(ŁOBEZ. ) W opiece całodobowej miało być lepiej, a czy tak jest? Trudno uwierzyć słuchając relacji z pobytu u lekarza państwa Micek z Łobza, którzy na działania lekarza skierowali skargę do Narodowego Funduszu Zdrowia.
Pierwsze zdarzenie z opieką nocną w Łobzie państwo Micek z Łobza mieli w lutym. Wówczas zadzwoniła do nich ciocia pani Czesławy Micek z informacją, że około 2.00 w nocy straciła przytomność, gdy ocknęła się, była godzina 4.00. Pani Cecylia Doroszuk-Zębek wówczas mieszkała sama.
O przejściach opowiada pani Czesława Micek z Łobza:
- Pierwsze zdarzenie z opieką nocną w Łobzie mieliśmy w lutym. Wówczas zadzwoniła do nas ciocia z informacją, że około 2.00 w nocy straciła przytomność, gdy ocknęła się, była godzina 4.00.
Gdy przyjechaliśmy do niej, miała już ciśnienie w normie, jednak była poobijana i roztrzęsiona, nie mogła mówić. Zadzwoniliśmy na pogotowie. Tam dowiedzieliśmy się, że musimy zadzwonić na opiekę nocną. Zdarzenie miało miejsce z soboty na niedzielę. Nie wiedząc, co było przyczyną zasłabnięcia, zadzwoniłam do opieki nocnej. Po pewnym czasie odebrał jeszcze wówczas doktor J. Soroko. Powiedzieliśmy, że ciocia z wysokim ciśnieniem straciła przytomność. Odparł, że jak się nie połamała, to mam podać tabletkę przeciwbólową, a w poniedziałek iść do lekarza rodzinnego. Chciałam, aby lekarz ją zobaczył, udzielił pomocy, ale nie mogłam się porozumieć. Zabraliśmy ciocię do siebie. Leczy się na nadciśnienie. Co jakiś czas ciśnienie nagle podnosi się do wysokości 200-220. Pielęgniarka w przychodni powiedziała mi, że w takiej sytuacji absolutnie nie wolno mi wieźć cioci nawet do przychodni.
W takich sytuacjach przeważnie pomocy udzielał lekarz rodzinny, albo pogotowie.
W ubiegłym tygodniu jednak było inaczej.
Z poniedziałku na wtorek (z 14 na 15 czerwca 2010 r.), ciśnienie tętnicze podniosło się do niemal 200. Było już po godzinie 18.00.
Ciocia wzięła sobie tabletkę pod język, po godzinie – drugą. Mimo tego była cała rozogniona, oczy miała zaczerwienione, odczuwała bardzo silny ból głowy. Trzecia tabletka również nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Ciśnienie na chwilę lekko spadło, po czym ponownie podniosło się do prawie 200.
O godz. 24.00 zadzwoniłam na pogotowie. Dyspozytorka powiedziała, że karetka nie jeździ do takich przypadków i powinniśmy udać się do lekarza w Łobzie i on udzieli nam pomocy.
Rozmowę z lekarzem dyżurującym rozpoczęłam tym, że mam ciocię z wysokim ciśnieniem. Nie zapytał o to, jak jest wysokie, tylko od razu powiedział, abyśmy zawieźli chorą na izbę przyjęć do Drawska. Wytłumaczyłam mu, że boję się wieźć ją z tak wysokim ciśnieniem. Zapewniał, że nic się nie będzie działo i mam spokojnie jechać. Poprosiłam go o nazwisko, jednak odparł, że nie jest mi to potrzebne. Zadzwoniłam na pogotowie. Odebrała ta sami pani i powiedziała, że lekarz musi udzielić pomocy. Odparłam, że nie musi – bo nie chce. Dyspozytorka sama zadzwoniła do lekarza opieki nocnej, rozmawiała z pielęgniarką. Pielęgniarka zaproponowała, abyśmy przywieźli chorą do lekarza, wówczas pomoc zostanie udzielona.
Gdy przyjechaliśmy, drzwi otworzyła nam pielęgniarka i poszła obudzić lekarza. Doktor wyszedł z zaplecza, bez słowa minął nas i usiadł za biurkiem. Później zmierzył ciśnienie i powiedział: „dolne mi się nie podoba”, powtarzał, to chodząc w kółko. Następnie usiadł za biurkiem, wyciągnął kartkę, wypisał skierowanie do szpitala, mówiąc: „Proszę dowieźć chorą do szpitala”. Nic więcej nie zrobił. Prosiliśmy go, aby przynajmniej zbił ciśnienie, bądź wezwał karetkę, albowiem znając ciocię, wiedzieliśmy, że w każdej chwili może stracić przytomność. Spytałam czy to jest kara, czy nagroda, że wypisał nam to skierowanie do szpitala. Zapewnił, że nie widzi zagrożenia życia i mamy zawieźć ją samochodem do szpitala w Drawsku.
