(POWIAT). Tradycyjnie już o tej porze roku kierujący samochodami muszą wykazywać się nie tylko umiejętnością omijania dziur
w drogach, ale
i udowadniać policjantom, że jazda szlaczkiem nie jest spowodowana byciem pod wpływem.
Intensywność ubytków w jezdniach w niektórych miejscach jest wręcz imponująca. Tak jest w Łobzie na rondzie i przed wjazdem do Węgorzyna od strony Łobza. Nawet przy najlepszych chęciach nie ma możliwości ominięcia dziury. Ale nie tyko ubytki w jezdniach są problemem, z którym muszą zmierzyć się kierowcy – są takie miejsca, gdzie strumienie przepływają przez drogą, w okresach mrozu zamieniają się w lodowiska. Jak na razie wszelkie próby ujarzmienia strumieni spełzały na niczym.
Do redakcji co jakiś czas dzwonią Czytelnicy z informacjami o stanie dróg na terenie powiatu.
Jedna z mieszkanek Węgorzyna pytała, w jaki sposób ma pokonać odcinek drogi przy wjeździe do tego miasta, tak, aby nie wjechać w dziurę w drodze. Na to pytanie nie potrafimy odpowiedzieć, albowiem droga wygląda jak ser szwajcarski najlepszej jakości.
Lodowiska na drogach
Kolejna mieszkanka gminy Węgorzyno zwróciła uwagę na drogę tuż przed Mieszewem. Tam woda wpływa wprost na jezdnię, na której spokojnie zamarza, tworząc lodowisko.
– Uszkodziliśmy samochód, w tej chwili właśnie wymieniamy koło, kogo w takim razie powinniśmy pociągnąć do odpowiedzialności za taki stan rzeczy? - pytała.
Zapewne zarządcę drogi, aczkolwiek nie jest to do końca jasne. Na to pytanie w części odpowiadał dyrektor Zarządu Dróg Powiatowych Wiesław Bernacki, pytany podczas sesji Rady Powiatu o podobne przypadki.
Jak się okazuje woda wycieka na ul. Spokojną w Łobzie oraz w Kraśniku.
– Na ul. Spokojnej jest taki sam problem, jak w Kraśnik. Jest jakieś źródło, które wybija wodę. Nikt nie znalazł jeszcze rozwiązania na tak prosty, zdawałoby się, problem. Ulica była tak skonstruowana, że wodę miała odbierać studzienka znajdująca się po drugiej stronie drogi. W sytuacjach takich jak teraz, gdy zamarza woda, jest niebezpiecznie. Zastanawiamy się nad wybudowaniem studzienki po drugiej stronie, chociaż formalnie usuwanie i regulowanie wód niespływających z drogi i z poboczy leży po stronie właścicieli gruntu. Właściwie mógłbym odbić piłeczkę do właściciela, pewnie do gminy, aby ona uporządkowała sobie system. My nie tak chcemy załatwiać ten temat. W tym roku postaramy się wstawić tam jakąś studzienkę, tym bardziej, że odkupiliśmy część działki sięgającej do połowy drogi od prywatnego właściciela. Miał sprzedaną działkę w taki sposób, że zajmowała pół naszej drogi. Teraz możemy tam normalnie wejść. W Kraśniku jest sytuacja podobna jak na ul. Spokojnej. Tam zawsze wybija woda. Służby drogowe zgłaszały mi, że od początku tam jest taka sytuacja. Spróbowano temu zaradzać, robiąc tzw. rynsztok, który miał wyprowadzać wodę, wypływającą z terenu prywatnego. Powinniśmy administracyjnie zobligować człowieka, z którego terenu woda wypływa, aby on uregulował tę kwestię. Oczywiście próbowaliśmy perswazją słowną, nie jesteśmy na tyle administracyjnie zepsuci, by człowieka męczyć policją i innymi sprawami. Na razie chcemy z nim polubownie rozmawiać, jak to zrobić, żeby woda z jego terenu nie wyciekała na drogę. Trudno jest z tym człowiekiem porozumieć się, bo on twierdzi, że to jest nasz problem. I pewnie dojdzie do tego, że będziemy musieli się spotkać w jakimś trybie administracyjnym. Ale do czasu, kiedy to nie jest wykonane, będziemy sypać te miejsca, żeby przynajmniej zmniejszyć śliskość – powiedział Wiesław Bernacki.
Radny Józef Drozdowski dodał, że może potwierdzić, że służby drogowe pracowały intensywnie i posypywały odcinek z Kraśnika do Kąkolewic „solą, czy inną substancją”.
