KAMIL BARSUL: wygrał bój z trzema obrońcami i posłał zwycięską piłkę rykos
(BARWICE. ) Idą chyba już lepsze czasy dla Złocieńca, bo piłkarski Olimp wyraźnie odżywa. Jeszcze tylko wymiana władz samorządowych na bardziej kumate i może nawet czwarta liga przed nami. Jeśli jeszcze rzeczywiście dojdzie w Złocieńcu do gruntownej wymiany władz w najbliższych wyborach, wówczas we wszystkich wstąpi chyba nadzieja na lepsze dni dla całego miasta. Oby właśnie Olimp był tego zwiastunem!
TAK
Do Barwic jechaliśmy w pełnym jesiennym słońcu. Znad pokerowego stolika kilku piłkarzy dało się słyszeć wcale nie natarczywe stwierdzenie: panowie, wypadałoby wygrać! Tak czy nie? Odpowiedź była krótka – TAK. I tyle na ten temat.
Od pierwszego gwizdka Olimp już siedział na Błoniach. Hamerski grał pomocnika, w napadzie Dusza z Barsulem. Przy okazji – napastnik Olimpu Robert Ciesiński na studiach wychowania fizycznego na uniwersytecie w Szczecinie. Wedle jego brata, przykłada się na początku do nauki, ale jak się nieco rozezna w studiowaniu, natychmiast wraca na treningi i do gry.
Powyższe ważne, gdyż gatunkowość Olimpu to właśnie napad. Widać to po strzelonych bramkach. Są nieraz długie minuty w meczach biało - zielonych, gdy każda akcja naszych kończy się sytuacją bramkową. Rzadko tak bywa na stadionach.
NA NICH
Trzydzieści pięć minut pierwszej połowy to przewaga Olimpu pod każdym względem. Piłkarze Błoni ledwie co dotykają piłki. Od początku na szczególne wyróżnienie zasługuje Kamil Barsul, który umiejętnie ogrywa swego skrzydłowego i oddaje piłki do środka na wchodzącego Tomka Duszę. Dusza też kilkakrotnie zgrabnie utrzymuje się przy piłce, jakby doszukując do dogrania właśnie Barsula, ale i innych. Najpiękniejsza akcja meczu: (1) Barsul w swoim stylu zostawia obrońców z tyłu i już jest z boku przed linią pola bramkowego (2) widzi rozpędzonego Duszę na siódmym metrze przed bramką (3) dobre podanie na głowę do Duszy (3) Tomasz szczupakiem sięga głową piłkę, uderzenie z piątego metra (4) piłka szybuje nad poprzeczką. (5) Brawa za akcję biją też kibice Błoni, w tym były napastnik trzecioligowego Orła Wałcz. Właśnie z Barwic, z Błoni.
KRÓTKA ZADYSZKA
Złocienianie oddają środek boiska. Siada nasza pomoc. Piłkarze Błoni hasają sobie na naszym przedpolu, ale w sytuacjach, gdy wreszcie do gry włącza się nasz Kaczmarek, Błonianie już sobie nie radzą. To jeden z najprawdziwszych artystów w naszych szeregach.
