Jaki starosta – taki turniej, chciałoby się powiedzieć po szumnie nazwanych i odbytych w Prusinowie Mistrzostwach Powiatu w Piłce Nożnej o Puchar Starosty Gryfickiego. W turnieju powiatowym udział wzięły łącznie 2 (słownie – dwa) zespoły piłkarskie; gospodarze z Prusinowa oraz goście z Cerkwicy. Starosta Kazimierz Sać wręczył zwycięzcom z Prusinowa 2 tysiące złotych, drużyna z Cerkwicy musiała zadowolić się kwotą 500 zł. Oby już starosta nie miał więcej okazji organizować takie turnieje, bo niechybnie powiat zbankrutuje, zwłaszcza, że po tej kadencji będzie miał sporo długów do spłacenia. Niektórzy zaczynają już nucić piosenkę na wzór „Na lewo most, na prawo most, a środkiem...” - Na lewo dwa (tysiące), na prawo trzy (tysiące), a środkiem hosso płynie. Śpiewającym chodziło chyba o to, że ma płynąć hossa, ale co to za hossa na kredyt. Inni przypomnieli sobie wierszyk: budujemy mosty, dla pana starosty, wszystkich Razem przepuszczamy poza powiatu bramy.
Jak już jesteśmy przy takich porównaniach, to przypomniało mi się inne; niedawno ktoś obrzucił gównem tablicę na pałacu prezydenckim. Ktoś skomentował: jaki prezydent, taki zamach.
OŚWIADCZAM, ŻE MNIE TO OŚWIADCZENIE NIE DOTYCZY
Niedawno opublikowaliśmy oświadczenia majątkowe urzędników i radnych. Co wynika dla Urzędu Skarbowego z ich składania? Nie wiem. Dla dziennikarza to jednak wielorakie źródło informacji. Czasami przygnębiającej. Oto na przykład dyrektor Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Rewalu pani Maria Spaczyńska, małżonka naszego komendanta powiatowej Policji od samego początku, gdy została dyrektorem, w oświadczeniu w rubryce: „Inne dochody osiągane z tytułu zatrudnienia lub innej działalności zarobkowej lub zajęć z podaniem kwot uzyskiwanych z każdego tytułu” beztrosko wpisuje: „nie dotyczy”. Jestem z natury człowiekiem łagodnym, więc nie będę pastwił się nad panią dyrektor i zanim przejdę do Zet, zacznę od A: proszę się przez chwilę zastanowić, po co składa się ośwadczenie majątkowe. Jak już to pani zrozumie, proszę poprawnie wypełnić rubrykę o zarobkach. Zet jest na końcu alfabetu, tak jak na końcu urzędniczego łańcuszka znajduje się starosta, obecnie Kazimierz Sać. Przypomnę, że starostowie składają swoje oświadczenia majątkowe wojewodzie. Kierownicy jednostek organizacyjnych powiatu składają je staroście, który powinien je sprawdzić przynajmniej pod względem merytorycznym. Odpowiedzialność za to nakłada art. 25c pkt 6, 8 i 9 ustawy o samorządzie powiatowym, które mówią w kolejności: 6. Analizy danych zawartych w oświadczeniu majątkowym dokonują osoby, którym złożono oświadczenie majątkowe; 9. W przypadku podejrzenia, że osoba składająca oświadczenie majątkowe podała w nim nieprawdę lub zataiła prawdę, podmiot dokonujący analizy oświadczenia występuje do dyrektora urzędu kontroli skarbowej właściwego ze względu na miejsce zamieszkania osoby składającej oświadczenie z wnioskiem o kontrolę jej oświadczenia majątkowego.
Starosta Sać publikując oświadczenie dyrektor Spaczyńskiej nie dość, że ją ośmiesza, to ośmiesza siebie i urząd, który pełni. To że ośmiesza siebie, to robi to na własny rachunek, który wystawią mu wyborcy, ale to, że ośmiesza urząd, to obywatelom nie powinno być obojętne.