Odnośnie ubytków w drogach wojewódzkich dyrektor odparł, że niezręcznie jest drogowcom powiatowym dzwonić do kolegów drogowców, bo jak powiedział, wyglądałoby to jakby „przygadał kocioł garnkowi”. Dodał, że zręczniej by było, aby to użytkownicy dróg, a najlepiej - burmistrzowie i wójt dzwonili do Zarządu Dróg Wojewódzkich, albowiem wówczas jest inna reakcja drogowców. „Nas traktują jak mniejszych i gorszych kolegów” - podsumował.
Załatać dziury żwirem...
Radny Paweł Marek poprosił, by dyrektor przybliżył procedurę łatania ubytków w drogach.
- Technologia łatania jest taka, że temperatura powinna wynosić 10 st. C, a nawierzchnia powinna być sucha. To są te minimalne warunki, jakie muszą być spełnione, by porządnie załatać dziury. Niestety pod naporem interweniujących i użytkujących drogi jesteśmy zmuszani używać tzw. zimny asfalt. To jest masa asfaltowa o niskiej temperaturze wiązania. Ale jest coś za coś – jeśli ma niską temperaturę wiązania, to bardzo szybko ulega popękaniu, kruszeniu się. Ta masa maksymalnie wytrzymuje miesiąc. Jest to bardzo droga masa, tona kosztuje 600 zł netto. To jest bardzo ciężkie. Tona, to jest kilka taczek. W tej chwili mamy 8 ton. Przy tak intensywnym zgłaszaniu usterek wystarczy nam jej na dwa - trzy dni. To jest lawirowanie pomiędzy cierpliwością użytkowników dróg, którzy im bardziej dzwonią, tym więcej wydajemy pieniędzy i udajemy, że interweniujemy. Tak naprawdę, to łatanie jest na kilka dni i nam jest wstyd i Polsce jest wstyd i wszystkim nam jest wstyd. Niestety taką mamy technologię i takie mamy warunki. Intensywne łatanie nastąpi w kwietniu, na początku maja. Wtedy wyjeżdżają trzy ekipy i one łatają w miarę solidnie – na nasze warunki w miarę solidnie.
Ubytki lokalizowane są codziennie, jest obowiązkowy objazd dróg powiatowych, ma to jeden z pracowników w swoich obowiązkach – jeździ i sprawdza. Poza tym jest interwencja; na interwencję jedzie zawsze ekstra pracownik i jeśli jest potrzeba, przyjeżdża ekipa i łata.
W dyskusję włączył się Zbigniew Pałubiak.
– Jeśli trwałość łatania w okresie zimowym to miesiąc czasu, a koszt masy bitumicznej tak wielki, to nie lepiej docelowo w okresie zimowym łatać żwirem zwykłym, to może wtedy taki sam będzie efekt – powiedział.
Wypowiedź radnego spowodowała lekki szum na sali, niektórzy starali się tłumić śmiech. Dyrektor ZDP Wiesław Bernacki wytłumaczył, że samym żwirem nie można łatać, bo ten nie ma nośności. Można drobnym kruszywem, kamieniem, ale nie wie, jakby wówczas ocenili ich użytkownicy dróg.
- Presja użytkowników dróg jest deprymująca. My czasami wiemy, że to jest nic niewarte, ale jedziemy i robimy, bo zaraz w gazecie którejś napiszą – przyjechali i zareagowali, co wcale nie oznacza, że nie jesteśmy zbulwersowani tym, że właściwie robimy syzyfową pracę. Na razie w Polsce tak się pracuje. Będziemy bogatszym krajem, to może inaczej będzie to wykonywane – powiedział.
Na zakończenie dyskusji na temat możliwości naszych drogowców i skuteczności technologii przez nich stosowanych głos zabrała mieszkanka Łobza Zofia Krupa.
– Chciałam wyrazić swoje zadowolenie z rzeczy, jakie zauważyłam na drogach Łobza. Dziury na drodze asfaltowej są łatane kostką. Tak mi się to spodobało, że długo stałam i przyglądałam się, że ktoś wpadł na tak genialny pomysł. Pomysłodawcy składam gratulacje – powiedziała.
Dyrektor przyznał, że pomysł podpatrzył od drogowców z ZDW. Radny Paweł Marek zauważył, że i ta technika nie zawsze jest taka genialna, albowiem na ul. Niepodległości, gdzie zastosowano takie rozwiązanie i tak zrobiło się zagłębienie.
