(WĘGORZYNO.) Jakże długo może trwać procedura sprzedaży jednej działki, na której kupno było aż trzech chętnych? W tej gminie nawet trzy lata.
W grudniu po raz kolejny przed radnymi miejskimi został przedłożony projekt uchwały w sprawie wyrażenia zgody na sprzedaż w trybie przetargu ustnego ograniczonego nieruchomości położonej w Runowie Pomorskim.
O sprzedaż działki wystąpiła kilka lat temu pani, która dzierżawiła działkę przez 40 lat. Okazało się, że gmina nie może jej sprzedać z prawem pierwokupu i musi ogłosić przetarg ograniczony. Grono chętnych do kupna powiększyło się do trzech osób. Minęły trzy lata, a sprawa działki ponownie stanęła pod obrady radnych. Przez ten czas na działce wyrosły spore chaszcze, a wokół niej nagromadziło się sporo emocji i wzajemnych animozji.
Komisje budżetowo-gospodarcza i społeczno-oświatowa, obradujące przed sesją, projekt uchwały zaopiniowały negatywnie. W sesji uczestniczył zainteresowany kupnem działki pan Bolesław Jackiewicz.
- Jestem właścicielem działeczki, która graniczy z tą nieruchomością. Od trzech lat działeczka mająca 3,70 ara nie jest uprawiana. Od trzech lat chciałem ją kupić. W tamtym roku okazało się, że zarówno mnie, jak i sąsiadowi, brakują po dwa ary na naszych działkach, w stosunku do tego, za co płacimy podatki. Od 40 lat płacę za 1200 mkw., a moja działka ma tylko 1 tys. mkw. W związku z tym, wraz z sąsiadem, napisaliśmy podanie, że obaj kupimy działkę znajdującą się pomiędzy naszymi nieruchomościami. Zwróciliśmy się do pani burmistrz i pani burmistrz w sposób godny zaufania zgodziła się i podzieliła tę działkę na dwie. Teraz ta działka jest do sprzedania i interesująca mnie powierzchnia wynosi 1,60 ara. Nie wiem dlaczego, komu na tym zależy, by tego nie sprzedawać. Rada ma iść naprzeciw społeczeństwu. Od roku to koszę, uprawiam i płacę za to 40 lat. Chciałem to kupić, a rada ciągle to blokuje. Dlaczego? - dopytywał.
Mieszkaniec Runowa Pomorskiego uznał, że skoro przez 40 lat płacił nadwyżkę za posiadane nieruchomości, to obecnie gmina winna odsprzedać mu brakującą część.
Inaczej do tego zagadnienia podeszła przewodnicząca Rady Miejskiej Monika Kuźmińska, która uznała, że to właściciel powinien był sprawdzić, czy wielkość działki zgadza się z powierzchnią, za którą płaci. Zwróciła również uwagę, że działka ta została wystawiona na przetarg, ale do przetargu nie doszło z braku chętnych.
Bolesław Jackiewicz przypomniał, że owszem, ale zaraz potem Rada wycofała ją ze sprzedaży. Dodał, że otrzymał od burmistrz pisma mówiące o tym, że Rada nie podjęła się rozpatrywania tej sprawy podczas sesji.
W dyskusję włączyła się burmistrz Węgorzyna Grażyna Karpowicz, która uznała,że sprawa powinna być zakończona, a radni powinni podjąć uchwałę.
- Ta działka niepotrzebnie budzi emocje. Została podjęta uchwała o zbyciu działki w drodze przetargu. Osoby zainteresowane nie stanęły do przetargu. Wiele jest takich przypadków, że do pierwszego przetargu nie przystępują zainteresowani. Stała się rzecz nieoczekiwana - Rada z własnej inicjatywy uchyliła tę uchwałę o zbyciu w drodze przetargu, czyli zamknęła zainteresowanym możliwość kupna w drodze przetargu. Skoro tak się stało, ponownie przeanalizowaliśmy sytuację. Wpłynęły wnioski o kupno działki od osób mieszkających po obu stronach tej działki. Ci państwo doszli do zgodnej woli, że każdy z nich kupi część na polepszenie warunków. Uzgodniliśmy podział, wystąpiliśmy do komisji o zaopiniowanie tej działeczki na dwie. Sprawa przeleżała w komisjach kilka miesięcy albo i więcej. Skoro jednak komisje nie chciały sprawy zaopiniować, to podjęłam decyzję, że wyceniam i daję uchwałę na sesję w sprawie zbycia. Uważam za naturalne, że działka ta powinna być sprzedana po podzieleniu dla tych właścicieli, którzy mieszkają przy tej działeczce. Kupią ją na polepszenie, przestawią ogrodzenie, wykoszą, posadzą krzewy i będzie ładnie. W tej chwili na działce gminnej, w środku ulicy Strzeleckiej, rosną chaszcze już chyba po pas. Trwa to trzeci rok, kilku radnych to blokuje i nie można sprawy rozstrzygnąć, dlaczego? - pytała burmistrz Węgorzyna Grażyna Karpowicz.
