jasno w Art. 48 "Rodzice mają prawo do wychowywania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Art.52.Konstytucji Polskiej mówi że "Każdemu zapewnia się wolność poruszania się po terytorium Rzeczyposppolitej Polskiej oraz wyboru miejsca zamieszkania i pobytu".
Pani Ewo prosze kupić w ksiegarni Konstytucję Polski.Jest to mała książeczka,kosztuje około 5 złotych i może Pani bardzo pomóc.Proszę walczyć o syna.
Pozdrawiam. Doradca Prawny.
~Mata
2011.08.16 16.02.23
Ewa dlaczego ty wraz z postanowieniem Sądu nie udasz się do Komendanta policji w Łobzie i zwrócisz się o pomoc w odzyskaniu syna!! Nie masz ograniczonych praw do dziecka, jesteś jego matką, a że on jej zameldowany u babki to nie ma żadnego znaczenia, bo ty jesteś jego prawnym opiekunem. Umów się z kierownikiem opieki społecznej, umów się z policją i wszyscy wspólnie odbierzecie dziecko od wariatki co po raz kolejny chce być matkobabką. Skandal!! Nie czekałabym ani jednego dnia. Instytucje rządowe i społeczne mają obowiązek Tobie pomóc.,
~Agata
2011.08.03 08.13.50
Osoby które znają rodzinę pana Pawła wiedzą jaka ona jest i do czego jest zdolna. P. Ewa nawet nie miała prawa wychodzić z domu do znajomych jak pan Paweł mieszkał u jej mamy musiała całe dnie siedzieć w domu a jak gdzieś wyszła to latał za nią jak jakaś chora osoba i się wydzierał że w domu miała siedzieć. A wszystkie koleżanki były nie normalne w jego oczach. Dobrze że jego zachowanie jest godne podziwu.
~Ewa
2011.08.02 22.49.42
A co to pan paweł to bóg jak wy ludzie nie wiecie co on wyprawiał to nie piszcie takich bzdetow bo zygac się chce.
~kamil
2011.08.02 20.47.08
ja sie zgadzam z opinnia pana pawła bo matka powinna dbac o dziecko
~Łobezianka
2011.08.02 18.09.47
Niech się tatuś dziecka patrzy na siebie jaki jest nawed nie umie przebrać dziecka ani nim się zajmować a matka dziecka ma prawo jeździć z dzieckiem gdzie chce i kiedy jak nie ma praw ograniczonych a ojciec ma mało do powiedzenia nie ważna jaka szkoła jest skończona popatrz się człowieku na siebie nawed nie umiesz pisać a plotkami każdy może zabłysanc (ale ty jak spadająca gwiazda) A nie prawdą i nie ośmieszaj się tymi kompromitującymi ciebie komentarzami jaki ty jesteś wyszczekany.
~paweł
2011.08.02 14.08.29
i ktura matka daje 7 miesiecznemu dziecku jedzenie obojętne jakie co 7 godzin i w tym zero picia
~asia
2011.07.29 14.55.16
nie wiem kto w tym wszystkim ma rację ale przemeldować dziecko może tylko mama bo dziecko po urodzeniu jest zameldowane tam gdzie mama jeżeli p ewa sama zmieniła meldunek swojemu synkowi to do kogo ma teraz żal i co to za tekst jak ja nie będę miała synka to nikt go nie będzie mial
~przemyslaw
2011.07.29 10.37.45
starom babke do wiezienia a pawelek to gnuj glupi leb nie ojciec zeby zabrac swojej kobiecie jej wlasnego syna jestem z tej wioski i znam tom rodzine i ewe trz znam i niewarzne nic ale dziecko powinno byc przy matce stara dobrze to wymyslila z tym meldunkiem a pawelek to nie ojciec ani facet to kawal gnoja nic wiecej a policja to jakis zart nic nie potrafia zrobic tylko lapac rowerzystow za krzakow ewa nie daj sie i walcz o swoje dziecko na wszelkie sposoby
~monika
2011.07.28 16.50.28
Miejsce dziecka jest zawsze przy matce, chyba że matka nadużywa alkoholu lub innych używek dostępnych teraz. Z Ewą tak nie jest! A na warunki mieszkaniowe niech każdy patrzy jakie sam ma. A nie po kogoś podwórkach się rozglądać. Dziecku takiemu małemu nie jest potrzebna toaleta. A pokój jest ogrzewany. Mały ale czysty i są warunki w nim dla dziecka.
