(RESKO-Komorowo). Gmina po raz kolejny przedłużyła niekorzystną dla siebie umowę.
Może okazać się,
że mieszkańcom gminy pozostanie płacić miliony za rekultywację składowiska, na które ktoś inny zwozi odpady.
Trudne do pojęcia jest postępowanie samorządowców z gminy Resko. Ich działanie może doprowadzić do tego, że mieszkańcy gminy będą musieli zapłacić około 3,5 miliona zł za rekultywację składowiska odpadów w Komorowie. Sama konieczność rekultywacji nie jest tu niczym dziwnym. Niezrozumiałe są jednak kroki podejmowane przez reskich samorządowców.
Kilka lat temu, jeszcze w poprzedniej kadencji, gmina Resko przekazała składowisko dla Związku R-XXI. Głośno wówczas mówiło się o tym, że podstawowym argumentem oddania składowiska był punkt, mówiący o tym, że w zamian R-XXI dokona rekultywacji składowiska w Komorowie. Około dwóch lat temu Związek R-XXI zwrócił się do burmistrza Reska o wyrażenie zgody, żeby na to składowisko trafiały również odpady z gmin Nowogard i Golczewo. Burmistrz poprosił w tej sprawie o opinię radnych. Wówczas radnym została pokazana umowa przekazania składowiska dla R-XXI. Okazało się wtedy, że wprawdzie w umowie jest zapis o tym, że Związek R-XXI dokona rekultywacji składowiska, ale... za środki finansowe gminy Resko, ewentualnie o środki pomniejszone o kwotę, jaką uda się R-XXI pozyskać z zewnątrz.
Przy założeniu, że przeciętny koszt rekultywacji hektara składowiska wynosi około 600 tys. zł, a składowisko w Komorowie ma około 6 ha, to koszt wyniesie 3.600 tys. zł. Mając tę wiedzę, radni większością głosów zgodzili się na to, by na składowisko były przywożone odpady z innych gmin. Jest to o tyle zadziwiające, że gmina Resko wzięła na siebie dodatkowy ciężar, nie mając nic w zamian. Z jednej strony oddała składowisko do Związku i to do Związku trafiają pieniądze za przyjmowanie śmieci do Komorowa, z drugiej strony gmina nie ma żadnej gwarancji, że gdy przyjdzie do rekultywacji – Związek dołoży do tego choćby złotówkę. Takiego zapisu bowiem nie ma w umowie. Jest tylko gwarancja słowna prezesa Związku R-XXI, gwarancja, której nie chce dać na piśmie. To oznacza z kolei, że za dwa lata, gdy składowisko będzie musiało być zamknięte, gmina Resko pozostanie sama z problemem góry śmieci w Komorowie.
Mając tę wiedzę radni rescy podczas ostatniej sesji, ponownie przedłużyli umowę pozwalającą gminie Nowogard i Golczewo wwozić do siebie odpady. Samorządowcom nie przyszło do głowy, aby w jakikolwiek zabezpieczyć gminę na przyszłość. Nie dokonano żadnych zmian.
– Gdy przekazywaliśmy składowisko dla R-XXI, to było ono wypełnione w 20 procentach. Uważałem, że skoro przekazaliśmy składowisko wypełnione tylko w części, to R-XXI powinno przeprowadzić rekultywację w 80 proc., a jak nie, to gminy Nowogard i Golczewo powinny się dołożyć i powinny być prowadzone rozmowy. My sami nie możemy zostać później z tym problemem. Mój wniosek nie został uwzględniony w umowie. Teraz już trzeci raz przedłużaliśmy umowę dla R-XXI, żeby gminy Golczewo i Nowogard mogły tu przywozić odpady. Prezes zawsze tłumaczył się tym, że nie mają takich możliwości. Umowa więc przedłużana jest bez nanoszenia zmian – powiedział radny gminy Resko Zbigniew Pałubiak.
Wszystkie gminy powiatu łobeskiego, prócz Łobza, są w R-XXI. Gospodarka odpadami ma być oparta na budowie składowiska odpadów w Słajsinie pod Nowogardem – obsługującego całe R-XXI. Jak historia pokazuje, to składowisko miało powstać już 10 lat temu. Póki co, wniosek złożony jest w Warszawie w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska. We wniosku ma być naniesiona poprawka dotycząca kompostowni. Tak więc prace nad budową nowego składowiska są zaledwie w zarodku. Równocześnie odkąd do gminy Resko trafiają śmieci z innych gmin, składowisko w Komorowie bardzo szybko zapełnia się. Pytanie, gdzie będzie Resko wozić swoje odpady, gdy przyjdzie zamknąć składowisko w Komorowie, a Słajsino nadal będzie w powijakach?
