(RESKO ) Pod koniec maja na odcinku Regi w okolicach Reska zlokalizowano kilka niepokojących obiektów. Po bliższym przyjrzeniu się owemu znalezisku, okazało się, że są to martwe dziki. Niepokojące były również okoliczności próby usunięcia padłych zwierząt z rzeki.
Tuż po odebraniu zgłoszenia o unoszących się na rzece dzikach, Straż Miejska w Resku skontaktowała się z Zachodniopomorskim Zarządem Melioracji i Urządzeń Wodnych w Szczecinie oddział terenowy w Nowogardzie. Jak powiedział strażnik miejski z Reska Andrzej Gajdzis - reakcja i stanowisko tamtejszego dyrektora była co najmniej zdumiewające. Według niego dzikami powinno zająć się nadleśnictwo. Gdyby jednak pójść tropem obowiązku, okazałoby się, że martwe zwierzęta są zanieczyszczeniem na rzece. A z kolei do usunięcia zanieczyszczenia zobowiązany jest właściciel terenu, czyli Zarząd Melioracji. I tu kółko się zamyka. Problem dzików szybko dotarł do powiatowego inspektora sanepidu, który czekał na interwencję i rozwój sytuacji. Niestety Straż Miejska nie mogła przekazać konkretnych informacji ani planów pozbycia się problemu.
- Jedno co wyniknie pozytywnego z tej sprawy to to, że wypracujemy na przyszłość taki tok postępowania, który będzie zgodny z przepisami i szybki. Bo sprawa zwierząt, które się utopiły i spływają rzeką, nie jest nowym tematem. Teraz mówimy o trzech dorosłych dzikach. Rozkład ciał wskazywał na to, że utopiły się zimą. Mieszkańcy zgłosili nam ten problem. Rega jest leniwą rzeką i martwe zwierzęta spływając zatrzymały się na naturalnych przeszkodach. Powiadomiłem właściciela elektrowni wodnej, aby w przypadku dopłynięcia dzików do elektrowni i zatrzymania się na kratach, powiadomił nas. - mówi strażnik miejski Andrzej Gajdzis.
W gminie Resko istnieje firma, która utylizuje zwierzęta. Jednakże w świetle prawa to Zarząd Melioracji jest zobowiązany do podjęcia takich działań.
Według strażnika, który z tego typu problemami ma styczność na co dzień, działania powinny się usprawnić na tyle, że dana służba podejmie pierwszą interwencję na podstawie informacji telefonicznej.
Odrębny problem stanowią zwierzęta padłe przy drogach. Z ich rozwiązaniem gmina radzi sobie dużo lepiej.
- W sytuacji martwego zwierzęcia przy drodze, kontaktujemy się z administratorem drogi i uzgadniamy jak załatwić tę sprawę. Nie ma problemu, jeśli chodzi o drogi powiatowe. Tutaj sprawy są załatwiane bardzo często nawet w weekendy. Ale w przypadku z dzikami nie można wysłać na akcję strażaków, bo przede wszystkim nie działają na swoim terenie. Gdyby to był zbiornik wody pitnej, to byłoby to uzasadnione działanie i pewnie podjęliby je. Uważam, że jest wiele zaniedbania jeśli chodzi o stan wód płynących, a spychanie odpowiedzialności przez Zarząd Melioracji jest niepoważne.
Często pływam po Redze i rozmawiam z ludźmi, którzy organizują spływy. Nierzadko na własną rękę przy wsparciu nadleśnictwa organizują sprzątanie Regi. Najczęściej jest to praca społeczna i robimy to, bo jesteśmy miłośnikami rzeki. Nie oglądamy się na właściciela rzeki, którym jest właśnie Zarząd Melioracji. - wyjaśnia strażnik.
Na chwilę obecną można napisać, że nie jest to sprawa zakończona. O kwestii ochrony mieszkańców przed zwierzętami niebezpiecznymi będziemy niebawem pisać na łamach naszej gazety.
28 maja do Straży Miejskiej w Resku zgłosili się pracownicy Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Nowogardzie i podjęli działania zmierzające do usunięcia padliny z nurtu rzeki. GD
Co za bzdety, niemożna by tego zgłosić straży miejskiej i pierwsza służba co by jechała zaopatrzyła by się w sprzęt czyli ,,łopatę\" i zakopać w pobliskim lesie.A nie odbijanie piłki z jednego do drugiego, bo komuś łapek nie chce się brudzić.