Weźmy drugi przykład; pani Aldona Byczkiewicz pełni obowiązki dyrektora Wielofunkcyjnej Placówki Opiekuńczo-Wychowawczej Dom dla Dzieci w Gryficach, również podległej starostwu. Proszę docenić rolę oświadczeń majątkowych, bo gdyby nie one, świat by się nie dowiedział, jak ciężko pracuje pani Byczkiewicz. Otóż dyrektor podała, że z umów o pracę zarobiła: w Domu dla Dzieci 62 tys. zł, LO im. Chrobrego – 21,199 zł, w Zespole Placówek Oświatowych – 880 zł. Z umów zleceń: z PZU na życie – 1300 zł, w Policealnym Studium Zawodowym TOM Tomasza Boruka – 2300 zł, w prywatnym Gimnazjum nr 3 Stowarzyszenia Pomóżmy Naszym Dzieciom – 1121 zł. Jednak nie o pieniądze mi chodzi, a o czas pracy. Zadaję sobie pytanie – jak to możliwe, że dyrektor instytucji publicznej, pracująca na etacie w godzinach urzędowania ma czas wyskoczyć dorobić do liceum, również pracującego w godzinach tego urzędowania lub prywatnego gimnazjum, przecież nie wieczorowego. Kto zajmuje się Domem dla Dzieci, gdy dyrektor dorabia na godzinkach, a nawet umowie o pracę i jak to jest możliwe pracować na umowę o pracę w tych samych godzinach urzędowania w dwóch różnych instytucjach publicznych. Rozumiem, że może mieć w Domu dla Dzieci pół etatu, a później biegnie do szkoły na pół etatu, a później schodzi piętro niżej do prywatnego gimnazjum i biegnie na wykłady do studium. To jest do przyjęcia i można by wręczyć jej medal za pracowitość i dbałość o dzieci. Ale już z samej zarobionej kwoty dyrektora Domu wynika, że pracuje tam na pełnym etacie, więc powinna być w pracy przynajmniej do godz. 15.00 lub 15.30, ale jak w takim razie uczy dzieci w liceum? Po godzinie 15.30? A w jakich godzinach w prywatnym gimnazjum?
Nie liczę, by na te pytania odpowiedzieli obecni radni, Komisja Rewizyjna Rady Powiatu lub starosta Kazimierz Sać, bo przecież potrafią czytać tak samo jak ja, a my dla nich nawet opublikowaliśmy te oświadczenia, by nie musieli się męczyć i ich szukać. Tym bardziej że w Gryficach wszyscy wszystko i tak wiedzą, lecz z tej wiedzy nic nie wynika. Brakuje woli i panuje powszechny cynizm przyzwalający na takie praktyki. Za brak kontroli i nadzoru nad placówkami odpowiada starosta Kazimierz Sać.
RADIO PLUS NADZIEJA
Z nadzieją trzeba przyjąć wiadomość o zmianie dyrektora w gryfickim Radiu Plus (byłym VOX). Nadzieja dotyczy zmiany dotychczasowej polityki informacyjnej Radia. Nowy dyrektor powinien dać dobry przykład innym i jak najdłużej nie dać się wciągnąć w gryficką wojenkę, czyli miejscowe politykierstwo. Powinien pogonić z Radia bezbożników i oddać mikrofon wiernym. Zamiast nachalnej propagandy pseudopolityków, dopuścić do głosu gryficką inteligencję (o ile się ostała) i zwykłych ludzi. Stacja powinna być misyjna. Wszędzie można robić dobre Radio traktując poważnie ludzi i ich sprawy.
HISTORIA UCIEKA HISTORYKOM
30-lecie gryfickiej Solidarności będzie obchodzone 5 września. Przydałaby się chociaż skromna monografia na tę okazję. Jednak jak znam życie, gryficcy historycy przez te lata ślęczeli nad kopiowaniem z niemieckiego dziejów Greifenbergu i na temat trzydziestolecia „S” mają puste szuflady. Ciekaw jestem co powiedzą swoim dzieciom na temat własnej historii. Czy będą im tłumaczyć dzieje Solidarności z niemieckiego?