(WĘGORZYNO.) Konflikty i nieporozumienia często są owocem braku informacji, bądź wprowadzanej dezinformacji. Do takiego nieporozumienia i niepotrzebnych emocji doszło podczas sesji w Węgorzynie, a wszystko rozbiło się o pomoc
dla powodzian.
Już na początku sesji, podczas wniosków i interpelacji radnych, radny Adam Hlib zapytał o możliwość zorganizowania kolonii na terenie gminy Węgorzyno.
W tej gminie burmistrz na pytania odpowiada dopiero na końcu sesji. Wcześniej jednak włodarz zdaje sprawozdanie z działalności między sesjami. W sprawozdaniu nie było słowa o jakichkolwiek zamierzeniach podjętych w sprawie pomocy dla powodzian. Dopiero podczas dyskusji nad zmianami w budżecie, gdy radni chcieli przekazać nadwyżkę w wysokości 25 tys. zł na rzecz powodzian, burmistrz stanowczo odmówiła. Wyjaśniła, że wolałaby przyjąć dwa turnusy dzieci powodzian, niż wysyłać pieniądze. Po sesji radni nie ukrywali rozgoryczenia, że burmistrz nie tylko nie poinformowała ich o swoich planach, ale i nie zgodziła się na przekazanie pieniędzy, jak twierdzili – na kolonie i tak znaleźliby dodatkowe fundusze.
Wniosek o tym, by nadwyżkę budżetową przeznaczyć dla powodzian postawił Jan Mazuro podczas dyskusji nad zmianami w budżecie gminy na 2010 rok. Pomysł ten spodobał się radnym, jednak jako pierwsza zaoponowała skarbnik gminy, która poinformowała radnych, że nie mają takiego prawa, twierdząc, że rada miejska nie może przeznaczyć pieniędzy na coś, na co nie ma zapisu w uchwale. Poparł ją mecenas reprezentujący gminę. Na pytanie przewodniczącej rady miejskiej, czy w związku z tym, że burmistrz nie chce nanieść autopoprawką zmian w projekcie uchwały, należy uznać, że nie chce pomóc powodzianom?
Burmistrz zaproponowała, aby nie rozstrzygać tego problemu podczas sesji.
– Dzisiaj nie wyrażam zgody na zmianę w budżecie. My już sporządziliśmy komunikat o pomocy dla powodzian. Kontaktujemy się z dwoma gminami na południu Polski, której chcemy zaoferować pomoc. Nie róbmy z tego spektaklu politycznego, że już dzisiaj chcemy dać komuś pieniądze. Jest czerwiec, zdążymy pieniądze dla powodzian przekazać, a na razie zbieramy dary – to, co jest potrzebne, a pieniądze mogą wpłacać mieszkańcy, nic nie stoi na przeszkodzie, aby radni swoją dietę przekazali dla powodzian, a nie od razu pieniądze z budżetu. Kryzysowy dzwonił do Kuźni Raciborskiej i jakaś gmina w powiecie sandomierskim. Czekamy na potwierdzenie, która gmina chce przyjąć pomoc – powiedziała burmistrz.
Po tych słowach z sali dla gości padły słowa – a czy burmistrz ze swojej pensji też dołoży?
Dopiero po kolejnych słowach radnego Jana Mazuro burmistrz dopowiedziała, że do MEN-u został zgłoszony wniosek o gotowości przyjęcia dzieci na kolonie. Chęć taką zgłosiły ośrodki w: Trzebawiu i Cieszynie. Wprawdzie MEN pokrywa pobyt dzieci, ale jak zapewniła burmistrz część będzie musiał dołożyć organizator. Zaproponowała, aby z decyzją przekazania pieniędzy poczekać, bo może się okazać, ze z nadwyżki wynoszącej 25 tys. zł, 10 tys. zł trzeba będzie przekazać na rzecz dzieci przebywających na koloniach.
– Mieliśmy informację z działalności pani burmistrz. Informacja o tym, że chcemy przyjąć powodzian jest bardzo znacząca. Trzeba było w tamtym momencie to powiedzieć, że takie działania pani podjęła, to mój wniosek być może by nie stanął. Ale tego wniosku nie wycofam – powiedział radny Jan Mazuro.
Radni jednogłośnie zagłosowali za przeznaczeniem niepodzielonej kwoty nadwyżki 25 tys. dla powodzian. Włodarz gminy podczas głosowania powiedziała, aby zanotować, że burmistrz nie wyraża zgody. Skarbnik z kolei dodała, że decyzja radnych w ogóle nie będzie sformułowana w uchwale budżetowej, ponieważ głosowanie było zrobione błędnie i „nie wiadomo co to jest”. MM
A pan radny może by tak dał z własnej kieszeni, albo zawołał pod swój dach. Brawa się należą dla pani burmistrz, a matołkom przypominam, że tak się robi politykę. Owszem nie można zapominać o swoim człowieczeństwie, ale są bogatsze gminy i powiaty, gdzie te dzieci mogą pojechać. Panu radnemu jak widać dość łatwo się szafuje pieniędzmi nie swoimi. Ciekawe, czy w tej \"dotkniętej\" Warszawie powiedzą komuś wiesz co zainwestuj w Węgorzynie w zakład pracy to biedna gmina i przyjmowała potrzebujące dzieci. Czy na Śląsku, albo we Wrocławiu powiedzą kiedyś jeden zakład nas nie zbawi idź zainwestuj tam bo nas wspomogli choć są biedni. Doświadczenia ostatnich lat po poprzedniej wielkiej powodzi wskazują, że tak się nie dzieje, a podziękowania na papierku tak naprawdę niewiele wnoszą. Niech ich przyjmą górale w końcu mają bliżej i są o wiele bogatsi od mieszkańców Węgorzyna, bo tu nikt za śmierdzącą myszami kwaterę nie żąda drożej jak za hotel na Rivierze. Tamte gminy, powiaty, województwa czy wreszcie rząd mogli wiele zrobić by nie było takiej sytuacji. Jeszcze raz gratulacje i poparcie dla pani burmistrz.