Wyszłam. Mąż Janusz został, nagadał tam mnóstwo różnych rzeczy, prosił go o litość i co tylko. Mówił, że skoro jest lekarzem, przysięgłym człowiekiem, powinien udzielić pomocy. On w ogóle nie reagował – powiedział, że swoje zrobił. Poszłam do samochodu i zadzwoniłam na pogotowie – co ja mam robić, a dyspozytorka krzyczy: „Niech pani wraca natychmiast do niego do gabinetu i dzwoni na policję!”. Powiedziałam jej, że ja w tej chwili nie będę rozrabiać i szukać sprawiedliwości wśród nich, tylko ja mam chorego człowieka w samochodzie, który w tej chwili potrzebuje pomocy. Spytałam, czy zdaje sobie sprawę, że ciocia w każdej chwili może stracić przytomność, że może dziać się nie wiadomo co, że nie będę walczyć z nimi w takiej chwili. Powiedziała, że w takim razie mam jechać do Drawska do szpitala, bo ona nie ma karetki, aby mogła ją do nas przysłać. Wsiedliśmy w samochód i ruszyliśmy do tego Drawska. Ciocia już między Łobzem a Zajezierzem zaczęła nam zwracać, słabnąć. Zatrzymaliśmy się przy rowie i nie wiedzieliśmy, co mamy robić.
Ponownie zadzwoniliśmy do lekarza w Łobzie pytając - co mam robić, ciocia słabnie, zwraca, ja mam otwarte okno. Kazał nam zamknąć szybę w samochodzie, twierdząc, że jeśli dostanie zapalenia płuc, to tylko i wyłącznie z naszej winy. Nakazał nam zawieźć ciocię do Drawska i nie wracać się do Łobza, choć tu mieliśmy zdecydowanie bliżej. Gdy spytałam, czy ją dowiozę, odparł, że nie wie.
Weszliśmy na izbę przyjęć do szpitala, przyszła pielęgniarka, powiedzieliśmy, że lekarz w Łobzie nas nie przyjął. Ona na to, że tak nie powinno być, że nie powinien wypuścić nas z gabinetu, póki nie zbiłby choć trochę ciśnienia i wtedy do szpitala można jechać i szukać innych objawów.
W szpitalu byliśmy od godziny 2.00 do godziny 4.00. Otrzymaliśmy od przyjmującej nas doktor, wynik konsultacji specjalistycznej, która potwierdza, że lekarz w Łobzie nie zastosował leków obniżających ciśnienie tętnicze, a jedynie wypisał skierowanie do szpitala. Powiedziała, że lekarz w takim stanie nie powinien wypuścić pacjenta z gabinetu. Powinien udzielić pierwszej pomocy. Dopiero wtedy dać zalecenia i wysłać do szpitala.
Nie jesteśmy lekarzami – jedziemy i ratujemy. Nie wiemy, w jaki sposób możemy pomóc, w tym celu udajemy się do lekarza, ale jeśli on nie chce udzielić pomocy, to do kogo ma zwrócić się osoba, która tej pomocy potrzebuje?
Z poprzednim doktorem również mieliśmy przeżycia. Doprowadził moją mamę do takiego stanu, że pogotowie nie wiedziało, czy żywą dowiezie do szpitala. O pomoc lekarza opieki nocnej prosiliśmy zbyt długo. Na szczęście udało nam się wówczas przekonać go, aby wezwał pogotowie. Tym razem nawet takiej pomocy nie otrzymaliśmy – powiedziała Czesława Micek.
- To są kpiny, miało być lepiej, a jest jeszcze gorzej. Wiem, że w każdej chwili to ciśnienie może iść w górę. Przecież to jest męczarnia, a nie pomoc. To jest straszne, gdy człowiek jest w takiej sytuacji, ratuje się komuś życie, a lekarze są w takim razie nam niepotrzebni.
Jest tak ładnie wypisane – całodobowa pomoc lekarska i medyczna i co z tego? Skoro to tylko szyld – od czego lekarz tam jest? - pytał Janusz Micek.
Wysłuchała MM
Ludzie ! to Wasze zdrowie i Wasze miasto. Macie chyba jekieś władze, wybrane przez Was. No, to delegacja do ratusza i
oficjalne skarga na piśmie. Druga do Izby Lekarskiej. Nieprawda, że nie można nic zrobić !!
I nie wszyscy lekarze są tylko z nazwy - niektórzy bardzo starają się leczyć.
Brońcie się, bo nikt tego za Was nie zrobi !! Powodzenia !
~Iska
2011.05.17 23.16.58
Byłam kiedyś u tego "DZIADA", coś stało mi się w plecy........... był weekend, poszłam do niego, a raczej doczołgałam. ..mówiąc, że nie wiem o co chodzi,. ....że coś mi się stało, ból okropny..., ale usłyszałam tylko bez żadnego badania.."to się Pani chce chorować w weekend. żadnej pomocy, nawet ludzkiego współczucia, kazał mi iść do domu i do lekarza w poniedziałek............horror, nawet nic na uśmierzenie bólu, po prostu nic.. ..po prostu. ..spadaj mam weekend, a ty chorujesz. mam nadzieję ze ten dziad leczy teraz tylko swoje dzieci....ale to tylko Łobez, w takiej dziurze mogą chorować i umierać wszyscy . ... mała statystyka, to jest chore.....