Decyzja radnych reskich jest o tyle dziwna, że w każdej chwili mogą odstąpić od umowy. Nikt im nie każe przedłużać niekorzystnych dla gminy zobowiązań. Bo właściwie co gmina Resko z tego ma? 500 tys. zł rocznie w budżecie i słowną deklarację prezesa o pomocy w przyszłości. Radny gminy Resko Zbigniew Pałubiak widzi w tym ogromne niebezpieczeństwo dla swojej gminy.
- Ze strony pana prezesa były cały czas deklaracje, że R-XXI zdobędzie później środki zewnętrzne i tę rekultywację przeprowadzi. Jednak w żadnym wypadku nie wyrażał zgody na to, aby dokonać aneksu w umowie, że tak się stanie.
Obawiam się tego, że R-XXI nie dołoży się w przyszłości do rekultywacji tego składowiska. Aby pozyskać jakieś środki zewnętrzne na inwestycję, trzeba mieć wkład własny. A dzisiaj R-XXI nie ma nawet na wkład własny, aby wziąć kredyt w wysokości 16 milionów zł na budowę składowiska w Słajsinie – powiedział.
Właśnie brak środków na wkład własny był powodem wizyty prezesa Związku R-XXI na sesji w Resku. Wówczas przedstawił zgromadzonym radnym miejskim projekty uchwał, które miały być podjęte podczas walnego zgromadzenia Związku, de facto w tym samym dniu, co sesja w Resku. Nie stało się tak tylko dlatego, że frekwencja na walnym była zbyt mała. Prezes pokazał dwa projekty uchwał, oba wiązały się z podwyżkami. Tak oto rajcy dowiedzieli się, że od przyszłego roku za możliwość wwiezienia tony odpadów na składowisko, znajdujące się w ich gminie, trzeba będzie zapłacić nie jak do tej pory 60 zł, a 85 zł, natomiast opłata od jednego mieszkańca wzrośnie z 1 zł do 3 zł. Opłaty te nie mają nic wspólnego z kosztami obsługi składowiska. Po prostu Związek potrzebuje zabezpieczenia spłaty kredytu, jaki zostanie wzięty na budowę składowiska.
Problem dodatkowo polega na tym, że wprawdzie w Związku jest 28 gmin, jednak tylko 16 z nich będzie ponosiło ten koszt. Pozostałe 12 gmin, które są w Związku, mają własne składowiska, albo wywożą je poza granice swoich gmin, jednak nie w ramach R-XXI. Oznacza to, że 25 zł, które jest przeznaczone na spłatę kredytu, ponosi tylko 16 gmin, a 12 nie.
Problem polega jednak na tym, że pieniądze za przyjęcie jednej tony odpadów na składowisko nie wpływają na konto gminy Resko, a do R-XXI. Gmina Resko za pozostawienie odpadów na składowisku w Komorowie płaci tyle samo co Nowogard i Golczewo. Różnica polega na tym, że gdy przyjdzie do rekultywacji, Resko pozostanie z problemem samo. Za odpady do gminy Resko wpływa rocznie 500 tys. zł, jest to ułamkowa część tego, co otrzymuje R-XXI i jest to zbyt mało, jeśli gminie przyjdzie wykonać rekultywację.
- Myślę, że gmina Resko powinna dążyć do tego, by zmienić umowę. Musi być w ostateczności zapis, że R-XXI zobowiązuje się do przeprowadzenia rekultywacji. Już rok temu proponowałem, abyśmy nie wyrazili zgody na przedłużanie umowy. Wówczas prezes powiedział, że będą wozić gdzie indziej, wymienił Kraśnik w gminie Węgorzyno. Większością głosów rada zdecydowała, że przedłużamy umowę. Jednak tak, jak jest dzisiaj, nie może być. Niepokoi mnie ta sytuacja. Dodatkowo stanowisko urzędu jest takie, że koszt rekultywacji składowiska wypełnionego w całości jest mniejszy niż wypełnionego w 20 proc. Nie chce mi się w to wierzyć, ale tak podają. Taką informację przekazano dla radnych. Nie zgadzam się z tym. Tam było kilka kwater i jeśli kwatera nie jest wypełniona, to koszt jej rekultywacji byłby na pewno dużo niższy.