Pierwsza połowa kończy się wrażeniem, że Błonie nam krzywdy w tym meczu nie są w stanie zrobić. Ale, co to? W szatni Olimpu nie jest milo. Podniesionym głosem mówi trener Jan Kępa. Podniesionym głosem, to określenie najłagodniejsze z możliwych: - Nie możecie pozwalać na grę z ich strony. Nie można tak daleko stać od przeciwnika. Wtedy on robi, co chce. Macie iść na nich, nie czekać. Ostrzej walczyć o piłkę. Grać szybciej. Z większą zaciętością. – Gdy po meczu trener już w autokarze zapytał reportera o jego zdanie na temat gry naszych, nie kryłem zadowolenia. – Pan dużo wymaga od chłopaków. W pierwszej połowie przeciwnik nie istniał. Druga też nie była zła, a do tego zwycięska. –
KAMIL, KAMIL,
KAMILU NASZ
Bohaterem drugiej połówki był Barsul. Uporczywie szukał sytuacji na bramkę. Był faulowany, łapany na spalonym przez sędziego, prowokowany do zachowań nie fair. Złapał nawet żółtą kartkę. Ale, nie dał się. Na prawej stronie wywiódł w pole swego kryjącego obrońcę, a już w polu karnym stanęło przed nim dwóch rosłych chłopów. Poszedł na nich i tak ich omotał, że się zupełnie pogubili. Kamil oddał bardzo mocny strzał, a piłka odbiła się jeszcze głęboko lobowanym rykoszetem z rotacją od stopy obrońcy Błoni i widowiskowym lobem poszła do bramki przeciwnika. Był to taki moment, w którym dla kilku serc było jasne: ten mecze wygramy. Tak się w futbolu nieraz wie. 0:1.
KARNY
Po kilku minutach karny dla Barwic. Piłka po mocnym uderzeniu aż zaplątała się w rękach Rogińskiego. A na trybunach wiedzieli. Nie będzie bramki, bo strzela ten, co to ostatnio nie strzelił. Podbiega do piłki. Lewa stopa w poślizgu. Prawa posyła piłkę wprost w lewy słupek na wysokości kilkudziesięciu centymetrów. Odbita piłka wędruje przed oczami Liszki na całej szerokości bramki, dopada do niej napastnik i z lewej nogi nie trafia do pustej bramki. Nikt nie chciałby w tych długich chwilach być w skórze kibiców Błoni. Przez chwilę posłuchaliśmy prawdziwej ciszy. - Do pustej bramki...A przedtem karny. -
Olimp prowadzi, ale i kontroluje grę. Błonie bez żadnego pomysłu. Kilka decyzji sędziego jest bardzo źle przyjmowanych przez złocienian na trybunach. Wloką się ostatnie minuty. Wreszcie, wedle wielu, długo po czasie, gwizdek sędziego. Olimp wygrał na wyjeździe z Bloniami, którym po wysokim zwycięstwie nad Sławą i po kilku innych dobrych wynikach zaczęło się marzyć; idziemy do góry. No, ale tym razem to był dobrze dysponowany i ustawiony Olimp.
ZAGRAŁO
I w tym meczu najbardziej zagrało to: - Chłopcy, zagrajcie tylko to, co wam mówię. Co wspólnie ustalamy. Taktyka, założenia taktyczne realizuje każdy. Wtedy możemy być spokojni o wynik, ale trzeba go tylko wygrać. – To słowa trenera Jana Kępy.
Wspomnijmy jeszcze: z meczu na mecz rozgrywa się Woroniecki. Bardzo cieszy gra w pierwszym składzie Serkowskiego. Jak tak dalej pójdzie będziemy mieli dobrego obrońcę. No i – to kolejny już mecz Michała Liszko. Z Błoniami nie tylko pewny, ale i w jednej paradzie nie tylko nad wyraz odważny, ale i ryzykancki.
Jeszcze Tomasz Dusza: - Nie grało mi się dobrze. Kiepska murawa, piłka nie chodziła tak, jak trzeba. Do podania Kamila poszedłem szczupakiem, ale piłki za dobrze nie widziałem. Mimo, że piłkę trafiłem, to nie tą częścią czoła. Nieco z tyłu. Dlatego poszła nad poprzeczką. Marzy mi się, nie jakaś tam Drawa... Wydzwaniali do mnie. Czwarta liga ma być w Złocieńcu. Tu u nas. I tu u nas chcę grać. – Tomek był bohaterem spotkania z Arkadią. Po jego dograniu Rogiński wpakował piłkę do siatki. W meczu z Błoniami bohatersko wypadł Kamil Barsul. Kto następny? Czekamy z brawami. Tadeusz Nosel