(WĘGORZYNO.) Mieszkańcy tej gminy mają dość podwójnego etatu na Orliku. Nie godzą się płacić swoich podatków na kogoś, kto jest w tym samym czasie trenerem trampkarzy i instruktorem na Orliku, bo dla zwykłego mieszkańca jedynym rezultatem jest brak wstępu na boisko.
Do redakcji zgłosili się mieszkańcy Węgorzyna, którzy absolutnie nie chcą pogodzić się z sytuacją, mającą miejsce na węgorzyńskim Orliku. Z rozmów z mieszkańcami wynikało, że kwestię tę starali się rozwiązać przy pomocy portalu internetowego Węgorzyna, jednak, jak stwierdzili, część pytań nie ukazała się, natomiast odpowiedzi na pozostałe jedynie ich rozdrażniły. Dlaczego? Poruszono kilka kwestii, które miłośnicy sportu chcieliby rozwiązać.
Podwójna wypłata
Pierwszą kwestią, na którą mieszkańcy zwrócili uwagę, to fakt, że jeden z instruktorów pracujących na Orliku jest równocześnie instruktorem i trenerem trampkarzy, dodatkowo gra w szeregach Sparty. Może nie byłoby w tym nic bulwersującego, gdyby nie to, że obowiązki te wykonuje w tych samych godzinach, natomiast wypłatę dostaje za dwie funkcje. Na podwójne etaty mieszkańcy Węgorzyna zwyczajnie nie chcą się godzić.
– Nie można brać dwa razy pieniędzy za to samo. Burmistrz go chroni, tym bardziej, że burmistrz jest w Zarządzie Sparty i to nie jest w porządku. My chcemy mieć swojego człowieka, z Węgorzyna, który zna społeczność węgorzyńską. Pan R. w trakcie treningów Sparty nie wywiązuje się jako instruktor, nie udziela instrukcji osobom znajdującym się na Orliku i dodatkowo w tym czasie zajmuje boisko. Treningi odbywają się 2 - 3 razy w tygodniu i trwają po 1,5 - 2 godziny. Za to ma podwójnie płacone. Ten pan dojeżdża ze Stargardu. Orlik powinien być otwarty do 21.00, ale zamyka o 20.00, bo ma ostatni pociąg. Dodatkowo studiuje dziennie w Szczecinie – jak to wszystko można pogodzić, żeby nie kolidowało z niczym? Na ten temat pojawił się wpis na stronie węgorzyńskiej. Burmistrz odpowiedziała, że nie widzi w tym nic złego, ale to są nasze pieniądze, podatników. To jest osoba z zewnątrz, która nigdy nie miała do czynienia ze społecznością lokalną, ze sportem w Węgorzynie. Ludzie burzą się i piszą na stronie węgorzyńskiej, ale nie wszystkie wpisy są umieszczane. Kiedyś była taka sytuacja, że grali mecz. Orlik w trakcie meczu był zamknięty, gdy skończył się, instruktor zamknął Orlik i pojechał do domu. Było przed 19.00. W trakcie treningów Sparty na Orliku, dzieci i młodzież nie mogą grać, bo boisko jest zajęte. Nie opiekuje się też dziećmi grającymi na drugim boisku. Spóźnia się do pracy i wcześniej zamyka. Tak nie może być – powiedział jeden z mieszkańców Węgorzyna, który zastrzegł sobie anonimowość.
Na stronie węgorzyńskiej burmistrz w tej sprawie odpowiedziała: „Treningi trampkarzy są na Orliku. Nie ma przeszkód aby łączyć te obowiązki, jeśli są wykonywane należycie i rzetelnie. W tym samym czasie trenują trampkarze i grają mieszkańcy pod okiem instruktora. Gdzie pan widzi problem? Mam wrażenie, że to sztuczny problem. Liczą się efekty, a na razie mamy dobrą opinię o pracy instruktora i trenera”.
Dla kogo konkursy
Drugą kwestią poruszaną przez rozmówców zarówno z nami, jak i na stronie węgorzyńskiej, jest sposób zatrudniania instruktorów na boisku.
Na pytanie jednego z internautów na stronie węgorzyńskiej o konkurs burmistrz odpowiedziała:
„Nie ma konkursów na Orlik, tak samo jak nie ma konkursów na palaczy do kotłowni. To nie są pracownicy samorządowi tylko pracownicy obsługujący obiekty gminne. Przypomnę, że również nie organizowałam konkursu zatrudniając pana Łukasza i Bogusię. I nie było żadnych uwag. Mam wrażenie, że nie chodzi o konkurs, tylko o osobę instruktora ze Stargardu, komu to przeszkadza!?”
A jednak pod hasłem „Komunikat burmistrza” z dnia 19 stycznia 2010 roku, w zakładce Aktualności można przeczytać: „Informuję, że poszukuję kandydatów do pracy na obiekcie ORLIK w charakterze „Animatora – Moje Boisko Orlik 2012”. Praca na umowę zlecenie na okres 9 miesięcy. Wprawdzie nie konkurs, ale ogłoszenie o poszukiwaniu animatora na Orliku. Mieszkańcom chyba chodzi o brak informacji o poszukiwaniu kandydata. Zapewne chodzi też i o to, że w Węgorzynie nie brakuje chętnych na to stanowisko, a osoba, która czekała na ogłoszenie w tej sprawie, doczekała się jedynie informacji, że na to stanowisko jest już zatrudniona osoba.
– Nie byłoby też problemu ze znalezieniem instruktora na Orlik w Węgorzynie spośród mieszkańców miasta. Jest przynajmniej jedna osoba, która ma takie uprawnienia, ma wysokie osiągnięcia na swoim koncie i po odejściu pani instruktor czekała na ogłoszenie – dodał mieszkaniec.
Nie było czasu na konkurs
Kolejnym aspektem, z którym mieszkańcy nie mogą się zgodzić, jest kwestia zatrudnienia trenera. Konkursu w tej sprawie nie było. Burmistrz na swojej stronie tłumaczy, że sytuacja, w jakiej znajdowała się Sparta kilka miesięcy temu, wymagała szybkich działań, bo groziło jej rozwiązanie; „nie było żadnego trenera i w tym momencie nie było czasu na konkursy, musiałam wybrać rozwiązanie najlepsze dla sportu gminnego. W tej chwili Sparta gra, instruktorzy są - Orlik funkcjonuje” - napisała.
A mieszkańcy Węgorzyna jak byli bez pracy, tak są. I co z tego, że są dyspozycyjni i mają czas? Może w Stargardzie znajdą pracę? Póki co zawodnik, trener i instruktor w jednej osobie prowadzi Spartę wprost na najwyższe półki piłkarstwa. MM
M. Mucha napisała w gazecie o etyce dziennikarskiej. Niech się spyta swego szefa Kazimierza Rynkiewicza, czy nie chciał być politykiem. Chciał. Starował w wyborach do sejmu z PISU i do rady powiatu, chyba w Goleniowie, z SAMOOBRONY. Ale wyborcy nie dali mu szans. Ani do sejmu się nie dostał ani do powiatu.