SPARTA: Grzegorz Ciołek - Przemysław Noryca, Dominik Raj (Paweł Pokrywka), Jarosław Konieczny, Bartosz Szwaciński, Mateusz Rzepecki, Mateusz Rybka, Mateusz Rolling (Rafał Jeziorski), Andrzej Nadkierniczny, Grzegorz Momot (Sebastian Rajca), Jacek Demczuk. Trener Stanisław Przybylak.
Już w pierwszej kolejce los skonfrontował beniaminka klasy okręgowej, rezerwy III-ligowych Błękitnych Stargard z węgorzyńską Spartą. Bardzo krótki okres przygotowawczy, a w zasadzie jego brak, w połączeniu z niezgranym zespołem nie stawiały zespołu z Węgorzyna w korzystnej sytuacji przed tą konfrontacją.
Po kilku minutach gry, pierwsi przed okazją stają przyjezdni. „Oko w oko” z bramkarzem Błękitnych staje Grzegorz Momot, jednak uderza prosto w bramkarza. Kilkadziesiąt sekund później dośrodkowanie z prawej strony w wykonaniu miejscowych sprawia problem Grzegorzowi Ciołkowi, który nie zdołał chwycić piłki, ale obyło się bez gola. W 10 minucie na bramkę rywali strzela z okolic narożnika pola karnego Jacek Demczuk, jednak zbyt lekko, by zagrozić bramkarzowi Błękitnych. Podobnie sytuacja wyglądała trzy minuty później, gdy o strzał pokusił się Mateusz Rylling. W 16 min. z bliska pudłuje zawodnik gospodarzy, posyłając piłkę nad poprzeczką. 23 min. to kolejna dogodna niewykorzystana sytuacja Grzegorza Momota, którego idealnym podaniem obsłużył Demczuk. 120 sekund później zawodnik Błękitnych oddaje strzał zza pola karnego, po którym piłka trafia w słupek i mimo dobitki udanie interweniuje bramkarz Sparty. Również udaną interwencją nasz bramkarz popisał się w 32 minucie, broniąc strzał z niewielkiej odległości. W 38 min. pada pierwszy gol. Akcja lewą stroną w wykonaniu gospodarzy oraz pozostawienie jednego zawodnika bez opieki na piątym metrze kończy się zdobyciem prowadzenia przez Błękitnych.
Druga część spotkania to coraz bardziej zdecydowana przewaga Błękitnych. Akcje przeprowadzane skrzydłami zarówno w 56 jak i w 57 min. sprawiały niemałe problemy naszym obrońcom. Dla odmiany w 60 min. strzał z rzutu wolnego również udanie obronił bramkarz Sparty. Z każdą minutą ataki miejscowych były coraz bliższe powodzenia, akcje kreowane były niemalże w każdej strefie przedpola przyjezdnych. W 70 min. strzał zza linii pola karnego kolejny raz nieznacznie minął poprzeczką węgorzyńskiej bramki. 60 sekund później pada drugi gol dla miejscowych. Pierwsze dośrodkowanie odbija Grzegorz Ciołek w kierunku linii końcowej, zaś drugie zostaje skierowane do zawodnika Błekitnych, który bez problemu zdobył drugą bramkę. Ostatnie 20 minut to kilka dogodnych okazji do podwyższenia prowadzenia dla miejscowych, przy jednoczesnych udanych interwencjach Grześka Ciołka. Szkoda tych niewykorzystanych okazji z początku spotkania, ale to nie jedyny element, który będzie trzeba zdecydowanie poprawić w najbliższych spotkaniach. (mas)