Jeśli dzisiaj R-XXI nie ma nawet środków na zabezpieczenie wkładu własnego, to skąd później znajdą się pieniądze na to, żeby wyłożyć choćby na wkład własny na rekultywację? Przyjmijmy, że teraz są trzy składowiska R-XXI. Tylko koszt rekultywacji składowiska w Komorowie wynosi około 3,5 miliona zł, a jeszcze są dwa pozostałe. Skąd Związek weźmie na to pieniądze?
Niebezpieczeństwo jest jeszcze takie, że nawet gdyby R-XXI chciał dołożyć się w przyszłości do rekultywacji, to musi być zgoda wszystkich członków R-XXI. Czyli zgoda 28 gmin. Zgoda taka musi zapaść uchwałą walnego zgromadzenia. Jaki biznes w tym będą miały pozostałe gminy? To będzie nasz problem. I jeśli dzisiaj tej sprawy nie załatwimy, to uważam, że później tym bardziej nie – dodał radny.
Inna rzecz, że obecnie dużo gmin skorzystało ze środków unijnych na różne inwestycje typu: kanalizacje, wodociągi, termomodernizację itd., równocześnie znacznie zadłużając się. Tym bardziej więc wątpliwym jest, aby zgodziły się dodatkowo sfinansować rekultywację w obcej gminie. Póki składowisko w Komorowie jest w miarę puste, samorządowcy mają możliwość negocjacji. Jak widać, nie za bardzo chcą z tego korzystać, tym bardziej, że jak zauważa radny Z. Pałubiak, gmina mogła szukać odpadów od gmin, które zapłaciłyby bezpośrednio do reskiej kasy. To pozwoliłoby gminie odłożyć pieniądze na rekultywację, bądź nie zadłużać się w tak znacznym stopniu, jak obecnie.
Zadziwiająca jest też wysokość opłat za przyjęcie odpadów na składowisko. Dla porównania Łobez wozi odpady do Rymania. Za przyjęcie 1 tony na składowisko płaci 50 zł, a od przyszłego roku w związku z podwyżką – 51 zł za tonę. Natomiast mieszkańcy Reska płacą 60 zł za złożenie jednej tony na własnym składowisku, które oddali R-XXI, a od przyszłego roku najprawdopodobniej będą płacić 85 zł.
Podsumowując - jeśli chodzi o pobieranie pieniędzy za wwożenie śmieci na składowisko w Komorowie, to należy ono do Związku R-XXI, ale jeśli chodzi o rekultywację i ponoszenie jej kosztów– to do gminy Resko. Przyznać trzeba, że doskonała umowa, o ile nie dotyczy mieszkańców gminy Resko. Może okazać się już za dwa lata, że samorząd reski obudzi się z ręką w nocniku. Tym boleśniejsza będzie to pobudka, gdy kasa gminy będzie pusta. Już dziś gmina ma 16 milionów zadłużenia (łącznie z kredytem za gimnazjum). Jest to kwota graniczna zadłużania się gminy. Oznacza to, że w przyszłości gmina będzie miała ogromny problem z pozyskaniem kredytu, a bez niego o rekultywacji nie może być mowy. Pozostanie góra śmieci, płacenie kar i płacz, że kolejnemu samorządowi nie przyszło do głowy, by zabezpieczyć gminę przed takim patem. MM
A potem się okaże, że nikogo winnego nie ma, góra śmieci i długów, a płakać będą mieszkańcy Reska, bo nie będą wiedzieli co zrobić z tym problemem. Urosną pewnie hałdy odpadów zaraz za miastem. Gospodarka zarządzania interesem śmieciarskim, jest niewiele lepsza u nas w Łobzie, jeszcze na dodatek każe się mieszkańców, kieruje wnioski do sądu, jak jaśnie prezes PUK Łobez odmawia zawarcia umowy na wywóz, Burmistrz nie pomaga w ogóle, tylko podpisuje wnioski do sądu. Sytuacja się raz dwa zmieni, jak i w Łobzie będzie pusta kasa na likwidację góry śmieci, to nie wystarczy wam z zasądzanych kar sądowych od uczciwych ludzi, zwłaszcza jak segregują śmieci. Poczekamy pożyjemy i zobaczymy co się dalej będzie działo...