~¤--¤
2011.07.27 16.39.13
Znam wiele rodzin którzy som ubodzy i jakoś żyją i nikt im nie zabiera dzieci to nie jest nikogo winna że tak u nas w łobzie jest że nie ma mieszkań ani pracy a co ja wiem to ewie ma kto pomoc nawed bez jej tego głupiego pawełka którego nikt nie lubi.
~Monika
2011.07.27 13.36.22
a ja mam pytanie do Pani Moniki? Czy uważa Pani, że Ewa i dziecko mają godne warunki na życie? Wiemy w jakich warunkach żyła Ewa u mamy, więc z ręką na sercu powie Pani, że ten zimny pokój, ubóstwo rodziny, nieporządek w mieszkaniu i przed... jest dobry dla małego dziecka? Dobrze, że jest druga strona przedstawiona w Pana gazecie. Mogę sobie wyrobić opinie.
~Dominika
2011.07.27 11.41.37
I ty się nazywasz matką???!! Wymyślić, że łatwiej oddać dziecko do Domu dziecka niż o nie walczyć!! Ludzie kogo wy wspieracie!! Zachowanie godne gówniarzerstwa
DZIEWCZYNO, A JAKIE TY MASZ WARUNKI MIESZKANIOWE??!! ZIMĄ MASZ CIEPŁO? I DO TEGO TEKST ŻE MASZ PIENIĄDZE NA UTRZYMANIE SIEBIE I DZIECKA!! JAKIE TE DORYWCZO DOROBIONE 500 ZŁ??!! JAK MASZ PIENIĄDZE TO UDOWODNIJ TO I WEŻ TEGO SWEGO CHŁOPA ZA GARBA I WYNAJMIJCIE MIESZKANIE, GDZIE BĘDZIE I TOALETA I CIEPŁO, I WTEDY OBYDWU BABCIOM I SĄDOWI UDOWODNICIE, ŻE SIĘ NADAJECIE NA RODZICÓW!! MI SIĘ WYDAJE, ŻE TO 2 BABCIE CHCĄ POKAZAĆ KTÓRA JEST LEPSZA
~Paulina
2011.07.27 10.10.34
Boże co za ludzi!! To jest nie do pomyślenia ja ukarałabym nie tylko Babcie małego ale i również Ojca dziecka za to ze bez wiedzy Ewy przeporwadził dziecko i Ewe do tej patologi. bo inaczej tego nazwac nie można
~
2011.07.21 10.37.54
Po przeczytaniu bardzo dobrego artykułu pozostawcie komentarz może nasze prawo przejrzy na oczy i przyśpieszy całą tą sprawe i zobaczy że tą sprawą nie interesuje się tylko prasa i telewizja ale także prości ludzie. Może ta kobieta nie będzie czuła się w końcu bez karnie. Bo to co ona robi jest śmieszne porwała dziecko i czuje się bez karna i twierdzi że Ewa na dziecko i na rzeczy należące do niego które sama kupiła nie zasługuje.
~Bożena
2011.07.21 08.30.24
to jest niedopuszczalne cp robi policja?? z krzaków łapie kierowców na mandaty?? powinni mieszkańcy odebrać dziecko pomóc!!
~Bożena
2011.07.21 08.30.07
Przekazujcie ten artykuł innym ludziom niech każdy się dowie co to za kobieta!