Wszystkim użytkownikom dróg należy życzyć cierpliwości i aby do wiosny. Wprawdzie woda nadal będzie zalewała drogi, ale przynajmniej lód stopnieje. Dziury zostaną załatane i być może wytrzymają do następnej zimy. MM
droga Maryno obawiam sie ze za takie poglady ktos cie przejedzie radze ci siedz w domu moze za rok sprawa ucichnie i bedziesz mogla wyjsc ale tylko noca
~Maryna Kurkowska
2011.02.27 19.58.24
Najgorsze drogi ( jak ser szwajcarski) są na osiedlu "Skansen 2011" na terenie powiatowego miasteczka Gryfice, gdzie burmistrzem jest pan Andrzej Szczygieł i jego dwaj młodzi zastępcy, Waldek Wawrzyniak i Przemek Kowalewski. Ta nowa władza nic nie robi ażeby załatać tą olbrzymią ilość dziur na ulicach Sportowej, Brzozowej, Klonowej i Akacjowej. Po tych ulicach nie da się bezpiecznie jeżdzić, by nie uszkodzić "zawieszenia" pojazdu. Na dodatek, znaki drogowe są poprzekręcane (złe oznakowane), a kierowcy z bloków ulic Sportowej, Klonowej, Brzozowej i Akacjowej pozostawiają samochody do parkowania na jezdniach i w miejscach niedozwolonych a to utrudnia poruszanie się pojazdami. Takie bezmyślne "parkowanie na dziko" skutkuje tym, że trudno poruszać się pojazdami po drogach publicznych. Kierowcy nic sobie nie robią z przepisów o ruchu drogowym a policja i straż miejska nie dba by kierowcy respektowali przepisy. Uważam, że gryficka policja i straż miejska powinna "tępić" tych kierowców, którzy nie respektują znaków drogowych (zakaz parkowania i postoju) i nie przestrzegają przepisów Kodeksu Drogowego. Myślę, że ten komentarz, zmobilizuje nasze służby porządkowe, do odpowiedniego działania służbowego w celu wyeliminowania nieprawidłowości w ruch drogowym. Pozdrawiam
Maryna Kurkowska. Gryfice
~MM
2011.02.24 08.19.22
mówię o zadaniach ustawowych Józiu
~jozek
2011.02.23 17.56.59
Madziu ciesze sie ze mamy podobne zainteresowania a tak przy okazji zapytaj staroste kto z jego pracownikow posiada w zakresie obowiazkow sluzbe zdrowia oby to nie byla sprzataczka PS o jakich ty kompetencjach mowisz skoro brak jest osoby kompetentnej
Parafrazując klasyka do łatania dziur nadają się też: gumowe kaczuszki, drobne kamyczki, kościoły.
~staszek
2011.02.23 10.35.13
Najpierw problemy z drogami po opadach śniegu, później problem ze sprzątaniem zalegającego śniegu, teraz wyszły dziury tylko one w porównaniu do topniejącego śniegu same się nie zalepią!! Dobrze, że za kilka miesięcy przyjdzie lato to trochę odpowiedzialni za ten bajzel odpoczną od nagonki he he. A jak nie ma pieniędzy to może by kilka etatów zmniejszyć?! Bo przecież żeby tłumaczyć się, z braku pieniędzy wystarczy jedna osoba, więc po co utrzymywać wszystkich?! heh :)
~MM
2011.02.23 05.25.06
Nie dziw się Józku, że mamy najwyższe zachorowania na raka, skoro i mamy najwyższą stopę bezrobocia - coraz częściej pojawiają się sygnały zależności stresu i powstawania takich chorób jak: rak, cukrzyca, rzs - a tu dużo ludzi choruje na te choroby.
Oczywiście zajmę się tymi zagadnieniami - tak naprawdę ściśle ze sobą powiązanymi.
Odnośnie służby zdrowia - kompetencje są podzielone pomiędzy gminą a powiatem, choć najnowsze zmiany w NFZ zmieniają trochę ten zakres.
~jozek
2011.02.22 18.37.09
oto szlachetni medrcy na sesji powiatu wytezaja swoje nadwatlone umysly nad niezwykle wazkim problemem jakim sa dziury w drogach glebia wypowiedzi jest identyczna z glebia dziur to ze powiat ma najwyzsze bezrobocie w kraju medrcow to nie interesuje najwyzszy wskaznik zgonow na 1000 mieszkancow w wojewodztwie medrcow to nie interesuje najnizsze kwoty z NFZ na jednego mieszkanca medrcow to nie interesuje najwyzszy wskaznik zgonow z powodu raka w wojewodztwie medrcow to nie interesuje nie interesuje ich do tego stopnia ze nie maja nawet poletatowca zamujacego sie sluzba zdrowia mimo ze sa statutowo odpowiedzialni sa za lecznictwo na swoim ternie Moze tym zajmiesz sie Madziu wszak chcialas ode mnie tematu Boje sie tylko ze pytania ktore skierujesz do medrcow wpadna w czarna dziure