Nie jestem bankomatem, nie prowadzę banku – kto zrozumie?
(ZŁOCIENIEC). Pani Maria mieszka na ulicy Wodnej. Jest emerytką. Nigdy dotąd nie pomyślała o założeniu banku, a w nim bankomatu. Zresztą, w Polsce akurat banki nie za bardzo mogą należeć do Polaków, gdyż takie są wymogi obecnej niepodległości kraju. Co będzie dalej, też niezbyt wiadomo.
Pani Maria jednak przez dwadzieścia cztery godziny na dobę musi informować najróżniejszą klientelę, że nie prowadzi bankomatu. O co chodzi?
BANK WSKAZUJE – OD NAS
NA WODNĄ
Na ulicy Bohaterów Warszawy mamy bank. Bank ma swój bankomat. Odpowiednie o tym powiadomienie wisi na budynku, w którym mieści się bank. Na powiadomieniu jest strzałeczka, którą poszukujący bankomatu odczytują tak, że bankomatu szukają na ulicy Wodnej, nie na Bohaterów Warszawy. A że klatka schodowa pani Marii jest najbliższa temu powiadomieniu, klientela bankomatu chce wybierać pieniążki akurat u pani Marii. I tak codziennie, i tak conocnie. Pani Maria ma już tego dość. Robienia za bank, za jego bankomat. Nawet błaga – dość robienia nie tylko bankomat, ale i za banku informację. W końcu jeśli już, to się przecież coś należy. Za tyle lat informowania.
Czytelniczka Tygodnika wierzy, że zawiadowcy banku szybciutko zadbają nie tylko o panią Marię, ale i o swoją klientelę, która sporo czasu traci w Złocieńcu poszukując bankomatu wedle wskazań na ścianie. Pani Maria na pytanie reportera odpowiada śmiejąc się: - Nie zamierzam zakładać banku, żadnego tam bankomatu. Tylko chcę spać spokojnie i nie odpowiadać ciągle, że bankomat, to nie ja. –
Zresztą, gdyby nawet pani Maria chciała założyć bank i wystawić w nim bankomat, to niezbyt będzie to możliwe, gdyż w znów inaczej wolnej Polsce tego rodzaju przedsięwzięcia są zawarowane dla kogoś, o kim jak zwykle wie się bardzo mało, o ile w ogóle cokolwiek. Polak to kupił na kredyt, nie ze swojego banku oczywiście. (N)