~marynarz
2010.07.05 09.43.02
ci wszyscy lekarze to marginesy swiadectwa po kupywali i siedza teraz i pawiana swiruja i tylko jeden do drugiego wysyla bo nie potrafia okreslic co dolega danej osobie ich wszystkich na taczce powinni wywiezc burakow...
~DOMINIKA
2010.07.01 14.38.36
MOJA HISTORIA UKAZAŁA SIE W MARCU..........JAK TO LEKARZ STWIERDZIŁ ZE CHOROBE SOBIE WYMYŚLIŁAM............W NIEDZIELE BYŁAM Z DZIECKIEM U LEKARZA NA DYZURZE.PRZYJĘŁA NAS PANI DOKTOR---BYŁA BARDZO MIŁA BARDZO SYMPATYCZNA,UŚMIECHNIETA,SUPER PODESZŁA DO MOJEGO 3LETNIEGO SYNKA BO MIAŁ KLESZCZA NA UCHU MIMO ZE MYŚLAŁAM ZE TO COS INNEGO BO MU UCHO ZSINIAŁO.
WŁAŚNIE TAK POWINNA WYGLĄDAC WIZYTA U LEKARZA-WYSZLIŚMY WSZYSCY UŚMIECHNIĘCI
Z PRZYCHODNI.
TAKZE NIE KAZDY LEKARZ TO ????
NAPRAWDE JESTEM BARDZO ZADOWOLONA Z PANI PIELĘGNIARKI I Z PANI DOKTOR.
NIE ZNAM TEJ PANI DOKTOR ALE BARDZO DZIĘKUJEMY I MAMY NADZIEJĘ ZE PANI BEDZIE GOŚCIĆ U NAS W PRZYCHODNI.
MAM NADZIEJĘ ZE INNI PACJĘCI TEZ PODZIELĄ MOJE ZDANIE
JAK TRAFIĄ NA TĘ PANIĄ DOKTOR..
~lobeska
2010.06.30 17.39.52
Podpisuje sie pod Panem zbulwersowanym!!! Tak wlasnie widac za co ten zasrany staruch bierze pieniädze!! Niestety taka jest szara rzeczywistosc w polskiej sluzbie zdrowia.Tego niby lekarza na taczce z powrotem do gryfic albo nie wiem gdzie i na pole do roboty.smiechu warte!!! i za co placimy te skladki?!Za to,zeby nas wykanczali.....
~Piotr
2010.06.24 10.49.10
Wywieźć chama na taczce!!! Co jest do cholery??? Czy nie ma siły na tego DZIADA????
~
2010.06.24 08.44.59
to nie jest ten sam lekarz
~troll łobeski
2010.06.22 14.48.49
Widać ani samorząd powiatowy, ani gminny się nie sprawdza tak na terenie łobeskim, jak i w całym kraju. Czas wystąpić o przekształcenie Łobza w sołectwo.
Kto jest za?
~ZBULWERSOWANY
2010.06.22 08.44.48
No to , to już jest przesada!!! Albo ktokolwiek coś z tym zrobi, albo tu normalnie ludzie zaczną umierać, przez tego starego DZIADA!!! Ludzie zróbcie coś, a nie czekacie na tragedię!!! Jeżeli władza nie chce nam pomóc to trzeba go stąd samemu wywieźć!!! A TY Stary PIERDZIELU, MAM NADZIEJĘ ŻE TO CZYTASZ!!!! - ZABIERAJ TĄ SWOJĄ STARĄ DUPĘ Z TEGO MIASTA I WYPAD DO GRYFIC - TAM LUDZI UŚMIERCAĆ!!! CZYŻBY GRYFICE NA TO CI NIE POZWOLIŁO??? A swoją drogą, kim jest, lub też są pielęgniarki, które pracują z tym DZIADEM???!!! Czy Wy drogie Panie nie macie nic do powiedzenia??? Czy jesteście takie same jak ten stary gbur? Dlaczego wszyscy narzekają i mają wieczne problemy, a pielęgniarki które tam pracują milczą??? A może Wam (paniom pielęgniarkom) to odpowiada??? - Nie narobićie się wogóle przy takim \"kims\"... Czyli wnioskuję z tego, że pani pielęgniarka, która jest akurat na służbie z tym DZIADEM, też ma pacjenta w poważaniu... Z TYM NAPRAWDĘ TRZEBA COŚ ZROBIĆ!!!!!!!!!!!!
~Staszek
2010.06.22 06.15.05
Ciekawe czy to ten sam uciążliwy stary chwast, niby lekarz J.S. Bo jeżeli jeszcze tu \"pracuje\" to ja czegoś nie rozumiem.
~Staszek
2010.06.22 06.01.19
No i co na to NASZA ZAS.... władza, jak widać jest całkowicie bezradna, albo ma w tym swój interes. Takie cyrki to tylko w Łobzie mogą się dziać.