Odpowiedzi na to pytanie udzieliła przewodnicząca Rady Miejskiej Monika Kuźmińska.
- Co z panią, która użytkowała tę działkę w całości, łącznie z garażem? Dla tej pani była podejmowana uchwała. Działka miała być sprzedana dla osoby, która użytkowała działkę ponad 40 lat. Nikt nie stanął do pierwszego przetargu, bo 75 zł/mkw., to była zawyżona cena. Pani nie wykonała tej uchwały tak, jak nam obiecała podczas sesji. Działka miała kosztować ponad 27 tys. zł, dlatego uchyliliśmy tę uchwałę - powiedziała.
Z dyskusji wynikało, że pani, która użytkowała działkę przez 40 lat, chciała ją kupić. Okazało się, że działki nie można było sprzedać ze wskazaniem, że jest to przetarg ograniczony do tej osoby. Odpowiedź przewodniczącej uzupełnił radny Jan Mazuro.
- Złożyło się tak, że rzeczoznawca wycenił tę działkę niefortunnie. Nie wiem, cena trochę mu się zawyżyła. Działka ta, o której rozmawiamy, wyceniona została na 75 zł/mkw., a działka przy ul. Kościuszki w Węgorzynie na 10 zł/mkw. Dla nas ta wycena była rażącą. My jako radni niefachowcy czuliśmy, że coś tu jest nie w porządku. Z działki budowlanej została podzielona działka na dwie i pan Jackiewicz kupi działkę rolną. I tu jest cały niesmak. Nie chcę popierać takich działań. Przecież tę działkę można było rok temu sprzedać i zrobić to po ludzku – powiedział radny Jan Mazuro.
Burmistrz wyjaśniła jednak, że po podziale działki na dwie, część, na której stoi garaż, pozostała działką budowlaną, a druga – została przekształcona na działkę rolną zgodnie z określeniem funkcji działek przez biegłą.
Dyskusja z każdą chwilą stawała się coraz bardziej burzliwa. Dawały znać o sobie różne wzajemne animozje, co chwilę ujawniały się kolejne niedopowiedzenia i nieścisłości, a nawet ogromne różnice w wiedzy na temat samej działki.
– W tę sprawę mnie i panią Kamińską wciągnęła pani burmistrz, aby pokazać, że jesteśmy niedobrzy dla Runowa. Ta pani na tej działce pracowała 40 lat, czy pan poszedł do niej i powiedział, że pan weźmie działkę? Nie. Ta pani płakała, że wyrzucają ją po tylu latach. Nie jestem przeciwny, wstrzymuję się od tego – powiedział radny Zbigniew Wilk.
Zastępca burmistrza Zofia Makarec wyjaśniła, że cena działki nie wynosiła 27 tys. zł, a niecałe 8 tys. wraz z m.in. z dokumentacją geodezyjną.
Radni nie ukrywali zdziwienia usłyszawszy te kwotę, bowiem jak zapewniali, byli przekonani o tym, iż cały czas rozmawiali o kwocie dochodzącej do 30 tysięcy.
W końcu doszło do głosowania. Za podjęciem uchwały głosowało 3 radnych, 4 wstrzymało się od głosu, a dwa głosy były przeciwne sprzedaży. W konsekwencji uchwała została podjęta.
W związku z tym do przetargu będą mogli przystąpić tylko właściciele nieruchomości bezpośrednio przylegających do spornych działek.